Królowa. Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł …Więcej
Królowa.

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami“.
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.
Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca“.
Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?“
Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego“.
Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa“. Wtedy odszedł od Niej anioł.

Wstawali rano. Potem chwila modlitwy. Ona szykowała śniadanie, On sprawdzał czy ma wszystko co potrzebne jest do pracy. Poruszali się cicho. Ich Syn spał. Sen miał niespokojny jakby śniło mu się coś strasznego. Czasem tak spał krzycząc przez sen: „Abba“ czyli „Tatusiu“. Wtedy On podchodził głaszcząc dziecko po głowie. Kiedy skończył śniadanie, uśmiechnął się do swojej żony, uścisnął ją mocno i wyszedł do pracy. Ona została w domu. Szyła swemu synowi tunikę. Purpurową, jak dla króla. Taka niespodzianka na urodziny. Siedziała śpiewając psalmy, a jej głos jakby dotykał nieba. Tak tkała swój dzień.
Tak można wyobrażać sobie początek dnia Matki, którą nazywamy hetmanką i królową świata. Nic niezwykłego. Szary dzień, codzienne obowiązki. I tak 30 lat. Bez głosu anioła, bez cudów. Może za wyjątkiem rodziny. Tak jedyna rodzina, w której „Najświętszy Sakrament krzątał się między garnkami“. I odszedł od niej anioł, pisze Ewangelista. Odszedł zostawiając codzienność. Królowa w codzienności, przy domowych obowiązkach, w szarości dnia. Zanim stanęła pod krzyżem, zanim wyśpiewała Magnificat. Maryja, która uczy przeżywania codzienności. Królowa codzienności, królowa świata pośród głosu anioła:
AVE MARIA, WITAJ PEŁNA WDZIĘKU…