12:19
Ceni się czucie święte, co się tam rozwinie: Wspomnisz na ojca, matkę i łza ci popłynie!-. Skądże? Czyliż to płótno łzę tę wycisnęło? Nie — to nieodgadnione, to jest Boskie dzieło! Teraz bluźnijcie …Więcej
Ceni się czucie święte, co się tam rozwinie: Wspomnisz na ojca, matkę i łza ci popłynie!-. Skądże? Czyliż to płótno łzę tę wycisnęło? Nie — to nieodgadnione, to jest Boskie dzieło! Teraz bluźnijcie dalej, a ja się ukorzę: Ja tu widzę myśl wielką i natchnienie Boże. Zabłysnęły więc szczyty wiejskiego kościoła, I odblask pobożności zajaśniał dokoła Upadli na kolana pobożni pielgrzymi, I głowy po schylali i sercami swymi Przenieśli się pod skromne świątyni sklepienia, I nowe na cześć Maryi rozpoczęli pienia. Zbliżaj ę się do miejsc, co tak sercu drogie, Między ścianami tłumy nie zmieszczą się mnogie, Ale to nic nie szkodzi. W około cmentarza Wznosi się ołtarz święty Tuż obok ołtarza Ofiara po ofierze, tak jak w dzień niedzieli, A lud się do sytości odpustem obdzieli. Każdy wesół, szczęśliwy, że tym tchem oddycha. Jakaś pociecha serca napełnia im cicha. Zbliża się korny grzesznik do konfesjonału. Ucieszon rozgrzeszeniem, odchodzi pomału. I znowu nowy widok: klękli chrześcijanie. Kapłan z kielichem w ręku pośród ludu stanie, I pod postacią chleba okaże im Boga; Wszystkich cześć jakaś natchnie i obejmie trwoga: Pan nad Pany do serca człowieka się zniża. Tu kapłan z chlebem życia do ludu się zbliża. „Oto Baranek Boży" — mówią wszyscy razem. Ach! trzeba być bezbożnym, albo martwym głazem Żeby nie czuć w sercu żalu i wdzięczności Kto więc do zacnych uczuć prawo sobie rości. Niechaj tej tajemnicy tak lekko nie ceni! Patrzajcie: w jednej chwili Wszyscy uleczeni. I nie z choroby ciała, lecz z choroby duszy. Zapamiętały grzesznik serce żalem kruszy, Wróg się zakamieniały przyjacielem staje. Patrzcie, co to za skarby pobożność nam daje! Wszedł kapłan na mównicę, cześć go opromienia Roztworzył księgę świętą, głos stopniowo zmienia Przeczytał słowo Boskie poważnie. łagodnie. I wezwał łaski Boga. by mógł mówić godnie. I czerpie w źródle myśli nauki zbawienne. Przechodzi powinności człowieka codzienne, Wskazuje drogę cnoty, wzór z Chrystusa bierze, Każe z bliźnim wychodzić poczciwie i szczerze: Nad wszystko każe kochać Boga tak dobrego, W każdym człowieku brata każe widzieć swego. Powiada, jak to dawniej Święci Pańscy żyli. Choć dziś błogosławieni — jak my ludźmi byli. "Od nas samych zależy“ — mówi z uniesieniem — "Cieszyć się szczęściem życia i przyszłym zbawieniem. „O ludzie! pamiętajcie na śmierć i na Boga, "Wszystkim, wszystkim otwarła do zbawienia droga!“ A kiedy obrócony twarzą do ołtarza. Mówi imieniem ludu, lud za nim powtarza: I taki gwar dokoła pełen czucia, wiary. Prosi pomocy w dobrem, odpuszczenia kary. za: Nabożny Polak : kalendarz religijno-moralny (1898r.) Material ze zbiorów Jantka Gall dziekuje za pozwolenie wykorzystania
Posoborowe absurdy
Fałszywy papież w fałszywym Kościele po SW II Herezja Ekumenizmu: NOWY KOŚCIÓŁ (wg. wizji Bł. A.K. Emmerich)