V.R.S.
222,6 tys.

Gdy katolik ucieka od strasznych czasów (2)

Strumień świadomości i alegoria

"A to wszystko działo się im jako figura rzeczy przyszłych i napisane jest ku przestrodze dla nas, którzy żyjemy w tych czasach ostatecznych" (1 Kor 10)

"Jedyna krytyka [książki], która mnie zirytowała polegała na utrzymywaniu, że nie "zawiera ona żadnej religii" (J. R. R. Tolkien)

Dziecięce rozmyślania o rzeczach poważnych
Gdy jeszcze za czasów szkolnych, w wieku lat kilkunastu, sięgałem po "Władcę Pierścieni" Tolkiena, książkę wówczas noszącą miano "bestsellera literatury fantasy", nie miałem żadnego przygotowania, nie wiedziałem nawet, że autor książki był zadeklarowanym katolikiem. Po prostu traktowałem lekturę jako rozrywkową baśń dla starszych dzieci chcących być jeszcze starszą młodzieżą. Uderzyły mnie wówczas trzy rzeczy. Pierwszą był przepełniający tę opowieść pesymizm, zarówno jeśli chodzi przedstawianie wątków ubocznych (także tych retrospektywnych), jak i główną oś fabuły, w której niby wszystko kończy się dobrze, jednak wiodące postaci nie są w stanie "żyć długo i szczęśliwie" na tamtym wymyślonym świecie.
Drugą był tytuł, który wydawał się całkowicie niedopasowany do treści powieści. Powieści, w której tytułowa postać okazuje się głównym czarnym charakterem i to jeszcze par excellence demonicznym (jak pisał sam Tolkien w jednym z listów: "Czarnym Władcą, panem i bogiem ludzi") oraz ostatecznie ponosi klęskę. Ten ujawniający się na pierwszy rzut oka brak spójności kazał się zastanowić czy narzucające się jako oczywiste na pierwszy rzut oka odczytanie tytułu jest tym właściwym, jednakże jeśli chodzi o produktywność i owocność wówczas z tego zastanowienia, przyznaję niewiele wyszło.
Trzecim zdziwieniem, zresztą związanym z drugim, był sam rzeczywisty główny bohater, przewijający się przez całą opowieść. Jawił się on jako antybohater: niepozorny, mało znaczący, zwłaszcza w zestawieniu z innymi postaciami, które autor do książki powprowadzał, mającymi większy potencjał na "herosów". Zabieg ten sugerował albo nieudolność autora, jednakże poza tym akcja była poprowadzona dość wartko i sprawnie, albo jakieś głębsze przesłanie i to bynajmniej nie ograniczające się do znanego nad Wisłą hasła: "małe jest piękne". Jak się później dowiedziałem, autor przyznał w jednym z listów: "istnieją oczywiście pewne rzeczy i tematy, które szczególnie mnie poruszają. Wzajemne relacje między "szlachetnymi" i "prostymi" (czy też pospólstwem, plebsem) na przykład. Uszlachcanie nędzarzy uznaję za szczególnie poruszające", ale i powyższe zapewne nie wyczerpywało tematu. Trzeba było zatem sięgnąć głębiej by rzecz wyjaśnić.

Alegoria niechciana?
J. R. R. Tolkien pytany o swoje najbardziej znane dzieło czyli Władcę Pieścieni odpowiedział, że nie jest ono ani zamierzoną alegorią ani aluzją do bieżących wydarzeń. Z kolei, w liście do swojego przyjaciela, Roberta Murraya (Tolkien służył jako ministrant do jego Mszy prymicyjnej 1 sierpnia 1959, jak napisał potem ks. Murray: "z podekscytowaniem, które czyniło go niezgrabnym jak małego chłopca" - por. A Tribute to Tolkien, The Tablet 15.09.1973) z roku 1953 oświadczył, że jest ono "oczywiście dziełem zasadniczo religijnym i katolickim, nieświadomie z początku, lecz świadomie przy rewizji. Dlatego nie wkładałem lub wyciąłem praktycznie wszystkie odniesienia do "religii", kultów lub praktyk w wymyślonym świecie. Albowiem element religijny został wchłonięty do opowieści i symbolizmu". Powstaje zatem pytanie czy powyższe da się pogodzić: z jednej strony brak otwartego mówienia, brak bezpośrednich, wyraźnych wzmianek do religii i brak alegorii, z drugiej deklarowaną religijność, z początku intuicyjną i bezwiedną (a zatem wypływającą z określonej formacji duchowej) a przy ostatecznej redakcji nadaną świadomie?

Wypada zatem na początku rozważyć znaczenie poszczególnych określeń. Symbole, jak wiadomo, są znakami pewnej rzeczywistości zewnętrznej do nich samych (greckie σύμβολον, symbolon - zestawianie razem). W wypadku opowieści - w stosunku do jej warstwy słowno-obrazowej. Słowo ἀλληγορία (allegoría) w grece oznacza natomiast mówienie w przenośni, w sposób zawoalowany czyli odnoszenie się do aktualnej rzeczywistości poprzez pewne obrazy umożliwiające ich utożsamienie z pierwowzorem. Chrystus posługuje się tego rodzaju obrazowością, mówiąc np. o "soli ziemi" (Mt 5,13). Jednakże w języku greckim istnieje też słowo τύπος czyli typ oznaczając odbicie, obraz, figurę czy odwzorowanie czegoś. Św. Paweł Apostoł pisze w Liście do Kolosan (Kol 2,17) o typach jako "cieniach rzeczy przyszłych". Typ można zatem zdefiniować jako istniejącą niezależnie rzecz, osobę lub działanie, która/które jednocześnie zapowiada przyszłe rzeczy, osoby lub działania, zwane antytypem. Jak wskazuje The Catholic Encyclopedia typ musi istnieć niezależnie od antytypu, nie może wykazywać podobieństwa z natury z antytypem a związek z antytypem ma charakter nadnaturalny: "Bóg nie wybiera jedynie istniejącej osoby lub rzeczy jako znaku przyszłej osoby lub rzeczy, lecz kieruje biegiem natury w taki sposób by samo istnienie typu, choć ma on charakter niezależny, odnosi się do antytypu".
Interpretacja typiczna - tradycyjna katolicka m.in. jeśli chodzi o księgi Starego Testamentu z uwagi na wielowymiarowość typu (który może wskazywać na pewną osobę lub zdarzenie - pewną prawdę, przyszły dar lub cnotę, którą należy praktykować) pozwala na interpretację wielopoziomową, wykraczającą poza prostą alegorię: Littera gesta docet; quid credas, allegoria; Moralis quid agas; quo tendas, anagogia - głosi stara maksyma. Litera uczy tego co się wydarzyło, alegoria tego w co się wierzy, warstwa moralizatorska (tzw. tropologia) - tego co należy czynić, anagogia - tego gdzie się zmierza. Mówiąc w skrócie: to co literalne wskazuje na przeszłość, to co alegoryczne - na teraźniejszość lub przyszłość, to co tropologiczne na to co moralne, zaś anagogia kieruje nas wzwyż ku rzeczom duchowym.
W Liście do Hebrajczyków (Hbr 9,9) wymienia się jeszcze jako rodzaj typu "podobieństwo" czyli parabolę. Parabola czyli opowieść o jednej rzeczy mająca służyć zobrazowaniu innej rzeczy również może zawierać typy lub figury - tak jest np. w przypowieści Chrystusowej o ziarnku gorczycy bądź domu na skale. Jak zauważa cytowana już The Catholic Encyclopedia wypowiadanie jednej rzeczy, która oznacza inną, w ten sposób przyciągając uwagę odbiorcy i wymagając od niego przemyślenia, jest również naturą zagadki (grecka ainigma). Można zatem powiedzieć, że rozwiązywanie zagadek ćwiczy umysł w sprawnym odczytywaniu paraboli. Zatem, tu pozwolę sobie na dygresję, bohaterowie powieści Tolkiena, jako lubujący się w zagadkach, byli do odczytywania paraboli przygotowani.
Powyższe uwagi wskazują, że można wpleść (i to wielowymiarowo tj. na poziomie typiczno-alegorycznym, tropologicznym i anagogicznym) pewne prawdy odnoszące się do religii w dzieło nie będące w warstwie literalnej religijne i nie korzystające zarazem z prostych, jednoznacznych alegorii. Można to uczynić poprzez skorzystanie choćby z form zbliżonych do biblijnego typu oraz paraboli.
Jednocześnie, jak pisał sam Tolkien - niechętny wobec otwartej czy też "prostej" alegorii: "wszystko oprócz, oczywiście, każdej interpretacji w postaci prostej alegorii: to jest szczegółowej i tematycznej. W szerszym znaczeniu, myślę że niemożliwe jest napisanie żadnej "historii", która nie jest alegoryczna w takim zakresie w jakim "dotyczy życia" albowiem każdy z nas stanowi alegorię, ucieleśniając daną opowieść, odziany w szaty czasu i miejsca, uniwersalną prawdę i życie wieczne. "

W innym liście przyznawał: "każda próba wyjaśnienia znaczenia mitu lub baśni musi korzystać z alegorycznego języka". W tym samym liście podawał przykłady używanych obrazów i ich znaczeń: "W każdym razie wszystko to dotyczy głównie Upadku, Śmiertelności i Maszyny. Upadku nieuchronnie i ten motyw pojawia się na kilka sposobów. Śmiertelności, zwłaszcza w tym zakresie w jakim dotyczy ona sztuki i stwórczego (czy też powinienem powiedzieć sub-twórczego) pragnienia (...) Posiada ono różne okazje do "Upadku". Może stać się zaborcze, trzymając się rzeczy uczynionych jako "własne", sub-twórca pragnie być Panem i Bogiem swego własnego stworzenia. Buntuje się przeciw prawom Bożym - zwłaszcza przeciw swej śmiertelności. Prowadzi to (razem lub z osobna) do pragnienia Władzy tak by bardziej skutecznie realizować swoją wolę - i stąd Maszyna (czy też Magia). Przez to ostatnie rozumiem wszelkie korzystanie z zewnętrznych planów lub urządzeń (aparatów) zamiast rozwoju przyrodzonych wewnętrznych sił lub talentów - a nawet używanie tych talentów w zepsutym celu dominacji: niszcząc prawdziwy świat lub przymuszając wole innych. Maszyna jest naszą bardziej oczywistą nowoczesną formą, choć bardziej zbliżoną do Magii niż to się zwykle uznaje (...) Uważam że legendy i mity w znacznej części składają się z "prawdy", której pewne aspekty mogą zostać przyjęte jedynie w ten sposób, zaś dawno temu pewne prawdy i formy tego rodzaju zostały odkryte i muszą zawsze pojawiać się ponownie. Nie może być żadnej "historii" bez upadku." Jak wskazywał zarazem Tolkien w cytowanym wyżej liście: "władza jest złowróżbnym i złowieszczym słowem we wszystkich tych opowieściach". I tak "pierścienie władzy" "powiększały naturalne moce posiadacza - zbliżając się w ten sposób do "magii", co powodowało łatwe skażenie złem, żądzę dominacji". W jeszcze innym liście wskazywał: "oczywiście Alegoria i Opowieść łączą się, spotykając gdzieś w Prawdzie. (...) Możesz uczynić z Pierścienia alegorię naszych czasów, jeśli chcesz: alegorię nieuniknionego losu, który czeka na wszystkie próby pokonania złej siły siłą. Jednak jest tak jedynie dlatego, że wszelkie siły magiczne lub mechaniczne zawsze działają w ten sposób".

Chrześcijański poemat o pogańskich czasach
Oba wspomniane motywy: los - fatum i siła pojawiają się w utworze, z którego Tolkien, jak przyznawał, czerpał inspirację. Boewulf - średniowieczna baśń-poemat z VIII-IX wieku - jest dziełem interesującym choćby z tego powodu, że nie powstał, jak często się mniema, w pogańskiej Danii, gdzie osadzono jego akcję, lecz jest poematem staroangielskim i pochodzi z kraju i epoki Apostoła Germanii - św. Bonifacego, a także Cynewulfa oraz Bedy Czcigodnego. Jak napisał sam Tolkien: "Poemat ten należy do czasów owej wielkiej eksplozji misyjnej przedsiębiorczości, która rozpaliła całą Anglię, kiedy Anglia była zajęta nawracaniem Fryzji i Niemiec oraz reorganizacją będącej w chaosie Galii, po dni św. Winfryda (czy też Bonifacego) apostoła Niemiec i męczennika we Fryzji, Anglika, który, jak się uważa, wywarł większy wpływ na dzieje Europy niż jakikolwiek później żyjący Anglik".

W listopadzie roku 1936 J. R. R. Tolkien jako profesor literatury staroangielskiej wygłosił odczyt na temat tego poematu zatytułowany Potwory i krytycy, pokazując w nim popularne mity na temat tego utworu: "Niemal cała cenzura i większość pochwał jakimi obdarzono Beowulfa miały miejsce albo z powodu przyjęcia że jest on czymś czym nie jest - na przykład prymitywnym, pogańskim, niemieckim, alegorią (polityczną lub mityczną) czy częściej - epiką, bądź też z powodu rozczarowania po odkryciu że jest on tym czym jest a nie tym co uczony wolałby by był - na przykład pogańską historyczną balladą, historią Szwecji, podręcznikiem starożytności germańskich bądź nordyckim odpowiednikiem Summy Teologii."
Cytuje jednocześnie Tolkien w owym wykładzie esej o Beowulfie, który stwierdza: "W epoce Beowulfa Era Herosów, dziksza i prymitywniejsza niż ta grecka spotyka się z Chrześcijaństwem, z Kazaniem na Górze, z teologią katolicką oraz ideami Nieba i Piekła (...) Gigantyczni wrogowie, z którymi musi zmierzyć się Beowulf są utożsamiani z nieprzyjaciółmi Boga. Grendel i smok są nieustannie opisywani językiem przypominającym w swym zamiarze siły ciemności, które, jak uważali chrześcijanie, ich otaczali. To "mieszkańcy Piekła", "przeciwnicy Boga", "plemię Kainowe", "nieprzyjaciele rodzaju ludzkiego" (...) Beowulf, choć porusza się w świecie prymitywnej germańskiej Ery Herosów, jest mimo to nieomal rycerzem chrześcijańskim".
Jak zauważa sam Tolkien: w Anglii Beowulfa wyobraźnia i lokalna tradycja czcząca mężnych bohaterów epoki pogańskiej "zetknęła się z Chrześcijaństwem i Pismem Świętym" co przyniosło autorowi nową perspektywę dawnych czasów, o których "jedną rzecz widział jasno: były one pogańskie - pogańskie, szlachetne i pozbawione nadziei". I choć utwór nie zawiera intencjonalnie elementów wyraźnie chrześcijańskich, bo byłyby one anachroniczne, nie zawiera również dawnych bóstw, gdyż autor miał świadomość że były one fałszywe, "były jedynie zwodzeniem i kłamstwem złego", natomiast "dawne potwory stały się obrazami złego ducha czy też złe duchy wcielały się w potwory", które wypełniały pogańską wyobraźnię. Jednocześnie autor podkreślał w chrześcijańskiej perspektywie marność i próżność dzieł ludzkich: "jest tam nadal wyraźne poczucie żalu. (...) Poeta, patrząc w przeszłość, przemierzając dzieje królów i wojowników dawnych tradycji, widzi że cała chwała (czy też, jak powiedzielibyśmy "kultura" lub "cywilizacja") kończy się mrokiem. Nie wskazuje się rozwiązania owej tragedii - nie wynika ono z użytego materiału (...) Autor Beowulfa ukazał stałą wartość owego nabożeństwa, które znaczy pamięć człowieka zmagającego się w mrocznych wiekach przeszłych, upadłego i jeszcze nie zbawionego, zhańbionego lecz który nie abdykował (...) W Beowulfie mamy zatem poemat historyczny o pogańskiej przeszłości lub przynajmniej próbę takiego poematu (...) Jest to poemat uczonego człowieka piszącego o dawnych dziejach, który patrzy wstecz na bohaterstwo i czuje w nich smutek jako coś trwałego i symbolicznego. (...) Każe swemu minstrelowi śpiewać w Heorot Stworzenie ziemi i o światłach Niebios. (...) opisuje wielkiego króla z Heorot jak ze Starego Testamentu. W duńskich folces hyrde mamy wiele z pasterzy - patriarchów i królów Izraela, sług jedynego Boga, przypisujących Jego miłosierdziu całe dobro, które spotyka ich w tym życiu. Mamy tam chrześcijańską angielską koncepcję szlachetnego władcy przed nastaniem chrześcijaństwa, który mógł (podobnie jak Izrael) popaść w czas pokusy w idolatrię. (...) Nie będąc na tyle prostakiem ani na tyle pogubionym by mieszać chrześcijaństwo z germańskim pogaństwem autor przypuszczalnie czynił lub próbował czynić rozróżnienia aby przedstawić nastroje i zachowania postaci dramatyczne, bo żyli oni w szlachetnej lecz pogańskiej przeszłości."
Żeby odwołać się do samego narratora poematu: "czasem składali ofiary bożkom w swych pogańskich namiotach, zanosili modły do niszczyciela dusz aby pomógł im w cierpieniach ludu. Taki był ich zwyczaj, nadzieja pogan, w swych sercach wiedzieli o piekle (nie znali Stwórcy, Sędziego uczynków ani nie słyszeli o Panu Bogu, ani nie nauczyli się prawdziwie chwalić Strażnika Niebios i Króla Chwały (...))" Niemniej owi poganie, mają coś z naturalnej czci wobec Boga, gdyż wzywają "Wszechmocnego Ojca", "Pana wszystkiego, Chwalebnego Króla i Wiecznego Pana", "Pana Życia" oraz "miłosierdzie (...) Świętego Boga" oraz wiedzą o "sądzie nad duszami".

W późniejszym Komentarzu do Beowulfa Tolkien napisze, że ów obraz Hrotgara i Beowulfa był zamierzony, podobnie jak ich monoteizm - biorący się z religijności naturalnej (tj. poznania Boga dostępnego z poziomu rozumu). Nadto, jak zauważa Tolkien, chrześcijańskiego autora poematu trapiły wyraźnie dwie kwestie. Pierwsza z nich to: "skąd pochodzą potwory? Jak można je zestawić z relacją Pisma Św. dotyczącą starożytności? I dostrzegł również paralelę między legendarnym zmaganiem ludzi dawnych lat z tymi zaciekłymi, niekształtnymi wrogami czającymi się w mrocznych leżach oraz zmaganiem chrześcijan z upadłymi diabłami z piekła". Owe potwory w Beowulfie przybierają różne postaci. Pojawia się tam m.in. słowo orcneas, które Tolkien identyfikuje jako pochodzące od łacińskiego orcus (piekło, śmierć) oraz neas (martwe ciało). Sam Grendel został określony w poemacie przez narratora jako "potomek Kaina".

Drugą kwestię Tolkien stawia następująco: "co należy myśleć o szlachetności i bohaterstwie z pogańskiej przeszłości? Czy wszystko to było złem i potępione? (...) Uważam że próbował zrównać szlachetne postacie swej własnej północnej przeszłości ze szlachetnymi postaciami, mędrcami, sędziami i królami Izraela - przed Chrystusem. Oni również byli "potępieni" z uwagi na Upadek, nawet jeśli byli członkami narodu wybranego. Odkupienie przez Chrystusa mogło działać wstecz. Jednak z uwagi na Zstąpienie do Piekieł czemu także Hrotgar nie miałby zostać zbawiony (...) "Wiodącą ideą" było to że szlachetni poganie, którzy nie słyszeli o Ewangelii, wiedzieli o istnieniu Wszechmogącego Boga, uznawali go za "dobrego" dawcę wszelkich dobrych rzeczy, jednakże pozostawali (wskutek Upadku) nadal od Niego odłączeni, zatem w czasach nieszczęścia, wypełniali się rozpaczą i wątpliwościami - i wtedy byli szczególnie otwarci na sidła diabelskie: modlili się do idoli i fałszywych bożków o pomoc".

Podsumowując, chrześcijański autor Beowulfa, odrzucający pogańskie fałszywe bóstwa przeszłości i mający świadomość pesymistycznego losu człowieka epoki Upadku - przed czasami Odkupienia, szukał punktów styczności opowiadanej historii o szlachetnych bohaterach przeszłości z Pismem Świętym "zwłaszcza Starym Testementem, który opowiadał mu prawdę o człowieku przed Chrystusem". To nie wszystko, poemat zawiera również pewne figury odnoszące się do Nowego Testamentu - i tak Beowulf udający się na walkę ze smokiem ma dwunastu pomocników, z których wszyscy tuż przed decydującym starciem uciekają, oprócz jednego - Wiglafa.

Reasumując wątek poematu, który miał olbrzymi wpływ na książkę Tolkiena, nie tylko jeśli chodzi o warstwę językową, zacytujmy jeszcze z jego notatek: "Autor Boewulfa pisał dla społeczeństwa, w którym chrześcijaństwo niezbyt długo funkcjonowało, przypuszczalnie kilka pokoleń, lecz królowie i szlachta znali i czcili imiona swych pogańskich przodków (...) Podstawowe idee Jednego Boga, Stworzyciela i Władcy wszystkiego, niepojętego być może jeśli chodzi o Jego decyzje w tej czy innej sprawie, lecz mimo to "dobroczynnego" dla ludzi i każdego człowieka, oraz życiu przyszłym, nie zdetronizowały Losu, nieuchronnego, niezainteresowanego dobrem czy złem w uczynkach oraz sprzeciwiania się mu przez nieugiętą pychę, wolę własną z nagrodą w postaci chwały u ludzi (nie Sędziego) teraz czy później. (...) Żywość owego "sentymentu" i jego oddziaływanie na działania i aprobatę dla nich wśród wojowniczej szlachty na początku IX wieku są takie, że trudno je dziś pozytywnie ocenić. Historia, którą poeta wybrał do opowiedzenia (oraz całej jej tło jesli chodzi o osobiste i narodowe wojny i nienawiści) była tym przeniknięta. (...) Jednak jasne jest że opowiedział ją na nowo, podporządkowując pewnemu celowi. Ów "cel", przewartościowanie, o którym myślał można krótko przedstawić następująco: "Jest jeden Bóg, najwyższy władca świata, prawdziwy Król całej ludzkości. On rządzi wszystkimi wydarzeniami [jak potem dodano do rękopisu: Bo jest On Metodą, Tym, który nadaje porządek]. Od niego pochodzą wszystkie dobre rzeczy i dary (także męstwo i siła). Tak było zawsze. Tak było za dni ojców naszych ojców. Co więcej, wiedzieli o tym, nawet jako potomkowie Adama, chyba że zwiódł ich Diabeł bądź popadli w rozpacz, w złych czasach. Dobrzy i mądrzy ludzie owych dni lękali się Boga i dziękowali Mu. (...) Oto wielki wojownik Beowulf. Podziwiacie go. Był tego godny. Bóg dał mu zdumiewający dar nadludzkiej siły - i uznał on to za dar (...) To jest zatem historia o wielkim wojowniku dawnych czasów, który używał darów jakie dał mu Bóg: odwagi, siły i pochodzenia, w sposób prawy i szlachetny. Mógł być zajadły w bitwie, lecz wobec ludzi nie był niesprawiedliwy, nie był tyraniczny i był pamiętany jako łagodny (...) Żył dawno temu i za jego czasów w jego kraju nie było żadnych wieści o Chrystusie. Bóg wydawał się daleko a Diabeł był blisko, ludzie nie mieli nadziei. Zmarł w żalu, obawiając się gniewu Bożego. Jednak Bóg jest miłosierny. I do was, teraz młodych i ochoczych, śmierć również przyjdzie pewnego dnia, lecz wy macie nadzieję Nieba. Jeśli używacie darów, które otrzymaliście tak jak Bóg chce. Używajcie wszystkich darów godnie". By przedstawić ten "przekaz" w swoim czasie poeta musiał nieustannie naprowadzać swą opowieść, przypominając o Bogu jako Władcy, Dawcy i Sędzim."

W Boewufie nakładają się zatem trzy warstwy: historyczna - traktująca o czasach pogańskich ale opisywanych z perspektywy chrześcijańskiej, legendarno-baśniowa - traktująca o wyobrażeniach ludowych na temat tych czasów (w tym złych potworów) i dydaktyczna - nadająca całości moralny wymiar chrześcijański. Przykład z jednej ze scen - rozmowy Hrotgara z Beowulfem opisuje sam Tolkien w swoim komentarzu: "[Hrotgar] wskazuje że ma prawo przyjąć ofertę Beowulfa: przyjaźnił się z jego ojcem. Nie jest to wzięte z baśni, lecz jest częścią spoiwa użytego do zakotwiczenia elementu baśniowego we właściwym miejscu tła. Następuje potem fragment bliżej związany z baśniowością: przyszły szermierz zostaje ostrzeżony o straszliwej sile potwora. W powyższe zostaje włożone: God eape maeg, które wydaje się dodane aby określić stosunek Hrotgara do wyrdu: los, powiada król, lecz jedynie dlatego że Bóg dopuścił by Grendel to uczynił".

Oczywiście autor Boewulfa poruszał się w jednej z warstw swojej opowieści, w historycznej przeszłości (choć była ona w miejscowej tradycji zmitologizowana - ubaśniowiona), zaś Tolkien wybrał dla swojej opowieści świat wymyślony, choć posiadający punkty styczności z naszym rzeczywistym światem, ale i, podobnie jak w staroangielskim poemacie, także z doktryną i moralnością katolicką, a nawet, można powiedzieć: teologią historii. Sam obecny w Beowulfie motyw losu i siły - władzy (ang. power) oraz pesymizm wynikający z pogaństwa świata będącego po Upadku i wciąż poza Odkupieniem odnajdziemy również w książkach Tolkiena. Jednak o tym już w kolejnej części.

NOE NOE udostępnia to
5
"Żył dawno temu i za jego czasów w jego kraju nie było żadnych wieści o Chrystusie. Bóg wydawał się daleko a Diabeł był blisko, ludzie nie mieli nadziei. Zmarł w żalu, obawiając się gniewu Bożego. Jednak Bóg jest miłosierny. I do was, teraz młodych i ochoczych, śmierć również przyjdzie pewnego dnia, lecz wy macie nadzieję Nieba. Jeśli używacie darów, które otrzymaliście tak jak Bóg chce. …Więcej
"Żył dawno temu i za jego czasów w jego kraju nie było żadnych wieści o Chrystusie. Bóg wydawał się daleko a Diabeł był blisko, ludzie nie mieli nadziei. Zmarł w żalu, obawiając się gniewu Bożego. Jednak Bóg jest miłosierny. I do was, teraz młodych i ochoczych, śmierć również przyjdzie pewnego dnia, lecz wy macie nadzieję Nieba. Jeśli używacie darów, które otrzymaliście tak jak Bóg chce. Używajcie wszystkich darów godnie". By przedstawić ten "przekaz" w swoim czasie poeta musiał nieustannie naprowadzać swą opowieść, przypominając o Bogu jako Władcy, Dawcy i Sędzim.
V.R.S. udostępnia to
21,4 tys.
"Żył dawno temu i za jego czasów w jego kraju nie było żadnych wieści o Chrystusie. Bóg wydawał się daleko a Diabeł był blisko, ludzie nie mieli nadziei. Zmarł w żalu, obawiając się gniewu Bożego. Jednak Bóg jest miłosierny. I do was, teraz młodych i ochoczych, śmierć również przyjdzie pewnego dnia, lecz wy macie nadzieję Nieba. Jeśli używacie darów, które otrzymaliście tak jak Bóg chce. …Więcej
"Żył dawno temu i za jego czasów w jego kraju nie było żadnych wieści o Chrystusie. Bóg wydawał się daleko a Diabeł był blisko, ludzie nie mieli nadziei. Zmarł w żalu, obawiając się gniewu Bożego. Jednak Bóg jest miłosierny. I do was, teraz młodych i ochoczych, śmierć również przyjdzie pewnego dnia, lecz wy macie nadzieję Nieba. Jeśli używacie darów, które otrzymaliście tak jak Bóg chce. Używajcie wszystkich darów godnie". By przedstawić ten "przekaz" w swoim czasie poeta musiał nieustannie naprowadzać swą opowieść, przypominając o Bogu jako Władcy, Dawcy i Sędzim.
Jeffrey Ade
@V.R.S. Thank you for these interesting stories. God bless you! Our Lady of Fatima, pray for us!
V.R.S.
@Jeffrey Ade
Thank you for your kind comment. May God bless you.