V.R.S.
1702

Lekarstwo na liberalizm: Wszystko odnowić w Chrystusie

W wigilię święta Chrystusa Króla fragment cyklu wykładów Abp Marcela Lefebvre wydanego pod tytułem: Oni Jego zdetronizowali

"Ale czym będzie można uleczyć raka czy też AIDS w Kościele? Odpowiedź jest oczywista: należy zastosować środki proponowane przez papieży przeciwko nowoczesnym błędom, a mianowicie filozofię tomistyczną, zdrową teologię oraz Prawo, które wynika z tych dwóch pierwszych nauk. Rozumiecie, że aby pokonać subiektywizm i racjonalizm, które stanowią podstawę liberalnych błędów, nie będę się odwoływał do nowoczesnych filozofii, które właśnie skażone są subiektywizmem i racjonalizmem. Filozofia wszystkich czasów, a w szczególności metafizyka, nie bierze za swój przedmiot ani podmiotu, ani jego wiedzy, ani jego miłości. Podmiotem jest sama istota rzeczy, to co jest. To jest rzeczywiście Istota, z jej prawami i zasadami, którą odkrywa nasza najbardziej spontaniczna wiedza. A na jej szczycie, mądrość naturalna, którą jest filozofia, prowadzi, przez teodyceę lub teologię naturalną, do Istoty par excellence, Istoty, która istnieje sama przez się. Rzeczywiście, zdrowy rozsądek, wsparty, wzmocniony i podniesiony przez prawdy wiary, przynagla nas do umieszczenia tej pierwszej Istoty na szczycie rzeczywistości, według objawionej
definicji: Ego sum qui sum: „Jestem, który jestem” (...)
Rozważmy zatem tę Istotę, która istnieje sama przez Siebie, która nie otrzymała egzystencji, ale która posiada ją dzięki Sobie. On jest ens a se: istotą samą przez siebie, w odróżnieniu od wszelkich innych istot, które są ens ab alio: istnieją dzięki innemu istnieniu, dzięki darowi egzystencji danemu przez Boga! (...)
Ten, który posiada istnienie dzięki samemu sobie, nigdy nie może być bez istnienia, istnienie nigdy go nie opuściło. On zawsze jest, on zawsze będzie i zawsze był. Ten, który jest ens ab alio przeciwnie, istnieje dzięki innemu istnieniu. Otrzymał istnienie od innego istnienia. On zaczął istnieć od pewnego momentu: rozpoczął się! W jakiej pokorze powinno nas utrzymywać to rozważanie! Powinno nas przeniknąć nicością, którą jesteśmy w oczach Boga! „Jestem, który jestem, ty jesteś, która nie jesteś”, tak powiedział nasz Pan do pewnej świętej duszy. Jakże to prawdziwe! Im bardziej człowiek przenika tę zasadę najprostszej filozofii, tym lepiej zajmuje swoje prawdziwe miejsce przed Bogiem. (...) Ja mam początek, Bóg jest wieczny. Cóż za straszliwa różnica! Cóż za otchłań! Więc to ta mała istota ab alio, która otrzymuje swoje
istnienie od Boga, miałaby moc ograniczać chwałę Boga? Ona miałaby prawo powiedzieć Bogu: „Masz prawo do tego, ale nic więcej!” „Króluj w sercach, w zakrystiach, w kaplicach, tak, ale na ulicy, w społeczeństwie, nie!” Cóż za zarozumiałość! Ponadto, czy ta istota byłaby ab alio, gdyby miała moc reformować plany Boga, zmieniać rzeczy tak, aby były czym innym niż są, czym innym niż Bóg je uczynił? Czy ta licha istota ab alio ma prawo zmieniać prawa, które Bóg w Swojej
mądrości i wszechmocy ustanowił dla wszystkich istot, a zwłaszcza dla człowieka i dla
społeczeństwa? Czy ma prawo zmieniać je według swoich kaprysów mówiąc: „Jestem wolna!” Cóż za aspiracje! Co za absurd stanowi ten bunt liberalizmu! (...)

Leon XIII życzy sobie szczególnie zastosowania lekarstwa tomistycznej filozofii przeciwko błędom współczesnego liberalizmu:
"Ogromne niebezpieczeństwo, na które naraziła rodzinę i świeckie społeczeństwo zaraza perwersyjnych poglądów jest nam wszystkim oczywiste. Z pewnością rodzina i
społeczeństwo cieszyłaby się większym pokojem i bezpieczeństwem, gdyby na
uczelniach i w szkołach nauczano doktryny zdrowszej i bardziej zgodnej z nauczaniem
Kościoła, doktryny takiej, jaka znajduje się w dziełach Akwinaty. To, co św. Tomasz
naucza nas na temat prawdziwej natury wolności, która w naszych czasach degeneruje
się w swobodę, na temat boskiego pochodzenia władzy, na temat prawa i jego władzy, na temat rodzicielstwa i sprawiedliwych rządów monarchów; na temat posłuszeństwa należnego najwyższym władzom, na temat obustronnego miłosierdzia, które musi panować między ludźmi – to, co on mówi na powyższe i inne tematy posiada ogromną, nie do pokonania siłę, która może obalić zasady nowego prawa, pełnego niebezpieczeństw, jak wiemy, dla porządku i dobra publicznego." (...)

Właśnie w szkole św. Tomasza Sobór Trydencki rozpędził pierwsze chmury rodzącego się naturalizmu. Kto lepiej od św. Tomasza, wykazał, że porządek nadprzyrodzony nieskończenie wykracza poza wymogi porządku naturalnego? Święty Tomasz pokazuje nam (tu na ziemi możemy tego doświadczyć jedynie w mglistym świetle wiary) jak nasz Pan, przez Jego odkupieńczą Ofiarę, dzięki Jego zasługom, podniósł naturę odkupionych, poprzez uświęcająca łaskę, poprzez chrzest i inne sakramenty, poprzez świętą ofiarę Mszy. Dobra znajomość tej teologii sprawi, że wzrośnie w
nas duch wiary, to znaczy wiary i postaw odpowiadających życiu wiary.
W Boskim wyznaniu, jeżeli ktoś prawdziwie posiada wiarę, posiada również gesty z niej wynikające. Mówiąc precyzyjnie, oskarżamy całą nową reformę liturgiczną o to, że wytwarza postawy, które nie są postawami wiary. Reforma narzuca nam naturalistyczne i humanistyczne wyznanie. Właśnie dlatego ludzie obawiają się klękać. Nie chcą już wyrażać adoracji, która należy się Bogu. Pragną zredukować sacrum do profanum. Jest to najbardziej odczuwalna rzecz dla osób, które mają kontakt z nową liturgią. Uważają, że jest ona nudna, że nie podnosi ich i nie zawiera już żadnych tajemnic.
Zdrowa teologia wzmocni nasze przekonanie wiary: nasz Pan Jezus Chrystus jest Bogiem – to centralna prawda wiary: Boskość naszego Pana. Wtedy służymy naszemu Panu jako Bogu, a nie jako zwykłemu człowiekowi. (...) Musimy przyznać Mu wszystkie atrybuty, które teologia przyznaje Bogu: Jego wszechmoc, Jego wszechobecność, Jego stałą i nadrzędną przyczynowość wobec wszystkiego, wobec wszystkich rzeczy, które istnieją, gdyż to On jest źródłem istnienia – to wszystko odnosi się do samego naszego Pana Jezusa Chrystusa. W związku z tym, do niego należy zwierzchność nad wszelkimi rzeczami. On, ze swej natury, jest Królem, Królem wszechświata. I żadne stworzenie, osoba czy społeczeństwo, nie może uciec od Jego władzy, Jego suwerennej władzy, Jego suwerennej łaski:
"bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty
widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i
wszystko w nim ma istnienie. I On jest Głową Ciała – Kościoła. On jest Początkiem,
Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim.
Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów
pojednać wszystko z sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach,
wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża" (Kol 1, 16 i nast.)


Dlatego, z tej pierwszej prawdy wiary, Boskości naszego Pana Jezusa Chrystusa, wywodzi się druga prawda wiary: Jego królowanie, a zwłaszcza Jego Królestwo nad społeczeństwami, a także posłuszeństwo ze strony społeczeństw Woli Jezusa Chrystusa, poddanie prawa świeckiego, które musi być ustanowione, prawu naszego Pana Jezusa Chrystusa. A nawet więcej, nasz Pan pragnie zbawienia dusz, niewątpliwe pośrednio, ale skutecznie, poprzez chrześcijańskie świeckie społeczeństwo całkowicie poddane Ewangelii, które kształtowane jest według Jego planu zbawienia, i stanowi doczesny instrument tego planu. Od tego momentu, cóż może być bardziej
sprawiedliwe, bardziej konieczne, niż prawa świeckie, które są zgodne z prawami Jezusa Chrystusa, i które karzą z całą surowością kar przestępców łamiących prawo Jezusa Chrystusa, w sprawach publicznych i społecznych? Otóż dokładnie rzecz ujmując, wolność religijna, wolność masonerii, tak jak wolność Soboru Watykańskiego II, pragnie wyeliminować to ograniczenie. Ale to przecież jest upadek chrześcijańskiego porządku społecznego. Czy nasz Pan chce czegoś innego poza tym, żeby Jego odkupieńcza ofiara przeniknęła świeckie społeczeństwo! Czym jest chrześcijańska cywilizacja, czym jest chrześcijaństwo, jeżeli nie wcieleniem Krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa w życie całego społeczeństwa! To właśnie nazywa się społecznym panowaniem naszego Pana. Dzisiaj, w obliczu liberalizmu, tę właśnie prawdę musimy głosić z największym zapałem.
Kolejną, drugą konsekwencją Boskości Jezusa Chrystusa jest fakt, iż Jego Odkupienie nie jest jedną z możliwości życia wiecznego! On jest Drogą, Prawdą i Życiem! On jest
bramą! On sam mówi w ten sposób:
"Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i
rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze
Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę".

On jest jedyną drogą zbawienia dla każdego człowieka. Św. Piotr ogłasza:
"I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego
innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni"

Otóż w naszych czasach tę prawdę należy jak najbardziej podkreślać, w obliczu fałszywego ekumenizmu o liberalnej naturze, który zapewnia nas, że wartości zbawienne są w każdej religii, i że jest to jedynie kwestia ich rozwijania. Jeżeli to byłaby prawda, to jakim dobrem byliby misjonarze? Właśnie dlatego, że poza Jezusem Chrystusem nie ma zbawienia, Kościół jest ożywiany duchem misyjnym, duchem podboju, który jest szczególnym duchem wiary.

Do filozofii i teologii koniecznie należy dodać trzecią dyscyplinę, która zamieni wielkie prawdy porządku naturalnego i porządku nadprzyrodzonego w zasady prawne. Liberalizm, faktycznie, nawet w swych najbardziej umiarkowanych formach, głosi prawa człowieka bez Boga. Nie istnieje nic bardziej niezbędnego dla katolickiego prawnika, niż oparcie od nowa praw ludzi żyjących w społeczeństwie na ich obowiązkach względem Boga, na prawach Boga. Prawdę mówiąc, istnieją tylko takie prawa człowieka, które są mu pomocą w poddaniu się prawom Boga! Tę samą prawdę
wyraża twierdzenie, że prawo nakazujące, prawo świeckie, musi opierać się na prawie naturalnym. Papież Pius XII nalegał na tę zasadę, przeciwko błędowi prawnego pozytywizmu, który czyni z arbitralnej woli człowieka źródło prawa.
Jest także prawo nadprzyrodzone: prawa Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, prawa dusz
odkupionych krwią Jezusa Chrystusa. Prawa Kościoła i dusz chrześcijańskich względem państwa tworzą to, co nazwaliśmy publicznym Prawem Kościoła. Ta nauka została praktycznie unicestwiona przez soborową Deklarację o wolności religijnej, jak próbowałem to wykazać. Wciąż nie ma nic bardziej pilnego, niż nauczanie od nowa publicznego Prawa Kościoła, które wprowadza wielkie zasady rządzące stosunkami państwo-Kościół (...)
Na koniec nie zapominajmy, że niewyczerpanym źródłem prawa Kościoła jest historia kościelna: postawa pierwszych chrześcijańskich władców, którzy w czwartym wieku oddawali doczesny miecz na służbę duchowej władzy Kościoła, i nieustannie są wychwalani przez Kościół. Albo odważny sprzeciw ze strony biskupów i papieży przeciwko książętom uzurpującym sobie władzę duchową na przestrzeni wieków. To po prostu dogmat wprowadzony w praktyce. Stanowi on najbardziej zasadnicze odrzucenie całego liberalizmu: liberalizmu rewolucyjnych prześladowców Kościoła, a także znacznie bardziej perfidnych, tak zwanych liberalnych katolików. (...)

Kościół znajduje się w Gethsemani, ale on nie może umrzeć. Kościół ma wygląd społeczeństwa okupowanego przez wroga, ale opór przeciwko liberalnym sektom organizuje się i wzmacnia. Sekta ta, jak widzieliśmy, powstała w XVI wieku z protestanckiego buntu, a następnie przerodziła się w sprawcę Rewolucji. Przez półtora wieku walki bez chwili rozejmu, papieże potępiali omawiane zasady i zastosowania liberalizmu. A jednak sekta szła swoją drogą. Byliśmy obecni podczas tego przenikania do Kościoła, pod pretekstem akceptowalnego liberalizmu, pod pretekstem idei pogodzenia Jezusa Chrystusa z Rewolucją. Dowiedzieliśmy się, ze zdumieniem, o zmowie penetracji katolickiej hierarchii przez liberalne sekty. Widzieliśmy jej postęp, aż po najwyższe stanowiska, jej tryumf podczas Soboru Watykańskiego II. Mieliśmy liberalnych papieży. Pierwszego liberalnego papieża, który wyszydził „proroków przeznaczenia” i zwołał pierwszy w historii Kościoła liberalny sobór. Bramy owczarni zostały otwarte, wilki weszły do stada i dokonały jego masakry. Potem przyszedł drugi liberalny papież, papież dwulicowy; odwrócił ołtarz, zniósł Ofiarę, sprofanował świątynię.
Trzeci liberalny papież pojawił się na scenie, papież praw człowieka, papież ekumeniczny, papież Zjednoczonych Religii. On umył ręce, zasłonił swą twarz, wobec tak wielkiego zniszczenia, po to, by nie widzieć krwawiących ran Córy Syjonu, śmiertelnych ran niepokalanej Oblubienicy Jezusa Chrystusa. (...)

Mimo wszystko nie jestem pesymistą. Święta Dziewica odniesie zwycięstwo. Zatryumfuje nad wielką apostazją, owocem liberalizmu. Jeszcze jeden powód, dla którego nie należy się trwożyć! Bardziej niż kiedykolwiek musimy walczyć o społeczne
panowanie naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie jesteśmy samotni w tej walce: są z nami wszyscy papieże do Piusa XII włącznie. Wszyscy z nich walczyli z liberalizmem o wyswobodzenie od niego Kościoła. Bóg nie dał im zwycięstwa, ale to nie jest powód, by składać broń! Musimy wytrwać. Musimy budować, gdy inni burzą. Zniszczone cytadele należy odbudować, należy odtworzyć bastiony wiary: przede wszystkim świętą ofiarę Mszy wszystkich czasów, która formuje świętych. Następnie nasze kościoły, które są naszymi prawdziwymi parafiami, nasze klasztory, nasze liczne
rodziny, nasze przedsiębiorstwa, wierne społecznej doktrynie Kościoła, naszych polityków motywowanych do prowadzenia polityki Jezusa Chrystusa – to jest cała tkanka chrześcijańskiego życia społecznego, chrześcijańskich zwyczajów, chrześcijańskich odruchów, które musimy przywrócić na skalę pożądaną przez Boga, w czasie kiedy Bóg tego zechce. Wszystkiego, co wiem, uczy nas wiara: nasz Pan Jezus Chrystus musi tu panować. Teraz, a nie tylko na końcu świata, jak chcieliby liberałowie!
Gdy oni niszczą, my zadowólmy się budowaniem. A większa jeszcze radość, gdy pokolenia młodych księży uczestniczą gorliwie w zadaniu odbudowywania Kościoła, aby zbawić dusze.
Ojcze nasz, niech przyjdzie Królestwo Twoje! Niech żyje Chrystus Król! Duchu Święty,
napełnij serca swoich wiernych! O Maryjo, bądź naszą Królową, my należymy do Ciebie!"

Paweł VI nakłada "kapelusz" kardynalski Karolowi Wojtyle
sługa Boży
Dobry artykuł.