V.R.S.
3871

Zgodność między frazesami posoborowymi a XIX-wiecznymi zabiegami masonerii

Ks. Henryk Delassus - wybrane fragmenty z książki Amerykanizm i spisek przeciw chrześcijaństwu (napisanej w roku 1899)

(plany globalnego superpaństwa)

“Jeruzalem” planuje ustanowić swe panowanie nad całym światem to jest “Wschodem i Zachodem”, ustanawiając swą suwerenność na ruinach istniejącej władzy “cezarów i papieży
” (…) By zniszczyć “miasto cezarów” to jest “ojczyzny” nic nie jest skuteczniejsze od nowoczesnych zasad. Jaka stoi za nimi główna idea? Że należy znieść wszystkie różnie między ludźmi, że człowiek nie może już być uważany za Francuza, Żyda, Niemca czy chrześcijanina, żyda, poganina, lecz za człowieka z prawami tego atrybutu: prawami człowieka. Zasady te mówią nam, że równość jest najwyższym prawem, jedynym prawem, które słuszne poczucie godności człowieka dopuszcza by akceptowały istoty rozumne. (…) Wprowadzenie w życie tych idei, których realizację Rada Żydowska uczyniła celem wysiłków całego Izraela – musi sprawić że ludy żyjące dotąd jako narody, zbiorą się teraz by utworzyć jedną, światową republikę. Owa powszechna republika będzie z pewnością zarządzana przez Żydów, jedyny rzeczywiście kosmopolityczny i uniwersalny naród a jednocześnie lud posiadający złoto, będące krwiobiegiem władzy i narzędziem wszelkiej dominacji (…)

Garnier-Pages minister Republiki [Francuskiej] w roku 1848 ogłosił publicznie: “masoni chcą ukończyć chwalebne dzieło ustanowienie Republiki a Republika ta ma zostać zainstalowana w całej Europie i na całym świecie”. J. Weil, przywódca żydowskich masonów napisał: “wywieramy potężny wpływ na ruchy naszych czasów i postęp cywilizacji ku republikanizacji wszystkich narodów”. Inny Żyd, Ludwik Boerne podobnie zauważył: “potężną ręką wstrząsamy filarami, na których spoczywa stary gmach, sprawiając że jęczy”. Brat Rouvier wyraził te same idee, przedstawiając w Tours, w październiku 1870 roku międzynarodową delegację Wielkiemu Mistrzowi Giuseppe Garibaldiemu: “Republikanie (…) witają cię (…) wielki obywatelu Światowej Republiki, który przyczyniłeś się tak bardzo do wyzwolenia ludzkiej myśli poprzez przygotowanie upadku doczesnej władzy księży [tj. upadku Rzymu w 1870 zajętego przez tworzone przez masonów państwo włoskie] (…) Kiedy my – Republikanie francuscy, włoscy i hiszpańscy ostatecznie pokonamy wspólnego wroga [tj. Kościół Katolicki], położymy fundamenty pod ową wielką ludzką federację, do której dołączą niemieccy demokraci i która utworzy Stany Zjednoczone Europy. Niech żyje Garibaldi! (…) Niech żyje Światowa Republika!" (...)

W kwietniu 1860 po tym jak Garibaldi, za przyzwoleniem Anglii, podjął wyprawę, która podbiła Sycylię, został mianowany Wielkim Mistrzem włoskiej masonerii i otrzymał jako taki swoje instrukcje. Powiedziano mu: “teraz odmów z nami najwyższą przysięgę: przysięgam nie mieć żadnej ojczyzny poza światową ojczyzną, przysięgam radykalnie walczyć, zawsze i wszędzie, przeciw granicom narodowym, granicom pól, domów i warsztatów oraz granicom rodziny. Przysięgam obalić, poprzez ofiarę ze swego życia, granice zakreślone krwią i błotem ludzi, którzy zabijali istoty ludzkie w imię Boże”.

(plan transformacji katolicyzmu jako przygotowanie do religii globalnej)

W miejsce prawdziwego katolicyzmu “liberalny i humanitarny judaizm” pragnie by Kościół Katolicki został dostosowany do jego formy: katolicki, ponieważ każdy będzie mógł do niego wejść i każdy będzie w zgodzie, albowiem nie będzie on narzucał żadnych dogmatów. ” Przede wszystkim niezbędne jest wyraźne oddzielenie moralności, która przynależy do wszystkich, od dogmatu religijnego właściwego każdemu wierzeniu” (Israelite Archives, XI, s. 504, 1867).”

Powszechne Przymierze Izraelickie nie zatrzymuje się na naszym kulcie, kieruje swe przesłanie do wszystkich kultów. Pragnie przeniknąć do wszystkich religii, tak jak przenika do wszystkich krajów (…) oświeconych ludzi, bez względu na kult aby połączyć ich w tym Powszechnym Przymierzu Izraelickim, którego cel jest tak szlachetny i tak bardzo cywilizujący (…) Jego celem jest uznanie, że wszystkie religie oparte na moralności i kierujące się ku Bogu są siostrami i muszą być między sobą przyjaciółmi. Jego celem jest zniszczenie granic, które oddzielają to co musi się pewnego dnia zjednoczyć: oto piękna i wspaniała misja naszego Powszechnego Przymierza Izraelickiego. Kroczmy zdecydowanie i twardo po tej nakreślonej drodze” (Israelite Archives, XXV, s. 514-20, 600-651, 1861)

“Przemawiają za “międzywyznaniowością” szkół, jest to słowo dobrze dobrane by oddać cel, który pragną osiągnąć nie tylko w edukacji, lecz we wszystkich rzeczach, w każdym aspekcie życia politycznego, społecznego i religijnego. Międzywyznaniowość oznacza pomieszanie wszystkich religii w bezkształtną całość, która przygotowuje drogę dla “Jeruzalem nowego porządku”, który ma zastąpić “miasto cezarów i papieży”.

(przemiana katolika w liberalnego neo-chrześcijanina)


“Codzienne wtłaczanie tych “zasad” w głowy katolików niewątpliwie wywiera skutek, stopniowo przemieniając prawdziwego chrześcijanina, w, jeśli nie wyznawcę, to przynajmniej katechumena tego “liberalnego judaizmu”, tej “światowej religii”, która ma pozwolić na “wypełnienie przeznaczenia Izraela”. Każdy łatwo sprawdzi czy zaczął już podlegać tej transformacji. Musi jedynie zapytać się sam siebie jaką obecnie ideę Kościoła posiada, zapytać się siebie czy nadal jest głęboko przekonany i przepojony następującymi prawdami:

– że Bóg własnymi rękami założył duchową społeczność, do której powołani są wszyscy ludzie, która jedynie posiada wszystkie prawdy objawione i wszystkie środki zbawienia,

– że społeczność ta jest jako taka doskonała, otrzymawszy od Boga swój własny ustrój, nad którym społeczeństwo świeckie nie ma władzy,

– że społeczność ta posiada prawo do rządzenia się własnymi prawami, zaś każda przeszkoda lub ograniczenie przeciw niej, skądkolwiek pochodzi, jest zbrodnicze, świętokradcze do stworzenia jakiegokolwiek prawa.

Zniszczenie w umysłach katolików powyższych idei jest zatem celem wszystkich tych, którzy – świadomie lub nie – pracują na rzecz “wielkiego dzieła”.

(największa pokusa współczesnych czasów)

Dzisiejszą pokusą jest popadnięcie w indyferentyzm religijny. Ateizm odrzuca wszelkie relacje z Bogiem, którego istnienia nie dopuszcza. Jest to wybryk, do którego zdolnych jest niewielu ludzi, który szybko i nieuchronnie sprowadzi śmierć na każde społeczeństwo, gdzie się rozszerzy. Obojętność, która kusi dzisiejszego człowieka realizuje następującą formułę: Wszystkie religie są równie dobre.

Wszystko wokół nas wspomaga uwierzenie w ów błąd: prawodawstwo, idee, obyczaje.
Dlatego każdy poważny człowiek musi zadać sobie pytania w tej kwestii, rozważając swe obecne przekonania odnośnie Kościoła, jego Boskiego ustanowienia oraz potrzeby przynależenia do niego w celu osiągnięcia zbawienia. Rzadko dziś można znaleźć osoby, u których te pierwszorzędne prawdy – w mniejszym lub większym stopniu – nie zostałyby przyćmione przez instytucje, zwyczaje a przede wszystkim – wolność prasy. Ponadto, istnieje dziś w świecie rozległy spisek by szerzyć ową obojętność. Twierdzi on, że odnosi powodzenie w sprawianiu, że wszyscy ludzie przyjmują to co nazywa “światową religią” czy też “religijną demokracją” aby wprowadzić ich wszystkich w nowy kościół – “kościół wolnej myśli religijnej”, gdzie każdy może utworzyć Credo według swych osobistych gustów.”

(niszczenie Religii Katolickiej w praktyce)

“Hugenocki historyk Jules Michelet napisał do pisarza Eugeniusza Sue: “protestantyzm jest jedynie pasożytniczą rośliną, która życie zyskuje przez sok katolicyzmu. Kiedy skończymy z Kościołem Katolickim, umrze sam z siebie, lub, jeśli to będzie konieczne, wykończymy go jednym kopnięciem buta”. Innym wspólnikiem jest prasa, której ogólne i stałe wysiłki mają doprowadzić do zwycięstwa “tolerancji” za masońskim zakazem usunięcia wszelkiego oporu wobec zła i błędu. Oto wyższa orientacja, do której dążą żydzi, protestanci i neo-chrześcijanie: ci ostatni są być może nawet bardziej niebezpieczni z naszej perspektywy niż inni z powodu sympatii jaką otrzymują od katolików, którzy pochopnie wkraczają na drogę “przyszłości” oraz z powodu ich wpływu na “elity młodszego pokolenia”, któremu wpajają “ten ruch ducha, który można nieomal nazwać ewangelicznym”, lecz który, w rzeczywistości zaprzecza dogmatowi i prawdzie objawionej.

Mówią oni o swej “wierze”, lecz jak zauważa p. Pierre Lasserre: “gdy zapyta się ich o przedmiot i podstawę ich wiary, kwestia ta wprowadza ich nawet nie w zakłopotanie, lecz pogardę. Odpowiadają że nie lubią dogmatu, lecz troszczą się o moralność”. Oto twórcy “nowej apologetyki”, która odmawia wartości naukowej tradycyjnemu ukazywaniu prawdy katolickiej i boskości Kościoła, zastępując je metodą immanencji, opartą na gruncie wyłącznie subiektywnym. Grunt destrukcyjny i nie odpowiadający społeczności jaką jest Kościół.”

(Judasze w Kościele)

“Byłoby haniebne, gdyby członkowie katolickiego duchowieństwa, pod wpływem tych iluzji, równie zwodniczych co obfitych, w jakimkolwiek stopniu wsparli ten spisek, który nazywamy powszechnym. Byłoby haniebne, gdyby odegrali jakąkolwiek rolę w osłabieniu mocnego przywiązania jakie chrześcijańska dusza musi mieć do Świętego Kościoła Katolickiego, jedynej Arki Zbawienia”.

(zasady roku 1789 - amerykanizm jako narzędzie ich szerzenia)

“Co jest pewne i niesporne to, iż między duchem żydowskim i amerykanistycznym istnieje więź pokrewieństwa jeśli chodzi o zasady roku 1789. Słyszeliśmy jak Żydzi głoszą te rewolucyjne zasady i przyznają korzyści jakie zyskują z ich szerzenia. Co do Amerykanów ich społeczny a nawet religijny fundament spoczywa w całości na tych zasadach. Wysoce je cenią, zaś amerykaniści mówią nam nawet że “Bóg chce by idee amerykańskie szerzyły się pośród wszystkich cywilizowanych narodów naszego czasu”. I świadomie czynią się ewangelistami owych idei. (…) Żydzi mają nadzieje że te zasady przyniosą “liberalny i humanitarny judaizm”, amerykaniści oczekują od nich “nowej epoki dla Kościoła”, “epoki trudnej do wyobrażenia” – tak będzie owocna i piękna!”

“Katolicyzm – powiada biskup Isoard – w sposób godny podziwu przekazuje myślenie wszystkich chrześcijańskich epok. Katolicyzm ma w sobie coś co zostało ukonstytuowane doskonale, absolutnie i niewypowiedzianie. Jest Religią. Wszelkie wysiłki wroga próbują podważyć tę charakterystykę i uczynić go jedną z religii”. Tego, jak widzieliśmy, pragnie judaizm to zrodzi amerykanizm, jak coraz bardziej dostrzegamy.”

“Ks. Klein napisał w swojej przedmowie do Żywota ks. Heckera: “(…) amerykańskie idee, które szerzył, są, jak wiedział ideami, które, jak Bóg chce, powinny poznać wszystkie cywilizowane narody naszych czasów.” Najpierw, jak wskazaliśmy, idee te to zasady roku 1789, akceptowane w mniejszym lub większym stopniu, w swej formie abstrakcyjnej i propagowane w ich zastosowaniu praktycznym. Następnie są to całkowicie nowe zasady, które amerykaniści wprowadzili i od których oczekują cudów większego dobra dla Kościoła i ludzkości. Pierwszą i najbardziej fundamentalną z nich, z której wypływają wszystkie inne jako następstwo, jest to że w świecie ma miejsce ewolucja zaś chrześcijaństwo mu stanowić jej część aby zjednoczyć się z nowym stanem umysłu ludzkiego we wszystkich cywilizowanych narodach naszych czasów (…) Ks. Klein [pisze] w Żywocie ks. Heckera: “Żadna książka opublikowana w okresie ostatnich 50 lat nie rzuca jaśniejszego światła na obecny stan ludzkości i religijną ewolucję świata (…) Ks. Hecker nakreślił i wcielił w życie ideał kapłana dla nowej przyszłości Kościoła”. Zauważmy że w odpowiedzi tej jest słowo – ewolucja, które nieustannie znajdujemy na ustach i w pismach amerykanistów, choć brzmi ono źle, gdy stosuje się go do religii chrześcijańskiej jeśli chodzi o “jej wzrost wewnętrzny” i “jej postęp w świecie””.

(liberalny katolicyzm a ewolucja)

“[Biskup Keane na Brukselskim Kongresie Naukowym]: “Katolik liberalny rozumie bardzo dobrze potrzebę pewnego okresu powściągliwości i starannej troski jak promulgować nowe prawdy, które dotyczą religii”. Jednak ten okres powściągliwości nie będzie trwał wiecznie. “Współczesna doktryna ewolucji postrzegana z duchem teistycznym zmniejsza i usuwa wszystkie trudności, pokazując jak te szczegółowe i nieuniknione błędy służyły opatrznościowo do doprowadzenia do duchowego dobrobytu człowieka”. Mówiąc jaśniej oznacza to: Bóg jest autorem zarówno błędu, jak i prawdy: ten pierwszy poprzedza tę drugą, zaś druga rodzi się opatrznościowo z pierwszego. Jest to skutek wielkiego prawa ewolucji, które rządzi wszystkim w świecie i któremu religia, podobnie jak wszystko inne, podlega. Czy można głębiej dotknąć i bardziej radykalnie niszczyć Wiarę Katolicką? Posłuchajmy zatem dalej i dowiemy się jakie obowiązki nakłada na Kościół ewolucja: ‘Podobnie jak wszystkie zdrowe żyjące istoty Kościoł przeszedł i będzie przechodził rozwój w ciągłym postępie. Ponieważ tak jest byłoby prawdziwie katastrofalnym, gdyby dalej był on przesiąknięty duchem epoki, która umarła i minęła dawno temu, gdyby uporczywie trwał przy szerzeniu owego dawnego ducha, gdy świat wszedł w nowy okres, którego myślenie jest całkowicie obce tego rodzaju prymitywnym wierzeniom i sposobom postrzegania rzeczy. W opinii katolików liberalnych to kwestia życia i śmierci by dotrzymać kroku wszystkiemu co najlepsze i najbardziej wzniosłe w każdej epoce, która ma miejsce”.

Oto wnioski końcowe tego systemu i utajone poglądy tej grupy, cel, do którego dąży, który pragnie osiągnąć: my, katolicy liberalni, mamy poprawne rozumienie obecnych czasów. Czerpiemy je z doktryny ewolucji, która ukazuje nam przyszłość w przeszłości i teraźniejszości. Kościół musi się nas słuchać i iść za nami: musi mieć świadomość, że to dla niego kwestia życia lub śmierci. Musi porzucić ducha, którym kierował się aż dotąd, ducha epoki, która minęła i przepadła już dawno temu. Biada mu jeśli będzie się uporczywie go trzymał!”

(ruch międzyreligijny i kongresy religii)

“Biskup Keane (…) w artykule opublikowanym w Biuletynie Katolickiego Instytutu w Paryżu wskazał: “Wyróżnikiem misji Ameryki jest powrót do jedności przez długi czas podzielonych dzieci Bożych poprzez zniszczenie barier i wrogości oddzielających rasy. Dlaczego nie można uczynić czegoś podobnego z religijnymi podziałami i wrogością? Dlaczego kongresy religii nie mają poprowadzić do międzynarodowego kongresu religii, gdzie wszyscy zgromadzą się we wzajemnej tolerancji i miłości, w którym wszystkie formy religii stają razem przeciw wszystkim formom irreligijności?” (podkr. wł.) W swej mowie do Międzynarodowego Kongresu Naukowego Katolików w Brukseli (wrzesień 1894) po udzieleniu “całemu światu” “lekcji patriotyzmu” (…) ten sam Biskup dodał: “Tej samej lekcji należy udzielić na gruncie religijnym (…) Religia to miłość! Jeśli nawet nie zgadzamy się co do wierzeń, czy nie można zgodzić się co do miłości? Wiele dałoby po prostu udzielenie chrześcijanom następującej lekcji: że by miłować Boga nie trzeba nienawidzić brata, który nie miłuje Go w taki sposób, w jaki my to czynimy, że wierność swojej Wierze niekoniecznie oznacza prowadzenie wojny przeciw tym, którzy rozumieją ją inaczej od nas (…) To nie przez polemikę, lecz irenikę osiągniemy szczęśliwy koniec”. (…) Zatem, według amerykanistów, aby przerobić wszystkich ludzi w pojedyncze stado tej samej trzody musimy odtąd unikać wszelkiej polemiki. Debata z nowinkarzami do tej pory przysporzyła podziałów i rozdziałów, schizm i herezji – odtąd tolerancja, pocałunki pokoju, zatrzymają wszystkie owce w owczarni Ojca rodziny. Być może tak będzie. Jednak jaki to będzie rodzaj owiec? Czy wkrótce nie doprowadzą one do skażenia owczarni?””

(co amerykanizm czyni z religią)

“”Zważywszy, że Amerykanin jest całkowicie przekonany, iż przeznaczeniem jego kraju jest stworzenie porządku społecznego wyższego niż do tej pory znane, pierwszą rzeczą, której oczekuje od religii jest ukazanie przez nią zdolności do wkładu w ten nowy porządek rzeczy (…) Naród amerykański przywiązuje niewielką uwagę do rzeczy abstrakcyjnych (takich jak dogmaty), kiedy przychodzi do moralności, patrzy jedynie na konkretne rezultaty” (Wprowadzenie do Żywota ks. Heckera, s. XII)”

“Widzieliśmy już, jak w opinii amerykanistów, Kościół jest zbyt zamknięty na dysydentów i by stymulować wzrost katolicyzmu należy zastosować wielkie środki by znieść “urząd celny”, obniżyć bariery, poszerzyć bramy, słowem wyłączyć wszystko co może ograniczać wejście tych, “którzy idą jedynie za swym rozumem” bądź “którzy rozumieją wiarę inaczej niż my”. W celu realizacji tej idei zostały pomyślane Kongresy Religii. Ks. Wiktor Charbonnel, propagator Kongresu, który ma zebrać się w Paryżu podczas Wystawy roku 1900, określił go jako: “spotkanie przedstawicieli wszystkich religii świata, podczas którego najbardziej ogólna forma idei religijnej będzie broniona i celebrowana dla moralnej korzyści, którą przynosi człowiekowi religijnemu (…)

W ten sposób religie zostają skupione na stronie ludzkiej. Mniej się zajmują abstrakcyjnymi doktrynami a bardziej zachętą do znajdowania wypełnienia moralnej odpowiedzialności jednostki. Jest to kwestia skupienia na duszach wiernych i szczerości zamiast credo i prawdzie (…) Każdy czuje, że to Kościoł Katolicki powinien poczynić najhojniejsze ustępstwa na rzecz tej wielkiej idei powszechnego kongresu religii”.

Amerykański Kongres Międzyreligijny w Chicago - 1893

(Pierwszy kongres międzyreligijny w 1893 i udział amerykańskiego kleru nominalnie katolickiego)

“Pierwszy z tych kongresów (…) miał miejsce w Chicago. “Byli tam” – mówi Biskup Keane – “przedstawiciele całego świata przybyli z Indii, Chin, Japonii, Persji, Palestyny i innych miejsc na kuli ziemskiej”. Wykonane fotografie ukazują na podium popów, muftich, mnichów buddyjskich a nawet kobiety, z których jedna przewodniczyła sesji. Obecni byli także księża i prałaci katoliccy, podobnie jak przedstawiciele niezliczonych protestanckich sekt w Ameryce. Kongres ów trwał 17 dni, od 11 do 28 września 1893. (…) Biskup Ireland wygłosił mowę o tym jak Religia Katolicka pozostaje w zgodności z obecnym stanem nowoczesnego życia. Biskup Keane zajął się tematem “Religii Ostatecznej”. Osobliwy tytuł, przypominający o nieochrześcijanach i żydach z Powszechnego Przymierza Izraelickiego, którzy, jak widzieliśmy, realizują plan utworzenia jednej, ostatecznej religii nad wszystkimi religiami, w której większy nacisk będzie na szczerość z jaką dusze wierzą niż na wyznanie wiary i prawdę”.

“Biskup Keane skomentował “5000” słuchających go ludzi: “gdybyście tylko widzieli jak rzucają się mi dziękować (…) Ich brawa stanowiły pocieszający kontesta do podejrzliwej i sekciarskiej niezgody, która niestety wypełniała dzieje religii w minionych stuleciach”. Ów hierarcha ujrzał w tej owacji wyraźną demonstrację wyższości irenizmu nad polemiką w apostolacie. Jednak, gdyby Ojcowie i Doktorzy Kościoła nie “wypełniali niestety dziejów religii” swą walką przeciw błędowi, czy przekazaliby nam Wiarę w jej integralności i zachowali w Kościele nieskalaną czystość doktryny Chrystusowej?

Gdzie byśmy się znajdowali, gdyby objęli Pelagiusza, Ariusza, Lutra i tak wielu innych rzeczywistych “sekciarzy”? Czy to o nich ten sam mówca w tej samej mowie powiedział: “Ludzie dobrej i żarliwej wiary wcielili dobre i szlachetne idee w różne stworzone przez siebie organizacje. Mieli rację co do swych idei, lecz mylili się w swej separacji”?”

“Oficjalny dokument [z Kongresu] został streszczony przez p. Gastona Bonet-Maury, profesora historii na protestanckim fakultecie teologicznym w Paryżu, w książce: Kongres Religii Świata w Chicago w roku 1893. Oto jego konkluzja:

“Trudno jest dokładnie ocenić rzeczywiste znaczenie wydarzeń, które oglądamy albowiem mamy skłonność do ich przeceniania bądź niedoceniania, wedle uczuć, które w nas wywołują. To właśnie miało miejsce na Pierwszym Kongresie Religii Świata. Niektórzy chwalili go jako Pięćdziesiątnicę nowego ducha braterstwa, które powinno kierować ludźmi [podkreślenia własne], inni z kolei widzieli w nim jedynie próżną próbę syntezy różnych religii opartej na wspólnej moralności i ogólnym uczuciu religijnym. Co do nas, mamy nadzieję przekonać tych, którzy czytają z uwagą, że wydarzenie to nie było ani jednym ani drugim, lecz raczej ekumenicznym soborem historycznych religii, które zebrały się by spróbować uzgodnić pewne wspólne moralne i religijne zasady by działać razem przeciw wspólnym przeciwnikom. Jako takie, w mojej opinii jest to wydarzenie, które może wywrzeć największy moralny wpływ na ludzkość od Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela Roku 1789, i może jedynie wypełnić aspiracje religijne elity ras cywilizowanych”.”

Kongres Międzyreligijny w Astanie z udziałem J. M. Beroglio. Na pierwszy tamtejszy kongres w 2003 roku Jan Paweł II skierował specjalne przesłanie, w którym pisał m.in.:

"W duchu Asyżu ta nowa inicjatywa władz kazachskich pomoże propagować szacunek do ludzkiej godności, obronę wolności religijnej i wzrost wzajemnego zrozumienia między narodami, przekonanymi podobnie jak my, że religia, należycie rozumiana, okazuje się mocnym narzędziem propagowania pokoju. W tym celu Kościół Katolicki, opierając się o objawione nauczanie żywe wewnątrz niego, popiera każdy szczery wysiłek na rzecz prawdziwego pokoju opartego na prawdzie, sprawiedliwości, miłości i wolności"


Jan Paweł II podczas jednej z licznych inicjatyw "przełamujących lody" między religiami - synagoga rzymska, 1986
V.R.S.
@nihil quicquam
"Jak więc wytłumaczysz ten cud???"
---
Odpowiadam tutaj bo tam zostałem zablokowany: jeżeli elementy zasadnicze procesu beatyfikacyjnego Karola Wojtyły (nb. wcześniejsze ramy procesowe beatyfikacji i kanonizacji zniszczył sam Karol Wojtyła) tj. sposób jego przeprowadzenia (tj. horrendalny pośpiech zważywszy na obszerność materiału związaną z długością jego życia i aktywności, …Więcej
@nihil quicquam
"Jak więc wytłumaczysz ten cud???"
---
Odpowiadam tutaj bo tam zostałem zablokowany: jeżeli elementy zasadnicze procesu beatyfikacyjnego Karola Wojtyły (nb. wcześniejsze ramy procesowe beatyfikacji i kanonizacji zniszczył sam Karol Wojtyła) tj. sposób jego przeprowadzenia (tj. horrendalny pośpiech zważywszy na obszerność materiału związaną z długością jego życia i aktywności, zwłaszcza aktywności od 1978), ustalenie istnienia cnót w stopniu heroicznym (tj. cnót związanych z obowiązkami stanu jakie wykonywał) były farsą (jak choćby potraktowanie bluźnierczego obiektywnie całowania Koranu, sprzecznych z Wiarą Katolicką encyklik - np. Ut unum sint) to jest oczywiste że proces jako wątpliwy wymaga weryfikacji i rewizji.
Logiczne jest że powinny jej podlegać również ustalenia co do zwieńczenia tego procesu czyli rzekomego cudu.

Tu należy zaznaczyć że potoczne pojęcie cudu czyli niezwykłe, niespodziewane zdarzenie nie jest równoznaczne z pojęciem katolickim przy kanonizacji czyli zdarzenie, w którym pewna jest nadzwyczajna interwencja Boga, poza normalnym Jego działaniem w postaci Opatrzności i jest moralnie pewne że spowodowało ją wstawiennictwo danej osoby.
Nie jestem medykiem ale gdy czytam opis zdarzenia z tej strony:
Gloria Maria - przerywanie ciąży, aborcja
to nie jest to w żadnym wypadku sytuacja, w której nadprzyrodzoność - wykroczenie poza prawa naturalne jest oczywista, były bowiem wykonywane lecznicze procedury medyczne a wcześniej mogła po prostu zostać postawiona błędna diagnoza.
Osobiście znam podobne sytuacje, tj. w których dziecku po narodzeniu z powodu "wad wrodzonych" nie dawano większych szans, było konieczne leczenie operacyjne, bardzo skomplikowane i lekarze nie dawali większych rokowań, niemniej wszystko skończyło się szczęśliwie. M.in. dzięki modlitwie, ale wszystko mieściło się w ramach praw naturalnych (lekarze pocięli, zszyli, zrosło się, narząd podjął właściwą mu funkcję, rekonwalescencja była pomyślna) i żeby kanonizować kogoś na podstawie podobnego przypadku to już byłaby wielka przesada.
nihil quicquam
Ta dziewczynka urodziła się bez nerek, lekarze powiadomili rodziców o nieuchronnej śmierci dziecka. Takich werdyktów nie można stawiać, przez pomyłkę. To byłoby draństwo i skandal na cały kraj. Została uzdrowiona i rodzice wiedzą za czyją przyczyną.
V.R.S.
@nihil quicquam
Błędy diagnostyczne to rzecz stosunkowo częsta. Zwłaszcza w praktyce szpitalnej nad Wisłą.
Zresztą nawet jeśli to zdarzenie miało charakter pozanaturalny to poza posoborową patologią nie miałoby szansy uznania za cud przemawiający za beatyfikacją Karola Wojtyły.
A to z tej prostej przyczyny że nie zaistniały inne, zasadnicze jej przesłanki m.in. heroiczność cnót i rzetelność …Więcej
@nihil quicquam
Błędy diagnostyczne to rzecz stosunkowo częsta. Zwłaszcza w praktyce szpitalnej nad Wisłą.
Zresztą nawet jeśli to zdarzenie miało charakter pozanaturalny to poza posoborową patologią nie miałoby szansy uznania za cud przemawiający za beatyfikacją Karola Wojtyły.
A to z tej prostej przyczyny że nie zaistniały inne, zasadnicze jej przesłanki m.in. heroiczność cnót i rzetelność całego procesu.