Bez habitów i sutann.
Pierwszą rzeczą w "Mistrzowskim planie" jest odebranie z wnętrza ludzi wierzących pewnych rzeczy, bez wielkiego znaczenia. Pierwsze lata przyniosą eliminację szkaplerzy i medalików u ludzi. Spowodowanie, że księża i zakonnicy przestaną nosić habity. Wszystkie te sprawy będą wyglądały z pozoru niewinnie, powiada "Mistrzowski plan", ale będą one sprzyjały takiemu życiu, które …Więcej
Bez habitów i sutann.
Pierwszą rzeczą w "Mistrzowskim planie" jest odebranie z wnętrza ludzi wierzących pewnych rzeczy, bez wielkiego znaczenia. Pierwsze lata przyniosą eliminację szkaplerzy i medalików u ludzi. Spowodowanie, że księża i zakonnicy przestaną nosić habity. Wszystkie te sprawy będą wyglądały z pozoru niewinnie, powiada "Mistrzowski plan", ale będą one sprzyjały takiemu życiu, które stopniowo pozwoli zapomnieć o istnieniu Boga, Chrystusa i Matki Bożej.
Dwadzieścia lat temu "Mistrzowski plan" założył sobie usunięcie habitów, sutann, ponieważ ten ubiór już sam w sobie kojarzy się ze służbą Bogu. Każdy habit zakonny na ulicy był od razu symbolem życia poświęconego Bogu, byłby cichym, ale stałym znakiem tego, że Bóg i Chrystus istnieją w XX w. i że tysiące ludzi są gotowe poświęcić swe jedyne życie dla miłości do Chrystusa.
"Mistrzowski plan" założył to sobie dobrze. Plan ten rozpoczął się powiedzeniem, że habity są rzeczą przestarzałą, dodając do tego, że księża i zakonnice ubrani po świecku mogą wpływać lepiej na swoje otoczenie, niż gdyby byli oni w habitach i sutannach. Po trzecie habity mogą źle wpływać na "protestanckich braci", których należy do siebie przyciągnąć.
Bez wątpienia "Mistrzowski plan" odniósł wielki sukces. Teraz nie widać księży ani zakonnic na ulicach i nigdzie. To jest pierwsza część planu. Jego część końcowa przewiduje w ogóle eliminację duchownych i koniec ich działalności. "Mistrzowski plan" ma nadzieję, że ludzie zapomną, jak wygląda ksiądz i zakonnica. Jeśli oni nie będą istnieć i działać, jest pewne, że młodzi ludzie będą obojętni na problem poświęcenia się Bogu i nikt nie będzie rozważał możliwości zostania księdzem lub zakonnicą.
Następnym zadaniem "Mistrzowskiego planu" jest doprowadzenie do zniesienia celibatu. Jeśli księża zaczną się żenić, to tak jakby już nie byli księżmi - ludźmi, którzy przeznaczyli swe całe życie tylko dla Chrystusa. Każdy mógłby być księdzem, jeżeli każdy być nim może, jest to tak samo, jakby nikt nim nie mógł zostać. Pod tym względem "Mistrzowski plan" nie odniósł jeszcze sukcesu, ale ma on nadzieję osiągnąć to przed 2000 rokiem. W tym planie będziemy użyci my: ty i ja, drogi czytelniku, wszyscy dobrzy katolicy, księża, zakonnice, biskupi do zniszczenia stanu kapłańskiego. Plan zakłada również opuszczenie klasztorów przez zakony. Idea jest tutaj podobna. Insynuacja, że "bracia" na ulicach potrzebują ich, że Karmelia mogą czynić wiele dobrego lecząc chorych, zakładając szkoły itp.
Jak widać, plan wydaje się niewinny, ale jest on bardzo sprytny. Kto nie pójdzie kierując się miłością bliźniego do tego, który płacze, który cierpi, który potrzebuje, jeśli jest to Chrystus w postaci bliźniego płaczący - cierpiący?
"Mistrzowski plan" odniósł wielki sukces w tej dziedzinie. Wiele klasztorów nie jest już klasztorami. Pomniki miłości do Boga przestały istnieć. "Mistrzowski plan" chce je zniszczyć kompletnie, ponieważ on wie bardzo dobrze, że płoną w nich ogniska miłości do Boga i Chrystusa. Wychodząc na ulice, zakonnicy nie są już twierdzami wiary, ubrani jak ludzie świeccy, szybko dochodzą do wniosku, że mogą asystować swoim świeckim "braciom", nie będąc już duchownymi, a w końcu przyjdzie też wniosek najważniejszy, że oni mogą kochać swoich "braci" lepiej niż będąc duchownymi. Plan pracuje dobrze. Celem jest postawienie na piedestale człowieka zamiast Boga. Człowiek jest Bogiem. Bóg nie istnieje. Nie jest koniecznością adorować Go, nie jest koniecznością poświęcać życie dla Niego, ale należy to zrobić dla człowieka, który jest prawdziwym bogiem. Drodzy księża i zakonnicy, błagam, dla miłości Boga, załóżcie z powrotem sutanny i habity!
Każde działanie, które podejmiecie w imię miłości do Boga i waszego bliźniego, będzie tysiąc razy lepsze niż tysiąc dyskusji lub tysiąc "prac" związanych z miłosierdziem, to będzie świadectwem miłości do Chrystusa. Chrystusa prawdziwie uczestniczącego w twoim życiu.
Bądźcie dumni z tego, kim jesteście i pokażcie światu, że czujecie się właśnie dumni z tego! Zabrałem mojego 6-letniego syna do katolickiej szkoły prowadzonej przez zakonnice, ale ubrane po świecku. Przedstawiłem syna przełożonej szkoły, a syn zapytał ją: Dlaczego nie ubierasz się jak zakonnica? Czy dlatego, że wstydzisz się przed ludźmi tego, że jesteś zakonnicą.
Przełożona zrobiła się czerwona jak pomidor i nie odpowiedziała... i mój syn... po dwóch latach zapomniał, że zakonnice istnieją. Dla niego są one tylko nauczycielkami. Jest to tak jakby Bóg zniknął na razie w szkołach."