V.R.S.
91 tys.

Cystersi, Śnieżka i dawni Polacy

proszono mnie tu o "lżejsze", "wakacyjne" wpisy, więc kontynuujemy

Najwyżej położona kaplica w Polsce znajduje się bynajmniej nie w naszych najwyższych górach – Tatrach, lecz na najwyższym szczycie Sudetów - Karkonoszy Śnieżce (1603 m n.p.m.).
Kaplica św. Wawrzyńca – dziś traktowana jako jedynie dodatek do innych znajdujących się na górze budynków, od 2-giej połowy XVII wieku do 1-szej połowy XIX wieku, czyli przez prawie 200 lat stanowiła jedyny obiekt na wierzchołku, przyczyniając się wydatnie nie tylko do pomyślności duchowej mieszkańców gór, ale i powstania górskich bud, które potem dały początek schroniskom.

Fundatorem katolickiej kaplicy na Śnieżce, którą pierwotnie opiekował się zakon cystersów, był śląski wielmoża Krzysztof Leopold Schaffgotsch. Był on synem luteranina, uznanego za zdrajcę – uczestnika tzw. spisku Albrechta von Wallensteina przeciw cesarzowi Ferdynandowi Habsburgowi - Hansa Ulryka Schaffgotscha, straconego w Ratyzbonie 23 lipca 1635 roku. 11-letniego wówczas Krzysztofa oddano pod opiekę ciotki, następnie pobierał nauki w jezuickim kolegium w Ołomuńcu, tym samym, którego uczniem kilkadziesiąt lat wcześniej był męczennik Moraw – Jan Sarkander.
W roku 1636, w wieku lat 13 Krzysztof przyjął katolicyzm, potem studiował w Ingolstadt i służył w wojsku cesarskim. W roku 1641 cesarz zwrócił mu część dóbr rodowych na Śląsku – problem w tym że rezydowali w nich wspierający stronę protestancką Szwedzi. Dopiero po wojnie trzydziestoletniej odzyskał rodzinne zamki Gryf i Chojnik. Jego podkarkonoską siedzibę stanowiło uzdrowisko Cieplice, dzielone wówczas ze zgromadzeniem cystersów. Krzysztof Leopold znał język polski i utrzymywał kontakty ze szlachtą Rzeczypospolitej, która odwiedzała dla poratowania zdrowie Cieplice. W roku 1653 gościł tu wielki czciciel Matki Najświętszej i propagator jej kultu jako Królowej Polski (autor Dyskursu nabożnego z kilku słów wziętego o wystawieniu Najświętszej Panny Bogarodzicy Maryjej) Albrycht Stanisław Radziwiłł wraz z małżonką.

Jako dyplomata cesarski Krzysztof Leopold wielokrotnie gościł w Rzeczypospolitej – m.in. podczas elekcji Michała Korybuta Wiśniowieckiego (1669) i Jana Sobieskiego (1674) oraz pogrzebu królowej Marii Ludwiki (1667) mieszkała tam także część jego rodziny. Żona Sobieskiego Marysieńska miała zostać matką chrzestną jego córki, czemu jednak sprzeciwił się cesarz. W roku 1667 Schaffgotsch gościł w Cieplicach hetmana polskiego litewskiego Michała Kazimierza Radziwiłła, w roku 1692 przebywał tu prymas Polski Michał Radziejowski. Sama Marysieńka odwiedziła Cieplice oraz z dziećmi w roku 1687. Wcześniej, bo w roku 1683, Krzysztof Leopold Schaffgotsch brał udział w odsieczy Wiednia, pełniąc rolę łącznika między królem Janem III Sobieskim – dowódcą sił sprzymierzonych a cesarzem Leopoldem. Ze zwycięskiej bitwy przywiózł do Cieplic bogate łupy, które w części zostały rozkradzione po roku 1945 a w części przewiezione w roku 1952 na zamek wawelski. Korespondował również z papieżem Innocentym XI. Krzysztof Leopold Schaffgotsch zmarł we Wrocławiu, w roku 1703, w wieku 80 lat.

Pomysł kaplicy na Śnieżce zrodził się z rozmów z cieplickimi cystersami oraz opatem krzeszowskim o. Bernardem Rosą, któremu podlegała cieplicka prebenda. Budowę rozpoczęto w roku 1665 i w tym celu ułożono specjalne schody na karkonoski szczyt. Prowadzona była z długimi przerwami – hrabiego Schaffgotscha odrywały opisane wyżej misje dyplomatyczne a ponadto przeszkodę stanowił surowy klimat góry. Było to poważne przedsięwzięcie, dla którego obsługi na położonych niżej polanach postawiono szereg budynków gospodarczych dla drwali i innych robotników. Zaplanowane na 24 czerwca 1673 roku poświęcenie kaplicy odsunęło się, gdyż nie wykonano na czas prac wykończeniowych, w tym posadowienia ołtarza. W 1677 roku wierzchołek Śnieżki odwiedzili podkanclerzy i hetman polny litewski Michał Kazimierz Radziwiłł oraz stolnik żmudzki Teodor Bilewicz, którzy wjechali tu z Cieplic konno. Ten ostatni tak opisywał w swoim diariuszu tę eskapadę:
“Situs [położenie] tedy tego miejsca jest między potężnymi górami, które excedunt altitudine cursum nubium [przekracza wysokość chmur], mianowicie jedna, która się nazywa Rywenzal, nad inne excedens [wykracza] dużo altitudine [wysokością], samoskalista; in cujus cacumine [na jej szczycie] jest kaplica murowana. Pro curiositate [z ciekawości] jechaliśmy na nię. Jest tedy in altum [na górę] z równiny rachując mil trzy, mil półtora można equitare [jechać konno], ale difficulter [trudniej]; drugie półtorej ledwo pieszo, propter summam [dla wielu] skał ostrych i zwalistych. Wierzch na ćwierć mili, nim do owej kaplicy dojdzie, z samej skały, niczem nie obrosłej ani ziemi na sobie nie mającej: same kamienie bardzo małym mchem czerwonym znajdują się obrosłe (jakoż ich tam siła). Ten mech w cieple albo między szaty włożon cale z kamieńmi (bo divelli od nich nie może) summum fiołków facit odorem [czyni woń].”

W roku 1670 tak opisywał krajobraz na szczycie jeden z wędrowców: “nie bez niebezpieczeństwa, wspinając się po stopniach, dotarliśmy do kaplicy, która stoi na miejscu całkiem płaskim, choć głazami usianym. Jest okrągła i kształtem przypomina hrabiowski budynek zdrojowy w Cieplicach. Z okrągłego dachu wystawała pierwotnie duża gałka na żelaznej sztycy, tę jednak zdążył już wiatr porwać. Obecnie wokół kaplicy ułożono pnie sporych jodeł i ustawiono ukośnie deski, by zbierać deszczówkę, miano bowiem mur remontować”.

Przywiezienie ołtarza z klasztoru w Krzeszowie, którym kierował opat Bernard Rosa, było poważnym transportowym przedsięwzięciem, do którego zatrudniono około 60 tragarzy. Kaplica została poświęcona ostatecznie przez opata Rosę 10 sierpnia 1681 roku i otrzymała imię świętego Wawrzyńca – patrona m.in. górników i poszukiwaczy rud. W roku 1696 wyłożono w kaplicy księgę wpisów dla odwiedzających. Łaciński wpis z 6 czerwca tego roku pochodzi od księdza – misjonarza diecezji wrocławskiej Jana Flannera, który “odprawił w kaplicy Góry śnieżnej najświętszą Ofiarę Mszy za nawrócenie Śląska”. Od roku 1708 odbywały się na Śnieżce regularne nabożeństwa z odpustem w dniu świętego patrona to jest 10 sierpnia, który gromadził kilkuset pielgrzymów. Od tego też roku Schaffgotschowie zapewnili cieplickim cystersom dojazd na Śnieżkę konno. Funkcję prowizorycznej plebanii pełniła buda położona nieco poniżej budy Hampla, gdzie nocowano, czasami nocowano też w położonej niżej kaplicy św. Anny na Grabowcu. Msze na Śnieżce skupiały na początku XVIII w. już po kilkaset osób. Księgi Śnieżki pod świętem Nawiedzenia NMP (2 lipca) w roku 1713 notują 350 rozdanych Komunii Św. Przybywali tu także mieszkańcy czeskich dolin Karkonoszy – rzek Upy i Małej Upy, którzy nie mieli w swoich górskich osiedlach własnego kościoła. Ich religijność kilkadziesiąt lat później, po tym jak Fryderyk II pruski zajął zbrojnie Śląsk, szokowała zmasonizowanych przybyszów z Prus. Witano ich bowiem zwykle katolickim: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pierwszy kościół w położonej poniżej Śnieżki, po stronie austriackiej (dziś czeskiej) wsi powstał dopiero pod koniec XVIII wieku.

Wpis poczyniony przez przełożonego cysterskiego z Cieplic o. Mathiasa w Księgach Śnieżki z 26 maja 1709 roku wskazuje, że hrabia Antoni Schaffgotsch ustanowił osobną fundację by na Śnieżce odprawiano Msze pięć razy w roku – oprócz dnia św. Wawrzyńca w Niedzielę Trójcy Świętej, Nawiedzenie NMP (2 lipca), Wniebowzięcie NMP (15 sierpnia) i Narodzenie Najświętszej Marii Panny (8 września). Z wdzięczności już 2 lipca 1709 cysters o. Krzysztof odprawił na Śnieżce Mszę Św. o zachowanie na długie lata dobroczyńcy fundacji. Występowały też nabożeństwa w inne dni – oto opis z roku 1791: “Przechodzę teraz do 21 sierpnia, to jest dnia, kiedy wszedłem na Śnieżkę. Było to akurat święto i w kaplicy miało się odbyć nabożeństwo, przeto wspiąłem się na górę z dwoma duchownymi z Cieplic, do obowiązków których należy odprawianie tam mszy i udzielanie góralom komunii świętej. Razem z nami szło całe mnóstwo ludzi z Czech i Śląska, uniesionych modlitewnym zapałem”. Msze odprawiano zwykle latem kiedy góra była zazwyczaj bezśnieżna, choć w roku 1716, na święto Narodzenia NMP (8 września) szczyt, jak wzmiankują Księgi Śnieżki, był zasypany śniegiem. Szczególnie uroczyście obchodzono oczywiście odpust na dzień św. Wawrzyńca. Zakrystianinem kaplicy był gospodarz budy pasterskiej na położonej poniżej szczytu łące, na której miejscu stoi dziś schronisko „Strzecha Akademicka”. W roku 1810, po zaborze dóbr cysterskich przez rząd pruski, sakralne wyposażenie kaplicy usunięto, a budynek przekształcono w regularną gospodę dla turystów. Po budowie na szczycie schroniska w roku 1850 wyremontowano kaplicę i ponownie ją wyświęcono. Nigdy jednak nie wróciła do swego poprzedniego znaczenia – dziś nabożeństwa odbywają się tu zaledwie raz w roku.

Szczyt Śnieżki w XIX wieku - stara rycina
Lilianna w ogrodzie
Po tych wszystkich niepokojących wiadomościach na glorii / niekoniecznie wiarygodnych/przy takich tekstach jak ten można sobie odpocząć i znów poczuć jasne myśli.
Uderza ludzka determinacja w czynieniu na chwałę bożą , jaki człowiek potrafi być piękny w tym momencie. Jak i na Śnieżce , na Giewoncie ,w Bardzie , w Zakopanem , na Ślęży , na Iglicznej , a także nie tylko w górach , ale walczący z …Więcej
Po tych wszystkich niepokojących wiadomościach na glorii / niekoniecznie wiarygodnych/przy takich tekstach jak ten można sobie odpocząć i znów poczuć jasne myśli.
Uderza ludzka determinacja w czynieniu na chwałę bożą , jaki człowiek potrafi być piękny w tym momencie. Jak i na Śnieżce , na Giewoncie ,w Bardzie , w Zakopanem , na Ślęży , na Iglicznej , a także nie tylko w górach , ale walczący z wielką wodą google.com/search?client=firefox-b-d&q=Sanktuarium+św.+Michał
Lilianna w ogrodzie
Był tam pan?
V.R.S.
W Mont-Saint Michel? Nie, nie byłem. Unikam miejsc zbytnio "skomercjalizowanych". Z tego co wiem jest opanowane przez "ekumeniczne" tzw. Wspólnoty Jerozolimskie.
V.R.S.
O początkach Mont-Saint-Michel pisałem tutaj:
Mnisi Zachodu (23*)
Lilianna w ogrodzie
Szacun i uznanie za pracę na drzewie figowym i bez różnicy czy jest to praca indywidualna czy zespołu. Historia jest nauką trudna i trudno czasem o wiarygodne źródła Kiedyś chciałam napisać pracę z tej dziedziny , bo temat był ciekawy , ale zmieniłam dziedzinę, bo czytając źródła widziałam ogrom powiązań , zdarzeń i ludzi i ciągle chodziłam na boki ....
V.R.S.
Dziękuję.
Lilianna w ogrodzie
To nie jest komplement.
V.R.S.
Dziękuję za życzliwe słowo a nie komplement.
Lilianna w ogrodzie
Proszę.