mkatana
1241

(O ósmym przykazaniu) Szanuj honor bliźniego.

inShare1

Kazania biskupa TIHAMERA TOTHA

Kochani Bracia w Chrystusie!
Pewien władca egipski posłał zwierzę ofiarne do mędrca Pittakosa z prośbą o zwrot tak najcenniejszych jak i najmniej wartościowych części. Mędrzec odesłał władcy język zwierzęcia, zaznaczając, że jest to najlepsza, a jednocześnie najgorsza część.
Zdaje mi się, że można by to zastosować nie tyle do zwierzęcia, ile raczej do człowieka. Człowiek językiem może przemawiać do Boga, podnieść się do Majestatu, ale też przez język może upaść niżej zwierzęcia. Językiem może nieść radość, pociechę bliźnim, ale może również i piekłem uczynić ich życie. Jeśli używamy języka zgodnie z wolą i chwałą bożą, by ułatwić sobie ludzkie życie; by wyrazić szlachetne uczucia duszy, by dobrze czynić współbliźnim, wtenczas język jest wielkim skarbem, wielkim darem bożym; jeśli natomiast używamy go, by zranić innych, ostrzymy go, żeby ciął, jak miecz, jeśli napełnimy go trucizną, żeby palił jak żądło – wtenczas język jest wielką klęską, przekleństwem. „Czy język nie jest włócznią? – pyta święty Bernard. Tak, bardzo ostrą, która jednym pchnięciem trzech przebija naraz: tego, kto mówi, kto słucha i tego, o kim się mówi”.
Zły język ludzki może uczynić tyle spustoszenia obmową, podejrzeniami, oszczerstwami, że powinniśmy być wdzięczni Bogu za prawo i za osobne Przykazanie, które ma na celu go poskromić. „Nie mów fałszywego świadectwa przeciwko bliźniemu twemu!” – brzmi VIII Przykazanie Boże. To Przykazanie nie tylko zabrania kłamliwie używać języka, o czym była mowa zeszłej niedzieli, ale żąda, żebyśmy szanowali i oszczędzali dobrą sławę innych, o czym chcę dziś mówić. Nie naruszajcie sławy innych – oto przedmiot dzisiejszego kazania. Podobnie jak poprzednie, dzielę je na dwie części: I Dlaczego nie wolno naruszać cudzego honoru? II. Ilu jednak ludzi narusza cudzy honor?

I.
Dlaczego nie wolno naruszać cudzego honoru?

1) Przede wszystkim dlatego, że zabrania Bóg. Posłuchajcie, co mówi wyraźnie Pismo Święte! Pan Jezus powiedział „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą…” (Mt 7, 1 – 2n). Zdaje się, że są to dość jasne słowa! Święty Paweł znów tak pisze; „Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.” (1 Kor 4, 5).
Nie szkodziłoby, żeby wielu ludzi o tym pamiętało! Zwłaszcza ci, którzy tak się tłumaczą: „Ależ proszę! Nie trzeba się tak gorszyć naszymi małymi ploteczkami! Nikogo nie mamy zamiaru obrażać, ani nikomu szkodzić! To tylko taka niewinna zabawka! Trzeba jakoś spędzić czas.”
Że to jest „zabawka”, na to się zgadzam, ale żeby miała być „niewinna”, to braknie mi słów oburzenia. Przynajmniej z Pisma Świętego wcale nie wynika, żeby to była niewinna zabawka. W jednym miejscu tak mówi Pismo Święte: „Wielu padło od ostrza miecza, ale nie tylu, co od języka.” (Syr 28, 18). Warto się nad tym zastanowić! Wiecie, co to znaczy, Kochani Bracia! To, że więcej będzie ludzi potępionych za zły język, niźli poległych w ogniu bitew! Ależ to okrutne! O, nie okrutne! Kto główne Przykazanie Boże, naczelne prawo Pana Jezusa, miłość, depce nogami, dla tego Bóg nie może być litościwym. Nie, nawet wtenczas – powiem tu bardzo ważną rzecz – nawet wtenczas, jeśli ci ludzie na zewnątrz okazywali swą religijność, pół dnia wysiadywali w kościołach, palili świecę dla świętego Antoniego, nosili medalik Matki Boskiej na szyi, a w piątek za nic w świece nie jedliby z tłuszczem! Nie gorszcie się tym, jeśli tak otwarcie powiem: ale plotkarze i oszczercy, udający pobożnych, tak kompromitują prawdziwą religijność, że musiałem to wyraźnie zaznaczyć.
Czy może się ktoś uważać za religijnego, skoro nie poskramia swojego języka?! Przypomnijmy sobie surowe powiedzenie apostoła Jakuba: „A jeśli kto mniema, że jest nabożnym, nie powściągając języka swego, ale zawodząc serce swe – tego nabożeństwo próżne jest” (Jk 1, 26). Czy nie zastanawiają się tacy ludzie, jaką szkodę przynoszą chrześcijaństwu, kłamiąc, plotkując, obmawiając, rzucając oszczerstwa! – Trzeba by na tych wszystkich ludzi krzyknąć słowami świętego Jakuba: „Nie uwłaczajcie jeden drugiemu, bracia. Kto uwłacza bratu, albo sądzi brata swego: uwłacza zakonowi i sądzi zakon… Jeden jest zakonodawca i sędzia, który może zgubić i wybawić, a ty ktoś jest, co sądzisz bliźniego” (Jk 4, 11n).

2)
Poruszyliśmy tu nową myśl, dlaczego nie wolno drugich obmawiać. Ktoś jest, co sądzisz bliźniego? Sprawiedliwie osądzić czyny ludzkie może tylko Wszechwiedzący Bóg, który w całości widzi i ocenia miarę naszej odpowiedzialności, okoliczności naszego wychowania, odziedziczone złe skłonności.
Pan Jezus nawet nad Swoimi mordercami nie chciał wydawać sądu! Jeszcze i za nich się modlił: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34) – a ty ośmielasz się każdego sądzić?!
Kim jesteś, Bracie? Czy jesteś wszechwiedzącym i wszystkowidzącym, że masz odwagę tak bezczelnie sądzić innego, jakbyś znał wszystkie pobudki jego czynów, wszystkie zamiary?! Jakbyś znał granice jego odpowiedzialności?! Może nawet nie spostrzegasz, że kiedy tak źle o innych mówisz, właściwie samego siebie sądzisz? Bo kto jest złodziejem, ten i drugiego łatwo tak nazwie: kto jest dwulicowy, ten i o drugim tak sądzi; kto ma brudną duszę, wszystkich uważa za nieczystych, ponieważ sam jest nierozumny, wszystkich ma za głupich. „Jaki władca ludu, tacy i jego ministrowie, jaki władca miasta, tacy i jego mieszkańcy.” (Syr 10, 2)

Może nawet nie spostrzegasz, że kiedy sądzisz innych, jasno wykazujesz, że jesteś sam kłamcą! „Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.” (1 J 4, 20).

Czy może być mowa o prawdziwej religijności u tego, który z lubością grzebie w wadach drugiego?
Jak jasno mówi o tym święty Jakub apostoł, pisząc o języku: „Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi. Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka?” (Jk 3, 9 – 11).

3) Teraz trzeci argument przeciwko obmowie: wartość honoru. Czy jest coś większego i cenniejszego ze wszystkich dóbr ziemskich, niż honor i dobra sława? „Lepszy szacunek niż wielkie bogactwo, lepsze uznanie niż srebro i złoto.” (Prz 22, 1) Jeśli wszystko straciłem: pieniądze, stanowisko, zdrowie, wszystko… ale został mi honor, to jeszcze nie znaczy, że jestem niczym. Jeśli tylko zachowałem honor! Złośliwy język właśnie go atakuje! Honor uważa za przysmak dla siebie! Bracia! Morderca może zabić nie tylko sztyletem, ale i ostrym językiem.
Co ciekawsze, że nikt nie jest bardziej zazdrosny o swój honor, nikt nie jest bardziej czuły o swoją dobrą sławę, niż ten, kto lekkomyślnie oczernia drugich.
Co oznacza „słowo”? Można by nad tym długo filozofować! Naprawdę, co to jest słowo? Nic! Krótkie drganie powietrza. Nic? Spójrzcie około siebie, małe słówko wypowiedziane nieraz bezmyślnie, spada jak mała grudka śniegu z góry, która, zanim znajdzie się w dolinie, staje się niebezpieczną lawiną!
Kto lekkomyślnie rzuca oszczerstwo, plotki, nie zastanawia się nad tym, że dla wielu ludzi staje się przyczyną grzechu! Zaraźliwą chorobą jest cholera, suchoty, hiszpanka, ale najzaraźliwszą jest plotkarska rozmowa. Wystarczy jeśli latem, w cichy wieczór tylko jeden świerszcz zacznie nucić – natychmiast całe legiony świerszczy zaczynają mu wtórować!
Kto tak lekkomyślnie rzuca oszczerstwo, widocznie nie wie, że obmówić kogoś jest łatwo, ale naprawić to bardzo trudno! Umarła komuś matka, więc ufarbował na czarno białe ubranie, ale gdy minął czas żałoby, znów chciał je odfarbować z powrotem na biało, lecz w farbiarni odpowiedziano mu: „Z białego łatwo zrobić czarne, ale żaden malarz na świecie nie potrafi czarnego zamienić w białe!” Tak jest! Człowieka oczernionego trudno z oszczerstwa oczyścić! Przy każdym słowie zastanów się nad upomnieniem Pisma Świętego: „Uderzenie rózgi wywołuje sińce, uderzenie języka łamie kości.” (Syr 28, 17)

II.
Jak obrażają ludzie swój honor?

1) Kochani Bracia! Jeśli oszczerstwo i obmowa są aż tak wyraźnie złe, to tym smutniejszym i straszniejszym jest fakt, że ten grzech tak rozpowszechnił się wśród ludzi.
a) Przede wszystkim, często prowadzimy puste, bezmyślne rozmowy! Dla niektórych ludzi gadulstwo jest życiowym zajęciem, bezmyślnym zabiciem czasu! „An den Reden erkennt man den Toren, wie den Esel an den Ohren” – słusznie powiada niemieckie przysłowie: „osła można poznać po uszach, głupiego po mowie”. Serce ludzkie jest krynicą skarbów, do których prowadzi mowa; niektórzy wynoszą z tej krynicy dobroć, miłość, mądrość, inni zaś głupotę, zło, a nawet truciznę.
Jak dużo bywa bezmyślnego gadulstwa nawet i między rodzicami?! Dzieci słuchają nieroztropnych narzekań zrozpaczonych rodziców przeciwko Opatrzności Bożej, przeciw zwierzchności, przeciw profesorom, którzy postawili zły stopień: A śliskie rozmowy lekkomyślnych rodziców wobec dzieci: „które – jak się mówi – i tak nie rozumieją!”
Bezsensowne wymagania lekkomyślnych rodziców. Na wykładzie religii była mowa o VIII Przykazaniu: „Nigdy nie wolno kłamać!” Dziewczynka wraca ze szkoły. Matka mówi: „Wiesz, twoje nowe ubranie kosztowało 150 złotych. Ale biada ci, jeśli ojcu powiesz więcej niż 100!” Czy tacy rodzice nie poczuwają się do odpowiedzialności za swój język?!
Jedenastoletniemu dziecku każe ojciec powiedzieć w tramwaju, że ma tylko 9 lat, bo wtenczas jeszcze będzie mógł korzystać z biletu dla dzieci. Przychodzi konduktor… Ojciec prosi o bilet normalny i dla dziecka… Konduktor z podejrzeniem pyta się dziecka: „Ile masz lat, dziewczynko?” Biedne dziecko nie chce kłamać, ale obok siedzi surowy ojciec, więc spogląda to na ojca, to na konduktora… – „Ile masz lat?” – pyta znowu konduktor. Biedne dziecko w końcu mówi: „Tu 9, a w domu 11”. Bracia! Czy nie czujecie odpowiedzialności za swój język?
b) Następnie, jak często prowadzimy nie tylko bezmyślne, ale złe, oszczercze i szkodliwe rozmowy!
W Zurychu, na bramie starego domu pewnego ślusarza jest napis:
Wenn an jedes böse Maul
Ein Schloss gehängt müsst werden,
Dann wär die edle Schlosserei
Die erste Zunft auf Erden.
Istotnie, gdyby na każde złe usta trzeba było nałożyć kłódkę, to ślusarstwo stałoby się najbardziej popłatnym rzemiosłem na świecie.
Tę samą mysi wyraził w nieco grzeczniejszej formie pewien znany lekarz berliński (Hufenland), który tak powiedział: Ludzie czasem muszą pokaszliwać, bo jakieś obce ciało dostało się im do gardła. Gdyby i wtedy musieli kaszleć, gdy jakaś niedobra rzecz wychodzi im z gardła, to z pewnością kaszleliby nieustannie!
Czy możemy mówić, że to zbyt surowe powiedzenie?
Święty Paweł pisze, ze Bóg nienawidzi oszczerców (Rz 1, 30), a jednak co widzimy? Ile jest obmów, ile oszczerstw?! W małych i wielkich miastach wiele pustych ludzi żyje tylko tym, że na popołudniowych pogawędkach „omówią” wszystkie poufne skandale wszystkich znajomych osób! Ile podwieczorków rozpoczyna się w ten sposób: „Słyszeliście, co mówili o tym lub o tamtej?! Nie twierdzę, że tak jest istotnie, broń Boże! Nie chcę nikogo obmawiać!…”

Tak, „nie chce” obmówić, ale strzałę wysyła!

Życie dzisiejszego człowieka upływa wśród tak strasznego zepsucia: pełno szeptów, intymnych plotek, „poufnych” i otwartych oszczerstw, obrazy honoru, potwarzy! Są tacy, którzy zawsze każdego krytykują! Którzy według słów Pisma Świętego, zamiast zębów mają w ustach miecz! (Prz 30, 14) Którzy nie potrafią się niczego dobrego w nikim dopatrzeć! Którzy, widząc w oczach bliźniego najmniejsze źdźbło, z radością opowiadają, jak wielką zobaczyli tam belkę! (Mt 7, 3) Którzy z przyjemnością wytyka drugim drobne usterki, ale sami karmią się olbrzymimi grzechami. (Mt 23, 24)
Dziwny zwyczaj, jeśli człowieka rozboli ząb, to język mimo woli dotyka bolesnego miejsca, potęgując przez to ból. Tak samo niektórzy mają zły zwyczaj zwiększać językiem ból bliźnich. Często nawet nie wiedzą, nie spostrzegają, ze znów zadali cios, ze kogoś zranili. A jakże można się wprawić w tę przeklętą robotę! Ostry język jest jedynym narzędziem, które przez użycie staje się coraz ostrzejsze.
Szepty, plotki, to takie rozkoszne rozwałkowywanie cudzych wad! A ile to, z powodu oszczerstw, jest bezsennych i przepłakanych nocy ile rozbitego szczęścia małżeńskiego! Ile napadów na instytucję Kościoła, na kapłanów, którzy z powodu nieobecności nie mogą się bronić! Nawet umarłym nie dadzą spokoju, nawet tych, którzy spoczęli w grobie ruszają! Bracia! Widząc, że szepty, plotki i obmowy są powodem takiej goryczy, że poróżniły tylu znajomych, przyjaciół, krewnych, przyznamy słuszność temu, kto takich ludzi nazwał szczurami, które po kryjomu gryzą fundamenty społeczeństwa: miłość i wzajemny szacunek. Nie będziemy uważali, że za ostro mówi Pismo Święte: „Przeklinajcie potwarcę i dwujęzycznego: wielu bowiem zgubili żyjących w zgodzie.” (Syr 28, 13).

2)
Nie wolno nam jednak poprzestać na skonstatowaniu zła – naszym obowiązkiem jest go zwalczać a) w nas samych i b) w towarzystwie.
a) W sobie –wtedy zwalczę ten grzech, jeśli nauczę się uważać na swoje słowa, na swój język.
O, tak, zaraz by znikła większa część naszych wad, gdybyśmy pamiętali o napomnieniu świętego Jakuba apostoła: „Wiedzcie, bracia moi umiłowani: każdy człowiek winien być chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu.” (Jk 1, 19).
Równie ciekawe jest spostrzeżenie świętego Bernarda, który mówi, że Pan Bóg wszystkie nasze zmysły zostawił na wolności, ale przed językiem zaciągnął podwójną ścianę: zęby i wargi, jakby chciał nam dać do zrozumienia, żebyśmy rzadko mówili.
Według Pisma Świętego „słowa zaś mądrych odważone będą na wadze” (Syr 21, 25). Świętemu Tomaszowi z Akwinu pewnego razu ktoś powiedział: „Patrz, tam leci wół”. Święty spojrzał… a człowiek ów serdecznie zaczął się z niego śmiać. A na to święty Tomasz rzekł: „Prędzej uwierzę, że wół potrafi latać, aniżeli człowiek religijny kłamać”. Naturalnie, nie należy przesadnie rozumieć tych słów, i w dobrych żartach widzieć grzech, ale starajmy się odczuwać sumienność i świadomość odpowiedzialności, które cechują człowieka religijnego w czasie rozmowy! Bo, jeśli prawdą jest to, co pisze święty Ambroży, że „milczenie jest matką mądrych myśli”, to w takim razie prawdą jest i to, że wielomówność jest matką zła.
Pewien znakomity filozof niemiecki (Schopenhauer) spostrzegł, że kobiety trzy razy więcej kłamią, niż mężczyźni. Podobna opinia jest oczywiście fałszywą, a gdyby okazała się prawdziwą, to chyba tylko dlatego, że kobiety trzy razy więcej mówią, niż mężczyźni.
Więc: panować nad językiem! Gdybyśmy się tego nauczyli, o wiele mniej byłoby grzechów, zła, nieporozumień i goryczy na świecie! Wypowiedziane słowo, to jak kamień puszczony w ruch, jak wystrzelona kula, nad którą więcej nie mamy władzy. Należy więc zawsze mówić z zastanowieniem. „A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu.” (Mt 12, 36). Słuchaj, Bracie, jeśli Bóg nie lubi nawet pustej rozmowy, co w takim razie sądzi o złych, oszczerczych i szkodliwych słowach?
Wiecie, kto potrafi panować nad językiem? Kto potrafi uważać na swoje wewnętrzne stany psychiczne, na duszę. Usta tylko to wyrażają, co mieści się w sercu. Język to jak wskazówki zegara: jeśli wewnątrz wszystko jest w porządku, wskazówki idą dobrze, jeśli wskazówki pokazują źle – to znaczy, że w mechanizmie jest zło. „Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią.” (Mt 12, 34).
b) Ale w takim razie potępmy oszczerstwo i obmowę w towarzystwie! Nie zaszkodziłoby w czasie przyjęć napisać na stole to, co święty Augustyn napisał na swoim: „Oszczerców nie przyjmuję!” Ale co robić, jeśli inni zaczynają? Czyż mam być wobec nich niegrzeczny? Nie trzeba być niegrzecznym! Trzeba tylko trochę zręczności, dowcipu, by oszczerczą rozmowę skierować na inne tory, jak to czynił kanclerz Anglii, męczennik Tomasz Morus. Jeśli wobec niego ktoś zaczął mówić o cudzych wadach, natychmiast żartem przerywał: „Niech sobie mówi każdy co chce, jednak twierdzę, że ten dom jest dobrze wymurowany, znakomity człowiek był jego architektem”. Plotkujący natychmiast zrozumieli delikatną uwagę.

***
Szanuj honor drugiego! – taki, był przedmiot dzisiejszego kazania.
Ale jesteśmy ludźmi, słabymi ludźmi. Jeśli kiedy pokonała nas nasza słabość ludzka, jeśli o kimś wyrażamy się podejrzliwie, bez miłości, miejmy siłę to naprawić. Naprawić w miarę możności. Naprawić, jak naprawił rektor uniwersytetu paryskiego, który rzucił powierzchowne podejrzenie na jednego studenta, późniejszego świętego Ignacego Loyolę. Opowiadam o tym teraz, pod koniec kazania, dlatego, bo wszyscy możemy wziąć stąd dobry przykład.
Jeden z profesorów oskarżył Ignacego, że z kolegami odbywa ćwiczenia religijne, a z tego powodu szwankuje nauka. Nie była to prawda, ale rektor uwierzył bezpodstawnemu oskarżeniu i kazał ukarać Ignacego. Miano zwołać całe kolegium, żeby przy wszystkich słuchaczach każdy z profesorów wymierzył jedną plagę w plecy winowajcy. Ignacy wiedział, że jest zupełnie niewinny, jednak gotów był przyjąć karę, tylko prosił rektora, by to upokorzenie nie spotkało o wobec całego grona kolegów, bo oni mogliby stracić odwagę do dalszego życia religijnego. Tymczasem rektor, który dowiedział się, że Ignacy jest zupełnie niewinny nic nie odpowiedział, tylko zaprowadził go do auli, gdzie już zebrało się grono profesorów i studentów, by być świadkiem ukarania winowajcy, a wtedy wobec wszystkich rektor ukląkł przed Ignacym i prosił o przebaczenie za to, że tak łatwo uwierzył zarzutom, jakie mu przedłożono…

Człowiek nie wie, kogo bardziej podziwiać, czy świętego Ignacego, który gotów był niewinnie cierpieć, czy rektora, który bezpodstawne podejrzenie tak mężnie odwołał?!

Pismo Święte mówi: „Kto ust swych strzeże – ten strzeże życia, kto usta rozwiera – zgubi sam siebie.” (Prz 13, 3).
- Czy chcemy, żeby nas Bóg potępił?
- Nie!
- Nie?
– W takim razie za życia, w stosunku do wad współbliźnich bądźmy względni, umiarkowani, wybaczający, żeby w dzień sądu ostatecznego Bóg był względny w stosunku do wielu naszych przewinień i ciężkich grzechów. Amen.
mkatana
Kim jesteś, Bracie? Czy jesteś wszechwiedzącym i wszystkowidzącym, że masz odwagę tak bezczelnie sądzić innego, jakbyś znał wszystkie pobudki jego czynów, wszystkie zamiary?! Jakbyś znał granice jego odpowiedzialności?! Może nawet nie spostrzegasz, że kiedy tak źle o innych mówisz, właściwie samego siebie sądzisz? Bo kto jest złodziejem, ten i drugiego łatwo tak nazwie: kto jest dwulicowy, ten …Więcej
Kim jesteś, Bracie? Czy jesteś wszechwiedzącym i wszystkowidzącym, że masz odwagę tak bezczelnie sądzić innego, jakbyś znał wszystkie pobudki jego czynów, wszystkie zamiary?! Jakbyś znał granice jego odpowiedzialności?! Może nawet nie spostrzegasz, że kiedy tak źle o innych mówisz, właściwie samego siebie sądzisz? Bo kto jest złodziejem, ten i drugiego łatwo tak nazwie: kto jest dwulicowy, ten i o drugim tak sądzi; kto ma brudną duszę, wszystkich uważa za nieczystych, ponieważ sam jest nierozumny, wszystkich ma za głupich. „Jaki władca ludu, tacy i jego ministrowie, jaki władca miasta, tacy i jego mieszkańcy.” (Syr 10, 2)