Kocham piękne kobiety...

Kobieta jest piękna. Ruda, blondynka, brunetka, nie ważne. Wysoka, niska, gruba, szczupła, piękna jest i koniec. Czasami jest piękna „inaczej”. Piękna z dłońmi zanurzonymi w kuchennym zlewie, piękna w parku, wtulona w cień szumiącego drzewa, piękna w biegu, na dworcu kolejowym, piękna oblana potem, na sali porodowej, piękna w objęciach ukochanego, piękna za kratami klauzury, cała zatopiona w brązie habitu, piękna z włosami pokrytymi siwizną pędzącego czasu…

Piękno kobiety to ślad Nieskończonego. Piękno kobiety inspiruje, fascynuje, pogłębia świadomość ducha. Piękno zewnętrzne i wewnętrzne, piękno ciała, duszy, piękno charakteru, piękno istnienia. Jestem księdzem i zakonnikiem. To prawda. Ale jestem też mężczyzną. Po trzydziestce. Odkrywałem piękno kobiety najpierw w rodzinnym domu. Piękno matki i sióstr. Dojrzewałem i dorastałem w domu naznaczonym obecnością trzech wspaniałych kobiet. Z pięknem kobiety stykałem się wszędzie. Na podwórku, w szkole, w kościele. Dzisiaj uświadomiłem sobie, jak wiele pięknych kobiet, ciałem i duchem, postawił Najwyższy na mojej drodze. Kobiet samotnych, zamężnych, konsekrowanych… I ta jedna, jedyna, Niepokalana, która towarzyszy mi od zawsze…

Zanim Najwyższy doprowadził mnie do furty klasztornej, jak każdy zdrowy facet, miałem swoje marzenia. Prosiłem Go o wspaniałą kobietę. Delikatną, subtelną, wierzącą, z którą mógłbym na przykład w niedzielę pójść za rękę do kościoła. Marzyłem o dzieciach. Najlepiej chłopak i dziewczynka. Kordian i Laura. Stało się inaczej. Najwyższy cisnął jak mógł, a może cisnąc porządnie i bez skrupułów. Zabawa w Jonasza zakończyła się szybko, przestałem uciekać. Marzenia o kobiecie osłabły, zmieniły kurs, przybrały inną jakość. Inna droga, inne spojrzenie, inny rytm kroków, inne doznania. Pozostał zachwyt nad geniuszem kobiety, szacunek do jej godności, wdzięczność za kobiecą obecność, siłę, subtelność i odwagę.

(Tak na marginesie: Kobiet w Kościele jest dużo. Wygryzły mężczyzn i czasami ma się rzeczywiście wrażenie, że „Kościół jest kobietą”. Nie tylko w sensie teologicznym (Jezus Oblubieniec – Kościół Oblubienica) ale także w egzystencjalnym, co widać gołym okiem, na niedzielnej Eucharystii. Dobrze, że są. Choć między ławkami wypełnionymi pięknem kobiety ulatuje wciąż niespokojne pytanie; „a gdzie są mężczyźni”?... Wasi mężowie, synowie, przyjaciele… Gdzie oni są?... Dlaczego jest ich wciąż tak mało?...)

Piękno kobiety ma swoją wewnętrzną dynamikę i siłę. Niestety potrafi być zdradliwe. Córka Herodiady wytańczyła śmierć św. Jana Chrzciciela… W Herodzie, podnieconym widokiem tańczącej dziewczyny, obudził się „zwierz”. Ten naturalny, męski „zwierz”, który nieujarzmiony i niewytresowany budzi się często u wielu mężczyzn. Także tych obleczonych w sutanny i habity.

Piękno kobiet przyciąga, pociąga, czasami ogłupia. Wielu z nas, którzyśmy wybrali kapłaństwo, dało się wciągnąć w urzekający „taniec” kobiety. Brak wiary i więzi z Chrystusem budzi najbardziej niedojrzałe i dzikie instynkty „zwierza” ukrytego w męskich wnętrznościach. Zdrada powołania (nazywajmy rzeczy po imieniu) staje się bolesna dla wielu. Modlę się codziennie za moich współbraci, którzy porzucili kapłaństwo. Z różnych przyczyn. Wśród nich najwięcej jest tych, którzy odeszli z obranej kiedyś drogi, z kobietą. Wina leży po obydwu stronach. Ale sądy pozostawmy Bogu. Modlitwą zaś i pokutą obejmujmy szczególnie tych, co zgorszyli i zgorszonych…

Lata mijają, a ja , mężczyzna, kapłan, zakonnik szukam wciąż siły do wierności… Szukam jej w Pięknie Najwyższym. Umierającym powoli na drzewie krzyża. Jest ze mną i przymnie „cała Piękna”, która w mistrzowski sposób potrafi zmiażdżyć stopą węża. Ten nasz męski „zwierz” także drży przed Jej stopą i pięknem niepokalanym…

Kobieta jest piękna… To prawda… Ale czymże jest jej piękno wobec Piękna Najwyższego?... Nie śmiem porównywać. Za piękno "wyższe" wszystkich kobiet z serca dziś Panu dziękuję… Prosząc pokornie o łaskę „mądrości” w adorowaniu piękna stworzonego i Piękna Najwyższego. Na chwałę Pana. We właściwej mierze. W duchu wierności powołaniu…
Ks. Rafał J. Sorkowicz SChr
jac05
Łatwo kochać jest to co piękne. Piękne auto, piękny dom, ogród, a najbardziej piękne kobiety. Ale co z tego piękna gdy serce takiej pięknej kobiety jest próżne, żądne darów składanych przez mężczyznę u jej stóp, nieustannego uwielbienia, adoracji, chwały ? Tylko czy życie z taką piękną kobietą doprowadzi mężczyznę (i tą kobietę także) do zbawienia ? Piękna kobieta uczyni mężczyznę milionerem, …Więcej
Łatwo kochać jest to co piękne. Piękne auto, piękny dom, ogród, a najbardziej piękne kobiety. Ale co z tego piękna gdy serce takiej pięknej kobiety jest próżne, żądne darów składanych przez mężczyznę u jej stóp, nieustannego uwielbienia, adoracji, chwały ? Tylko czy życie z taką piękną kobietą doprowadzi mężczyznę (i tą kobietę także) do zbawienia ? Piękna kobieta uczyni mężczyznę milionerem, bo dla niej zdobędzie świat. Ale piękna kobieta uczyni mężczyznę milionerem, gdy jeszcze nie dawno był miliarderem.