jili22
556

MARIA PANNA I CZASY OSTATNIE

Fragment „MARYI PANNY I APOSTOŁÓW CZASÓW OSTATNICH PO B. LOUIS-MARIE DE MONTFORT” autorstwa księdza LHOUMEAU:

MARIA PANNA I CZASY OSTATNIE

Na stronach, które studiujemy, błogosławiony de Montfort wielokrotnie stwierdza, że zgodnie z Bożym planem Maryja powinna być lepiej znana, lepiej kochana i lepiej jej służyło. Mówi nawet, że „Bóg chce w czasach ostatecznych objawić i odkryć Maryję, dzieło Jego rąk. Wyrażenie to jest odważne, gdyż zapowiada taki wzrost chwały Maryi, że w porównaniu z tym, co było wcześniej, będzie jak odkrycie dzieła, jeśli nie nieznanego, to przynajmniej wciąż niedoskonale docenianego. Zdaniem Błogosławionej, ten postęp w poznaniu Najświętszej Dziewicy i ukazaniu się Jej roli wiąże się z czasami ostatecznymi, których jest to znak. Jest to pogląd specyficzny dla Zrealizowanego i którego znaczenia nie można zignorować. Jest to tematem tego rozdziału.
Pomiędzy św. Janem Ewangelistą a błogosławionym de Montfort istnieją bardzo interesujące podobieństwa, które dotychczas były mało badane. Są to dwaj umiłowani synowie Dziewicy Maryi, którzy żyli z Nią w ścisłej jedności i poświęcili się Jej służbie w sposób i w szczególny sposób. Błogosławiona i poważna godzina, w której Apostoł przyjął Maryję w zaciszu swego domu i swojego życia – i ex illa hora accepit eam discipulus in sua – nie zainaugurowała jego relacji synowskiej miłości i oddanej służby wobec Matki Jezusa. Umiłowany uczeń Mistrza był także umiłowanym przez Matkę i w Ewangelii mogliśmy znaleźć kilka śladów tych relacji jeszcze przed sceną Kalwarii. Fakt, że do tego czasu jako jedyny spośród apostołów towarzyszył Maryi, dostatecznie świadczy o relacji, która ich łączyła. W tym miejscu podobieństwo między Montfortem a św. Janem jest całkowite. Motto podsumowujące życie i apostolat Błogosławionego: Tuus totus ego sum, et omnia mea tua sunt , powtarza innymi słowy accepit eam, discipulus in sua apostoła św. Jana.
Tym dwóm umiłowanym synom Królowa Proroków dała podobny dar: przekazała im prorocze poglądy na temat czasów ostatecznych, szczególnie w tym, co jej dotyczy, to znaczy na temat roli, jaką wyznacza mu Bóg w tych najwyższych zmaganiach i w triumfalny powrót Chrystusa. Jednakże poglądy te, choć podobne w swoim przedmiocie, są w obu przypadkach odmiennie zniuansowane.
Komentatorzy wyjaśniają, jak Apostoł w swojej Ewangelii wznosi się pierwszym lotem ponad stworzeniami na łono Ojca, aby kontemplować Słowo: In principio erat Verbum. Również na tych niebiańskich wyżynach, w tych wspaniałościach boskości, św. Janowi ukazuje się wizja Apokalipsy, gdzie objawia się mu Najświętsza Dziewica. Widzi Ją jako Niewiastę ubraną w słońce, z księżycem pod stopami i ukoronowaną dwunastoma gwiazdami. To prawda, że jego walka ze smokiem odbywa się tutaj, na dole; ale jest ona odtworzona pod wspaniałymi i tajemniczymi postaciami, które trzymają nasz wzrok jak pomiędzy niebem a ziemią. Maryja walczy z Szatanem, ale jako Władczyni, która panuje nad atakami i gniewem smoka, a także biegiem wydarzeń.
Błogosławiony de Montfort inspiruje się tą wizją, która śledzi historię Kościoła Wojującego; rozważa jednak jego realizację zgodnie z procesami Bożej Mądrości, której tronem jest Maryja. Zaznajomił się z poglądami tej Mądrości, która w swoich dziełach sięga od jednego końca do drugiego i wie, jak połączyć koniec z początkiem: attingens a fine usque ad finem . W postępowaniu rzeczy i ludzi nic nie może przeszkodzić jego mocy, zarówno delikatnej, jak i mocnej: fortiter suaviterque disponens omnia . W tym szczególnym świetle kontempluje Maryję i Jej opatrznościową rolę. To przez Nią – mówi – Zbawiciel przyszedł na ten świat, stając się Człowiekiem, i to Ona także przygotuje Jego drugie przyjście na końcu czasów. Wtedy będzie walczyć ze smokiem, starożytnym Wężem, ale nie będzie to prosty epizod w jej życiu, przypadkowe spotkanie; będzie to kontynuacja i zakończenie Jego boskiej misji; gdyż Bóg postawił ją z ziemskiego raju na osobistego przeciwnika szatana, którego głowę ostatecznie zmiażdży. Ta szeroka perspektywa, obejmująca zarówno przeszłość, jak i przyszłość, łącząca ostatnie wieki świata z pierwszymi i ukazująca nam w całej rozciągłości plan Bożej Mądrości wobec Maryi, jest z pewnością oryginalna i nadzwyczajna wspaniałość; i właśnie tym wśród wielu innych proroczych poglądów wyróżniają się poglądy błogosławionego de Montfort. Szybki rzut oka na historię Kościoła pokaże nam, jak chwała Maryi i Jej walka z wężem piekielnym postępowały równolegle na przestrzeni wieków.
W starożytności chrześcijańskiej poezja liturgiczna, przemówienia chrześcijańskich mówców i ich pisma celebrowały na Wschodzie, podobnie jak na Zachodzie, chwałę Najświętszej Maryi Panny. Jest to literatura, w której doktryna maryjna przedstawiona jest z pobożnością, wdziękiem i wspaniałością.
Częściowo inspirowana była walką z herezjami. Rzeczywiście, po przemocy prześladowań, starożytny Wąż użył podstępu: Serpens erat callidior cunctis animantibus terræ .Próbował ugryźć Kobietę w piętę i atakował czasami jej ludzkie macierzyństwo, czasami jej dziewictwo, czasami jej boskie macierzyństwo.
Boże, który rezerwujesz dla Maryi zwycięstwo nad wszystkimi herezjami na całym świecie, cunctas hæreses sola interemisti in universo mundo , Bóg oświecił swój Kościół, aby nauczał w całej okazałości tych dogmatów tak chwalebnych dla Maryi. W ten sposób wraz ze wzrostem chwały zakończyły się walki, które w pierwszych wiekach wzniecał smok przeciwko Niebie.
Ojcowie i lekarze średniowiecza utkali piękną koronę dla Matki Bożej, a jej kult szerzył się pod wieloma imionami w niezliczonych sanktuariach.
Ale tutaj powstaje antychrześcijańskie imperium Mahometa przepowiedziane przez Daniela. Chrześcijaństwo nigdy nie było w takim niebezpieczeństwie. Inwazja postępowała na całym świecie, we wszystkim, co o nim wiadomo, i wraz ze zniszczeniami, ruinami i sterylizacją narzuciła unicestwienie chrześcijaństwa. Po świętych miejscach, po Konstantynopolu, sułtan groził Rzymowi i papiestwu. To znowu Dziewica Maryja przeciwstawiła się szatanowi i mocą różańca złamała antychrześcijańską władzę w Lepanto. Zrobiła więcej: nawet w obrębie tego imperium chciała chronić wiernych i wyrwać ich spod tyranii, zakładając dwa zakony w celu odkupienia jeńców. W miarę narastania zmagań i zła chrześcijaństwa, moc i miłosierdzie Maryi objawiają się coraz bardziej. Pragniemy dotrzeć do stuleci, które są w szczególności przedmiotem naszych badań, do czasów nowożytnych, które należą do ostatnich.
Protestantyzm dokonał wielkiego rozłamu między narodami, wszczynając bunt przeciwko Kościołowi, co szybko doprowadziło do wojen religijnych. Po furiach bestii, znowu mamy do czynienia z sztuczkami węża. Walka z religią zostaje wznowiona wraz z jansenizmem i filozofią. Pierwszy, obłudny i pełen szacunku; drugi, drwiący i pogardliwy, działał na rzecz zniszczenia wiary w świecie: tam także Wąż próbował ugryźć Niewiastę w piętę, umniejszając jej chwałę, kwestionując jej przywileje, umniejszając jej kult. To wtedy Montfort głosił z zapałem i niestrudzenie powtarzał w swoich przemówieniach i pismach: „Bóg chce, aby Jego święta Matka była teraz bardziej znana, bardziej kochana i bardziej szanowana niż kiedykolwiek wcześniej. » I dodał: „Co niewątpliwie nastąpi, jeśli predestynowani wejdą z łaską i światłem Ducha Świętego do wnętrza i doskonałej praktyki, którą odkryję dla nich później. » Błogosławiony de Montfort mówił o doskonałym poświęceniu się Maryi przez świętą niewolę, ponieważ to nabożeństwo rzeczywiście miało w ogromnym stopniu przyczynić się do lepszego poznania Najświętszej Dziewicy, do uczynienia Jej bardziej kochaną i zapewnienia Jej doskonalszego kultu. Nie jest to odkrycie jego pobożności. Atmosfera środowiska, w którym spędził młodość, była nią przesiąknięta. Saint-Sulpice i Oratorium, Matka Mechtylda od Najświętszego Sakramentu i jej Zgromadzenie, ojciec Eudes, M. Boudon i wielu innych, w duchowości XVII wieku, czciło tę świętą niewolę Maryi. Montfortowi zależało na spopularyzowaniu tego nabożeństwa, nadaniu mu nieznanego dotąd zakresu, ukazaniu jego solidnych podstaw i rozwinięciu jego godnych podziwu konsekwencji w wielu punktach. Od jego apostolatu minęły dwa stulecia, a on tak daleko nas wyprzedził, że musimy się od niego uczyć w przekonaniu, że przyszłe pokolenia zrozumieją go jeszcze lepiej. Jednak rozmawiając ze swoimi współczesnymi, Montfort wiedział, że jego nauczanie było adekwatne do potrzeb i zagrożeń jego czasów; zrozumiał, że to nabożeństwo doskonale dostosowało się do wydarzeń i idei jego czasów. Było to dla niego więcej niż doskonała praktyka pobożności, więcej niż dobrze scharakteryzowana droga duchowości, gdyż uważał ją za opartą na samych podstawach chrześcijaństwa. Była antidotum na ducha niezależności, którego nazywaliśmy duchem współczesnym, ale który był jedynie sykiem starożytnego Węża. Jednakże, choć Montfort był bystry w obliczu swoich czasów, jakkolwiek pilne były jego wezwania do walki z wrogami Boga, jego wzrok skupiał się szczególnie na przyszłych wiekach.

„Bóg chce” – mówi – „w czasach ostatecznych objawić i odkryć Maryję”, a jednym z powodów, jakie podaje, jest to, że Najświętsza Dziewica, będąc drogą, przez którą Jezus Chrystus przyszedł do nas po raz pierwszy, będzie nią nadal, gdy przychodzi drugi, choć nie w ten sam sposób. Na koniec wyjaśnia, „że Maryja musi być straszna dla demona i jego popleczników, jak armia przygotowana do bitwy, zwłaszcza w ostatnich czasach, ponieważ diabeł, wiedząc dobrze, że ma mało czasu i mniej niż kiedykolwiek na utratę dusz, podwaja swoje wysiłki i zmagania każdego dnia.” To już zauważył Montfort w swoim czasie; po czym dodaje te niezwykłe słowa: „Jednak wkrótce sprowokuje nowe prześladowania i zastawi straszliwe pułapki na wiernych sług i prawdziwych dzieci Maryi, których pokonać będzie mu trudniej niż innym. » Jest to zawsze trwanie tych samych poglądów i ich jedność. Walka będzie toczona przeciwko Bogu, ale także przeciwko kobiecie i jej rasie, a ta walka jest bliska. Jeśli chodzi o te nowe prześladowania, historia pokazuje nam, że rzeczywiście nadeszły wkrótce. Wiek XVIII, którego początek widział Montfort, zakończył się tak zwaną wielką rewolucją, wielką pod względem skali wstrząsów i wpływu swoich idei. Było to w swej istocie szatańskie; i nie była to nagła, niewytłumaczalna burza, było to metodycznie przygotowane dzieło masonerii. Ani imperium Napoleona, ani rządy, które go zastąpiły, nie przyczyniły się do odbudowy społeczeństwa chrześcijańskiego we Francji ani gdzie indziej. Były czasy względnego spokoju, rekonstytucji, z których korzystała religia, ale idee rewolucyjne i antyreligijne nie wyparły się ani książęta, ani lud.
Wszczepiono je narodom i poddano w nich fermentacji. Masoneria uniwersalna kontynuowała swoją pracę i przygotowywała atak na Kościół, różnicując swoje procedury w zależności od czasów i krajów. Tajne stowarzyszenia porozumiały się, aby położyć kres doczesnej władzy papieży, w nadziei, że to uderzenie w głowę doprowadzi do upadku Kościoła lub przynajmniej ułatwi jego triumf. Wtedy to Dziewica Maryja przeciwstawiła się szatanowi i Kościół ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu. Jak spełniły się słowa Montforta głoszącego, że Bóg chce, aby Jego Matka była lepiej znana i kochana niż kiedykolwiek! Podążając za tą definicją, teologia maryjna została napromieniowana we wszystkich kierunkach nowym światłem, które sugerowało inną jasność na przyszłość. Co więcej, na mocy swego Niepokalanego Poczęcia Dziewica objawiła się jako przeciwniczka szatana, który przychodzi, aby zaangażować się w walkę i dać nam zadatek zwycięstwa. Hodie contritum est abea caput serpentis antiqui, śpiewa Kościół; i to właśnie do Niepokalanej Kościół w tym święcie odnosi te słowa z Apokalipsy: „ Signum magnum apparitionit in cælo ”. Cud, znak, sztandar (łacińskie słowo ma wszystkie te znaczenia, które uzasadniają omawiany fakt) pojawił się na niebie. »Naród chrześcijański nie mylił się; widząc to uroczyste spotkanie dwóch przeciwników, zrozumiał powagę walki. A ponieważ we Francji miało to trwać coraz bardziej zaciekle, ponieważ planem szatana było doprowadzenie do odstępstwa i zniszczenia najstarszej córki Kościoła, to właśnie na ziemi francuskiej Niepokalana przybyła, aby uczynić jej stopę dziewiczą. Chciała sprowadzić tam cały świat, aby mógł szeroko czerpać ze źródła łask i aby w obliczu tego, co nadprzyrodzone, uwidaczniane przez cuda, jasno wyszło na jaw kłamstwo i zbrodnia naturalizmu. Jakie znaczenie ma akt z Lourdes? Przyszłość nam pokaże. Jak możemy błędnie zrozumieć opatrznościową zbieżność Kongresu Eucharystycznego w Lourdes z wypowiedzeniem wojny w 1914 roku? Jest to kontynuacja, kontynuacja, którą Mądrość stawia na swoich drogach. W chwili, gdy plan szatana miał się urzeczywistnić, poprzez zaklinanie lóż, Dziewica zdawała się mówić: „Miejcie ufność; Jestem Niepokalana, przewodniczę wydarzeniom, aby je prowadzić i mam misję pokonania szatana. » Przyszłość, nie miejmy wątpliwości, pokaże nam, jak chwała i moc Maryi będą jeszcze bardziej wzrastać, gdyż wszystkie pokolenia będą ogłaszać Ją błogosławioną.
Należy jednak zauważyć, że w miarę upływu czasu, rozwoju wydarzeń, w miarę jak walka staje się coraz bardziej powszechna i intensyfikuje się, nabożeństwo maryjne błogosławionego de Montfort, już tak dobrze dostosowane do potrzeb swoich czasów, rozprzestrzenia się w zaskakujący sposób i objawia się się jako broń z wyboru w rękach dzieci Dziewicy. Niesamowity fakt! Nabożeństwo to, przeznaczone najwyraźniej tylko dla dusz pobożnych i małych kaplic, objawia się także jako nabożeństwo bojowe, środek walki pod sztandarem Maryi przy użyciu odpowiedniej broni. Tak zwane nowoczesne idee, zrodzone przez tchnienie szatana, wydają teraz owoce swojej dojrzałości. Wolne badanie skutkuje wolnością od wszelkich dogmatów i wszelkiej władzy, religijnej lub innej; naturalizm i sekularyzm idą w parze z rewolucyjnym socjalizmem: wszystko to streszcza się w formule: „Ani Bóg, ani pan. »
Jakże bezpośrednim ciosem dla szatańskiej pychy jest ta pomocnicza i całkowita zależność, ta święta niewola Maryi, którą głosi Montfort! Dusza, która się jej poświęca, żyje z głęboką wiarą i osadza się w atmosferze najczystszego nadprzyrodzoności, która chroni ją przed naturalizmem nawet w głębi jej umysłu i serca.Zastanówmy się jeszcze raz, jak ten hołd złożony królewskości Maryi przygotowuje panowanie Chrystusa w duszach i Jego przyjście na świat:Ut adveniat regnum tuum, adveniat regnum Mariæ . Doprawdy nie przesadzimy mówiąc, że jeśli św. Ignacy i św. Teresa w opatrznościowych zamysłach przeciwstawiali się Luterowi i protestantyzmowi, to później, w walce Niewiasty z wężem, Montfort zostało wybrane przez Boga do walki z jansenizmem i duchem niepodległości. Za jego czasów ten duch wiał już jak burza; wkrótce zrewolucjonizuje świat.
Wypadałoby także przypomnieć ku chwale Najświętszej Maryi Panny wydarzenia, które szczególnie w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat uczyniły Ją bardziej znaną i uhonorowaną: Kongresy Maryjne są już tradycją; uroczystości różańcowe, które Leon XIII ustanowił, „aby w naszych czasach wielkich prób i długotrwałych burz Dziewica, tak często zwycięska nad wrogami ziemskimi, sprawiła, że zatriumfujemy także nad wrogami piekielnymi. » Ale to wyliczenie zaprowadziłoby nas za daleko. Zauważmy, że wzrost chwały Maryi i ukazanie się Jej mocy nad wrogami Boga idą w historii ramię w ramię, jak to widział i zapowiadał Montfort. I jakże słuszny był ojciec Faber, zapewniając, że jego pisma będą miały jeszcze większy wpływ na Kościół w przyszłych wiekach!
Co stanie się w tym stuleciu, które rozpoczyna się pośród tych wielkich kataklizmów i bezkonkurencyjnego dotychczas ataku na piekło? Twierdzenia Błogosławionych są jasne: „Maryja musi bardziej niż kiedykolwiek wybuchnąć miłosierdziem, siłą i łaską w naszych ostatnich czasach: w miłosierdziu, aby sprowadzić i z miłością przyjąć biednych grzeszników i ludzi wprowadzonych w błąd, którzy nawrócą się i powrócą do Kościół katolicki; w życie, przeciwko wrogom Boga, bałwochwalcom, schizmatykom, mahometanom, Żydom i zatwardziałym bezbożnym, którzy zbuntują się straszliwie, aby zredukować i powalić obietnicami i groźbami wszystkich tych, którzy są im przeciwni; i w końcu musi wybuchnąć łaską, aby ożywić i wesprzeć walecznych żołnierzy i wiernych sług Jezusa Chrystusa, którzy będą walczyć o Jego interesy. » (Prawdziwe nabożeństwo.)
Dziewica już poprzedza te cuda końca czasów faktami, których znaczenie umyka tym, którzy nie podążają uważnie drogami Bożymi. Daleko nam do poznania większości tych faktów. Bez wątpienia, jak sugeruje Montfort w poprzednich wersach, wśród Żydów będą potomkowie bogobójstwa i ci będą kontynuować walkę z Chrystusem z całą siłą koalicji judeo-masońskiej, która przewodzi narodom. Ale nastąpi także – i Montfort przypomina to kilka razy – nawrócenie Izraela, synów Abrahama według ducha, po wejściu narodów do Kościoła. Ten cud miłosierdzia, tak często przepowiadany w Piśmie Świętym,oczekiwana przez samą Maryję w Jej Magnificat (Suscepit Israel puerum suum recordatus misericordiæ suæ ), nie obejdzie się bez Niej. Nawrócenie Alfonsa z Ratisbonne, nagle oświeconego przez Najświętszą Dziewicę, jest czymś więcej niż wydarzeniem prywatnym, jeśli porównamy okoliczności, w jakich się ono dokonało, z ideami błogosławionego de Montfort. Jest to antyfona do pieśni piękniejszej od pieśni o powrocie z niewoli, zapowiedź wielkiego ruchu i potwierdzenie suwerennej roli Maryi w wydarzeniach ostatnich wieków (Théod. et Alph. de Ratisbonne zostali kapłanami i apostołów. Założyli Dzieło Naszego Pana z Syjonu w świętych miejscach. Spis Dzieła świadczy o wielkim ruchu nawrócenia wśród Żydów, znacznie większym, niż się powszechnie uważa, a który miał wiele do powiedzenia na temat Léman opatów, ojca Hermana i innych znamienitych konwertytów).

Co teraz ? Spójrz, jak toczy się swoim biegiem i rozwija w tysiąc różnych wydarzeń, walka pomiędzy Niewiastą a Wężem. Rola Maryi jest nieustannie podkreślana. Czy nie ma związku pomiędzy upodobaniami Najświętszej Maryi Panny do Francji, pomiędzy Jej niedawnymi wizytami w La Salette, Lourdes, Pontmain a prześladowaniami, spiskami i wysiłkami masonerii przeciwko królestwu Maryi?
Proszę także zwrócić uwagę na świętokradzką parodię flagi Najświętszego Serca, wymyśloną przez Loże, które marzą o narzuceniu jej Lidze Narodów. Szatan nie zapomniał o Matce, której Synowi bluźni. Na rewersie namalowane jest Serce Maryi, jako symbol kobiecej zasady w przyrodzie, wyjaśnionej w duchu spirytystycznym i ateistycznym. Jest to z piekielną przebiegłością i głęboką nienawiścią, przed którą nic nie ujdzie, przeciwieństwo dwóch nabożeństw, które razem wznoszą się na sklepienie dusz: Najświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi.
Na tym właśnie polega charakterystyczna oryginalność poglądów Montforta na czasy ostateczne: wszystkie one odnoszą się do Maryi jako swojego głównego celu. Dostrzeżemy to coraz wyraźniej, rozważając to, co mówi o apostołach, których Dziewica musi formować na tę bardzo niespokojną epokę bojowego Kościoła. Portret namalowany przez Montforta i opis ich apostolatu zajmują kilka stron, których na próżno szukać gdzie indziej. W jego Ognistej Modlitwie, a także w Traktacie o prawdziwym oddaniu strony te oferują czytelnikowi poglądy równie nowe, jak i godne podziwu, nad którymi nie będziemy medytować bez korzyści dla naszych dusz.

BOŻE NIEWIŚCI

Czytelnik będzie na tyle miły, aby ponownie przeczytać w całości strony, na których Montfort tak mocno naszkicował portret tych apostołów, których w ostatnich wiekach Kościoła Maryja musiała wzbudzać i prowadzić do walki. Portret ten zasługuje na zbadanie pod kątem jego cechy podobieństwa do Tego, który jest ich Królową i Matką. Modne jest ilustrowanie tekstu utworu zdjęciami. Czy nie ułatwi nam studiowania dalsze konkretyzowanie go czasami w dwóch znanych już postaciach św. Jana i błogosławionego de Montfort? To, co wiemy o podobieństwie ich poglądów na temat czasów ostatecznych, zostanie jeszcze bardziej uwypuklone w tym, co za chwilę przedstawimy.
W obrazie czasów ostatecznych, jaki dał nam Montfort, co szczególnie uderza, ze względu na jego potężną ulgę, jest antagonizm Dziewicy i Szatana ustanowiony przez samego Boga od pierwotnego upadku. Błogosławiony komentuje, ale z niemal pośpiesznym nagromadzeniem mocnych myśli, słynny tekst Księgi Rodzaju, który zawiera obok przekleństw boskie obietnice. Wynika z tego, że tekst Montforta z kolei wymaga wyjaśnień.
„Wprowadzę nieprzyjaźń między tobą a Niewiastą... Inimicitias ponam inter te et mulierem ” (Rdz. III, 5). To, zauważa Błogosławiony, jest jedyną wrogością, którą Bóg stworzył i ukształtował. Przyjrzyjmy się tym dwóm słowom pod kątem głębokiego znaczenia. Bóg nie tylko dopuścił tę wrogość, ale ją stworzył. To jego dzieło; i tak jak na początku stworzenia oddzielił światło od ciemności – divisit lucem a tenebris – tak też uczynił między Maryją a Wężem, a także między ich rasami.
To dzieło, jak wszystkie dzieła Boże, odzwierciedla Jego doskonałość. Nadał mu taką formę, jaką chciał w swojej mądrości: ta wrogość będzie w istocie całkowita, nieredukowalna i wieczna.
Jest całkowita, „ponieważ Bóg nie tylko umieścił wrogość, ale także wrogość, antypatię, tajemną nienawiść. » (Prawdziwy Dev.) Ta dobitna liczba mnoga (jest w tekście Wulgaty): inimicitias jest używana w Piśmie Świętym, jak i gdzie indziej, do określenia rzeczy w najwyższym stopniu, z maksymalną intensywnością. Wrogość może osłabnąć i zniknąć, może mieć wyjątki: wszystko jest nieprawdopodobne, jeśli jest to wiązka wrogości trudniejsza do złamania, jak potrójne wiązanie: funiculus triplex difficile rumpitur(Kazn. IV, 12). Na tę wiązkę składają się następujące po sobie lub wielokrotne przejawy wrogości w różnych zastosowaniach: antagonizm idei, intencji i uczuć; antagonizm w miłości lub nienawiści, w celu i w środkach, w radościach i smutkach; wreszcie antagonizm w życiu jednostek i społeczeństw.

Inimicitias ponam . Czasownik: zakładać, zakładać, ustanawiać, „ ponam ”, wyraża trwałość Bożego dzieła, zarówno w naturze, jak i w łasce. Wrogość ta, tak ustanowiona przez Boga, jest tak silna, że jest nieredukowalna i absolutna. Jest to przeciwieństwo Bytu i nicości, prawdy i błędu, dobra i zła, miłości i nienawiści, w którym odbija się absolut Boskiego Bytu, jego czystość i transcendencja.
I w konsekwencji ta wrogość jest wieczna, podobnie jak miłość, która jest jej przeciwieństwem, ponieważ Bóg jest wieczny. „Ta wrogość będzie trwać, a nawet narastać aż do końca. » (Prawdziwy Dev.)
Ach! jeśli Bóg chce, aby Jego Święta Matka była lepiej znana i uwielbiona, czyż Montfort nie sprawił, że zajaśniała większym światłem, pokazując, jak to nieskazitelne zwierciadło – speculum sine macula – w swoim opozycji do szatana odzwierciedla bardzo czysto Boskie doskonałości? Bez wątpienia nigdy nie będziemy wystarczająco celebrować dobroci Maryi, Jej miłosierdzia i macierzyńskiej miłości; ale nie zapominajmy o nienawiści, która jest z nimi nieodłączna i która za nimi podąża. Bóg umieścił to w Nim od początku i Jego nieskończona świętość odbija się w nim z samozadowoleniem.
Ale Kobieta i Wąż mają swoją rasę; a między nimi Bóg chce, aby trwał niezmienny antagonizm: Inimicitias ponam inter te et mulierem, et semen tuum et semen illius . Wrogość ta zasadniczo ich charakteryzuje do tego stopnia, że w stopniu, w jakim zmienia się ona i znika, ludzie opuszczają jedną lub drugą linię i nie żyją już jej duchem. Cóż za wspaniała lekcja i jakże owocna dla zawsze wojującego życia chrześcijańskiego tu na ziemi! W rzeczywistości chodzi o czystość wiary i świętość życia.
Czym jest ta rasa Węża? „Są”, mówi błogosławiony de Montfort, „dziećmi Beliala, niewolnikami szatana, przyjaciółmi świata, ponieważ są tym samym. » (Prawdziwy Dev.) Uważajmy, aby w tym nagromadzeniu kwalifikatorów nie widzieć chwytu retorycznego; jest to pełne wyliczenie różnych kategorii tworzących rasę węża. Przede wszystkim dzieci Beliala, tego, który w swojej pychie, jak wskazuje jego imię, nie poddaje się żadnemu prawu. Dlatego dzieci Beliala, buntownicy przeciwko Kościołowi, rewolucjoniści naturalnego porządku ustanowionego przez Boga. Potem przychodzą niewolnicy szatana, niezliczona rzesza grzeszników uwiedzionych i zniewolonych: Qui facit peccatum servus est peccati. (Jan, VIII, 34.) Wreszcie przyjaciele świata, całego świata zakorzenionego w złu – mundus totus in maligno positus est Jan, V, 19); tego świata, który nie uznaje Boga: et mundus eum non cognovit (Jan, I, 18); tego świata, gdzie istnieje tylko pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha życia. Quoniam omne quod est in mundo concupiscentia carnis est, et concupiscentia oculorum et superbia vitæ (Jan, II, 16). Czy trzeba przypominać cechy, które charakteryzują dzieci Dziewicy, rasę Kobiety? Są całkowitym przeciwieństwem tych, które właśnie sprawdziliśmy. Wiele razy Błogosławiony mówi o pokorze, posłuszeństwie i ubóstwie, które wyróżniają dzieci Dziewicy i które będą jasno świecić w apostołach, których Ona musi formować.
Ale między dwiema rasami, jak między Niewiastą a Wężem, wrogość narzucona przez Boga musi trwać w całości, absolutna, nieredukowalna, a zatem wieczna. Nie jest możliwe żadne skojarzenie światła z ciemnością, żadna zgoda pomiędzy Chrystusem a Belialem (2 Kor. VI, 15). Jeśli ród Węża w dalszym ciągu będzie prześladował ród Niewiasty, ta ostatnia musi nie tylko uciekać, ale nienawidzić zła i zazdrośnie strzec nieustępliwości wiary przed błędem. Jak możemy zapomnieć, że jeśli Szatan jest okrutną bestią, grasującym lwem, szukającym kogo pożreć, jest także wężem o niezrównanych podstępach – callidior cunctis animantibus terræ .
Teraz to absolutne oddzielenie obu ras, co mieści się w logice boskiej wrogości, jest dla niego nie do zniesienia. Jest to dla niego piętno obnażające jego stan, hańba i przeszkoda w przedsięwzięciach. Potwierdza Boga z jego nieskończonymi doskonałościami i prawami w obliczu Jego stanu upadłego stworzenia; jest to przedłużone echo tego, co quis ut Deus, co przyspieszyło jego upadek w otchłań; głosi, że Bóg jest dobry i że jest złym aniołem, potępionym. Jeśli Bóg pozwoli mu nadal walczyć na ziemi na czele tych, którzy są z jego rasy i poruszani są jego duchem, przynajmniej poprzez oddzielenie dwóch linii rodowych, jak kiedyś było to w przypadku Izraela i narodów pogańskich, Bóg dobrze strzeże swoich synów – miłował nieskazitelność wiary i poznanie dobra; chroni swój naród wybrany przed zasięgiem szatana.
Gdyby tylko ta wrogość nie była niezmienna, a zatem wieczna! Gdyby mogło się zmienić, złagodzić i wreszcie zniknąć! Ale nie ! Niezmienność Boskiego Bytu, którym jest prawda, dobroć, świętość, sprawia, że niezmienny jest także stan upadłego anioła. Na zawsze pozostaje potępiony w obliczu niebiańskiej szczęśliwości, ciemność w obliczu światła, błędu i kłamstwa przeciw prawdzie, zły duch przeciwny dobru, umarli atakujący życie, przeklęci odrzuceni na zawsze przed obliczem Pana. Zawsze więc między nim a Bogiem, między nim a tą Kobietą, którą Bóg mu się przeciwstawia i którą się brzydzi, „którą pojmuje” – powiada Montfort – „bardziej niż wszystkich aniołów i ludzi i w pewnym sensie niż sam Bóg”, pomiędzy jego rasa i jego, ta wrogość i ta walka będą trwać, w wyniku czego ostatecznie zostanie pokonany. Ta stałość drażni jego nienawiść i powoduje jego udrękę. Jak zawsze walczył, mieszając przebiegłość z śmiałością, jak zwykle! Nigdy to szatańskie dzieło i jego skutki nie były tak powszechne i głębokie jak w naszych czasach. Jak nie dostrzec w nim znaku czasów, które poprzedzą powrót Chrystusa i gdzie pod wpływem zwiedzeń szatana wiara zostanie utracona, a miłość oziębnie z powodu mnóstwa grzechów?
Jezus Chrystus powiedział, że przyszedł, aby przynieść na ziemię nie pokój, ale miecz (Mat., x, 34), nawiązując do walk dwóch ras. Jest jednak księciem pokoju, Princeps pacis, mówi Izajasz; daje swój własny pokój, prawdziwy i całkowity pokój, który dopełni się wiecznym szczęściem. Ale tak jak chce zastąpić Boga, światło wieczne, które wschodzi ze Wschodu, i stara się ukraść mu ten tytuł i jego symbole (masoneria zgrupowała Loże pod nazwą Wielkiego Wschodu), upadły Lucyfer również staje się Książę pokoju przeciw boskim wrogom. To jest źródło tego pacyfizmu, który chciałby ugruntować przede wszystkim w sprawach religijnych, w ideach i faktach, dla jednostek i dla narodów; a miraż jest tym bardziej uwodzicielski, im bardziej wstrząsy są głębsze, a walki straszniejsze. Średniowiecze, w którym nie brakowało wojen i nieszczęść, modliło się, aby Pan położył im kres. Wraz z Kościołem wniósł duży wkład w pokój w swojej modlitwie liturgicznej, ale o tym pokoju nigdy nie marzył poza Bogiem. Po wojnach religijnych i okropnościach Rewolucji, które były przejawem gwałtownej nienawiści do Boga, Wąż posługiwał się podstępem i kłamstwami, aby zwieść ludzi, osłabić i ożywić wrogość, na której Bóg założył religię i która jest kręgosłupem chrześcijaństwa wiara. Jest to zjawisko charakterystyczne dla naszych czasów.

Pokój religijny? Chrześcijaństwo działa tam przez zjednoczenie dusz w tej samej wierze i Bożej miłości, przez ich ponowne zjednoczenie w tej samej owczarni pod przewodnictwem Boskiego Pasterza. Szatan proponuje to w zniesieniu wszelkiej wrogości, wszelkiego wyłącznego antagonizmu między błędem a prawdą, między objawieniem a niezależnym rozumem, zwanego wolną myślą. Koniec z walkami, koniec z barierami nie do pokonania wynikającymi z stałości dogmatów i nieustępliwości praw boskich lub kościelnych . Jest to tolerancja religijna zarówno w umysłach, jak i w działaniach życiowych. Subtelna trucizna i nie pozbawiona uroku, doskonały i postępujący środek znieczulający, śpiączka, która atakuje duszę i osłabia jej witalność i siłę. Znani odstępcy podsumowali ten pokój w dwóch słowach: sceptycyzm i łagodność. Są to, powiedział, dwie wspaniałe cnoty. Widzieliśmy tę tolerancję przejawianą w uczonych tezach na użytek intelektualistów lub monetyzowaną dla ludzi w dobrze spreparowanych aforyzmach: „Wszystkie religie są dobre; wszyscy muszą się bratać: Kościołowi nie wolno już żądać niczego poza prawem zwyczajowym; prawda nie zasługuje na żaden przywilej. A co w takim razie jest prawdą? Co jest prawdą? (Z drugiej strony sformułowaliśmy także i jednocześnie obaliliśmy absurdalnymi konsekwencjami idee fałszywego liberalizmu, który zapaliłby świecę św. Michałowi, a drugą smokowi, lub który z większą świadomością stwierdza, że: Prawda znajduje się pomiędzy dwie skrajności A cnota stoi w złotym położeniu: Dlatego Boga ani nie kochajcie, ani nienawidźcie)
W XIX wieku pito obficie ten magiczny napój, którego najbardziej osławionym gorzelnikiem był Renan. Nastąpiła anemia dusz. Czy rzeczywiście nie widzimy zbyt często, że opinie i uczucia religijne zastępują siłę wiary i nienawiść do zła? Jednak obecna wojna otrząsnęła się z tego letargu i obnażyła błąd, którego nie chcieliśmy przyznać. Dla każdego prawego, zdrowego i prawdziwie chrześcijańskiego umysłu jest to fatalny skutek bezbożnych doktryn, cywilizacji bez Boga, państwa społecznego, w którym neutralność religijna jest odtąd uważana za uprawnioną; jest to kara za bluźnierstwa, zbrodnie i prześladowania Kościoła, który ostatecznie stanął po jego stronie. Uderzenie pioruna wstrząsnęło wszystkim, a lekcja była tak jasna, że na pierwszy rzut oka ruch religijny był znaczny. Nastąpiło odrodzenie wiary, odwrót od zła. Czy Bóg zatriumfuje? Dzięki swojej inteligencji i przebiegłości Szatan zrozumiał, że skoro przemoc nie jest już właściwa, konieczne jest uśpienie i znieczulenie za wszelką cenę chorego, który się obudził, a hasłem masonerii było wezwanie do świętego zjednoczenia. Formuła obłudna, niczym ta, w której się specjalizuje, którą można rozumieć zgodnie z porządkiem, ale interpretować i stosować w zupełnie innym duchu. Został on zainaugurowany przez ministra, który z podium rzucił dumne wyzwanie: „Wielkim gestem zgasilimy światła na niebie, które już nigdy się nie zapalą. » A Ten, który mieszka w niebie i naśmiewa się z bezbożnych, odparował z boską ironią swoje bluźnierstwo, zmuszając go do zasłonięcia światła ziemi. Sam Paryż dostrzegł, że czar jego świateł zgasł i na długi czas pogrążył się w ciemnościach, zbyt często przecinanych innymi morderczymi światłami.
Czym więc jest to święte zjednoczenie? Krótko mówiąc, jest to szatański pacyfizm w ideach i faktach, tłumienie wszelkich niezbędnych antagonizmów, braterstwo w wyrzeczeniu się praw do prawdy, Boga i Jego Kościoła. W tym celu odwołujemy się przede wszystkim do ojczyzny. Czyż nie jest to nawet jedyna prawdziwa religia, która powinna jednoczyć wszelką wolę? Proszę, nie mówmy już o grzechu, zwłaszcza narodowym, ani o karze, która za nim następuje, aby nie drażnić grzesznika i bezbożnych. Nawet modlitwa zarządzona przez władzę kościelną była w tym celu cenzurowana i obcinana. Święta jedność! Jak gdyby cokolwiek mogło być święte bez Boga, a tym bardziej przeciwko Niemu! Chyba, że nadamy temu słowu znaczenie okropne i przeklęte, jak w auri sacra fames łacińskiego poety . Tak więc w środku wojny, podobnie jak wielu innych rzeczy, dojrzała tolerancja religijna poprzedniego stulecia.
Ale zbliżenie, osłabienie, zmiana to tylko jeden krok. Szatan nie może się tym zadowolić, chce zniszczyć tę wrogość, wyeliminować ten antagonizm, który go oddziela i przeciwstawia mu siły boskie. Następnie z tą śmiałością, która po podstępnych pytaniach sprawiła, że nagle zaprzeczył boskiemu zagrożeniu, jakie stanowiła dla niego Ewa: Nequaquam moriemini , nie zadowala go już ustępstwo i tolerancja, popycha swoje kłamstwo przeciwko Bogu do granic możliwości. Jeśli istnieje przeciwieństwo, antagonizm w czasie, nie wynika to z istoty rzeczy ani z Boskiej Istoty i nie będzie trwało wiecznie. Nadejdzie dzień, kiedy te dwie zasady, dobra i zła, zostaną pojednane; gdzie piekło w końcu ustanie i jego mieszkańcy powrócą do niebiańskiej siedziby; gdzie błąd i prawda połączą się; gdzie dobro i zło zjednoczą się w pokoju. Dlatego sąd po śmierci niczego nie rozstrzyga, nie ustala nieodwołalnie losów ludzi. Po lub bez wędrówki metempsychozy wszystko zostanie wchłonięte przez Boga: sprawiedliwi i grzesznicy, dobre i złe uczynki. Nic nie pozostaje niezmienne; wszystko ewoluuje: ziemia i niebo, religia i sam Bóg. Skąd więc wrogość i walka? Jak możemy je oprzeć na tym, co nietrwałe i wiecznie zmieniające się?
Manicheizm faworyzował te piekielne pokusy, które dzisiaj pojawiają się ponownie przybrane w nowe formuły i propagowane przez nowe lub odnowione procesy. Popularność zyskały teorie ewolucjonizmu lub wiecznego stawania się. Następnie okultyzm, spirytyzm, współczesna metempsychoza lub reinkarnacja rekrutują wyznawców. Tam, jeśli nadal chodzi o rodzaj koniecznego oczyszczenia, o zacienione zakątki, gdzie dusze są na jakiś czas zepchnięte, nigdy nie usłyszycie o piekle, o wiecznym potępieniu, o aniołach dobrych i upadłych aniołach. Dogmaty te w sposób wyraźny lub w sposób dorozumiany potwierdzają całą religię i ujawniają Szatana takim, jakim jest. Czy nie widzieliśmy, jak prawe duchy nawracają się do Boga i wierzą w Niego, ponieważ najpierw uwierzyły w diabła? Nieunikniona i zbawienna logika antagonizmów postawionych przez Boga, z którymi Wąż stara się walczyć za wszelką cenę. Czyni to nawet kosztem rozumu, którego podstawowe pojęcia w tym celu niszczy i zaprzecza najbardziej oczywistym operacjom. Jest to piekielne dzieło filozofii niemieckiej, bardziej groźne przez swe niewytłumaczalne uwodzenie niż przez przemoc siły militarnej. Ten dym unoszący się z otchłani, bardziej śmiercionośny i bardziej rozprzestrzeniający się po świecie niż toksyczne gazy zapoczątkowane przez Niemcy, skorodował same korzenie rozumu i wiary. Ten subiektywizm, a przede wszystkim ten egocentryzm, ta tożsamość „ja” i „nie-ja” oraz w ogóle wszystkie przeciwieństwa są w rzeczywistości zasadami antychrześcijańskimi i antyracjonalnymi; że ten agnostycyzm związków przyczynowo-skutkowych; niż te znieczulające formuły: są religijne, amoralne, a nie niereligijne i niemoralne. Żadnych konfliktów, żadnych antagonizmów. Co więcej, są to bezczelne kłamstwa tego, który jest księciem, gdyż w tym przypadku pominięcie jest tak samo winne jak popełnienie przestępstwa, a jedno i drugie jest równoważne. Pod tchnieniem szatana te toksyczne opary w mniejszym lub większym stopniu przedostały się do domów wiernych. Skąd bierze się ta niechęć do słuchania o piekle i wiecznej karze? Czy nie pamiętamy słynnych dyskusji na temat Credo św. Atanazego i jego ostatecznych sankcji? Nie ma wątpliwości co do ducha, który ich zainspirował.
Jest więcej ; albowiem nie tylko nad jednostkami, ale nad narodami szatan chce królować przeciwko Chrystusowi, któremu Bóg dał ich w dziedzictwo. I zawsze i wszędzie, jeśli powstaje przeciwko prawom Bożym, przeciwko porządkowi ustanowionemu przez Boga, dzieje się tak poprzez przekonywanie do pokoju; ale tutaj możemy słusznie zastosować słowa historyka łacińskiego: tam, gdzie powoduje spustoszenie i śmierć, szatan głosi, że jest pokój. Pokój sumień, gdy sumienia już nie ma; pokój w rozumie, gdy już nie rozumuje: pokój w duchu, gdy nie ma już ani prawdy, ani światła; pokój w rodzinie, gdy rodziny już nie ma przez rozwód i dobrowolną bezpłodność; pokoju w narodach, kiedy zniknie patriotyzm, a wszystko zostanie stopione i poddane jego mocy. Taki jest cel tej Ligi Narodów, która obecnie pracuje nad zorganizowaniem międzynarodowej masonerii. W ten sposób wydarzenia postępują w kierunku panowania Antychrysta, które będzie oznaczać koniec czasów.
Racz Niepokalanej Dziewicy, aby zachowała w duszach swoich kapłanów i apostołów inteligencję i uczucie tych niezmiennych wrogości. Niech ta bardzo czysta i wierna Dziewica strzeże w nich integralności energicznej i czystej nienawiści, która jako jedyna może zagwarantować czystość ich wiary i wierność ich miłości do Chrystusa. Kto pozwala im osłabnąć, zaczyna wypierać się swojego chrztu i życia chrześcijańskiego; bo tak jak Bóg umieścił te wrogości na początku świata, tak też wymaga ich jako warunku odrodzenia przez chrzest, a dzieckiem Bożym staje się tylko przez nienawiść do szatana: Abrenuntias SATAæ?... Abrenuntio .
O co prosi błogosławiony de Montfort, aby udoskonalić życie chrześcijańskie i dać Maryi więcej opuszczonych dusz? Nic innego, jak tylko odnowić i udoskonalić tę wrogość. Perfecto odio oderam illos et inimici facti sunt mihi . W formule swojego poświęcenia się Jezusowi przez ręce Maryi przeciwstawia „okrutnej niewoli diabła” świętą niewolę Maryi i odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Oznacza to zdobycie nieodwołalnego punktu oparcia na drugim brzegu, przy zerwaniu wszystkich mostów; to zdecydowanie stanąć po stronie Boga w obliczu wroga. A jaki będzie owoc tej całkowitej darowizny? Błogosławiony jako pierwszy wymienia większe uczestnictwo w wierze Maryi: „wiara ożywiana miłością..., wiara niewzruszona jak skała..., wiara przeciwstawienia się diabłu i wszystkim wrogom zbawienia” (Prawdziwe nabożeństwo).
Ta wiara, która ożywiała Montforta, została wywyższona we wzniosłych akcentach w jego Ognistej Modlitwie. Jest to jego własny portret, przedstawiający apostołów czasów ostatecznych, nieustraszonych wojowników, których ożywia swoim akcentem aż do ostatecznego zwycięstwa. Nigdzie w jego pismach ani w jego życiu nie widzimy śladu kompromisu, pogodzenia się, osłabienia wrogości wobec świata i szatana. Jak to możliwe, skoro pod koniec walki Maryja zmiażdży głowę węża? Et ipsa conteret caput tuum : jest to Słowo samego Boga, nad którym piekło nie zwycięży.
W ten sposób apostołowie zostaną wzbudzeni przez Marię, „te grzmiące i latające chmury… będą grzmieć przeciwko grzechowi; będą krzyczeć przeciwko światu; Uderzą diabła i jego sługi, a także przebiją na życie lub śmierć obosiecznym mieczem słowa Bożego wszystkich, do których zostaną posłani od Najwyższego. »
Z pewnością nie jest to portret papieży fałszywego pokoju, którego szatan jest księciem. Z drugiej strony rozpoznajemy bł. de Montfort, którego bardzo charakterystyczny apostolat podsumowują te wersety.
On także pochodził z rasy Niewiasty i zaszczepił jej duchem tego umiłowanego ucznia, którym był św. Jan. Już na początku swojej Ewangelii wyraźnie oddziela narodzonych z ciała i krwi od tych, którzy są dziećmi Bożymi. Nie sugeruje żadnego zbliżenia między obiema rasami. Jego Listy są pełne przekleństw wobec świata, energicznych potępień wobec herezji i herezjarchów. Kiedy w końcu w swojej Apokalipsie, gdzie byłoby tak wiele do odnotowania, daje o sobie znać wzajemne westchnienia Męża i Żony, którzy się wzajemnie wzywają, gdy mówi o przyjściu Jezusa, które będzie triumfem i nagrodą sprawiedliwych następuje po wykluczeniu z nieba „cyników, trucicieli, rozpustników, morderców, bałwochwalców i wszystkich, którzy kochają kłamstwo i praktykują je”. (Apoc., in fine.) W ten sposób wrogość narzucona przez Boga od początku zostanie dopełniona wiecznym i całkowitym oddzieleniem. Podobnie jak Chrystus, który jest przyczyną, ta wrogość jest także alfą i omegą świętych Ksiąg. Ogłaszany od pierwszych stron, aby ukarać pierwotną winę i ją naprawić, na końcu potwierdza się jako zakończenie dzieła odkupienia i triumf bojownika Kościoła. I to św. Jan, ewangelista miłości, apostoł w pełnym tego słowa znaczeniu miłosierdzia Bożego, ogłasza ten ostateczny wyrok o całkowitej wrogości, ostatecznym oddzieleniu i wiecznym potępieniu. Foris canes, et venefici, et impudici, et homicidæ, et idolis servientes, et omnis qui amat et facit mendacium . (Apoc., w porządku.)

„Możemy zatem wyjaśnić, dlaczego podczas tych najwyższych zmagań szatan skieruje swoje wysiłki szczególnie przeciwko ofierze Mszy św. Prorok Daniel zapowiedział, że Antychryst, którego postacią był Antioch, zwycięży wieczną ofiarę i położy jej kres (Daniel, VII, 2 i 12).
Kiedy boskie tajemnice staną się rzadsze na świecie, wiara zostanie przyćmiona: prosternetur veritas in terra ; Szatan będzie swobodniej stosował swą przemoc i perfidne pokusy, aby osiągnąć ostateczny triumf...: et faciet et prosperabilitur . (...)
Kiedy prorok Daniel mówi, że wróg Boży „będzie miał władzę nad wieczną ofiarą z powodu grzechów”, których tutaj na dole będzie mnóstwo: Robur autem datum est ei contra sędzia sacrificium propter peccata (Dan., VIII) niewątpliwie pomyślmy o grzechach wiernych, ale także o grzechach letnich, niedbałych lub niegodnych księży. Z drugiej strony, jaka siła dla Kościoła w tych dniach próby, jakie łaski dla dusz, jeśli kapłani Maryi w swych świętych czynnościach swoją bezradność i niedoskonałe usposobienie wynagradzają zjednoczeniem z Nią! » ( MARIA PANNA I APOSTOŁOWIE CZASÓW OSTATNICH PO B. LOUIS-MARIE DE MONTFORT , ks. LHOUMEAU)


„Czy wystarczająco zauważyliśmy u tych apostołów przenikniętych duchem Krzyża i uformowanych przez Maryję podwójny charakter siły i łagodnością, dzięki której przypominają swoją Matkę? Są delikatni, ponieważ Ona jest kobietą; ale są silni, bo Ona jest silną Kobietą. Kontemplujcie ich wszystkich, tych Synów Dziewicy, których tworzy na swój obraz i których zbroi przeciwko wrogom Boga: Eliasza, Jana Chrzciciela, błogosławionego de Montfort. W nich surowość życia, męstwo w walce, ofiara aż do śmierci łączą się z czułością i pobłażliwościami Bożej miłości dla najmniejszych, biednych, grzeszników i dobrych dusz. » ( MARIA PANNA I APOSTOŁOWIE CZASÓW OSTATNICH PO B. LOUIS-MARIE DE MONTFORT , ks. LHOUMEAU)

„To przyjście Chrystusa do dusz przez łaskę, a ostatecznie w osobie na tej ziemi przed sądem powszechnym, jest przedmiotem modlitwy i westchnienia świętych dusz. Maryja będzie na ich czele; i podobnie jak w przeszłości w przypadku Wcielenia lub zstąpienia Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, ten wszechmocny błagający – omnipotentia supplex – ten umiłowany wśród wszystkich Oblubieniec, jedyny Pana, zostanie wysłuchany z samozadowoleniem. Kościół będzie się z Nią modlił w jedności; ale tym, którzy są mu szczególnie oddani; swoim konsekrowanym kobietom i swoim kapłanom, czyż Maryja nie będzie miała szczególnego udziału w niewysłowionych jękach Ducha Bożego...Spiritus postuluje gemitibus inenarrabilibus ? Odpowiedź dają już fakty. Przypomnijmy, jak św. Jan, umiłowany syn Marii, tęsknił za przyjściem Jezusa. Tymi wezwaniami zakończył wizje swojej Apokalipsy. A cóż to jest innego niż żarliwe westchnienie, ta modlitwa błogosławionego de Montfort, który prosi o śmierć, aby nie otrzymać odpowiedzi? Dając swemu ludowi Ducha łaski i modlitwy, Maryja przygotowuje powtórne przyjście Jezusa.
Ale Jezus powiedział nam: Przyjdzie jak złodziej, a przypowieść o dziewicach jest zawsze obecna w naszych myślach. Jaką pomocą będzie ta bardzo roztropna Dziewica, Virgo prudentissima , w utrzymywaniu dusz w czujności i przygotowaniu ich na mniej lub bardziej bliskie przyjście Chrystusa? Tym bardziej, że przewidywane są także uwodzenia. Pojawią się fałszywi prorocy, fałszywi Chrystusowie lub Mesjasze. Ale dla wszystkich, zwłaszcza dla tych, którzy całkowicie do Niego należą, Maryja jest pewną, prostą i nieskazitelną drogą do Jezusa Chrystusa i doskonale Go odnaleźć; to przez nią muszą ją odnaleźć święci, którzy muszą wkroczyć w świętość. (Prawdziwe oddanie)
Wreszcie, w obecnych czasach ostatecznych, Maryja musi bardziej niż kiedykolwiek objawić swoją moc nad wszystkimi demonami. Montfort upiera się przy tym, nie bez dużej trafności poglądów. Bardziej niż kiedykolwiek będziemy musieli mniej walczyć z siłami ciała i krwi, z siłą ludzką, a bardziej z siłami duchowymi lub mocami ciemności (Efez. VI, 12). Działanie złych duchów będzie objawiało się coraz częściej. To oni prowadzą walkę z Kościołem ze zręcznością i zawziętą nienawiścią, do której sam człowiek nie jest zdolny. Tego rodzaju szatańskiemu opętaniu, lub, jeśli wolicie, tej służbie popleczników szatana, przeciwstawiona będzie święta niewola Marii lub całkowita przynależność jej wyznawców. Rola Dziewicy ukazuje się zatem wyraźnie w zakresie środków apostolstwa i walki, które będą odpowiednie do okoliczności.
W tej armii Dziewicy Archanioł św. Michał jest generalissimusem pod rozkazami swojej Królowej. Na czele wiernych aniołów prowadził walkę z Lucyferem; kontynuuje ją z Kościołem Wojującym, zgodnie z drogami Bożej Mądrości, gdzie wszystko następuje i koordynuje się aż do końca. Odtąd pomaga temu Kościołowi i ma mandat zanoszenia modlitw świętych, prowadzenia dusz do raju i niesienia pomocy ludowi Bożemu. A kiedy nadejdą te czasy, które nie mają sobie równych od czasu istnienia świata, powstanie chwalebny Archanioł i stojąc w postawie bojowej i dowodzącej, zapewni zbawienie synom narodu wybranego. Z czasem autem illo consurget Michael, Princeps magnus, który jest pro filiis populi tui. (Dan., XII, 1) To wyjaśnia nabożeństwo błogosławionego de Montfort do św. Michała. Aby polecić swoje własne bitwy, a także bitwy swoich przyszłych misjonarzy, odbył pielgrzymkę do swojego słynnego sanktuarium w Normandii; i aby nas poprowadzić do naśladowania tego przywódcy i tego modelu, kieruje następujący apel: „Prawie żaden święty Michał nie napisze spośród swoich braci, gorliwy o Twoją chwałę: Quis ut Deus? » (Modlitwa)
(...)
Jak tu nie pamiętać zapewnień, które Montfort lubi powtarzać i które odnajdujemy w pobliżu „Tej, która zachowuje świętych w pełni i sprawia, że tam wytrwają aż do końca”? A Speculum BV, przypisywane św. Bonawenturze, tak szczegółowo opisuje znaczenie tych słów: „Maryja zapobiega zanikaniu cnót, zanikaniu zasług, marnowaniu i zatracaniu łask, a także temu, aby demony nie szkodziły nam. »
A skoro stoimy w obliczu czasów ostatecznych, ich prób, bitew, ich charakterystycznego apostolatu, który będzie wymagał szczególnego temperamentu duszy, niestrudzonego męstwa, czy to nie Silna Kobieta walcząca ze smokiem, która będzie wspierać odwagę? jego dzieci i jego apostołowie? Obecne pokolenie, które zbliża się do końca i którego wielu opuściło ten świat, przeżywa obecnie straszne dni. Można jednak powiedzieć, że są one mniej niepokojące niż te, które minęły przez ostatnie pół wieku. Walka z Bogiem nasiliła się i stała się bardziej powszechna; nic nie powstrzymało postępu zła i błędu; zniszczenie następowało po zniszczeniu; Kościół, zarówno w swojej Głowie, jak i w swoich członkach, był prześladowany; śmiałość tych, którzy nienawidzą Boga, wciąż rosła, a ich moc zdawała się wzmacniać. „Jak długo, Panie: Usquequo, Domine? » jęczały wierne dusze. Ale Bóg zdawał się spać. Nagle rozpętała się burza, gwałtowna, katastrofalna, powszechna; ale efekty możemy zobaczyć.
Zbliża się triumf i odbudowa; żałoba i ofiary zapewniają to i przyspieszają ich przyjście. Te dni i godziny udręki, jakie Bóg daje mocy ciemności, niewątpliwie powrócą, jeszcze ciemniejsze i poważniejsze. Aby pozostać, jak św. Jan, mocnymi w swojej miłości i wierze, ci apostołowie czasów ostatecznych będą musieli jedynie pozostać blisko Tej, której miłość i wiara w Zmartwychwstanie, nawet po Kalwarii i pogrzebie, nie osłabły ani na chwilę. za chwilę. W obliczu sił piekielnych i niezależnie od ich pozornych triumfów, ich wiara pozostanie niezmienna i zapewni im zwycięstwo. I haec est victoria quæ vincit mundum, fides nostra. (Jan, V, 8.) „Panie Jezu... pamiętaj, aby dać swojej Matce nowe Towarzystwo, aby przez Nią wszystko odnowić i zakończyć z Maryją lata łaski, tak jak zacząłeś je z Nią. » (Błogosławiony de Montfort.) » — ( MARYJA PANNA I APOSTOŁOWIE CZASÓW OSTATNICH PO B. LOUIS-MARIE DE MONTFORT , przez ojca LHOUMEAU)


«Te wielkie dusze, pełne łaski i gorliwości, zostaną wybrane, aby przeciwstawić się wrogowie Boga, którzy będą drżeć ze wszystkich stron i będą szczególnie oddani Najświętszej Dziewicy, oświeceni Jej światłem, karmieni Jej mlekiem, prowadzeni Jej Duchem, wspierani Jej ramieniem i otoczeni Jej opieką, aby będą walczyć jedną ręką, a drugą budować. Jedną ręką będą walczyć, obalać, miażdżyć heretyków swoimi herezjami, schizmatyków swoimi schizmami, bałwochwalców swoim bałwochwalstwem i grzeszników swoją bezbożnością; a z drugiej strony zbudują świątynię prawdziwego Salomona i mistyczne miasto Boże, czyli Najświętszą Dziewicę, zwaną przez świętych Ojców świątynią Salomona i miastem Bożym. Doprowadzą wszystkich swoimi słowami i przykładem do prawdziwego oddania, co przyniesie im wielu wrogów, ale także wiele zwycięstw i chwały jedynie Bogu. To właśnie objawił Bóg św. Wincentemu Ferrierowi, wielkiemu apostołowi swojego stulecia, co dostatecznie podkreślił w jednym ze swoich dzieł. (...)
Przez Maryję rozpoczęło się zbawienie świata i przez Maryję musi się ono dopełnić. Maryja prawie nie pojawiła się przy pierwszym przyjściu Jezusa Chrystusa, aby ludzie, wciąż mało pouczeni i oświeceni co do osoby Jej Syna, nie oddalili się od Niego, przywiązując się do Niej zbyt mocno i zbyt surowo, co najwyraźniej miałoby nastąpić wydarzyło się, gdyby była znana, z powodu godnych podziwu uroków, które Najwyższy umieścił nawet na jej powierzchni; co jest tak prawdą, że święty Denis Areopagita zostawił nam w piśmie, że gdy ją ujrzy, wziąłby ją za bóstwo ze względu na jej tajemne wdzięki i niezrównaną urodę, gdyby wiara była w nim dobrze utwierdzona, nie nauczyło go czegoś przeciwnego. Jednak podczas drugiego przyjścia Jezusa Chrystusa Maryja musi zostać poznana i objawiona przez Ducha Świętego, aby przez Nią Jezus Chrystus mógł zostać poznany, umiłowany i służył Mu. Powody, które skłoniły Ducha Świętego do ukrycia swojej Oblubienicy w ciągu swego życia i odkrycia jej w bardzo niewielkim stopniu od czasu głoszenia Ewangelii, już nie istnieją. » ( Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny , św. Ludwik Maria Grignion de Montfort)


zaczerpnięty ze znakomitego bloga katolickiego : le-petit-sacristain.blogspot.com