ona
2271

Polski grzech wołający o pomstę do nieba?

Polski grzech wołający o pomstę do nieba? w wigilię wspomnienia św. Efrema Syryjczyka Hayat al-Qiddis Mar Afram al-Surani, czyli Żywot świętego Efrema Syryjczyka anonimowego autora, przetłumaczony z …Więcej
Polski grzech wołający o pomstę do nieba?
w wigilię wspomnienia św. Efrema Syryjczyka
Hayat al-Qiddis Mar Afram al-Surani, czyli Żywot świętego Efrema Syryjczyka anonimowego autora, przetłumaczony z języka syryjskiego na arabski przez maronickiego mnich Butrusa Rizq al-Andari z klasztoru Mar Yuhanna Marun w Libanie, dnia 17 stycznia 1895 roku.
***
W tych dniach, biskupi polscy zebrani podczas 373. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu wyrazili zgodę, by polska Caritas włączyła się w organizowanie w Polsce korytarza humanitarnego dla uchodźców z ogarniętą wojną Syrią i tych, którzy przebywają w obozach w Jordanii i Libanie. Ideę korytarzy humanitarnych dla niewielkich grup uchodźców praktykuje od jakiegoś czasu, przy wsparciu papieża Franciszka, włoska Wspólnota Świętego Idziego, przy wparciu włoskiej Caritas.
Kiedy dotarliśmy do granicy, ujrzeliśmy długie kolumny kobiet z dziećmi, które nadchodziły z innej strony (…) Dostrzegłam niespełna dwudziestoletnią kobietę, która miała wydatny …Więcej
ona
Niechęć do przyjmowania uchodźców to jedna sprawa. Wielu ludzi w Polsce powtarza jak mantrę, że trzeba przede wszystkim pomagać tam, na miejscu. To święta prawda. Tak się jednak składa, że ci, którzy realnie pomagają w Syrii czy Iraku, jak Caritas Polska, PAH Ochojskiej i nie tylko, nie sprzeciwiają się przyjmowaniu cywilów uciekających przed śmiercią i wegetujących w przejściowych obozach. Jest …Więcej
Niechęć do przyjmowania uchodźców to jedna sprawa. Wielu ludzi w Polsce powtarza jak mantrę, że trzeba przede wszystkim pomagać tam, na miejscu. To święta prawda. Tak się jednak składa, że ci, którzy realnie pomagają w Syrii czy Iraku, jak Caritas Polska, PAH Ochojskiej i nie tylko, nie sprzeciwiają się przyjmowaniu cywilów uciekających przed śmiercią i wegetujących w przejściowych obozach. Jest jeszcze jedna. sprawa. Po ludzku wołająca wręcz o pomstę do nieba. Najpierw ilustracja ze wspomnianej książki Samar Yazbek (s. 139):
ona
Kiedy dotarliśmy do granicy, ujrzeliśmy długie kolumny kobiet z dziećmi, które nadchodziły z innej strony (…) Dostrzegłam niespełna dwudziestoletnią kobietę, która miała wydatny brzuch, na ręku niemowlę i prowadziła małego chłopca. Dziecko miało olbrzymie okulary przeciwsłoneczne i było całkiem łyse – jego głowa najwyraźniej została poparzona, podobnie jak całe ciało: skórę pokrywały …Więcej
Kiedy dotarliśmy do granicy, ujrzeliśmy długie kolumny kobiet z dziećmi, które nadchodziły z innej strony (…) Dostrzegłam niespełna dwudziestoletnią kobietę, która miała wydatny brzuch, na ręku niemowlę i prowadziła małego chłopca. Dziecko miało olbrzymie okulary przeciwsłoneczne i było całkiem łyse – jego głowa najwyraźniej została poparzona, podobnie jak całe ciało: skórę pokrywały czerwone mięsiste blizny przypominające wnętrzności. Twarz chłopca wyglądała jak plastikowa maska, która się pogięła i ponaddzierała. Cienkie nitki blizn wybrzuszały się na jego szyi, sięgając łopatek. Chociaż mógł mieć najwyżej osiem lat, sprawiał wrażenie zmumifikowanych zwłok i wlókł się za matką, która ciągnęła go za rękę. Wyprzedziło ich kilka kobiet, a potem pojawił się mężczyzna bez nogi i ręki. Poruszał się, skacząc jak jakiś królik. Za nim szli dwaj inni młodzi mężczyźni, którzy kuśtykali w podobny sposób. Ścigali się do niewielkiego zadaszonego podwyższenia, na którym tłoczyli się ludzie, szukając wytchnienia od skwaru. W chwilach takich jak ta – w środku dnia i w promieniach słońca – nie sposób było ogarnąć rozumem tego, co widziały oczy: tłumy uciekające przed bombardowaniami, przewodników czerpiących korzyści z przerzucania ludzi w obie strony, młodych podżegaczy wojennych i kolejne grupy Arabów i innych zagranicznych bojowników