V.R.S.
31,2 tys.

Józef Mackiewicz o układach Piłsudski - Lenin

(fragment książki "Zwycięstwo prowokacji")

Przyczyn ostatecznego zwycięstwa bolszewizmu było naturalnie wiele. (…) Poniżej spróbuję przedstawić fragment z tego łańcucha najdonioślejszy. Nie tylko dlatego, że walnie przyczynił się on do uratowania międzynarodowego komunizmu w momencie najbardziej dlań krytycznym. Ale też dlatego, że mimo odległości lat, wpłynął pośrednio na ukształtowanie mentalności i poglądów dzisiejszego polrealizmu.

Mikaszewicze. Przedstawiony poniżej przebieg wypadków nie jest znany na ogół większości czytelników polskich, gdyż tradycyjnie naświetlany był wyłącznie pod kątem uważanym wówczas za “polską rację stanu” i za polski interes narodowy”. W rzeczywistości było tak:

Kołczak. – Za wodza wszystkich sił antybolszewickich w Rosji uznany został admirał Kołczak, rozporządzający, w końcu roku 1918 i początkiem 1919 największą siłą militarną, zgrupowaną w zachodniej Syberii. Wiosną 1919 rozpoczął on wielką ofensywę w ogólnym kierunku na Wołgę. Po jej sforsowaniu zamierzał iść na Moskwę. – W tym czasie wybuchają powstania antybolszewickie w Homlu, Symbirsku i Samarze. 14 marca Kołczak zajmuje Ufę. Źródła sowieckie (“Istoria Grażdanskoj Wojny”) przyznają: “Sytuacja naszych wojsk komplikowała się wskutek kułackich buntów na naszych tyłach, które przecinały połączenia, niszczyły koleje.”

Bolszewicy wytężyli wszystkie siły aby zahamować ofensywę Kołczaka i odrzucić go z powrotem za Ural. Dnia 29 maja 1919 r. Lenin depeszuje do “Rewolucyjnego Sowietu Wschodniego Frontu”: “Jeżeli do zimy nie opanujemy Uralu, uważam klęskę rewolucji za nieuniknioną!” – (Lenin, “Soczinienija”, t. 35, str. 330.)

Tymczasem fala powstań antybolszewickich narasta. Mnożą się spiski i tajne kontrrewolucyjne organizacje. Wybuchają strajki, zamachy i bunty. Zwiększa się dezercja z armii czerwonej; niektóre oddziały w całości przechodziły na stronę białych. Dnia 31 maja 1919 Lenin i Dzierżyński podpisują odezwę wzywającą ludność do “czujności”, donosów i td.; rozpętany zostaje terror o niebywałych dotąd rozmiarach. W nocy na 14 czerwca “Czeka” dokonała masowych obław w Petersburgu; rzekomo znaleziono wielką ilość ukrytej broni i amunicji. Następują masowe rozstrzeliwania ludzi posądzanych, o sprzyjanie kontrrewolucji. Mimo tej atmosfery strachu i terroru, antybolszewicka organizacja, tzw. “Centrum Narodowe”, pod wodzą porucznika Nekliudowa, chwyciła za broń opanowując główny fort na dostępach do Petersburga, Krasnaja-Gorka. Na stronę powstańców przeszła znaczna część sowieckiej załogi, a wkrótce forty Sieraja-Łoszad i Obruczew. W 7 armii sowieckiej wybuchły rozruchy antybolszewickie. Kronsztadt znalazł się pod obstrzałem zbuntowanych fortów. Powstańcy oczekiwali lada chwila interwencji ze strony floty brytyjskiej, pomocy ze strony Finlandii, Estonii i gen. Judenicza. Ale pomoc znikąd nie nadeszła, a Judenicz, sam walcząc z trudnościami, spóźnił się. Bolszewicy zdławili powstanie i zdążyli wszystkie siły obrócić przeciw Kołczakowi.

W ryzach doktryny. – Piłsudski, całe swe życie poświęciwszy walce z carską Rosją, z właściwym dla polityków o jednostronnej rutynie uporem, był najdalszy od poddania rewizji starej doktryny. Fenomenu rewolucji bolszewickiej nie rozumiał. Traktował ją po prostu jako osłabienie Rosji, zaś obalenie bolszewizmu przez kontrrewolucję, jako jej potencjalne wzmocnienie. Stąd stawiał na Rosję “słabszą”, a więc stanowiącą mniejsze zagrożenie dla Polski. Pewną rolę musiały też odgrywać momenty emocjonalne. Zapewne musiał odczuwać odrazę na samą myśl wspierania b. carskich generałów przeciwko rewolucjonistom, do których przez całe życie sam się zaliczał. Łączyły go też ścisłe więzy z PPS, czyli kierunkiem narodowych socjalistów, pokrywającym się w pewnym sensie z lewicowo-radykalnym nacjonalizmem sąsiadów.

W połowie maja 1919 roku przybywa do Warszawy, wysłany z tajną misją przez Lenina, najwybitniejszy wówczas komunista polski, Julian Marchlewski. Zostaje dobrze przyjęty w kołach PPS i w bliskim otoczeniu Piłsudskiego. Konferuje z ówczesnym wiceministrem spraw wewnętrznych Józefem Beckiem, Tadeuszem Hołówką etc. Dziś nie może ulegać wątpliwości, że już wtedy musiała zapaść ostateczna decyzja co do tego, której “z dwóch Rosji” należy życzyć zwycięstwa.

Piłsudski stawia na “Rosję czerwoną”, na bolszewików. W chwili, gdy Lenin rozpoczyna decydującą kontrofensywę przeciwko Kołczakowi, na łamach naczelnego organu PPS, “Robotnika”, pojawia się długa seria znamiennych artykułów: “Kołczak nie został uznany przez Koalicję!” (Nr. 201, z 29.5.19); “Kołczak i Denikin łączą się” (Nr. 202, z 30.5.); “Jeszcze o Kołczaku” (Nr. 203, z 31. 5.); “Ameryka nie uznaje Kołczaka” (Nr. 206, z 3.6.); “Kołczak działa” i “O Kołczaku” (Nr. 207, z 4. 6.). A więc dzień po dniu. Następne artykuły ukazują się w dniach 11, 12, 15 i 16 czerwca. Aż wreszcie programowy artykuł Tadeusza Hołówki w dniu 17 czerwca 1919 r. pt. “Widmo caratu”.

O wszystkich tych i późniejszych artykułach, pisze obecnie komunista polski, Józef Sieradzki: “Sprawa nie schodziła dosłownie ze szpalt naczelnego organu PPS, co świadczy o całej akcji publicystycznej, co najmniej inspirowanej przez Juliana Marchlewskiego… Uchwytujemy tu bez wątpienia wątki rozmów warszawskich Marchlewskiego z ludźmi, z którymi się spotykał… Tak czy owak, widmo kontrrewolucyjnej Rosji dla wskrzeszonej Polski, a także logika argumentacji sprawiała, że Piłsudski “pozwalał im na kontynuowanie jego (Marchlewskiego) dzieła”, a po pewnym czasie władze polskie wydelegowały oficera mającego towarzyszyć Marchlewskiemu, udającemu się do Lenina w celu odbycia z nim narady.” – (“Przegląd Kulturalny”, Warszawa, I. 1958.)

W tym czasie wojska polskie stoją na linii Berezyny. Działania wojenne zacichły prawie zupełnie. – Wydana przez 2. Korpus Polski w Rzymie 1945 r. broszura pt. “Polska a kapitalistyczna interwencja w stosunku do ZSRR”, pochwala tę decyzję Piłsudskiego, pisząc (str. 16): “Wojska polskie zatrzymują się mimo jak najbardziej sprzyjającej sytuacji dla kontynuowania dalszej ofensywy. Głównym powodem tego zatrzymania było głębokie uświadomienie sobie przez ówczesny rząd polski i polską myśl społeczną przekonania, że dalsza ofensywa polska mogłaby w dużym stopniu przyczynić się do zwycięstwa kontrrewolucji rosyjskiej… Polska, jak to świadczą dokumenty, uczyniła wiele, by ułatwić sytuację czynnikom rewolucyjnym rosyjskim w zduszeniu kontrrewolucji reakcyjnej i zapewnić zwycięstwo czynnikom politycznym, które uważała za postępowe.”

W maju i czerwcu 1919 udało się wprawdzie bolszewikom odeprzeć ofensywę Kołczaka i odrzucić jego wojska na wschód od Wołgi, ale już po kilku tygodniach narasta nowe, tym razem śmiertelne niebezpieczeństwo dla bolszewizmu, od południa. Istnienie dzisiejszego centrum międzynarodowego komunizmu, zawisło wówczas, rzec można, na włosku. Wystarczyłoby ten włosek przeciąć, a runęłoby w przepaść na zawsze…

“Najkrytyczniejszy moment socjalistycznej rewolucji!” Tak właśnie nazwał Lenin ówczesną sytuację. (“Soczinienija”, t.29, str.402.) W czerwcu 1919 Denikin zdobywa Charków, Carycyn (Stalingrad-Wołgograd), Ekaterynosław. Kozacy nad Danem chwytają za broń. Prawie wszędzie na tyłach armii sowieckiej wybuchają powstania chłopskie. Na Ukrainie operują bandy Machno, Grigorjewa i in. Dnia 4 lipca 1919 rozpoczyna się wielka ofensywa Denikina w głównym kierunku na Kursk-Orzeł-Tułę-Moskwę. Dnia 9 lipca Lenin ogłasza swe słynne wezwanie: “Wszystko do walki z Denikinem! Wszystkie siły robotników i chłopów, wszystkie siły sowieckiej Republiki winny być rzucone dla odparcia Denikina!…”

29 lipca Denikin zajmuje Połtawę; w sierpniu uwalnia od bolszewików Nikołajew, Cherson, Odessę; 10 sierpnia konny korpus gen. Mamontowa przerywa front i zajmuje Tambów; 31 sierpnia Denikin zajmuje Kijów. W Sarańsku wybucha bunt antybolszewicki w sowieckim konnym korpusie Mironowa. Dnia 12 września Denikin wydaje rozkaz marszu na Moskwę i zdobywa Kursk; 6 października Woroneż; 13-go Orzeł. W tym samym czasie Judenicz ponawia atak na Petersburg. Lenin pisze: “Nigdy jeszcze wróg nie był tak blisko Moskwy, nigdy jeszcze nie był tak blisko Piotrogrodu!” (“Soczin.” t. 30, str. 30.)

W Petersburgu, Penzie, Saratowie i samej Moskwie powstały liczne spiski antybolszewickie. Dnia 25 września rzucone zostały bomby w czasie posiedzenia moskiewskiego komitetu partyjnego, które zabiły 12 wybitnych członków partii. Lenin i Dzierżyński odpowiadają krwawym terrorem, który zaćmił poprzednie. – Do października 1919 Denikin uwolnił od bolszewików 18 guberni i okręgów, łącznie 810 tys. kw. wiorst o ludności co 42 miliony.

Ale już począwszy od 25 września, bolszewicy wycofują z frontu polskiego, najpierw “Łotewską Dywizję”, później brygadę Pawłowa i nowo sformowaną kawalerię “czerwonego kozactwa”, i rzucają na odcinki najbardziej zagrożone. Wojska polskie, na rozkaz Piłsudskiego, stoją z bronią u nogi.

Zamiast “Mozyrza” – “Mikaszewicze”. – W wytworzonej sytuacji strategicznej, Denikin zaproponował Piłsudskiemu, aby wykonał uderzenie w ogólnym kierunku na Mozyrz z wyjściem na prawy brzeg Dniepru. Nie będziemy omawiali projektowanej operacji w szczegółach. Rzut oka na mapę ówczesnych frontów wystarcza, aby się przekonać, iż byłby to cios śmiertelny zadany w bok prawego skrzydła głównych sił sowieckich. W ten sposób cała 12. armia sowiecka utrzymująca front przeciw Polsce, od Białorusi po Wołyń, znalazłaby się w potrzasku i ulegała zniszczeniu. Jednocześnie zwolnione zostałyby wojska polskie na odcinku południowym i zabezpieczone lewe skrzydła armii Denikina. Ostateczna klęska bolszewików byłaby nieunikniona.

Piłsudski zdawał sobie z tego w zupełności sprawę, pisząc: “Uderzenie na bolszewików w kierunku na Mozyrz niewątpliwie mogłoby się stać momentem decydującym… Polska na froncie poleskim miała dostateczną ilość sił, by takie uderzenie wykonać.” – (Por.: Kutrzeba: “Wyprawa Kijowska”.)

Dlaczego nie zostało wykonane? Tłumaczy to sam Piłsudski: “Współpraca z Denikinem w jego walce z bolszewikami nie odpowiada polskim interesom państwowym… Podstawą polityki naczelnika Państwa Polskiego jest fakt, że nie chce dopuścić, aby rosyjska reakcja zatriumfowała w Rosji. I dlatego będzie on robić wszystko, by do tego nie dopuścić.”

Zamiast zniszczenia głównej siły bolszewickiej, zaszło coś odwrotnego: wojska polskie nie ruszają się, a bolszewicy wyciągają z frontu polskiego 43 tysiące żołnierza i całą 12 armię, która po prostu robi zwrot w tył i całym ciężarem runie na lewo skrzydło rosyjskich wojsk antybolszewickich… A oto jak do tego doszło:

Za pośrednictwem Marchlewskiego Piłsudski utrzymywał stały kontakt z Leninem. Rzecz była zachowana w największej tajemnicy, jak to zresztą leżało w konspiracyjnych zamiłowaniach Piłsudskiego. W pierwszej dekadzie lipca 1919, Marchlewski ponownie przybywa do Polski. W Białowieży nastąpiło spotkanie z pełnomocnikiem Piłsudskiego, hr. Kossakowskim. Bliższe szczegóły tych narad nie są znane. Musiało jednak dojść do zasadniczego porozumienia, że Polska nie wesprze antybolszewickich sił rosyjskich. Marchlewski wraca z tym do Moskwy. W początku października 1919 jest już z powrotem z Polsce. Tym razem jako oficjalny, choć tajny, wysłannik rządu sowieckiego. Pełnomocnictwo wystawione mu przez “Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych RSFSR” nr. 11/853, podpisane jest przez ludowego komisarza Cziczerina dnia 4 października 1919 r. Ze strony Piłsudskiego występuje kapitan Ignacy Boerner, późniejszy attache w Moskwie (1924/25), a następnie minister poczt i telegrafów w Warszawie. Jakąś rolę pośrednika odgrywa również dziennikarz, w wojsku porucznik, M. Birnbaum. Na miejsce tajnych rokowań wyznaczono Mikaszewicze, małą mieścinę na Polesiu. O tych rokowaniach napisze później sam Marchlewski (“Rosja Proletarjacka a Polska Burżuazyjna”, Moskwa, 1921): “W czasie rokowań mikaszewickich położenie Rosji Sowieckiej poprawiło się znakomicie… Judenicz został rozgromiony, Denikin również. Kołczak odparty daleko na wschód…”

Istotnie, zawdzięczając przyjaznej neutralności Piłsudskiego, udało się bolszewikom zgromadzić wszystkie rozporządzalne siły do rzucenia ich przeciwko Denikinowi. Już w końcu października odzyskują Orzeł, w listopadzie zajmują Kursk i Czernihów, w grudniu wypierają białych z Charkowa i Kijowa. – Tymczasem Marchlewski, otrzymawszy dyrektywy od Piłsudskiego udaje się do Moskwy i 21 listopada 1919 wraca do Mikaszewicz z odpowiedzią Lenina “precyzującą stanowisko radzieckie we wszystkich sprawach objętych oświadczeniem Piłsudskiego”.

Piłsudski nie byłby urodzonym konspiratorem, gdyby w międzyczasie nie wysłał jednocześnie polskiej misji do Denikina. Przybywa ona do Taganrogu 13 września 1919, w składzie: gen. Karnickiego, Iwanickiego i mjr. Przeździeckiego. Cel tej misji nie jest jasny. Być może miała wysondować prawdziwe zamiary i postawę polityczną Denikina. Raczej jednak właściwym jej celem było uśpienie ewentualnych podejrzeń, a także odwrócenie uwagi tych kół mocarstw zachodnich, które popierały Denikina. W każdym razie Karnicki wyraźnie grał na zwłokę, a na pytania: dlaczego Piłsudski nie rusza? – dawał wymijające odpowiedzi. Tymczasem sytuacja antybolszewickich sił rosyjskich pogarsza się katastrofalnie.

26 listopada 1919 Denikin wysyła osobiste pismo do Piłsudskiego, prosząc go o pomoc w imię wspólnej sprawy, w obliczu zagrożenia bolszewickiego. Jest to właśnie dzień, w którym kpt. Boerner składa raport Piłsudskiemu o wynikach rokowań mikaszewickich oraz treść odpowiedzi Lenina. Indagowany przez misje zachodnie, Piłsudski oświadcza, że “nie ma z kim rozmawiać, bo i Kołczak i Denikin, to reakcjoniści i imperialiści”. – A bolszewicy zwyciężają na całym froncie wojny domowej. – Jak dokładnie zwyciężają na całym froncie wojny domowej. – Jak dokładnie konspiracja była zachowana i jak wielka była dezorientacja dowództwa rosyjskiej, antybolszewickiej tzw. “Armii Ochotniczej”, świadczy memoriał gen. Wrangla jeszcze 25 grudnia 1919, w którym proponuje on zerwać z dotychczasowym oparciem o Kozaków, – którzy pod wpływem propagandy nacjonalistycznej (“separatystycznej”) coraz częściej odmawiają walki poza granicami własnego obszaru – a oprzeć się całkowicie o Polskę… – Na ponawiane prośby o pomoc, Piłsudski oświadcza w styczniu 1920 r., że być może będzie mógł udzielić pomocy na wiosnę… Brzmi to jak szyderstwo, gdyż w międzyczasie następuje agonia wszystkich antybolszewickich “sił południa Rosji”. Niedobitki chronią się na Krym.

Najkrytyczniejsza chwila Polski. – Piłsudski dokonał wyboru. Katastrofalne skutki tego wyboru są znane. Bolszewicy po rozgromieniu armii białych, wszystkimi siłami runęli na Polskę i w pół roku później, już nie egzystencja bolszewizmu, a z kolei los Polski zawisł na włosku. Tenże sam Julian Marchlewski, wczoraj jeszcze pośrednik tajnego porozumienia pomiędzy Piłsudskim i Leninem, staje teraz na rozkaz Lenina, na czele pierwszego komunistycznego rządu polskiego (“Tymczasowy Komitet Rewolucyjny”), do którego wchodzi ponadto Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Pruchniak, oczekując w Białymstoku na zdobycie Warszawy, aby przeistoczyć Polską w to, w co zostanie przeistoczona 25 lat później, w 1945 roku.

Czego Piłsudski, tak samo zresztą jak Denikin, jak inni ówcześni przywódcy narodowi, a dziś ich epigoni reprezentujący tzw. “realnych polityków” – nie rozumiał i nie rozróżniał, to jest: nierównorzędność płaszczyzn zachodząca pomiędzy bolszewizmem i Rosją, jak zresztą każdym innym państwem na świecie; a wykluczająca wybór w tej samej płaszczyźnie np. pomiędzy “Rosją białą” i “Rosją czerwoną”. Albowiem treść, czy to rozgrywki, czy porozumienia, odbywa się w danym wypadku w różnych poziomach. Treścią stosunku do bolszewizmu nie może być zagadnienie takiego, czy innego terytorium, takiej czy innej granicy. Lenin bynajmniej nie dążył do “inkorporowania” Polski do państwa sowieckiego, lecz do opanowania Polski dla przemarszu przez nią, celem opanowania innych krajów dla rewolucji bolszewickiej. Doraźnym celem marszu w roku 1920 była nie Warszawa, a Berlin. Słynne jest powiedzenie Lenina: “Berlin jest kluczem do Europy. Kto posiada Berlin ten posiada Europę. Kto posiada Europę, ten posiada świat.”

Już 20 czerwca 1920 r. omawiano w Moskwie plany organizacji “Sowieckiej Polski”, “Sowieckich Niemiec”, “Sowieckich Węgier” i “Sowieckiej Finlandii”. Dnia 2 lipca 1920 r. rozpoczynając wielką ofensywę, Tuchaczewski ogłosił swój znamienity rozkaz do podległych mu dwudziestu dywizji uderzeniowych: “Na Zachodzie rozstrzygnie się los Rewolucji Światowej! Poprzez trupa Polski wiedzie nas droga do powszechnego pożaru światowego! Naprzód, na Mińsk – Wilno – Warszawę!”

Rozkaz Rewwojensowietu frontu, za nr L. 1847 z dnia 20 lipca 1920 głosi: “Żołnierze Czerwonej Armii, pamiętajcie że front zachodni, jest frontem światowej rewolucji!”

Dnia 19 sierpnia 1920, C.K. partii bolszewickiej wydał odezwę podpisaną przez Lenina, Krestyńskiego, Trockiego, Stalina i Bucharina: “W związku z wszechświatowym historycznym znaczeniem polskiego frontu, C.K. uważa siebie za uprawnionego wezwać wszystkich komunistów świata do heroicznego wysiłku!”

Polska znalazła się na skraju przepaści. Piłsudski, który onegdaj jeszcze oskarżał Denikina i Kołczaka o “imperializm i reakcyjność”, wygrywając niejako przeciwko nim lewicowe sympatie Zachodniej Europy, teraz sam stał się celem ataków ze strony europejskich “postępowców”. 6 sierpnia 1920, sekretarz brytyjskiej Labour Party, Henderson, ostrzegał z naciskiem przed jakimkolwiek popieraniem Polski; 10 sierpnia Ernest Bevin, przewodniczący brytyjskiego związku transportowców, protestował przeciwko wysyłaniu do Polski broni i amunicji; opanowane przez lewicowe partie Niemcy i Czechosłowacja, odmówiły tranzytu sprzętu wojennego; robotnicy portowi w Gdańsku odmówili wyładowania amunicji; rząd czeski w Pradzie nie zezwolił na przemarsz 30 tysięcy kawalerii węgierskiej na pomoc Polsce itd.

Wiadomo, że prawie tylko “cudem” udało się powstrzymać nawałę bolszewicką i rozbić ją w bitwie pod Warszawą. Nie w “cudzie” jednak leżał zalążek przeszłego dramatu, – jak to na łamach “Izwestij” kpił sobie Karol Radek [właść. Sobelsohn]: “Nie jest dobrze polegać na cudach, albowiem wszelkie cudy mają tę właściwość, że się na zamówienie nie powtarzają…”, – a w tym, że z tego wielkiego doświadczenia nie wyciągnięty został właściwy wniosek. Zwycięska bitwa pod Warszawą uchroniła Polskę i Europę, odroczyła zalew komunizmu na lat przeszło 20. Stąd lord d’Abernon, gdy wypowiadał swą słynną sentencję, zaliczając bitwę warszawską do “18-tej decydującej bitwy w dziejach świata”, miał oczywiście słuszność. Ale czy sam Piłsudski, który stał wtedy na czele zwycięskich wojsk polskich, podzielał istotne znaczenie sentencji lorda d’Abernona? Wydaje się, że nie.

“Tajemnica” Traktatu Ryskiego. – Lord d’Abernon w “Eighteenth Decisive Battle of the World” tak określa cele polityki sowieckiej w r. 1920: “Jedyną ich wiarą, była wiara w zniszczenie istniejącego porządku, jedyną ich polityką, chęć zniweczenia wszystkiego, co jest zgodne z naszymi pojęciami… Trudno jest ocenić względną ważność wydarzeń z dziesiątego i siedemnastego stulecia w zestawieniu z bitwą pod Warszawą w naszych czasach, ale można z całą pewnością przypuszczać… że gdyby armie sowieckie przełamały opór Polaków i zdobyły Warszawę, bolszewizm byłby z pewnością zapanował w całej Europie…”

Inaczej Piłsudski. Istniała ogromna różnica w pojmowaniu celów prowadzonej wojny, pomiędzy Piłsudskim i Leninem. Piłsudski usiłował wojnie z bolszewikami wbrew oczywistym faktom, nadać charakter narodowy, na wskroś bilateralny, sprowadzić do sprzeczności interesów państwowych; obrony interesów polskich i tylko polskich. Odbierał jej przeto charakter ideologiczny, integralnej walki z “zarazą bolszewicką”. Lenin ujmował ją dialektycznie. Dla niego nie była to wojna narodowo-państwowa a wojna rewolucyjna. Stosunek do Polski był sprawą podrzędną i schodził niejako na plan drugi. Nie był to konflikt pomiędzy państwami, lecz integralna walka z ustrojem kapitalistycznym wszystkich państw świata. A zatem rozgrywka nie bilateralna, lecz globalna. Identyczną interpretację spotykamy we wszystkich wypowiedziach leaderów bolszewickich, nie tylko Lenina, ale i Trockiego [właść. Bronsztejn], Zinowjewa [właść. Apfelbaum], Stalina, Kamieniewa [właść. Rozenfeld], etc. Nie chodzi im o Polskę, chodzi o rozdmuchanie rewolucji w całej Europie. Tuchaczewski w swej książce pt. “Pochód za Wisłę”, wyraźnie przyznaje, że wojna sowiecko-polska traktowana była jako środek rewolucyjnego opanowania całej Europy zachodniej. L. Diegtiarow w swej pracy: “Politrabota w Krasnoj Armii” (Moskwa 1930), pisze: “Szczególnie ważny wpływ na międzynarodowy ruch rewolucyjny miał nasz pochód na Warszawę w 1920. Pociągnął on za sobą polityczny kryzys w Europie i współdziałał z rozwojem ruchu rewolucyjnego. Na skutek powodzeń czerwonej armii powstały w Anglii “Komitety Akcji”, w Italii robotnicy poczęli zagarniać fabryki i zakłady przemysłowe, całe Niemcy zakotłowały się. Nie było chyba kraju, w którym robotnicy i chłopi nie śledziliby ze zdenerwowaniem i pełni nadziei powodzenia wojennego armii czerwonej. Przeciwnie znów: porażka czerwonej armii pod Warszawą, pociągnęła za sobą klęskę klasy robotniczej w całym szeregu państw.”

Marchlewski – (którego z obiektywną ścisłością określić możemy, jako niedoszłego wówczas poprzednika Bieruta i Gomułki) – w pracy swej pt. “Wojna i Pokój” (1921) w ten sposób, z punktu bolszewickiego logiczny, wykłada: “Kiedy wojna jest prowadzona pomiędzy dwoma państwami tego samego typu społeczno-ustrojowego, np. pomiędzy państwami kapitalistycznymi, wchodząca na terytorium przeciwnika armia organizuje “władzę okupacyjną” w celu administracyjnym… Inaczej rzecz się ma, gdy wojnę prowadzą dwa państwa innego typu ustrojowego. W tym wypadku armie wchodzące na teren przeciwnika… siłą konieczności niszczą istniejący w okupowanym kraju ustrój społeczny. Czerwona armia państwa proletariackiego, wchodząc do Polski burżuazyjnej, niszczyła ustrój burżuazyjny i wymiatała śmieci kapitalizmu, niszczyła prawa własności, wprowadzała system sowietów…”

Temu kryterium globalnego przewrotu Piłsudski usiłował przeciwstawić partykularyzm interesów polskich, podkreślając z naciskiem brak jakiejkolwiek ich łączności z interesami międzynarodowej, antybolszewickiej interwencji. (…) W wywiadzie dla londyńskiego “Times” z dnia 14 lutego 1920, Piłsudski oświadcza: “Nie sądzę, ażeby propaganda bolszewików stanowiła niebezpieczeństwo dla tych, którzy ich znają.” A powinien był raczej powiedzieć: “Niebezpieczeństwo propagandy bolszewików ocenić mogą w całej pełni dopiero ci, którzy ich znają…” Widzimy więc, że uporu, z jakim Piłsudski reprezentował sztywność anachronicznych poglądów, nie zdołały przełamać nawet doświadczenia.

W takich to okolicznościach i atmosferze, po wygranej bitwie warszawskiej, dochodzi do podpisania traktatu pokojowego z bolszewikami w Rydze. Jest on zaprzeczeniem “idei federacyjnej Piłsudskiego”. Wszyscy są zdumieni: Jakże to?! Piłsudski, naczelnik państwa, który robił dotychczas co chciał, nie licząc się z większością swych oponentów decydował o losach wojny i Polski, skapitulował nagle na rzecz tych oponentów, właśnie w chwili gdy autorytet jego, zwycięskiego wodza, doszedł chyba do zenitu?!… Pytanie to pozostaje dotychczas zagadką, nękającą jego stronników i apologetów. Próby zrzucania winy na “intrygi opozycji” i “niedojrzałość społeczeństwa”, nie tłumaczą niczego, albowiem “niedojrzałość” i “intrygi” były też przedtem. Jeden z bezwzględnych wielbicieli Piłsudskiego, pisał jeszcze kilka lat temu: “Wydaje się, że nikomu z dotychczasowych biografów Piłsudskiego nie udało się rozwiązać tajemnicy; dojść źródła Jego wуwczas psychicznej rezerwy…”

Rzecz w tym, że armie bolszewickie nie tylko zostały rozbite pod Warszawą, ale w dalszym ich odwrocie poszły prawie w rozsypkę. Droga dla zwycięskiej armii polskiej stała otworem. I oto mamy do czynienia z ponownym, tajemniczym ich zatrzymaniem na ćwierć drogi. Piłsudski sam wypowiedział się na ten temat raz tylko, w odczycie wygłoszonym w Wilnie 24. 4. 1923 r.: “Armia bolszewicka była wtedy tak doszczętnie rozbita na całej linii frontu, że nie miałem żadnej przeszkody w tym, aby sięgnąć tak daleko dokąd bym zechciał. To co mnie powstrzymało był brak moralnej siły w narodzie.”

To, raczej mgliste powołanie się na raczej niekonkretną przeszkodę, z trudem zaledwie pokrywa się z pośpiechem, z jakim Piłsudski już 12 października 1920 roku zawiera z tymi doszczętnie rozbitymi bolszewikami “pokój prowizoryczny”, zatrzymując dalszy pochód swych wojsk. Otóż ten “pokój prowizoryczny” podpisany w Rydze (formalny zawarty został dopiero 18 marca 1921) wydaje się stanowić istotny klucz do całej zagadki. Albowiem rozgromienie bolszewików przez Polskę w jesieni 1920, w znacznym stopniu przywróciło sytuację z jesieni 1919.

Podobnie jak w jesieni 1919 generał Denikin, tak teraz gen. Wrangel, który w kwietniu 1920 objął naczelne dowództwo na Krymie nad garstką niedobitków białej armii, przechodzi do ofensywy. Wprawdzie rozporządza względnie słabymi siłami, ale może skorzystać właśnie z klęski bolszewików w Polsce. Poza tym jego mała armia została zreformowana i obficie zaopatrzona w sprzęt, głównie francuski. Wykorzystując tedy moment ogólnego rozprzężenia po stronie bolszewickiej, wyszła z Krymu i posuwa się szybko naprzód. Niebawem przybył do Warszawy przedstawiciel Wrangla gen. Machrow, który przy energicznym poparciu Francji usiłował doprowadzić do uzgodnienia działań przeciwko bolszewikom, celem ostatecznego ich zniszczenia. Gen. Wrangel oświadcza i w wywiadzie ogłoszonym 14 października 1920 w “Wola Rossii”: “Polska winna wejść z nami w porozumienie i związać na swym froncie największą ilość wojsk; gdyby te warunki zostały dopełnione, do przyszłej wiosny 1921 roku nastąpi ostateczny upadek bolszewizmu.”

Minister spraw zagranicznych rządu krymskiego, Piotr Struwe, w wywiadzie udzielonym paryskiemu “Matin”, oświadczył: “Główne zagadnienie to sprawa polska… od niej zależy, przyszłość. Jeżeli Polacy zaprzestaną wojny i podpiszą pokój z Moskwą, cała armia czerwona skoncentruje się przeciwko nam i rozdusi nas swą liczebnością.”

Makłakow, z kolei, przedstawiciel Wrangla w Paryżu, dokładał ze swej strony wszelkich usiłowań, by rząd francuski przeszkodził pertraktacjom ryskim. Polityk i publicysta rosyjski, P. Mikulow, w swej historii rewolucji rosyjskiej, “Rossija na pierełomie” (Paryż, 1927), pisze: “Próba Wrangla, którą podjął Struwe przez Paryż, aby utrzymać wojska polskie na froncie i skierować je na Kijów nie odniosła skutku. Polacy nie chcieli wojować, a w szczególności nie chcieli pomagać Wranglowi.”

O odmówieniu przez Piłsudskiego pomocy Wranglowi w jego zmaganiach z bolszewikami, znajdujemy ponadto szczegóły w książce G. Rakowskiego “Koniec biełych” (Praga, 1921), u A. Walentinowa. “Krymskaja epopeja” (T. 5. “Archiw russkoj rewolucji”) i in. – Piłsudski nie dał się odwieść od swej doktryny, że “bolszewicy są mniejszym złem”, ani argumentami, ani doznanym doświadczeniem. Wspomniana już raz broszura, wydana przez 2. Korpus w Rzymie, pisze: “Podobnie jak przedtem w stosunku do Denikina, tak samo w r. 1920 w stosunku do Wrangla rząd polski i dowództwo polskie unika nawet pozoru jakiejkolwiek współpracy, a rządowa, i stronnictwa rządowe reprezentująca prasa polska, popierając polski wysiłek wojenny nie ukrywa jednocześnie swej radości, że rewolucja rosyjska dławi do reszty tak znienawidzoną przez Polaków białogwardyjską reakcję rosyjską.”

Wydaje się więc, że “tajemnica traktatu ryskiego”, a raczej jego prowizorium, podpisanego już w październiku 1920 r., wynikła z obawy Piłsudskiego, aby owa “białogwardyjska reakcja” nie zwyciężyła bolszewików, jeszcze w ostatniej chwili. Zatrzymał tedy wojska, aby bolszewikom po raz drugi ułatwić jej rozgromienie. Nawet za cenę oddania im wschodnich połaci Białorusi i Ukrainy. Siły antybolszewickie w Rosji istotnie zostały zdławione definitywnie.

***

(…) Generał Denikin, który swojego czasu sam uroczyście oświadczał: “Ani piędzi ziemi rosyjskiej za pomoc!” (przeciw bolszewikom), napisał już na emigracji, w latach trzydziestych, nawiązując do polityki Piłsudskiego, która doprowadziła Polskę na skraj katastrofy 1920 roku, – słowa mogące służyć za wzór proroctwa: “Czy Nemesis historii za pomocą tej katastrofy dokonała już wyroku za czyny wodzów, niewinnych temu narodów, czy był li to tylko piorun przed burzą?” – Dziś wiemy, że był to tylko ostrzegawczy “piorun”; w roku 1945 przyszła ta “burza”, której już żaden drugi “cud” odeprzeć nie zdołał. I cała Polska znalazła się w niewoli komunistycznej, jak 25 lat przedtem, cała Rosja.

Historiografia polska stanęła na stanowisku, że ówczesne decyzje Piłsudskiego były jedynie słuszne i możebne, gdyż Kołczak, Denikin i inni przywódcy antybolszewickiej Rosji nie chcieli uznać innej Polski jak tylko w granicach “etnograficznych”. To święta prawda. Ale ta sama historiografia nie bierze pod uwagę, że Lenin i wszyscy przywódcy bolszewiccy, nie uznawali w gruncie rzeczy nawet Polski “etnograficznej”… To znaczy nie dlatego, że byli “lepszą” czy “gorszą”, “słabszą” czy “silniejszą Rosją”, a dlatego po prostu, że z założenia doktryny, z założenia globalnej rewolucji wychodząc, nie mogli dążyć do uznania innej Polski jak ta, którą reprezentował “Komitet Rewolucyjny” Marchlewskiego-Dzierżyńskiego w Białymstoku, a dziś reprezentuje Gomułka w Warszawie; tzn. Polski komunistycznej.

Stacja kolejowa w Mikaszewiczach
Krystian N.
Doc. Kossecki przedstawia jeszcze inną wersję wydarzeń. Piłsudski miał umieszczoną silną agenturę wśród bolszewików a słabą wśród "białych". Decyzja strategiczna polegała na wspieraniu tej siły, która była bardziej poddana polskiej agenturze.
To, że okazało się to błędne to zupełnie inna sprawa. Albo Piłsudski przecenił swoją agenturę, albo agentura nie miała aż tak wielkiego wpływu na …Więcej
Doc. Kossecki przedstawia jeszcze inną wersję wydarzeń. Piłsudski miał umieszczoną silną agenturę wśród bolszewików a słabą wśród "białych". Decyzja strategiczna polegała na wspieraniu tej siły, która była bardziej poddana polskiej agenturze.
To, że okazało się to błędne to zupełnie inna sprawa. Albo Piłsudski przecenił swoją agenturę, albo agentura nie miała aż tak wielkiego wpływu na rozwój historii.
V.R.S.
"Piłsudski miał umieszczoną silną agenturę wśród bolszewików a słabą wśród "białych". Decyzja strategiczna polegała na wspieraniu tej siły, która była bardziej poddana polskiej agenturze."
---
Ta wersja z bolszewikami "poddanymi polskiej agenturze" byłaby zabawna gdyby nie była tak tragiczna w skutkach.
Czyli że Piłsudski zamierzał kierować Dzierżyńskim i kolegami? Zamierzano sterować …Więcej
"Piłsudski miał umieszczoną silną agenturę wśród bolszewików a słabą wśród "białych". Decyzja strategiczna polegała na wspieraniu tej siły, która była bardziej poddana polskiej agenturze."
---
Ta wersja z bolszewikami "poddanymi polskiej agenturze" byłaby zabawna gdyby nie była tak tragiczna w skutkach.
Czyli że Piłsudski zamierzał kierować Dzierżyńskim i kolegami? Zamierzano sterować morderczym potworem bolszewizmu i wykorzystać go do swoich celów?
No to przypomina dzisiejsze gry i zabawy na wschodzie "najlepszej ze zmian". T
V.R.S.
Oczywiście miejscowi ignoranci zapewne zaraz oskarżą Józefa Mackiewicza o sprzyjanie endecji. Bo taki ograniczony zasób umysłowy już mają.