DROGA DO NIEBA

DROGA DO NIEBA

DZIEŁO KARDYNAŁA BONY,

W RODZAJU TOMASZA À KEMPIS,

TŁUMACZONE Z ŁACIŃSKIEGO

PRZEZ

X. A. S. KRASIŃSKIEGO

Biskupa Wileńskiego, Św. Teologii Doktora

––––––

Treść

Dedykacja

Tłumacz do czytelnika

Rozdział I. O najwyższym celu człowieka. Jaka droga wiedzie do niego

Rozdział II. O obraniu przewodnika. Jakim ten być powinien

Rozdział III. O oczyszczeniu się z grzechów. Rozmyślanie o śmierci i wieczności jest najskuteczniejszym na chorobę duszy lekarstwem

Rozdział IV. O niewstrzemięźliwości

Rozdział V. O rozwiązłości

Rozdział VI. O łakomstwie. Jego cechy. Porównanie ubogiego z bogatym. Próżność i zawód w bogactwach

Rozdział VII. O gniewie

Rozdział VIII. O zazdrości

Rozdział IX. O pysze, wyniosłości i próżnej chwale

Rozdział X. O panowaniu nad ciałem i zmysłami

Rozdział XI. O straży języka

Rozdział XII. O uczuciach wewnętrznych

Rozdział XIII. O miłości

Rozdział XIV. Czego pragnąć, a czego unikać potrzeba

Rozdział XV. O radości i smutku

Rozdział XVI. O nadziei i rozpaczy

Rozdział XVII. O bojaźni

Rozdział XVIII. O władzach umysłowych

Rozdział XIX. O postępie w cnotach

Rozdział XX. O osobności

Rozdział XXI. O wierze, nadziei i miłości

Rozdział XXII. O roztropności

Rozdział XXIII. O sprawiedliwości i bogobojności

Rozdział XXIV. Przywiązanie do rodzeństwa. Uszanowanie starszych. Posłuszeństwo. Wdzięczność

Rozdział XXV. O prawdzie. O prostocie. O rzetelności

Rozdział XXVI. O przyjaźni

Rozdział XXVII. O szczodrobliwości i wspaniałości

Rozdział XXVIII. O mocy duszy

Rozdział XXIX. O wielkości duszy

Rozdział XXX. O cierpliwości

Rozdział XXXI. O wstrzemięźliwości

Rozdział XXXII. O łagodności i łaskawości

Rozdział XXXIII. O skromności

Rozdział XXXIV. O pokorze

Rozdział XXXV. O doskonałości

–––––––––––

Droga do nieba. Dzieło kardynała Bony, w rodzaju Tomasza à Kempis, tłumaczone z łacińskiego przez X. A. S. Krasińskiego Biskupa Wileńskiego, Ś. Teologii Doktora. Wydanie drugie. Wilno. Nakład Maurycego Orgelbranda. 1863, str. II+226+II. (1)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

Z polecenia JW. Biskupa Delkoneńskiego, Sufragana Trockiego, Rządzącego Diecezją Wileńską i Kawalera, Jana Cywińskiego, czytałem przekład z języka łacińskiego na polski, dzieło Kardynała Jana Bony, w którym nic nie zawiera się przeciwnego nauce Rzymsko-Katolickiego Kościoła.

Datt. 1845, Grudnia 23 dnia.

X. Józef Krukowski,

Kanclerz Diecezji Wileńskiej.

Świadectwo to WJX. Krukowskiego, Kanclerza Diecezji Wileńskiej, potwierdzam.

Wilno, d. 24 Grudnia, 1845 r.

Biskup Rządzący Diecezją Wileńską,

X. Jan Cywiński.

N. 320.


Na mocy polecenia JW. Pasterza, niniejszą książkę przeczytałem, i jako w duchu Bożym ułożoną, sądzę być nader zbawienną i godną przedrukowania.

Wilno, 21 Lutego 1860 r.

X. Antoni Żyszkowski,

Pr. Officjał.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypisy:
(1) "Bona Jan, kardynał, urodził się 12 października 1609 r. w Mondovi w Piemoncie jako potomek starożytnej rodziny francuskiej. Ojciec przeznaczył go na żołnierza. On jednak, czując powołanie do życia duchownego wstąpił w piętnastym roku życia do kongregacji reformatów św. Bernarda (Bernardini), złożył 2 sierpnia 1627 śluby zakonne, i wybrany został po kolei przeorem, opatem i trzykrotnie generałem swego zakonu. Ofiarowane sobie przez księcia Sabaudii biskupstwo Asti odrzucił, natomiast oddawał Kościołowi za Aleksandra VII i Klemensa IX, jako członek Kongregacji indeksu, obrzędów, inkwizycji, odpustów i relikwij swą uczonością cenne usługi, za które Klemens IX mianował go 1669 r. kardynałem-kapłanem tituli S. Salvatoris in Lauro. Miejsce tego tytułu zajął za Klemensa X tytuł ówczesnego klasztoru reformatów S. Bernardi alle Terme. Tam rezydując umarł 28 października 1674 r. Jako pisarz historyczny cennych rozpraw do Spicilegium d'Archery'ego, do Acta Sanctorum i wydań rozmaitych Ojców Kościoła. Daleko większą sławę zdobył jednak sobie jako autor liturgiczny i ascetyczny. Główne jego prace liturgiczne są: Psallentis ecclesiae harmonia. Tractatus historicus, symbolicus, asceticus de divina psalmodia etc., Romae i Rerum liturgicarum libri II, Romae 1687. Jako autor ascetyczny Bona wsławił się przede wszystkim swymi dziełami: Via compendii ad Deum per motus anagogicos et preces jaculatorias, Romae 1687 i Principia et documenta vitae christianae". – Kazimierz Pufke. (Artykuł z: "Podręczna Encyklopedia Kościelna" opracowana pod kierunkiem ks. ks. Stan. Galla, Jana Niedzielskiego, Henr. Przezdzieckiego, Ant. Szlagowskiego, Ant. Tauera i redaktora ks. Zygmunta Chełmickiego. B-C. Tom V–VI. Warszawa 1905, ss. 44-45). (2)

(2) Por. 1) Jan kard. Bona OCist., a) Manuductio ad coelum, medullam continens Sanctorum Patrum, et veterum philosophorum. b) Opuscula ascetica selecta. c) O rozpoznawaniu duchów. d) Strzeliste akty wiary.

2) Inne przekłady Manuductio ad coelum na język polski: a) Kardynała Jana Bony Przewodnik do nieba. Przełożył ks. Dr. Jan Bernacki. Tarnów 1900. b) Przewodnik do nieba wyborniejsze zawierający zdania Ojców świętych Kościoła i filozofów dawnych, ułożony przez Jana Bona; tł. z jęz. łac. przez S. S. [Stanisław Snarski]. T. 1-2. Wilno 1844. c) Przewodnia do nieba prowadząca, drogę nieomylną przez skuteczny sposób do doyścia zbawienia otwierająca. Z francuskiego na polski język przez Damę przetłumaczona. Roku Pańskiego 1744. Do druku podana. W Lublinie w Drukarni Collegium Societatis Jesu 1745.

3) Tomasz à Kempis, De imitatione Christi. O naśladowaniu Jezusa Chrystusa.

4) O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia.

5) O. Jan Tauler OP, Ustawy duchowe. Dzieło z XIV wieku.

6) O. J. Petitdidier SI, Ćwiczenia duchowne według normy św. Ignacego Loyoli.

7) Św. Alfons Maria Liguori, Doktor Kościoła, O wielkim środku modlitwy do dostąpienia zbawienia i otrzymania od Boga wszystkich łask, jakich pragniemy.

8) Ks. Wawrzyniec Scupoli, Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej.

9) Bp Jan Piotr Camus, Duch świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego.

10) Ks. Alfons Rodriguez SI, O doskonałości chrześcijańskiej.

11) Ks. Karol Żelazowski, Bądźcie doskonałymi. (Na podstawie dzieła Scaramelli'ego pod tytułem "Direttorio ascetico").

(Przypisy od red. Ultra montes).

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXV-MMXVIII, Kraków 2015-2018

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ:
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
O GRZECHACH PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU
U. Co mają właściwego te grzechy?
N. To, że nie mają przebaczenia ani w tym życiu, ani w przyszłym, jak o tym ostrzega nas Ewangelia święta (Mt. XII, 32; Mk III, 29; Łk. XII, 10).
Co się ma rozumieć w ten sposób: iż to przebaczenie jest bardzo rzadkim i trudnym, bo trudno i rzadko się zdarza, iżby ci, którzy wpadają w te grzechy, przyszli do prawdziwej …Więcej
O GRZECHACH PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU

U. Co mają właściwego te grzechy?

N. To, że nie mają przebaczenia ani w tym życiu, ani w przyszłym, jak o tym ostrzega nas Ewangelia święta (Mt. XII, 32; Mk III, 29; Łk. XII, 10).

Co się ma rozumieć w ten sposób: iż to przebaczenie jest bardzo rzadkim i trudnym, bo trudno i rzadko się zdarza, iżby ci, którzy wpadają w te grzechy, przyszli do prawdziwej pokuty.

Nie masz przebaczenia na te grzechy: jest tu więc powiedziane w sposobie względnym; tak jak się mówi np. nie masz lekarstwa na tę chorobę: co nie znaczy, iż żadnym sposobem wyleczenie nastąpić nie może, lecz znaczy tylko, iż w zwyczajnym biegu rzeczy nie masz wyleczenia.
ultramontes.pl
+++
O pysze, wyniosłości i próżnej chwale. Obraz pysznego. Próżność i niebezpieczeństwa wysokich stopni. Choroba nadętości i lekarstwa na nią.
1. Pycha, wyniosłość i próżna chwała, są to rodzone siostry, z których, jak z oceanu, wszystkiego złego rzeki wypływają. Bo kiedy człowiek własne wyniesienie za jedyny cel sobie założy, na to wszystkie swoje siły wytęża, bez względu na chwałę Bożą, …
Więcej
+++

O pysze, wyniosłości i próżnej chwale. Obraz pysznego. Próżność i niebezpieczeństwa wysokich stopni. Choroba nadętości i lekarstwa na nią.

1. Pycha, wyniosłość i próżna chwała, są to rodzone siostry, z których, jak z oceanu, wszystkiego złego rzeki wypływają. Bo kiedy człowiek własne wyniesienie za jedyny cel sobie założy, na to wszystkie swoje siły wytęża, bez względu na chwałę Bożą, bez względu na dobre imię u ludzi.

A jeżeli widzi, że tylko zbrodnia do sławy go doprowadzi, pójdzie od zbrodni do zbrodni; a przez zdrady, podejścia, zgubę bliźniego i rozlew krwi, do upragnionych zaszczytów drogę sobie uściele.

Pyszny, nienawistny Bogu, nieznośny ludziom, żadnych starań i trudów dla pozyskania ludzkiej chwały nie szczędzi.

Sądzi się godniejszym wyższego miejsca, i w osiągnieniu go najwyższe swoje szczęście zakłada. Zuchwale podejmuje się tego, co jego siły przechodzi; we wszystkie sprawy nieproszony się miesza, dmie się bezczelnie, i na wszystkich z góry spogląda.

Chytrze udaje pokornego, ażeby o dumę posądzony nie był.

Z wyższego stanowiska strącony, przed wszystkimi narzeka, niezgody i nienawiści podnieca.

Dla niższych okrutny i nieprzystępny, wyższych podły pochlebca, bardziej nieśmiały i płaszczący się, niżeli najlichszy niewolnik.

Jeśli ma jakie dobra, te nie Panu Bogu, jak powinien, ale sobie bardzo przyznaje.

We wszystkim chce zwracać na siebie oczy; a o najwznioślejszych przedmiotach, których i wyobrażenia nie ma, dwornie rozprawia.

W cudze postępki ciekawie wgląda, zuchwale wyrok wydaje, bez litości potępia, występki zwiększa, a chwałę zaćmić usiłuje.

W chodzie jego, w tonie mówienia, jakaś zarozumiałość, jakaś dla innych pogarda się przebija.

Przestróg nie cierpi, rady odrzuca, upomnień nie słucha.

Przypisuje sobie przymioty, których nie ma; a jeżeli które ma, te mu się wydają daleko wyższymi, niżeli są w istocie.

Przeto się obraża, i do największej złości posuwa, jeżeli go, jako coś więcej znaczącego, więcej nad innych nie uczczą, jeśli na niego, albo na jego zdanie mało uwagi zwracają.

W sercu jego ustawicznie jak na fali; bo kiedy inni otrzymują ten zaszczyt, do którego on pnie się, krew się mu we wszystkich żyłach gotuje.

Początkiem wszelkiego grzechu jest pycha (1).
ultramontes.pl
+++
O straży języka. Jak ona jest ważna i trudna? Na co mieć wzgląd, a czego unikać w mówieniu? O złych językach.
1. Jako źrenicy oka, strzec trzeba języka swego; bo w jego mocy życie i śmierć.
Kto nad nim panować nie umie, podobny jest do miasta niczym nieobwarowanego, co nieprzyjacielowi otworem stoi.
Zaledwie go uskromić można bez szczególniejszej łaski Boskiej.
Łatwiej lwa, żubra, niedźwiedzia …
Więcej
+++

O straży języka. Jak ona jest ważna i trudna? Na co mieć wzgląd, a czego unikać w mówieniu? O złych językach.

1. Jako źrenicy oka, strzec trzeba języka swego; bo w jego mocy życie i śmierć.

Kto nad nim panować nie umie, podobny jest do miasta niczym nieobwarowanego, co nieprzyjacielowi otworem stoi.

Zaledwie go uskromić można bez szczególniejszej łaski Boskiej.

Łatwiej lwa, żubra, niedźwiedzia ugłaskać, niż język swój pohamować.

Bo gadatliwość tak jest wrodzona człowiekowi, iż co na myśl mu przyjdzie, czego zapragnie, natychmiast wypowiedzieć to gotów.

Język z głową, mowa z myślą jest w związku.

Co się w głowie urodzi, strumieniem głosu przez usta płynie.

Sama natura uczy jak trzeba strzec języka, kiedy go podwójną ust i zębów obwarowała strażą.

A jako perfuma wietrzeje w niezatkniętej butelce, tak kiedy usta nigdy się nie zamykają, cała moc umysłu się rozprasza.

Źle ten czuwa nad sobą, kto nad swoim językiem nie czuwa.
2 więcej komentarzy od ultramontes.pl
ultramontes.pl
+++
1. W każdej mowie, ruchu, piśmie, i innych znakach zewnętrznych, niech będzie prawda.
Nie przystoi, ażeby chrześcijanin aż do kłamstwa się zniżył.
Małej to duszy i spodlonego charakteru człowiek, który co innego ma w sercu, a co innego w ustach
.
Mąż szlachetnego umysłu mówi po prostu, jak się rzecz ma; w opowiadaniu nie przesadza, z karła nie robi olbrzyma, nie zmyśla, nie zwodzi; a mówiąc …Więcej
+++

1. W każdej mowie, ruchu, piśmie, i innych znakach zewnętrznych, niech będzie prawda.

Nie przystoi, ażeby chrześcijanin aż do kłamstwa się zniżył.

Małej to duszy i spodlonego charakteru człowiek, który co innego ma w sercu, a co innego w ustach
.

Mąż szlachetnego umysłu mówi po prostu, jak się rzecz ma; w opowiadaniu nie przesadza, z karła nie robi olbrzyma, nie zmyśla, nie zwodzi; a mówiąc bez ogródek, prawdy jasnej jak słońce plątaniną wyrazów nie ćmi. Prostej prawdzie, prostych wyrazów trzeba.

Ona się być nagą nie wstydzi, bo jest niewinna.

Kłamca zaś i zwodziciel uwija rzecz w dwuznaczne wyrazy, żeby się utaić potrafił.

Równie ten, kto źle mówi, jak i ten, kto źle czyni, nie lubi światła.

Pamiętaj tedy, żeby u ciebie zdanie nie było jak suknia na odmianę, inna na święto, a inna na dzień powszedni; ażebyś prawdę ukrywając w sobie, pozorów na jej miejsce, jak szychu na miejsce złota, nie podstawiał.

Sama natura tym występkiem się brzydzi.

Spojrzyj na dzieci, których umysł jeszcze się nie rozwinął.

One nie znają większego występku nad kłamstwo; i chociaż się go czasem przez płochość dopuszczą, jednak wrodzonym go jakimś instynktem potępiają.

Uwielbiać w tym trzeba Opatrzność Boską, że w serce nasze wlała zarody cnót, bez których życie i społeczność ludzka ostać by się nie mogła.

Najbezecniejszym kłamstwem jest obłuda w postępowaniu.

Bo jeżeli na wszelki fałsz, jako na niegodny uczciwej duszy, z pogardą patrzysz, czemuż się nie lękasz być sam uosobnionym kłamstwem i obłudnym życiem ciągle przeciwko prawdzie grzeszyć?

Wielka to tajemnica, zawsze swój umysł na jednej skali utrzymać.
ultramontes.pl
+++
Jaki jest najwyższy cel człowieka? Jaka droga do tego celu prowadzi?

1. Do nieba cię wiodę, bracie w Chrystusie, to jest, do tego najwyższego szczęścia, które ci nic już więcej do żądania nie zostawi.
To cel, to meta, do której wrodzonym popędem wszystkich się myśli, jakby do ogniska zbiegają.
Każdy szczęśliwym być pragnie; ale niejeden dla pierwszej winy człowieka mgłą mając oczy zakryte, …Więcej
+++

Jaki jest najwyższy cel człowieka? Jaka droga do tego celu prowadzi?


1. Do nieba cię wiodę, bracie w Chrystusie, to jest, do tego najwyższego szczęścia, które ci nic już więcej do żądania nie zostawi.

To cel, to meta, do której wrodzonym popędem wszystkich się myśli, jakby do ogniska zbiegają.

Każdy szczęśliwym być pragnie; ale niejeden dla pierwszej winy człowieka mgłą mając oczy zakryte, z prawdą się i najwyższym dobrem rozminął, a za marą błędu i pozorów pogonił.

Ci, zakładając najwyższe szczęście na tym, żeby opływać we wszystko; bogactwa za najwyższe dobro uznali.

Ci zakładając je na potędze, albo panować, albo najbliżej tronu być pragną.

Inni się aż do brudnych uciech zniżywszy, najwyższe dobro podniebieniem i lubieżnością mierząc, opływanie w rozkosze największym szczęściem mianują.

Tak u nich jest poziome wyobrażenie o szczęściu. Pracują, nie widząc owoców pracy, błądzą jakby po lesie; a im prędzej gonią za szczęściem, tym szczęście bardziej od nich ucieka. Nieszczęśliwi! bo nawet swego nieszczęścia nie widzą.
Nemo potest duobus dominis servire !
.
Co pomoże człowiekowi, jeśliby świat cały pozyskał, a na duszy swej szkodę podjął? (1)
Wszystko ten postradał, kto zbawienie utracił.Więcej
.
Co pomoże człowiekowi, jeśliby świat cały pozyskał, a na duszy swej szkodę podjął? (1)

Wszystko ten postradał, kto zbawienie utracił.
ultramontes.pl
+++
Książka ta, nie w duchu czasu, który z wiekami się zmienia, ale w duchu Bożym jest napisana.
Pobożny autor (1) w krótkości i prostocie ewangelicznej, najważniejszą naukę, bo naukę życia, w niej zamknął.
Nie ma na celu podobać się, nie działa na imaginację, nie porusza namiętności; ale zdrowy pokarm dla duszy podaje.
Dlatego nie należy ona do tego rzędu książek, które raz przeczytawszy na …
Więcej
+++

Książka ta, nie w duchu czasu, który z wiekami się zmienia, ale w duchu Bożym jest napisana.

Pobożny autor (1) w krótkości i prostocie ewangelicznej, najważniejszą naukę, bo naukę życia, w niej zamknął.

Nie ma na celu podobać się, nie działa na imaginację, nie porusza namiętności; ale zdrowy pokarm dla duszy podaje.

Dlatego nie należy ona do tego rzędu książek, które raz przeczytawszy na zawsze porzucić można.

Owszem, jeśli chcesz z niej korzystać, dobrej wiary czytelniku, czytaj ją i odczytuj co dzień po rozdziale, wreszcie po jednej kartce, jak Tomasza a Kempis; a niech to czytanie będzie codziennej modlitwy dopełnieniem.

Słuchaj rad, jakie tu znajdziesz, jak słuchasz głosu Kapłana, który na spowiedzi nie do twego rozumu, ale do twojej duszy, w imię wieczności mówi.

A gdy w niej zasmakujesz i to codzienne czytanie do życia swego stosować zaczniesz; możesz być pewny, żeś już na drodze zbawiennej stanął.

Więcej się na modlitwie i rozmyślaniu u krzyża Chrystusowego, niżeli w szkole filozofów nauczysz.

Boże! pobłogosław ten chleb duchowny, i tych którzy go na zbawienie pożywać będą.