Ach ci tradycjonaliści! "To, co mam do powiedzenia, nie jest absurdem" - Franciszek
Franciszek wpadł w szał, kiedy 19 maja w trakcie spotkania z jezuickimi redaktorami ktoś zapytał go, czy dostrzega "oznaki nowego życia" w Kościele.
Papież przyznał, że "bardzo ciężko jest je dostrzec", ponieważ "korzystamy z niezwykle przestarzałych [= realistycznych] schematów," tak więc "musimy odnowić [= zmanipulować] nasz sposób postrzegania rzeczywistości".
Według Franciszka Europa przeżywa odnowienie "spontanicznych inicjatyw" takich jak "ruchy, grupy, czy też nowi biskupi, którzy pamiętają, że mają za sobą Sobór [który to okazał się porażką]".
Franciszek utrzymuje, że pewni biskupi najlepiej wspominają "Sobór Trydencki" - jakby to było przestępstwo. "To, co do was mówię, to nie żaden absurd,", dodaje papież.
Franciszek uważa, że od Soboru Watykańskiego II "restoracjonizm dąży do tego, żeby zakneblować usta Soboru", a także reprezentuje mit o wbijaniu noża w plecy, według którego liczba "grup restoracjonistów" jest "oszałamiająca", zwłaszcza w USA. W oczach Franciszka "Restoracjoniści" to ludzie, którzy "nigdy pogodzili się z [nieudanym] Soborem". Czyżby miał na myśli Niemcy lub Holandię?
Franciszek dostrzega "znaki odnowy" w abstrakcyjnych "grupach, które to wykorzystując wsparcie społeczne i pastoralne, nadają Kościołowi nowe oblicze" – ciężko zrozumieć, co miał na myśli.
Pociesza się, mówiąc, że musi przeminąć "wiek", aby Sobór zapuścił korzenie, a w tym wypadku zostało jeszcze 40 lat. Tylko dlaczego przyszłość miałaby rysować się w kolorowych barwach, skoro przeszłość była taka zła?
Franciszek wzdycha do lat sześćdziesiątych ("okres posoborowy") – kiedy to afery seksualne pojawiały się niczym grzyby po deszczu. Wspomina Ojca Pedro Arrupe (+1991), Generała Jezuitów, nazywając go "prorokiem" i "świętym", pomimo iż Arrupe przyczynił się do upadku Zakonu Jezuitów.
Mianem największych diabłów Franciszek określa "tradycjonalistów" [= katolików], którzy rozkwitają w przeciwieństwie do jego przestarzałych ideologów soborowych.
#newsWihiohpeua
Papież przyznał, że "bardzo ciężko jest je dostrzec", ponieważ "korzystamy z niezwykle przestarzałych [= realistycznych] schematów," tak więc "musimy odnowić [= zmanipulować] nasz sposób postrzegania rzeczywistości".
Według Franciszka Europa przeżywa odnowienie "spontanicznych inicjatyw" takich jak "ruchy, grupy, czy też nowi biskupi, którzy pamiętają, że mają za sobą Sobór [który to okazał się porażką]".
Franciszek utrzymuje, że pewni biskupi najlepiej wspominają "Sobór Trydencki" - jakby to było przestępstwo. "To, co do was mówię, to nie żaden absurd,", dodaje papież.
Franciszek uważa, że od Soboru Watykańskiego II "restoracjonizm dąży do tego, żeby zakneblować usta Soboru", a także reprezentuje mit o wbijaniu noża w plecy, według którego liczba "grup restoracjonistów" jest "oszałamiająca", zwłaszcza w USA. W oczach Franciszka "Restoracjoniści" to ludzie, którzy "nigdy pogodzili się z [nieudanym] Soborem". Czyżby miał na myśli Niemcy lub Holandię?
Franciszek dostrzega "znaki odnowy" w abstrakcyjnych "grupach, które to wykorzystując wsparcie społeczne i pastoralne, nadają Kościołowi nowe oblicze" – ciężko zrozumieć, co miał na myśli.
Pociesza się, mówiąc, że musi przeminąć "wiek", aby Sobór zapuścił korzenie, a w tym wypadku zostało jeszcze 40 lat. Tylko dlaczego przyszłość miałaby rysować się w kolorowych barwach, skoro przeszłość była taka zła?
Franciszek wzdycha do lat sześćdziesiątych ("okres posoborowy") – kiedy to afery seksualne pojawiały się niczym grzyby po deszczu. Wspomina Ojca Pedro Arrupe (+1991), Generała Jezuitów, nazywając go "prorokiem" i "świętym", pomimo iż Arrupe przyczynił się do upadku Zakonu Jezuitów.
Mianem największych diabłów Franciszek określa "tradycjonalistów" [= katolików], którzy rozkwitają w przeciwieństwie do jego przestarzałych ideologów soborowych.
#newsWihiohpeua