Edward7
122,3 tys.

Sytuacja militarna na Ukrainie, droga do wojny, wojna, obiektywna analiza

Kuba Bauda. Centre Français de Recherche sur le Renseignement

CZĘŚĆ PIERWSZA: W DRODZE NA WOJNĘ

Przez lata, od Mali po Afganistan, pracowałem na rzecz pokoju i narażałem dla niego życie. Nie chodzi więc o usprawiedliwienie wojny, ale o zrozumienie, co nas do niej prowadzi. Zaznaczam, że „eksperci”, którzy na zmianę włączają telewizory, analizują sytuacje na podstawie wątpliwych informacji, często stosują odwrócone fakty, przez co nie jesteśmy już w stanie tego zrozumieć. Tak się tworzy panikę. Problem nie polega na tym, kto ma rację w tym konflikcie, ale na tym, jak nami zarządzają/sterują.

Ustalmy źródło korzeni konfliktu. Zaczyna się od tych , którzy od lat mówią nam o „separatystach” czy „niepodległości” od Donbasu. Że jest źle. Referenda przeprowadzone przez dwie samozwańcze republiki Doniecka i Ługańska w maju 2014 roku nie były byłymi referendami „ niepodległośćowymi - tu (независимость), jak wynikali z danych "pozbawionych skrupułów dziennikarzy" , ale „ samostanowieniem ” lub „ autonomią ” (самостоятельность). Termin „prorosyjski” sugeruje, że Rosja była stroną konfliktu, co nie miało miejsca, a określenie "rosyjskojęzyczni" byłoby bardziej uczciwe. Ponadto referenda te zostały przeprowadzone wbrew radom Władimira Putina.

W rzeczywistości republiki te nie dążyły do odłączenia się od Ukrainy, ale do uzyskania statusu autonomii, gwarantującego im używanie języka rosyjskiego jako języka urzędowego - ponieważ pierwszym aktem legislacyjnym nowego rządu, powstałego w wyniku sponsorowanego przez Amerykanów obalenia [demokratycznie wybranego] prezydenta Janukowycza, było zniesienie 23 lutego 2014 roku ustawy Kiwałowa-Kolesniczenki z 2012 roku, która czyniła język rosyjski językiem urzędowym na Ukrainie. Trochę tak, jakby niemieccy puczyści zdecydowali, że francuski i włoski nie będą już językami urzędowymi w Szwajcarii. Decyzja ta wywołała burzę wśród ludności rosyjskojęzycznej. Efektem były ostre represje wobec rosyjskojęzycznych regionów (Odessa, Dniepropietrowsk, Charków, Ługańsk i Donieck), które zostały przeprowadzone począwszy od lutego 2014 roku i doprowadziły do militaryzacji sytuacji oraz kilku przerażających masakr ludności rosyjskiej (w Odessie i Mariupolu, najbardziej godne uwagi).

Na tym etapie, zbyt sztywny i pochłonięty doktrynalnym podejściem do operacji, ukraiński sztab generalny podporządkował sobie wroga, nie zdoławszy jednak faktycznie zwyciężyć. Wojna prowadzona przez autonomistów [polegała] na .... wysoce mobilnych operacjach prowadzonych przy użyciu lekkich środków. Przy bardziej elastycznym i mniej doktrynalnym podejściu rebelianci byli w stanie wykorzystać bezwładność sił ukraińskich do wielokrotnego ich "osaczania". W 2014 roku, kiedy pracowałem w NATO, byłem odpowiedzialny za walkę z rozprzestrzenianiem broni strzeleckiej i próbowaliśmy wykryć rosyjskie dostawy broni dla rebeliantów, aby sprawdzić, czy Moskwa była w to zaangażowana. Informacje, które wtedy otrzymywaliśmy, pochodziły prawie w całości od polskich służb wywiadowczych i nie "pasowały" do informacji pochodzących z OBWE [Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie] - i pomimo dość dosadnych zarzutów, nie było żadnych dostaw broni i sprzętu wojskowego z Rosji. Rebelianci zostali uzbrojeni dzięki defraudacji rosyjskojęzycznych jednostek ukraińskich, które przeszły na stronę rebeliantów. Wraz z kolejnymi ukraińskimi porażkami w szeregi autonomistów pęczniały bataliony czołgowe, artyleryjskie i przeciwlotnicze. To właśnie skłoniło Ukraińców do podpisania porozumień mińskich.

Ale zaraz po podpisaniu Porozumień Mińskich 1, ukraiński prezydent Petro Poroszenko rozpoczął masową "operację antyterrorystyczną" (ATO/Антитерористична операція) przeciwko Donbasowi. Słabo doradzani przez oficerów NATO Ukraińcy ponieśli miażdżącą klęskę w Debalcewie, co zmusiło ich do zaangażowania się w porozumienia Mińsk 2. W tym miejscu pamiętam, że układy Mińsk 1 (wrzesień 2014 r.) i Mińsk 2 (luty 2015 r.) Umowy nie przewidywały oderwania czy niepodległości republik, ale ich autonomię w ramach Ukrainy. Ci, którzy czytali Porozumienia (niewielu jest takich, którzy rzeczywiście je czytali) zauważą, że jest tam napisane, że status Republik miał być negocjowany między Kijowem a przedstawicielami Republik, dla rozwiązania wewnętrznego w ramach Ukrainy.

Dlatego od 2014 roku Rosja systematycznie domagała się realizacji porozumień mińskich, jednocześnie odmawiając bycia stroną negocjacji, bo była to wewnętrzna sprawa Ukrainy. Z drugiej strony Zachód - na czele z Francją - systematycznie próbował zastąpić porozumienia mińskie "formatem normandzkim", który stawiał Rosjan i Ukraińców twarzą w twarz. Pamiętajmy jednak, że przed 23-24 lutego 2022 roku w Donbasie nigdy nie było żadnych wojsk rosyjskich. Co więcej, obserwatorzy OBWE nigdy nie zaobserwowali najmniejszego śladu rosyjskich jednostek działających w Donbasie przed tym terminem. Na przykład na mapie amerykańskiego wywiadu opublikowanej przez Washington Post 3 grudnia 2021 roku nie widać rosyjskich wojsk w Donbasie.

W październiku 2015 roku Wasyl Hrycak, dyrektor SBU Służby Bezpieczeństwa Ukrainy , wyznał, że w Donbasie zaobserwowano tylko 56 rosyjskich bojowników. Było to dokładnie porównywalne ze Szwajcarami, którzy w weekendy, w latach 90. jeździli walczyć do Bośni, czy Francuzami, którzy dziś jeżdżą na Ukrainę. Ukraińska armia była wtedy w opłakanym stanie. W październiku 2018 roku, po czterech latach wojny,Naczelny Prokurator Wojskowy Ukrainy Anatolij Matios, stwierdził, że Ukraina straciła w Donbasie 2700 ludzi: 891 z powodu chorób, 318 z wypadków drogowych, 177 z innych wypadków, 175 z zatruć (alkohol, narkotyki), 172 z nieostrożnego obchodzenia się z bronią, 101 z powodu naruszenia przepisów bezpieczeństwa, 228 z morderstw i 615 z samobójstw.

W rzeczywistości ukraińska armia została osłabiona przez korupcję swoich kadr i nie cieszyła się już poparciem ludności. Według raportu brytyjskiego ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w odwołaniu rezerwistów w marcu/kwietniu 2014 roku, 70 procent nie pojawiło się na pierwszej sesji, 80 procent na drugiej, 90 procent na trzeciej i 95 procent na czwartej. W październiku/listopadzie 2017 roku w akcji przywoławczej "jesień 2017" 70% poborowych nie stawiło się. Nie licząc samobojstw i dezercji (często przechodzących na stronę autonomistów), które sięgały nawet 30 proc. kadry w rejonie ATO. Młodzi Ukraińcy odmawiali wyjazdu i walki w Donbasie i woleli emigrację, co też tłumaczy, przynajmniej częściowo, deficyt demograficzny kraju.

Ukraińskie Ministerstwo Obrony zwróciło się wówczas do NATO, aby pomogło uczynić swoje siły zbrojne bardziej "atrakcyjnymi". Pracując już nad podobnymi projektami w ramach ONZ, zostałem poproszony przez NATO o udział w programie odbudowy wizerunku ukraińskich sił zbrojnych. Ale jest to proces długotrwały, a Ukraińcy chcieli działać szybko. Tak więc, aby zrekompensować brak żołnierzy, rząd ukraiński uciekł się do paramilitarnych bojówek.... W 2020 roku stanowiły one ok. 40 proc. sił ukraińskich i liczyły ok. 102 tys. ludzi - Według Reutersa. Były uzbrojone, finansowane i szkolone przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Kanadę i Francję. Było w nich ponad 19 narodowości.

Milicje te działały w Donbasie od 2014 roku, przy wsparciu Zachodu. Nawet jeśli można się spierać o określenie "nazistowskie", faktem pozostaje, że bojówki te są brutalne, przekazują mdławą ideologię i są zjadliwie antysemickie [i] składają się z fanatycznych i brutalnych jednostek. Najbardziej znanym z nich jest Pułk Azowski, którego emblemat przypomina 2 Dywizję Pancerną SS Das Reich, która jest czczona na Ukrainie za wyzwolenie Charkowa od Sowietów w 1943 roku, przed dokonaniem masakry w Oradour-sur-Glane w 1944 roku we Francji. [....] Charakteryzowanie ukraińskich paramilitarystów jako "nazistów" lub "neonazistów" jest uważane za rosyjską propagandę. Ale to nie jest pogląd Times of Israel , Centrum Szymona Wiesenthala czy Centrum Zwalczania Terroryzmu . W 2014 roku magazyn Newsweek zdawał się kojarzyć ich bardziej z... Państwem Islamskim. Proszę sobie wybrać! Tak więc, Zachód wspierał i kontynuował uzbrajanie bojówek, które od 2014 roku były winne licznych zbrodni przeciwko ludności cywilnej : gwałtów, tortur i masakr.... Włączeniu tych paramilitarnych sił do ukraińskiej Gwardii Narodowej wcale nie towarzyszyła "denazyfikacja", jak dodają niektórzy. Wśród wielu przykładów pouczający jest ten dotyczący insygniów pułku Azow:

W 2022 roku, bardzo schematycznie, siły zbrojne Ukrainy walczące z ofensywą rosyjską były zorganizowane jako: Armia, podporządkowana Ministerstwu Obrony. Zorganizowana jest w 3 korpusy armijne i składa się z formacji manewrowych (czołgi, ciężka artyleria, rakiety itp.). Gwardia Narodowa, zależna od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i zorganizowana w 5 komend terytorialnych.Gwardia Narodowa jest więc siłą obrony terytorialnej, która nie wchodzi w skład armii ukraińskiej. W jej skład wchodzą paramilitarne bojówki, zwane "batalionami ochotniczymi" (добровольчі батальйоні), znane również pod sugestywną nazwą "batalionów odwetowych", a składające się z piechoty. Szkolone głównie do walk miejskich, bronią obecnie takich miast jak Charków, Mariupol, Odessa, Kijów itd.

CZĘŚĆ DRUGA: WOJNA

Jako były szef analizy sił Układu Warszawskiego w szwajcarskim wywiadzie strategicznym ze smutkiem - ale nie ze zdziwieniem - obserwuję, że nasze służby nie są już w stanie zrozumieć sytuacji militarnej na Ukrainie. Samozwańczy "eksperci", którzy paradują na ekranach naszych telewizorów, niestrudzenie przekazują te same informacje, modulowane twierdzeniem, że Rosja - i Władimir Putin - jest irracjonalna. Zróbmy krok wstecz.

Wybuch wojny
Od listopada 2021 roku Amerykanie nieustannie straszą rosyjską inwazją na Ukrainę. Jednak Ukraińcy początkowo zdawali się nie zgadzać. Dlaczego nie?

Musimy cofnąć się do 24 marca 2021 roku. Tego dnia Wołodymyr Żeleński wydał dekret o odzyskaniu Krymu i zaczął rozmieszczać swoje siły na południu kraju. W tym samym czasie między Morzem Czarnym a Bałtyckim przeprowadzono kilka ćwiczeń NATO, którym towarzyszyło znaczne zwiększenie lotów rozpoznawczych wzdłuż rosyjskiej granicy. Rosja przeprowadziła wówczas kilka ćwiczeń, aby sprawdzić gotowość operacyjną swoich wojsk i pokazać, że śledzi rozwój sytuacji.

Sytuacja uspokoiła się na przełomie października i listopada wraz z zakończeniem ćwiczeń ZAPAD 21, których ruchy wojsk interpretowano jako wzmocnienie do ofensywy przeciwko Ukrainie. Jednak nawet władze ukraińskie odrzuciły koncepcję rosyjskich przygotowań do wojny, a Ołeksij Reznikow, minister obrony Ukrainy, stwierdza, że od wiosny na jej granicy nie zaszły żadne zmiany. Naruszając porozumienia mińskie, Ukraina prowadziła w Donbasie operacje lotnicze z użyciem dronów, w tym co najmniej jeden atak na skład paliw w Doniecku w październiku 2021 roku. Prasa amerykańska to odnotowała, ale nie Europejczycy; i nikt nie potępił tych naruszeń.

W lutym 2022 roku wydarzenia nabrały tempa. 7 lutego, podczas wizyty w Moskwie, Emmanuel Macron potwierdził Władimirowi Putinowi swoje zaangażowanie w realizację porozumień mińskich, które to zobowiązanie powtórzyłby po rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim następnego dnia. Ale 11 lutego w Berlinie, po dziewięciu godzinach pracy, spotkanie doradców politycznych liderów "formatu normandzkiego" zakończyło się bez konkretnego rezultatu: Ukraińcy nadal i zawsze odmawiają stosowania porozumień mińskich, najwyraźniej pod presją Stanów Zjednoczonych. Władimir Putin zauważył, że Macron złożył puste obietnice, a Zachód nie jest gotowy do egzekwowania porozumień, ten sam sprzeciw wobec ugody, który wykazywał przez osiem lat.

Ukraińskie przygotowania w strefie kontaktu trwały nadal. Rosyjski parlament stał się zaniepokojony; i 15 lutego zwrócił się do Władimira Putina o uznanie niepodległości republik, czego ten początkowo odmówił.

17 lutego prezydent Joe Biden ogłosił, że Rosja zaatakuje Ukrainę w ciągu najbliższych dni. Skąd o tym wiedział? To jest tajemnica. Ale od 16-tego gwałtownie wzrósł ostrzał artyleryjski ludności Donbasu, jak wynika z codziennych raportów obserwatorów OBWE. Oczywiście ani media, ani Unia Europejska, ani NATO, ani żaden rząd zachodni nie reagował, ani nie interweniował. Później będzie się mówiło, że to była rosyjska dezinformacja. W rzeczywistości wydaje się, że Unia Europejska i niektóre kraje celowo milczały na temat masakry ludności Donbasu, wiedząc, że sprowokuje to rosyjską interwencję.

Jednocześnie pojawiły się doniesienia o sabotażu w Donbasie. 18 stycznia bojownicy Donbasu przechwycili mówiących po polsku i wyposażonych w zachodni sprzęt dywersantów, którzy dążyli do wywołania incydentów chemicznych w
Gorłówce. Mogli to być najemnicy CIA, kierowani lub "doradzani" przez Amerykanów i składający się z ukraińskich lub europejskich bojowników, w celu przeprowadzenia akcji sabotażowych w republikach Donbasu.

W rzeczywistości, już 16 lutego Joe Biden wiedział, że Ukraińcy rozpoczęli intensywny ostrzał ludności cywilnej Donbasu, zmuszając Władimira Putina do dokonania trudnego wyboru: pomóc militarnie Donbassowi i stworzyć międzynarodowy problem, albo stać z boku i patrzeć jak rosyjskojęzyczna ludność Donbasu jest miażdżona.

Gdyby zdecydował się na interwencję, Putin mógłby powołać się na międzynarodowe zobowiązanie "odpowiedzialności za ochronę" (R2P). Wiedział jednak, że niezależnie od jej charakteru i skali, interwencja wywoła burzę sankcji. Dlatego niezależnie od tego, czy rosyjska interwencja ograniczyłaby się do Donbasu, czy poszła dalej, by wywrzeć presję na Zachód w sprawie statusu Ukrainy, cena do zapłacenia byłaby taka sama. To właśnie wyjaśnił w swoim wystąpieniu z 21 lutego. Tego dnia przychylił się do prośby Dumy i uznał niepodległość dwóch republik donbaskich, a jednocześnie podpisał z nimi traktaty o przyjaźni i pomocy.

Trwało ukraińskie bombardowanie artyleryjskie ludności Donbasu, a 23 lutego obie republiki zwróciły się do Rosji o pomoc wojskową. 24 lutego Władimir Putin powołał się na artykuł 51 Karty Narodów Zjednoczonych, który przewiduje wzajemną pomoc wojskową w ramach sojuszu obronnego. Aby w oczach opinii publicznej rosyjska interwencja wydawała się całkowicie nielegalna, zachodnie mocarstwa celowo ukryły fakt, że wojna faktycznie rozpoczęła się 16 lutego. Ukraińska armia przygotowywała się do ataku na Donbas już w 2021 roku, o czym doskonale wiedziały niektóre rosyjskie i europejskie służby wywiadowcze.

W przemówieniu z 24 lutego Władimir Putin określił dwa cele swojej operacji: "demilitaryzacja" i "denazyfikacja" Ukrainy. Nie chodziło więc o przejęcie Ukrainy, ani nawet, przypuszczalnie, o jej okupację; a już na pewno nie o jej zniszczenie. Od tego momentu nasza wiedza o przebiegu operacji jest ograniczona: Rosjanie doskonale zabezpieczają swoje operacje (OPSEC) i szczegóły ich planowania nie są znane. Ale dość szybko przebieg operacji pozwala nam zrozumieć, jak cele strategiczne przekładały się na poziom operacyjny.

Demilitaryzacja:
naziemne zniszczenie ukraińskiego lotnictwa, systemów obrony powietrznej i środków rozpoznania;
neutralizacja struktur dowodzenia i wywiadu (C3I), a także głównych szlaków logistycznych w głębi terytorium;
okrążenie większości armii ukraińskiej zmasowanej na południowym wschodzie kraju.
Denazyfikacja:
zniszczenie lub neutralizacja batalionów ochotniczych działających w miastach Odessa, Charków i Mariupol, a także w różnych obiektach na tym terytorium.


„DEMILITARYZACJA”

Rosyjska ofensywa została przeprowadzona w bardzo "klasyczny" sposób. Początkowo - jak to zrobili Izraelczycy w 1967 roku - od pierwszych godzin niszcząc na ziemi siły powietrzne. Następnie byliśmy świadkami jednoczesnego postępu na kilku osiach zgodnie z zasadą "płynącej wody": posuwać się wszędzie tam, gdzie opór był słaby, a miasta (bardzo wymagające pod względem wojsk) zostawić na później. Na północy natychmiast zajęto elektrownię w Czarnobylu, aby zapobiec aktom sabotażu. Oczywiście nie pokazano zdjęć ukraińskich i rosyjskich żołnierzy wspólnie strzegących elektrowni. Pomysł, że Rosja próbuje zająć Kijów, stolicę, aby wyeliminować Zelenskiego, pochodzi typowo z Zachodu.... Ale Władimir Putin nigdy nie zamierzał strzelać lub obalać Zelenskiego. Zamiast tego, Rosja stara się utrzymać go przy władzy, popychając go do negocjacji, poprzez otoczenie Kijowa . Rosjanie chcą uzyskać neutralność Ukrainy.

Wielu zachodnich komentatorów dziwiło się, że Rosjanie prowadząc operacje wojskowe nadal dążyli do negocjacyjnego rozwiązania. Wyjaśnienie leży w rosyjskim spojrzeniu strategicznym od czasów sowieckich. Dla Zachodu wojna zaczyna się wtedy, gdy kończy się polityka. Tymczasem rosyjskie podejście jest inspirowane Clausewitzem: wojna jest kontynuacją polityki i można płynnie przechodzić od jednej do drugiej, nawet w trakcie walki. Dzięki temu można stworzyć presję na przeciwnika i skłonić go do negocjacji.
Z operacyjnego punktu widzenia rosyjska ofensywa była przykładem wcześniejszego działania i planowania wojskowego: w ciągu sześciu dni Rosjanie zajęli terytorium wielkości Wielkiej Brytanii, z szybkością posuwania się naprzód większą niż to, co Wehrmacht osiągnął w 1940 roku.

Większość armii ukraińskiej została rozmieszczona na południu kraju w ramach przygotowań do dużej operacji przeciwko Donbasowi. Dlatego też siły rosyjskie były w stanie okrążyć go od początku marca w "kotle" między Słowiańskiem, Kramatorskiem i Siewierodonieckiem, z naporem od wschodu przez Charków i kolejnym od południa z Krymu. Oddziały z republik Donieckiej (DPR) i Ługańskiej (LPR) uzupełniają siły rosyjskie parciem ze wschodu. Na tym etapie siły rosyjskie powoli zaciskają pętlę, ale nie są już pod żadną presją czasu ani harmonogramu. Ich cel demilitaryzacji jest już prawie osiągnięty, a pozostałe siły ukraińskie nie mają już operacyjnej i strategicznej struktury dowodzenia. Spowolnienie", które nasi "eksperci" przypisują słabej logistyce, jest jedynie konsekwencją osiągnięcia ich celów. Rosja nie chce angażować się w okupację całego terytorium Ukrainy. W rzeczywistości wydaje się, że Rosja stara się ograniczyć swoje postępy do granicy językowej kraju.

Nasze media mówią o masowych bombardowaniach ludności cywilnej, zwłaszcza w Charkowie, a dantejskie obrazy są nadawane w pętli. Jednak mieszkający tam Latynos Gonzalo Lira przedstawia nam spokojne miasto 10 marca i 11 marca . To prawda, że jest to duże miasto i nie widzimy wszystkiego - ale to chyba świadczy o tym, że nie jesteśmy na wojnie totalnej, którą serwuje nam się bez przerwy na ekranach telewizorów. Co do republik Donbasu, to "wyzwoliły" one swoje terytoria i walczą w mieście Mariupol.

"DENACYFIKACJA"
W miastach takich jak Charków, Mariupol czy Odessa, obronę Ukrainy zapewniają paramilitarne bojówki. Wiedzą one, że cel "denazyfikacji" jest wymierzony przede wszystkim w nich. Dla napastnika w terenie zurbanizowanym problemem są cywile. Dlatego Rosja dąży do stworzenia korytarzy humanitarnych, aby opróżnić miasta z cywilów i pozostawić tylko milicje, aby łatwiej z nimi walczyć. I odwrotnie, te bojówki dążą do tego, by cywile w miastach nie ewakuowali się, by zniechęcić wojska rosyjskie do walki tam. Dlatego niechętnie realizują te korytarze i robią wszystko, by rosyjskie wysiłki zakończyły się niepowodzeniem - wykorzystują ludność cywilną jako "ludzkie tarcze". Filmy pokazujące cywilów próbujących opuścić Mariupol i pobitych przez bojowników pułku Azow są oczywiście starannie cenzurowane przez zachodnie media.

Na Facebooku grupa Azow została uznana za tę samą kategorię co Państwo Islamskie i podlegała „ polityce niebezpiecznych osób i organizacji ” platformy . Zabroniono więc gloryfikowania jej, a sprzyjające mu „stanowiska” były systematycznie zakazane. Ale 24 lutego Facebook zmienił swoją politykę i zezwolił na posty przychylne tej milicji. W tym samym duchu ta platforma w marcu zezwala na nawoływanie w byłych krajach Europy Wschodniej do mordowania rosyjskich żołnierzy i przywódców . To tyle, jeśli chodzi o wartości, które inspirują naszych liderów, jak widzimy .

Nasze media propagują romantyczny obraz powszechnego oporu ludności ukraińskiej. To właśnie ten obraz skłonił Unię Europejską do sfinansowania dystrybucji broni wśród ludności cywilnej. Jako szef sił pokojowych w ONZ pracowałem nad kwestią ochrony ludności cywilnej. Stwierdziliśmy, że przemoc wobec ludności cywilnej występuje w bardzo szczególnych kontekstach. W szczególności, gdy broni jest pod dostatkiem i nie ma struktur dowodzenia. Te struktury dowodzenia są istotą armii: ich zadaniem jest kierowanie użycia siły w tą stronę . Uzbrajając obywateli w sposób chaotyczny, jak to ma miejsce obecnie, UE zmienia ich w bojowników, co w konsekwencji czyni z nich potencjalne cele. Ponadto bez dowództwa, bez celów operacyjnych, dystrybucja broni prowadzi nieuchronnie do wyrównywania rachunków, bandytyzmu i działań, które są bardziej zabójcze niż skuteczne. Wojna staje się kwestią emocji. Siła staje się przemocą. Tak właśnie stało się w Tawardze (Libia) w dniach 11-13 sierpnia 2011 r., gdzie 30 tys. czarnych Afrykanów zostało zmasakrowanych bronią zrzuconą (nielegalnie) przez Francję. Nawiasem mówiąc, brytyjski Królewski Instytut Studiów Strategicznych (RUSI) nie widzi w tych dostawach broni żadnej wartości dodanej.

Ponadto dostarczając broń do kraju będącego w stanie wojny, narażamy się na uznanie za stronę wojującą. Rosyjskie ataki z 13 marca 2022 roku na bazę lotniczą w Mykołajewie są następstwem rosyjskich ostrzeżeń, że transporty broni będą traktowane jako wrogie cele. UE powtarza katastrofalne doświadczenia III Rzeszy z ostatnich godzin bitwy o Berlin. Wojnę należy pozostawić wojsku, a kiedy jedna strona przegrywa, należy to przyznać. A jeśli ma być opór, to musi on być prowadzony i zorganizowany. Ale my robimy dokładnie odwrotnie - namawiamy obywateli do pójścia i walki, a jednocześnie Facebook autoryzuje wezwania do mordowania rosyjskich żołnierzy i przywódców. Tyle jeśli chodzi o wartości, które nas inspirują.

Niektóre służby wywiadowcze widzą w tej nieodpowiedzialnej decyzji sposób na wykorzystanie ludności Ukrainy jako mięsa armatniego do walki z Rosją Władimira Putina.... Lepiej byłoby zaangażować się w negocjacje i w ten sposób uzyskać gwarancje dla ludności cywilnej, niż dolewać oliwy do ognia. Łatwo jest być bojowym dzięki krwi innych.

Szpital położniczy w Mariupolu

Ważne jest, aby wcześniej zrozumieć, że to nie armia ukraińska broni Mariupola, ale milicja Azov, złożona z zagranicznych najemników. W swoim podsumowaniu sytuacji z 7 marca 2022 roku, rosyjska misja ONZ w Nowym Jorku stwierdziła, że "Mieszkańcy donoszą, że ukraińskie siły zbrojne wyrzuciły personel z miejskiego szpitala porodowego nr 1 w Mariupolu i ustawiły stanowisko strzeleckie wewnątrz obiektu." 8 marca rosyjskie media Lenta.ru , opublikowały zeznania cywilów z Mariupola, którzy opowiedzieli, że szpital położniczy został przejęty przez milicję pułku Azow, i którzy wypędzili cywilnych lokatorów, grożąc im bronią. Potwierdzili oni wypowiedzi ambasadora Rosji sprzed kilku godzin. Szpital w Mariupolu zajmuje dominującą pozycję, doskonale nadającą się do instalacji broni przeciwpancernej i do obserwacji. 9 marca siły rosyjskie uderzyły w ten budynek. Według CNN 17 osób zostało rannych, ale na zdjęciach nie widać żadnych ofiar w budynku i nie ma dowodów, że wymienione ofiary mają związek z tym uderzeniem. Mówi się o dzieciach, ale w rzeczywistości nie ma tam ich. Nie przeszkadza to przywódcom UE w postrzeganiu tego jako zbrodni wojennej. I to pozwala Zelensky'emu nawoływać do wprowadzenia strefy zakazu lotów nad Ukrainą.

W rzeczywistości nie wiemy dokładnie, co się stało. Ale sekwencja wydarzeń zdaje się potwierdzać, że siły rosyjskie uderzyły na pozycję pułku Azowa i że oddział położniczy był wówczas wolny od wszystkich cywilów. Problem polega na tym, że paramilitarne bojówki, które zapewniają obronę miast, są zachęcane przez społeczność międzynarodową do nieprzestrzegania zwyczajów wojennych. Wydaje się, że Ukraińcy odtworzyli scenariusz szpitala położniczego w Kuwejcie z 1990 roku , który został w całości zainscenizowany przez firmę Hill & Knowlton za kwotę 10,7 mln dolarów, aby przekonać Radę Bezpieczeństwa ONZ do interwencji w Iraku w ramach operacji Pustynna Tarcza/Burza . Zachodni politycy od ośmiu lat akceptują też ataki na ludność cywilną w Donbasie, nie przyjmując żadnych sankcji wobec ukraińskich władz. Już dawno weszliśmy w dynamikę, w której zachodni politycy zgodzili się poświęcić prawo międzynarodowe dla ich celu osłabienia Rosji .

CZĘŚĆ TRZECIA: WNIOSKI

Jako byłego pracownika wywiadu, pierwszą rzeczą, która mnie uderza, jest całkowity brak dokładnego przedstawienia sytuacji przez zachodnie służby wywiadowcze w ciągu ostatniego roku. W rzeczywistości wydaje się, że w całym zachodnim świecie służby wywiadowcze zostały przytłoczone przez polityków. Problem polega na tym, że to politycy decydują - najlepsze służby wywiadowcze na świecie są bezużyteczne, jeśli decydent ich nie słucha. Tak właśnie stało się podczas tego kryzysu. To powiedziawszy, podczas gdy kilka służb wywiadowczych miało bardzo dokładny i racjonalny obraz sytuacji, inne wyraźnie miały ten sam obraz, który propagowały nasze media... Problem polega na tym, że z doświadczenia stwierdziłem, że są one wyjątkowo złe na poziomie analitycznym - doktrynerskim, brakuje im intelektualnej i politycznej niezależności niezbędnej do oceny sytuacji z wojskową "jakością".

Po drugie, wydaje się, że w niektórych krajach europejskich politycy świadomie zareagowali ideologicznie na zaistniałą sytuację. Dlatego ten kryzys od początku był irracjonalny. Należy zauważyć, że wszystkie dokumenty, które zostały przedstawione opinii publicznej w czasie tego kryzysu, zostały przedstawione przez polityków w oparciu o źródła komercyjne. Niektórzy politycy zachodni oczywiście chcieli, aby doszło do konfliktu. W Stanach Zjednoczonych scenariusze ataku przedstawione Radzie Bezpieczeństwa ONZ przez Anthony'ego Blinkena były jedynie wytworem wyobraźni pracującego dla niego Zespołu Tygrysa - zrobił on dokładnie to samo, co w 2002 roku Donald Rumsfeld, który "ominął" CIA i inne służby wywiadowcze, które były znacznie mniej asertywne w sprawie irackiej broni chemicznej.

Dramatyczne wydarzenia, których jesteśmy dziś świadkami, mają przyczyny, o których wiedzieliśmy, ale których nie chcieliśmy dostrzec:
– na poziomie strategicznym NATO (czym tu się nie zajmowaliśmy);
– na szczeblu politycznym odmowa Zachodu realizacji porozumień mińskich;
– a na poziomie operacyjnym ciągłe i powtarzające się od lat ataki na ludność cywilną Donbasu oraz dramatyczny wzrost pod koniec lutego 2022 r.


Innymi słowy, możemy oczywiście ubolewać i potępiać rosyjski atak. Ale MY (czyli Stany Zjednoczone, Francja i Unia Europejska na czele) stworzyliśmy warunki do wybuchu konfliktu. Okazujemy współczucie narodowi ukraińskiemu i dwóm milionom uchodźców . To jest dobre. Ale gdybyśmy mieli odrobinę współczucia dla takiej samej liczby uchodźców z ukraińskiej ludności Donbasu, wymordowanych przez ich własny rząd i gromadzących się w Rosji od ośmiu lat, prawdopodobnie nic takiego by się nie wydarzyło.
Czy termin "ludobójstwo" ma zastosowanie do nadużyć, jakich doznała ludność Donbasu, jest kwestią otwartą. Termin ten jest na ogół zarezerwowany dla przypadków o większej skali (Holocaust itp.). Ale definicja podana przez Konwencji o ludobójstwie jest prawdopodobnie wystarczająco szeroka, aby zastosować ją do tego przypadku.

Najwyraźniej ten konflikt doprowadził nas do histerii. Wydaje się, że sankcje stały się preferowanym narzędziem naszej polityki zagranicznej. Gdybyśmy nalegali, aby Ukraina przestrzegała porozumień mińskich, które wynegocjowaliśmy i poparliśmy, nic takiego by się nie stało. Potępienie Władimira Putina jest również naszym potępieniem. Nie ma sensu marudzić po fakcie - powinniśmy byli działać wcześniej. Jednak ani Emmanuel Macron (jako gwarant i członek Rady Bezpieczeństwa ONZ), ani Olaf Scholz, ani Wołodymyr Zelensky nie dotrzymali swoich zobowiązań. W końcu prawdziwą porażką są ci, którzy nie mają głosu.

Unia Europejska nie była w stanie promować wdrażania porozumień mińskich - wręcz przeciwnie, nie reagowała, gdy Ukraina bombardowała własną ludność w Donbasie. Gdyby to zrobiła, Władimir Putin nie musiałby reagować. Nieobecna na etapie dyplomatycznym, UE wyróżniła się podsycaniem konfliktu. 27 lutego rząd ukraiński zgadza się na rozpoczęcie negocjacji z Rosją. Ale kilka godzin później Unia Europejska przegłosowała budżet w wysokości 450 milionów euro na dostawy broni dla Ukrainy, co jeszcze bardziej podsyciło ogień. Od tego momentu Ukraińcy czuli, że nie muszą zawierać porozumienia. Opór milicji Azow w Mariupolu doprowadził nawet do zwiększenia budżetu o 500 mln euro na broń .

Na Ukrainie, z błogosławieństwem krajów zachodnich, eliminowani są ci, którzy opowiadają się za negocjacjami. Tak jest w przypadku Denisa Kirejewa, jednego z ukraińskich negocjatorów, zamordowanego 5 marca przez ukraińskie służby specjalne (SBU), ponieważ jest zbyt przychylny Rosji i jest uważany za zdrajcę. Ten sam los czeka Dmitrija Demyanenko, byłego zastępcę szefa głównego zarządu SBU na Kijów i region, zamordowanego 10 marca , ponieważ zbyt sprzyjającego porozumieniu z Rosją: zostaje zabity przez milicję Mirotvorets („ Rozjemca ” ). Ta milicja jest powiązana ze stroną Mirotvorets , która wymienia „ wrogów Ukrainy”, z ich danymi osobowymi, adresami i numerami telefonów, aby być nękani lub nawet eliminowani ; karalna praktyka w wielu krajach, ale nie na Ukrainie . ONZ i niektóre kraje europejskie zażądały zamknięcia tego miejsca - ale żądanie to zostało odrzucone przez Radę [ukraiński parlament].

W końcu cena będzie wysoka, ale Władimir Putin prawdopodobnie osiągnie cele, które sobie postawił. Popchnęliśmy go w ramiona Chin. Jego więzi z Pekinem okrzepły. Chiny wyłaniają się jako mediator w konflikcie.... Amerykanie muszą poprosić Wenezuelę i Iran o ropę, aby wyjść z impasu energetycznego, w którym się znaleźli - a Stany Zjednoczone muszą żałośnie wycofać się z sankcji nałożonych na swoich wrogów. Zachodni ministrowie, którzy dążą do załamania / zabójstwa rosyjskich firm i do cierpienia narodu rosyjskiego , lub nawet wzywają dozabójstwa Putina, pokazują (nawet jeśli częściowo odwrócili formę swoich słów, ale nie treść!), że nasi przywódcy nie są lepsi od tych, których nienawidzimy - sankcjonowanie rosyjskich sportowców w paraolimpiadzie lub rosyjskich artystów nie ma nic wspólnego z walką z Putinem. [....]

W końcu co sprawia, że konflikt na Ukrainie jest bardziej naganny niż wojna w Iraku, Afganistanie czy Libii? Jakie sankcje przyjęliśmy wobec tych, którzy świadomie okłamywali społeczność międzynarodową, aby prowadzić niesprawiedliwe, nieuzasadnione i mordercze wojny? ....Czy przyjęliśmy choć jedną sankcję wobec krajów, firm lub polityków, którzy dostarczają broń do konfliktu w Jemenie, uważanego za "katastrofę humanitarną na świecie?" Zadać pytanie to odpowiedzieć na nie... a odpowiedź nie jest ładna.

Jakub Bauda jest byłym pułkownikiem Sztabu Generalnego, byłym członkiem szwajcarskiego wywiadu strategicznego, dowództwem ds. Europy krajów Wschodniej. Szkolili się w amerykańskich i brytyjskich służbach wywiadowczych. Był szefem doktryny operacji pokojowych ONZ. Ekspert Organizacji Narodów Zjednoczonych w zakresie praworządności i instytucji bezpieczeństwa, zaprojektował i obsługiwał pierwszą wielowymiarową służbę wywiadowczą ONZ w Sudanie. Pracował dla Unii Afrykańskiej i przez 5 lat był odpowiedzialny za pomoc z proliferacją broni strzeleckiej w NATO. Bezpośrednio po upadku ZSRR był zaangażowany w rozmowę z czołowymi przedstawicielami rosyjskiego wojska i wywiadu. W ramach NATO śledził kryzys ukraiński w 2014 roku, a następnie uczestniczył w programach pomocy dla Ukrainy.Jest autorem kilku książek na temat wywiadu, wojny i dodatku, aw każdym przypadku przez Maxa Milo.

Centre Français de Recherche sur le Renseignement The Military Situation In The Ukraine. Jacques Baud - Global Research Jacques Baud, Centre Français de Recherche sur le Renseignement, Po raz pierwszy opublikowane 5 maja 2022 r

Zdrajcy Polski ogłosili zamiar przystąpienia do wojny z Rosją w przypadku przegranej Ukrainy, w dzień wizyty prezydenta Chin w Rosji - oczywisty zamiar wymorowania Polaków, w bezsensownej i z góry przegranej wojnie ...

Zdaniem polskiego dyplomaty klęska Ukrainy w konflikcie z Rosją jest kluczowym warunkiem przystąpienia Polski do konfliktu. Najprawdopodobniej właśnie z tego powodu Polska aktywnie przezbraja swoją armię i ciągnie do rosyjskich granic różnego rodzaju broń, która umożliwia uderzenia na duże odległości. „Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie pozostanie nam nic innego, jak wejść w konflikt” – powiedział ambasador RP we Francji. Biorąc pod uwagę, że informacje na ten temat zostały oficjalnie ogłoszone przez polskiego dyplomatę we Francji, mogłoby to spowodować bardzo poważny konflikt polityczny między Moskwą a Warszawą. Wiadomo jednak, że Warszawa nie skomentuje wypowiedzi swojego ambasadora, ignorując jego stanowisko i zachowując warunkową neutralność. Jednocześnie masowe zakupy broni przez Polskę i budowa fortyfikacji na granicy z Rosją i Białorusią rzeczywiście mogą świadczyć o tym, że Polska przygotowuje się do poważnego konfliktu zbrojnego. Poland announced its intention to enter the war against Russia if Ukraine loses
megur udostępnia to
679