Zarzuty nadużyć: Ksiądz FSSPX aresztowany

Pan Jan Kanty Lipski (a tak naprawdę zamieszkały w Niemczech Thomas Klibengajtis, swoją drogą tylko kilka osób posiada takie nazwisko w Polsce), który powinien chyba przyjąć za swoje alter ego raczej Jan Józef Lipski, co bardziej pasowałoby do jego działań, prowadzi zdaje się swoją (lub nie tylko swoją) krucjatę obrzydzania FSSPX.

Wypisałem sobie wszystkie artykuły z serwisu "Tradycja i Wiara" (wobronietradycjiiwiary.com) znajdujące się w kategorii "przestępstwa seksualne": Przestępstwa seksualne - Tradycja i Wiara (tabela poniżej). Wynika z tego, że pan Klibengajtis pasjami zajmuje się wyłącznie Bractwem św. Piusa X, a źródłem jego sensacji są: skompromitowane już dzisiaj "Church Militant" (założony przez "byłego" homoseksualistę Michaela Vorisa) i ludzie z nim związani (Christine Niles, John Lamont). Pojawia się tam także wielki miłośnik "judaszyzmu" Tomasz Terlikowski.

Dla zainteresowanych tematem Vorisa (nota bene wyrzuconego na zbity pysk z "Church Militant", co przełożyło się na upadek tego medium), książka autorstwa Michaela Jonesa "The Man Behind the Curtain: Michael Voris and the Homosexual Vortex": The Man Behind the Curtain: Michael Voris and the Homosexual Vortex

peccator ecc

To wiemy że nie należy, nie wiemy czy się ożenił czy nie
Ks. Dawid Wierzycki FSSPX porzucił kapłaństwo

peccator ecc

polski język - trudny język

Hipokryzją to jest przypisywanie innym własnych projekcji na ich temat.
Tymczasem, proszę pani, cywilizowany człowiek (w cywilizacji łacińskiej oczywiście) w sprawach nie będących oczywistymi, bezspornymi stosuje domniemanie niewinności, bez względu na to czy mówimy o takich czy innych duchownych a także osobach w innym fachu. To po pierwsze.

Po drugie, sodomia wśród kapłanów jest rzeczą obrzydliwą, w najwyższym stopniu szkodliwą a ta wobec tych najmniejszych jest, mówiąc słowami Pana Jezusa Chrystusa, przywiązywaniem sobie kamienia młyńskiego u szyi. Jednak nie jest to żaden powód by biegać od ściany do ściany za rzucanymi przez media piłeczkami oraz zacząć wierzyć w sprawiedliwość rewolucyjną wymierzaną przez dzisiejszy tzw. "wymiar sprawiedliwości" zlaicyzowanych krajów. A jest to częsty dziś błąd zwłaszcza społeczeństw "zamerykanizowanych" tj. święcie wierzących w bezbożny masoński, pseudo-demokratyczny system polityczny jaki sobie zmontowali. W ramach rozdziału władzy świeckiej od duchownej Kościół przez stulecia warował sobie jurysdykcję nad popełniającymi różne występki duchownymi a jego święci (np. św. Tomasz Becket) ponosili nawet śmierć męczeńską w obronie tego przywileju. I słusznie, bo chroniło to przed nadużyciami często chętnego do skoku na wolność Kościoła Państwa.
I teraz, patrząc na powyższe doniesienie, to co widać na pierwszy rzut oka to: zarzuty dotyczą sytuacji sprzed ok. 30 lat a zatem prawdopodobieństwo że w mieszkaniu księdza znajdzie się jeszcze jakieś dowody jest nikłe. Mimo, to, wykorzystując pretekst, rewolucyjna władza dokonuje przeszukania domu księdza i zatrzymuje dyski twarde. Bez względu na to jak było prawdopodobieństwo że ktoś zatrzymał sobie jakiś działający dysk twardy sprzed 30 lat, choćby z uwagi na postęp technologiczny, jest bliskie 0, czyli wychodzi się poza oskarżenie i zakres postępowania, w nadziei że coś się jeszcze na delikwenta znajdzie. Co pokazuje jak działa rewolucyjna władza. I dla dobra nas wszystkich należałoby się temu po prostu opierać.