@biniobillNie chciałem wchodzić z Tobą w kontrowersję. Skoro wszedłeś, odpowiem.
O sprawie katastrofy niewiele wiemy. Można mieć żal do Rządu, że zaniechali poważnego zbadania sprawy. Można mieć żal o te awantury przed katastrofą.
Sędziwój z Szubina w 1384 r. biegał jak młodzian (a nie był już pierwszej młodości) bijąc wszelkie rekordy długodystansowej jazdy konnej. Cała ówczesna Polska była skonfliktowana. Wróg w zasadzie nie był nie-polski, bo po drugiej stronie stały Węgierki (a nawet Słowianki z Dalmacji), ale wszystkie spokrewnione z ostatnim Piastem na tronie polskim.
Te ówczesne wojny i zdrady (Sędziwój gonił z Zadaru do Krakowa, bo zdradził Leliwita, jego przyjaciel, przedtem i potem)... te ówczesne zdrady, zakończyły się koronacją królewską Jadwigi i koronacją królewską Jagiełły, co potem i dziś oceniamy jako Błogosławieństwo.
Możemy wyjaśniać różne szczegóły tamtych wydarzeń, bo dobrze jest widzieć na jakiej drodze przychodzi Błogosławieństwo (niekiedy na bardzo "krzywej"). Dobrze jest widzieć Błogosławieństwo.
Dlatego warto jest - ale o tyle, o ile to jeszcze możliwe - wyjaśnić katastrofę smoleńską.
Błogosławieństwo dla Polski dziś jeszcze w tamtych wydarzeniach trudno jest znaleźć. Jednak można było znaleźć je w dniu katastrofy (niedziela) w czytaniach mszalnych, które większość Polaków słyszała (z powodu tej niedzieli właśnie).