Nie żebym się czepiał słówek. Ale jak myślicie, czy wiary w ogóle da się bronić? Rozumiem bronić jakiegoś poglądu albo nabytych praw itp. Natomiast wiarą raczej powinno się dzielić a uzyskaną strzec jak najcenniejszego skarbu aby jej nie zagubić albo żeby nikt podstępnie nie wykradł? No i w końcu jaką wiarą dzielili się Apostołowie, że ci którzy ją przyjęli byli gotowi strzec jej nawet do męczeńskiej śmierci?

baran katolicki Rozumiem radosne przyjmowanie prześladowania za wiarę bo to podnosi morale i umacnia poczucie wartości dziecka bożego.
Ale nie uważasz że widzieć radosny sens w braku adekwatnej zapłaty za solidną pracę, to nie tylko dla świata bez sensu? To promowanie demoralizacji i niesprawiedliwości społecznej a jeszcze poparte rzekomymi wartościami chrześcijańskimi zafałszowuje jego prawdziwy obraz.

Zbyt upraszczasz w tych swoich przemyśleniach Mateuszu z nieistotnym nazwiskiem.
Kto słucha Słowa i rozumie Je - miłuje swoich nieprzyjaciół i potrafi oddzielić kąkol od pszenicy w każdym człowieku który został stworzony na obraz i podobieństwo Boże, podobnie jak uczynił to Chrystus z Apostołem Piotrem Mt16;24. A nie uosabia ludzi ze złem wcielonym. To stąd właśnie są kłótnie, wojny i rozlew krwi.
A przecież "Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca" Hbr4;12