Mi dzieciak skarżył się na dziwne rzeczy dziejące się w szpitalu, ale co z tego, skoro system i tak się wykpi, a człowiek tylko się naszarpie.
Wiele spraw jest przemilczanych, od lat. Taka prawda.
Za cyberprzemoc wezmą się, by przepchnąć np. cenzurę, ale, że przez lata tolerowało się gnojowisko bez żadnych działań prewencyjnych, zapobiegawczych, by uniknąć eskalacji problemu, to umknie uwadze.
Każdy polityk powinien doskonale to rozumieć, bo to nie jest trudne.

Na miejscu pana Terlikowskiego obawiałabym się sytuacji, w której używano by Boga do tworzenia jakiejś hybrydy wiary i sojuszu ołtarza i tronu.
Uważam dziś, że o wiele zdrowszy byłby definitywny rozdział Kościoła i państwa, ponieważ (z uwagi na religijny analfabetyzm) ludzie wierzący ale słabi, mieliby szansę na zachowanie właściwszej optyki. Zwyczajnie odpadłby tu czynnik potencjalnych manipulacji. Dziś jest taka tendencja, że jak się robi coś dobrego, to zawsze z domieszką złego. Człowiek zamota się w takich realiach. Nie ma tu znaczenia opcja polityczna, bo wszystkie postępują podobnie. A jak jeszcze Kościół się wmiesza w takie mataczenia, to katolicyzm będzie coraz bardziej pozbawiany właściwej optyki.
Niech się Kościół zajmie głoszeniem w całej prawdzie, a polityka sama się obroni, jeśli jest z ducha Bożego.

Za komuny to było tak, że słuchało się na odwrót..

Na szczęście teraz żyjemy w uczciwym kraju, wśród porządnych ludzi i mamy wspaniałych polityków, dbających o każdego obywatela.
@rysio, przybij piątala!

Po co rzeczowo podchodzić do sprawy, skoro można się naparzać, co nie?
A z naparzanek nic się nie urodzi, a durni ludzie zajęcie mają.
Daj głupiemu zajęcie od frontu, to go rozparcelujesz od tylca.

Zamiast posłuchać ojca Pelanowskiego, lepiej niech się hołota tłucze.

Dramatyczne to czasy.. Gdyby ludzie znali i zachowywali swoją wiarę, żadna wesz krwiopijca na grzebieniu by się nie ostała. Nawet by nie śmiała zbliżyć się do cudzego grzebienia.

Przekonuje o grzechu, do istnienia tego co nazywamy grzechem - do grzechu, ale to nie wszystko. Ja nie jestem Duchem Św., ale przypominam, że istotnym warunkiem rozgrzeszenia jest naprawienie zła wyrządzonego lub przynajmniej zadośćuczynienie, jeśli już zła naprawić się nie da.
W społecznym dyskursie jednak akcentuje się wybaczanie (do granic absurdu) i nadstawianie policzka. Dlatego jest burdel i będzie burdel.
Nie wspomnę już o politykach, którzy gdzieś mają najbardziej rażące przejawy demoralizacji, nie starali się w żaden sposób ukrócić tych wpływów.
Tylko palaczy po kieszeni trzepią, bo to grzech przeciw ekonomii (niezdrowe, ewentualne obciążenie dla NFZ), no i dzieci męczą niedoprawionym jedzeniem, jak gdyby ten główny posiłek dnia miał zaradzić żywności naszpikowanej podobno chemią i pestycydami.

@peccatoribus
Działaj, może zdołasz odnieść korzyść..
Ja podtrzymuję to co stwierdziłam. Dodam nawet, że tylko Perfidia (z dużej litery, uosobienie pewnej cechy charakterku) podtrzymywać może dobre samopoczucie tam, gdzie gangrena szaleje i trzeba dziadostwo zatrzymać.
Ja jeszcze nie słyszałam (może jestem opóźniona), by ekonomia leczyła moralny syfilis. Bieda też rodzić może wiele zła, a jednak tylko Judasz może przehandlować Prawo (przykazania) dla troski o biednych. U katolików tak nie ma, u katolików jest równowaga.
Możesz mnie teraz zwyzywać, mam parasol.
Pa