arymatei
arymatei

Człowiek przyszedł na komisariat bo dostał wezwanie i nie dość, że nie został przesłuchany z powodu …

Bracie, nie bij!
W komandzie w Babicach zbiegły się losy franciszkanina z Tadeuszem „Teddym” Pietrzykowskim, przedwojennym wicemistrzem Polski w boksie, również więźniem Auschwitz. Dostrzegł on któregoś dnia jak jeden z nadzorców okrutnie znęcał się nad więźniem kopiąc go z całych sił. Pięściarz postanowił dać mu nauczkę.
„Teddy” powiedział esesmanowi, że boksuje i – jeśli ten mu pozwoli - …Więcej
Bracie, nie bij!

W komandzie w Babicach zbiegły się losy franciszkanina z Tadeuszem „Teddym” Pietrzykowskim, przedwojennym wicemistrzem Polski w boksie, również więźniem Auschwitz. Dostrzegł on któregoś dnia jak jeden z nadzorców okrutnie znęcał się nad więźniem kopiąc go z całych sił. Pięściarz postanowił dać mu nauczkę.

„Teddy” powiedział esesmanowi, że boksuje i – jeśli ten mu pozwoli - to chętnie potrenuje z nadzorcą. Niemiec zgodził się. Pietrzykowski podszedł więc do nadzorcy i spytał, za co bije więźnia? Doszło do utarczki słownej, a później walki. Nadzorca po ciosach boksera raz po raz upadał. „Zapytałem go wówczas: +chcesz, aby ciebie zawieziono do krematorium?+. (…) Nagle ktoś złapał mnie za rękę mówiąc: +nie bij synu, bracie, nie bij!+. Z natury jestem porywczy i głośno powiedziałem: +odczep się, jeśli nie chcesz dostać+. Proszący jednak nie ustępował, upadł przede mną na kolana i błagał: +nie bij!+ (…) Nie wiedziałem do powiedzieć. W końcu machnąłem ręką i poszedłem” – wspominał Pietrzykowski.

Wieczorem tego dnia „Teddy” dowiedział się od znajomego księdza, że bitym więźniem był ojciec Kolbe. Spotkali się. Zamienili parę zdań. „Kolbe pragnął, abym Bogu pozostawił wymierzanie sprawiedliwości” – mówił.

Pietrzykowski jeszcze raz spotkał ojca Maksymiliana. Ofiarował mu kawałek chleba. Następnego dnia dowiedział się, że skradziono go Kolbemu. W Pietrzykowskim zawrzało. Dopadł złodzieja, ale franciszkanin nie pozwolił go jednak tknąć. „Ponieważ miałem w kieszeni kawałek chleba dałem go Kolbemu, a ten na moich oczach przełamał go na połowę i jedną z nich dał złodziejowi mówiąc +on też jest głodny+” – relacjonował.
arymatei

Kopia filmu Plaga 2 Choroby nakazane prawem (całość)

Zastanawiam się więc odnośnie epidemii SMA!?
arymatei

Złoto: drużyna olimpijska chwali Krew Baranka

(Psalm 81) Gdyby mój lud Mnie posłuchał,
a Izrael kroczył moimi drogami:
natychmiast zgniótłbym ich wrogów
i obróciłbym rękę na ich przeciwników.
arymatei

Wirus na dobre wystraszył sporą część Polaków. Chcą kar za brak nałożonej maseczki - PCh24.pl

Bł. ks. Jerzy Popiełuszko w ostatnim kazaniu przypomniał słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego:
„Ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu.
Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy.
Tylko słów kłamstwa musi być dużo,
bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie,
zmienia się jak towar na półkach,
musi być ciągle nowe,
musi mieć wiele sług,
którzy wedle programu nauczą się go na dziś,
na …Więcej
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko w ostatnim kazaniu przypomniał słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego:
„Ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu.
Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy.
Tylko słów kłamstwa musi być dużo,
bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie,
zmienia się jak towar na półkach,
musi być ciągle nowe,
musi mieć wiele sług,
którzy wedle programu nauczą się go na dziś,
na jutro, na miesiąc.
Potem znowu będzie na gwałt szkolenie w innym kłamstwie.
By opanować całą technikę zaprogramowanego kłamstwa,
trzeba wielu ludzi.
Tak wielu ludzi nie trzeba, by głosić prawdę.
Może być niewielka gromadka ludzi prawdy,
a będą nią promieniować.
Ludzie ich sami odnajdą i przyjdą z daleka,
by słów prawdy słuchać". ...

całość w ostatnim kazaniu bł. ks. Jerzego :

youtu.be/KxdhkLJ7eIE
arymatei

Od lat wydają zaświadczenia konieczne do zabijania dzieci. Teraz niemieccy biskupi uznali ich za …

Never Been Born by Father Stan Fortuna
arymatei

ŚWIETY MAKSYMILIAN MARIA KOLBE – Zamilczany CUD XX wieku: JEGO CIALO NIE ULEGLO SPALENIU!!

Podobnie było z innym Polskim Błogosławionym Męczennikiem o. Józefem Cebulą OMI.
Zeznanie Henryka Rzeźnika
[...] Wczesną wiosną 1942 roku (może 1943)[1] na nasz blok nr 7
przydzielono skatowanego w nieludzki sposób ks. Cebulę.
Kilka dni, które spędził z nami, były piekłem dla niego i dla nas.
Co kilka godzin, w dzień i w nocy wpadali do nas SS-mani
i bili ks. Cebulę do utraty przytomności.
Przy …Więcej
Podobnie było z innym Polskim Błogosławionym Męczennikiem o. Józefem Cebulą OMI.

Zeznanie Henryka Rzeźnika

[...] Wczesną wiosną 1942 roku (może 1943)[1] na nasz blok nr 7
przydzielono skatowanego w nieludzki sposób ks. Cebulę.
Kilka dni, które spędził z nami, były piekłem dla niego i dla nas.
Co kilka godzin, w dzień i w nocy wpadali do nas SS-mani
i bili ks. Cebulę do utraty przytomności.
Przy tej okazji, całej "sztubie" zawsze się solennie dostawało.

Katując ks. Cebulę SS-mani nazywali go "Verrätter"[2].
Wśród katujących widziałem często Schutzhaftlagerführera Bachmayera[3].
Na zadawane w czasie katowania pytania, ks. Cebula nie odpowiadał.
Czasami słyszałem tylko "Ich weiss nicht"[4].

Pewnego dnia około godz. 9 przed południem, gdy wraz z innymi więźniami
pracowałem w kamieniołomach "Steinbruch Wienergraben", widziałem jak grupa [k]apo
pędziła ks. Cebulę na druty otaczające kamieniołomy od strony "Steinbrechera".

W odległości kilku kroków od drutów, ks. Cebula upadł.
W tym momencie z dwóch wieżyczek odezwały się karabiny maszynowe.
Po kilku seriach "Leichentragerzy"[5], którzy z noszami szli za grupą [k]apo,
zabrali ks. Cebulę i przez drogi kamieniołomu nieśli go do obozu.
Gdy przechodzili koło mnie, słyszałem, jak ks. Cebula prosił ich
"Ostrożnie, bo mnie bardzo boli". Dwóch spośród czterech "Leichentragerów"
znałem osobiście. Byli to Polacy ze Śląska.

Następnego dnia, po całodziennych zajęciach, gdy wszyscy byliśmy na bloku,
przyszedł do mnie kolega z "Efektenkammer"[6],
który zawsze odnosił rzeczy z krematorium
do magazynu i opowiadał mi:
"Dziś w krematorium był straszny dzień.
W czasie spalania ks. Cebuli stał się cud[.]
Wrzucony do pieca podniósł się i zrobił znak krzyża.
Wszyscy z krematorium uciekliśmy.
SS-mani zawiadomili o tym wypadku komendanta obozu.
Do krematorium przyszedł z grupa uzbrojonych SS-manów sam Bachmayer
i stwierdził, że zwłoki ks. Cebuli spaliły się.
Nam, pod karą śmierci, zabronił opowiadać o tym, co widzieliśmy.

B[yły] więzień obozu w Mauthausen nr 189371]

Belgia, 14 stycznia 1967

[1] Powinno być 1941
[2] niem. zdrajca
[3] Kapitan Georg Bachmayer, ur. 12 sierpnia 1913,
kierownik obozu od marca aż do wyzwolenia
Prawa ręka komendanta obozu, pułkownika Franza Ziereis'a.
Postrach więźniów z powodu sadystycznego znęcania się nad ofiarami.
Dnia 28 maja 1945 r. zastrzelił swoją żonę i dzieci
a następnie sam popełnił samobójstwo. Zob. Hans MARSALEK,
Die Geschichte des Konzentrationslager Mauthausen. Dokumentation,
Wien-Linz 19995, s 185, cyt. za o. Józef PIELORZ OMI, O. Józef Cebula,
Oblat Maryi Niepokalanej (1902-1941) Męczennik za wiarę
w obozie koncentracyjnym w Mauthausen, Liege 1998, maszynopis, s. 41.
[4] niem.:Nic nie wiem
[5] truponosze
[6] magazynu

Z książki Kazimierza Lubowickiego OMI "Po prostu KAPŁAN" Poznań 1999