Co przed nami ukrywają, żebyśmy umierali na raka Dlaczego stare skuteczne metody na raka, stosowane przez naszych przodków, poszły w odstawkę? Dlaczego pewne plemiona ciągle je stosują i nigdy nie dotknął ich problem nowotworów? Zmierzmy się z wiedzą, która może odmienić nasze życie. Zanim jednak przejdę do raka, zacznę niewinnie, o witaminach. Pamiętacie lekcje biologii, na których maglowano nas z „ADKA”? Dla tych, którzy przeszywali wzrokiem Anię z pierwszej ławki, bądź dłubali sobie akurat linijką w paznokciach, zrobię krótkie przypomnienie. Otóż cała filozofia polega na tym, że witaminy A, D, E i K rozpuszczają się w tłuszczach. Konkluzja jest prościutka – jedząc np. pomidory, kalafiora czy szpinak powinniśmy je łączyć z tłuszczem (polać oliwą, usmażyć). Krąży mi po głowie wiele takich smaczków. Np. aby mieć sprawne oczy – wystarczy jadać zaledwie marchewkę dziennie, albo żeby mieć gładką i nawilżoną skórę – wystarczy garstka pestek słonecznika. To jednak tylko kilka …Więcej
Bandaże i opatrunki z roztworem soli leczą nawet raka Ta historia została znaleziona w starej gazecie. Mowa jest w niej o niezwykłych właściwościach leczniczych soli, którą stosowano w czasie II Wojny Światowej do leczenia rannych żołnierzy. Treść filmu: W czasie II Wojny Światowej pracowałam jako starsza pielęgniarka chirurgiczna w szpitalach polowych wraz z chirurgiem I.I. Szczegłowym. W przeciwieństwie do innych lekarzy z powodzeniem stosował on w leczeniu rannych hipertoniczny roztwór soli kuchennej. Na rozległą powierzchnię zabrudzonej rany nakładał on luźną, obficie nasączoną roztworem soli dużą serwetkę. Po 3-4 dniach rana stawała się czysta, różowa, a temperatura, jeżeli była wysoka, spadała niemal do normalnych wartości, po czym był nakładany opatrunek gipsowy. Po upływie kolejnych 3-4 dni rannych wysłano na tyły do dalszego leczenia. Roztwór hipertoniczny działał wspaniale – nie mieliśmy prawie żadnych zgonów. 10 lat po wojnie metodę Szczegłowa wykorzystałam do …Więcej