V.R.S.
3388

Ksiądz Dawid Pagliarani o współczesnym kryzysie i środkach zaradczych

fragmenty wystąpienia: Fiducia supplicans: Kościół synodalny słuchający świata, lecz głuchy na głos Boga, XVI Kongres Teologiczny Courrier de Rome, 13.01.2024 (źródło i całość) - wykład sprzed ok. pół roku, ale w obliczu wydarzeń w Paryżu jakże aktualny

“Kościół synodalny”, który próbujemy zdefiniować to Kościół słuchający wszystkich ludzi, w tym tych na peryferiach i na dole – absolutnie każdego i bez wyjątku. To Kościół słuchający samego “świata” (…)

Gdy są wprowadzane nowe zasady lub gdy budowane jest i reorganizowane nowe społeczeństwo występuje konieczność “sakralizacji” tychże zasad (…) Widać to dość jasno na przestrzeni dziejów. Starożytne cywilizacje sakralizowały wszystko co było dla nich ważne: władzę, siłę, ogień, ziemię, płodność, etc. Znacznie bliżej naszych czasów “Rewolucja Francuska”, będąca rewolucją liberalną, uczyniła to samo. Ponieważ była fundamentalnie świecka wprowadziła całkowite odrzucenie przeszłości oraz desakralizację wszystkiego co było częścią starego systemu, także religii. Jednocześnie propagowała podniesienie rozumu do poziomu “świętości”, jakby nią był. Innym przykładem będzie Deklaracja Praw Człowieka (…) Deklaracja Praw Człowieka nie jest zwykłą deklaracją – jest kompletnie ukształtowanym wyznaniem wiary! Została napisana z namaszczeniem wyznania wiary. Odpowiada na religijną potrzebę sakralizacji tych nowych zasad i tych nowych dogmatów, na których miało zostać zbudowane nowoczesne, współczesne społeczeństwo (…)
Kościół zaczyna mówić tym samym językiem co świat. Jednakże to jest straszliwa iluzja, albowiem Kościół nie został do tego powołany. (…) Paradoksalnie świat świecki nadal potrzebuje Kościoła i owej religijnej “pieczęci” jaką może dać jedynie Kościół. (…)

To ze swej świadomości człowiek dzisiejszy przede wszystkim rekonstruuje swe własne myślenie a następnie świat wokół niego (…) Jednakże, stawiając świadomość jako zasadę i fundament wszystkiego innego oznacza użycie zasady, która jest oderwana od rzeczywistości. A zasada oderwana od rzeczywistości we wszystkich wypadkach traci swój prymat nad intelektem. W jego wypadku wychodzimy poza ideę, gdzie istnieje porządek obiektywny, który należy uchwycić i z którym powinniśmy się uzgodnić. Natomiast w tym nowym porządku to człowiek ustanawia porządek, to jego świadomość odkrywa ów porządek w sobie samej a następnie, na podstawie tej idei, tworzy świat wokół siebie – i na tym polega współczesna polityka w najszerszym znaczeniu tego słowa. (...) Szczęścia człowieka czy społeczeństwa nie odnajduje się już w celowości, którą otrzymali i która odpowiada ich naturze. (…) Ludzka świadomość sama w sobie jest nową zasadą nowego porządku świata a zatem nie ma już zatem żadnej celowości ani doskonałości w odniesieniu do obiektywnego porządku rzeczy. W konsekwencji odnajdujemy we współczesnej polityce odnajdujemy cztery nierozłączne cechy, które można również znaleźć w Kościele Papieża Franciszka, Kościele synodalnym.

Po pierwsze, współczesna polityka jest ideologiczna. Jest ideologiczna w takim zakresie, w jakim zastępuje rzeczywistość swobodnym przedstawieniem jakie świadomość czyni sama dla siebie. (…) Drugą cechą współczesnej polityki jest samo-określanie się. (…) Decyduje sama dla siebie jaka ma być i jaki ma być człowiek. Tworzy swe plany i projekty sama z siebie, nie biorąc rzeczywistości za punkt wyjściowy, ani nie wychodząc od analizy rzeczywistości. Trzecią cechą współczesnej polityki jest to, że jest totalitarna. Za obrazem “wolności” – owego propagowanego przez stulecia “wyzwolenia”, zwłaszcza od owej rewolucji liberalnej, nowoczesna polityka jest totalitarna, albowiem to rzeczywistość musi się do niej dostosować, nawet jeśli oznacza to użycie siły. Idea powzięta w świadomości indywidualnej lub zbiorowej jest nakładana na konkretną rzeczywistość i to rzeczywistość jest obowiązana się dostosować. Stąd pochodzi totalitaryzm. Żyjemy w świecie totalitarnym, w którym idee są nakładane na rzeczywistość, zmuszając rzeczywistość do zmiany w jednym lub innym kierunku. Wreszcie, czwartą cechą jest konwencjonalność. Współczesna polityka nie jest oparta na naturalnym porządku rzeczy, lecz na porządku konwencjonalnym. Co jest dobre i do czego należy dążyć nie jest już pojmowane i przyjmowane na podstawie badania rzeczywistości, lecz jest teraz decydowane i wybierane arbitralne przez świadomość. (…)

Ten nowy system jest wszędzie, ta nowa perspektywa z nową wizją rzeczy jest wszechobecna. Nie możemy twierdzić, że pozostajemy neutralni, próbując nie wystawiać się na nią zbytnio oraz próbując uniknąć zbytniego jej potępiania, próbując negocjować i próbując zyskać od niej coś pozytywnego. Absolutnie nie! Co czynił Kościół Katolicki do Soboru Watykańskiego II? Po prostu potępiał ten system. Jednakże teraz, wszedł do tego systemu. Uczynił go własnym i teraz go błogosławi (…) Ten Kościół synodalny jest na swój własny sposób ideologiczny. Tworzy potrzeby duszpasterskie, które istnieją jedynie w umysłach tych, które je kreują. Doktryna nie jest już otrzymywana, jest produkowana. Na przykład, myślicie że są miliony par LGBT na świecie, które proszą Kościół Katolicki o błogosławieństwo? Tak nie jest! Jednakże z pokazanych właśnie przyczyn, ważne jest dla dzisiejszego Kościoła by dał znak – wykonał gest. Dokumenty takie jak Fiducia supplicans mają dla świata wartość polityczną, bez względu na faktyczne prośby o błogosławieństwo, potrzeby duszpasterskie oraz ilość błogosławieństw, które będą faktycznie udzielane. (…)
W Kościele synodalnym jest również aspekt samo-określania się. Dzieje się tak dlatego że nie postrzega się już jako niezmienna struktura, nadana przez Boga z niezmiennymi celami i niezmienną misją. Dziś jest to Kościół, który, zgodnie z okolicznościami historycznymi a przede wszystkim potrzebami chwili, jest zdolny do odnawiania się i nadania sobie nowej celowości, lecz który jest zawsze zdolny do ewolucji.
Kościół synodalny jest również totalitarny. Dlaczego? Albowiem Kościół jako społeczność jest zmuszany do dostosowania się do zasad, które nie są mu wrodzone. (…) Często wspomina się, że jawi się sprzeczność między Kościołem synodalnym, otwartym na wszystkim i gdzie wszyscy mogą mówić i uczestniczyć, etc. a jednocześnie dokonującym bardzo autorytatywnych aktów – zwłaszcza po stronie papieża Franciszka (…) Odpowiedź jest prosta: Kościół synodalny jest totalitarny! Na rzeczywistość nakładane są teoretyczne koncepcje i idee, nawet jeśli jej nie odpowiadają. (…) Wreszcie Kościół synodalny jest również konwencjonalny. (…) Wszystko to daje klucz pozwalający zrozumieć obecne wydarzenia. (…)
Ważne jest by podkreślić ten aspekt oderwania od rzeczywistości albowiem ten Kościół synodalny jest kościołem, który twierdzi, że słucha wszystkich – ze stopami mocno zakorzenionymi w uczuciach ludu Bożego. Jednakże faktycznie jest to po prostu utopia! Owo “błogosławieństwo” propagowane przez Fiducia supplicans to nie tylko błąd, to utopia! Nie ma sensu a w tle spoczywa chimeryczne marzenie o nowym świecie, za którym idzie całkowicie odnowiony Kościół. To rodzaj millenaryzmu. Jest to utopijna, millenarystyczna iluzja, całkowicie oderwana od rzeczywistości.
Jednakże, konkretna rzeczywistość – prawdziwa rzeczywistość – że Kościół jest wezwany do wiedzy i nauczania jest rzeczywistością Ewangelii, dogmatów katolickich, Objawienia Bożego, Naszego Pana Jezusa Chrystusa, moralności katolickiej i walki z grzechem. Jednakże dla tych “reformatorów” wszystko to stało się abstrakcją, która nie ma już żadnego wpływu na codzienne życie. W ich perspektywie liczy się relacja z ludem Bożym. Jest to uznawane za jedyną konkretną rzeczywistość, pomimo wszystkich swych utopii i pozostawania w radykalnej sprzeczności ze wszystkim co jest uznawane za doktrynę Kościoła. Nie podważają bezpośrednio doktryny Kościoła, lecz ją po prostu odstawiają jako prawdę abstrakcyjną. (…)

Ponieważ rewolucja niszczy cały porządek musi również zniszczyć wszystkie rozróżnienia, nie tylko w rodzinie, lecz również we społeczeństwie jako całości. (…) Dlaczego rewolucja musi niszczyć wszystkie rozróżnienia? Po prostu dlatego że rozróżnienia, w taki czy inny sposób, pochodzą z najbardziej fundamentalnego rozróżnienia lub do niego prowadzą – rozróżnienia między tym co Boskie i tym co ludzkie – między człowiekiem a Bogiem. Pierwsza rewolucja rozpoczęła się od Lucyfera, który nie zaakceptował rozróżnienia między nim samym a Bogiem. Cały plan wojenny modernizmu, który miesza to co nadprzyrodzone z naturalnym, jest po prostu manifestacją tej rewolucji. Ubóstwienie ludzkiej świadomości jest jeszcze jedną drogą eliminacji tego fundamentalnego rozróżnienia. W ten sposób, człowiek staje się zasadą dobra i zła. Staje się zasadą prawdy i fałszu. Z tego punktu widzenia, wszystkie tradycyjne rozróżnienia, powiązane ze zdrowym rozsądkiem, muszą zostać zniesione, albowiem stanowią ślady tego wyżej wymienionego fundamentalnego rozróżnienia. Są echem pierwszego i ostatecznego rozróżnienia między człowiekiem a Bogiem. Rozróżnienia te są integralną częścią odrzuconego porządku, który należy rozważyć na nowo – od góry do dołu. Bardzo często w grę wchodzi język: pewne wyrażenia i pewne słowa nie mogą już być używane. Są one demonizowane, zwłaszcza jeśli są wyrażeniami oddającymi tradycyjne rozróżnienia.
Przykładowe, bardzo konkretne wyrażenia obejmują tradycyjne rozróżnienia między nauczycielem a uczniem, pracodawcą i pracownikiem, rodzicami a dziećmi, kapłanami a ludźmi świeckimi, rozróżnienia między różnymi narodami bądź wyznaniami wiary. Są one usuwane lub przynajmniej przekształcane. Nacisk kładzie się na to co ludzie mają wspólnego: ziemia – nasz wspólny dom, godność człowieka, prawa człowieka, itd. Jednakże, patrząc na poziomie konkretów, jakie ostateczne rozróżnienie musi zostać zniszczone? Jakie jest rozróżnienie najgłębiej zakorzenione w fizycznej naturze człowieka i wszystkich zwierząt? Jakie jest rozróżnienie pochodzące bezpośrednio z ręki Bożej w dniu stworzenia? (…) Mężczyzną i niewiastą ich stworzył (Rdz 1,27-28) (…) Jeśli usunie się to rozróżnienie, bądź świat już nie będzie go rozumiał, jak wyjaśnicie piękno ojcostwa? Ojcostwo jest emanacją i zastosowaniem tu na ziemi autorytetu Bożego. (…) Chcą doprowadzić do ludzkości, w której nikt już nie rozumie kto to mężczyzna a kto niewiasta ani nawet co to mężczyzna a co niewiasta. To rozróżnienie musi zostać usunięte – przynajmniej z umysłów ludzkich.
Tak iż, w rzeczywistości proces ów przebył już długą drogę i to z określonej przyczyny (…) Za tym wszystkim stoi wola diaboliczna – w najgłębszym teologicznym znaczeniu tego słowa. To sam Szatan pierwszy odrzucił to rozróżnienie i pragnie by każdy – bez wyjątku – poszedł tą samą drogą: Będziecie jako bogowie.

Zniszczenie wszystkich tych rozróżnień, zwłaszcza tego ostatecznego, prowadzi do samozniszczenia ludzkości. Jest to ludzkość, w której nie ma już ojca ani matki, gdyż nie wie co to ojciec a co matka czy też mężczyzna i niewiasta. To cywilizacja skazana na wymarcie. Nie może ona istnieć. A dlaczego nie może? Ponieważ Szatan jest ludobójcą. Od samego początku próbuje zwieść człowieka by go zniszczyć
– i mu się udaje! Dziś każdy musi przyjąć te nowe zasady, to zniesienie rozróżnień, oczywiście z pewną tolerancją i niuansami, gdyż prawdziwa rozgrywka musi zostać zręcznie ukryta przed oczyma. Faktycznie jednak każdy dziś ma przyjąć, w taki czy inny sposób, zniesienie tych rozróżnień a zatem przyjąć nowy porządek rzeczy, które za sobą niesie.
A jednak, dlaczego miało miejsce Wcielenie? Dlaczego został założony Kościół Katolicki? Jaka jest rola Kościoła? Jaka jest rola Papieża? Właśnie jest nią walka z tym błędem! Jest wskazywanie tych rozróżnień – począwszy od pierwszego rozróżnienia między Bogiem a człowiekiem i wszystkimi tymi, które z niego wynikają. Ich rolą jest odbudowa porządku, który został zniszczony przez grzech i który jest niszczony na przestrzeni dziejów przez rewolucje. Oto misja Kościoła Katolickiego. Oto przyczyna Wcielenia.

A co robią dziś katoliccy duchowni? Nie tylko dostosowują się do świata, idąc w tym samym kierunku co świat współczesny, lecz również dają mu swe błogosławieństwo. Tutaj możemy ostatecznie zrozumieć powagę Fiducia supplicans. (…) Prawdziwy problem jest znacznie poważniejszy: katoliccy duchowni pobłogosławili wskazane zasady. (…) Owszem jesteśmy zgorszeni, lecz nie jesteśmy zbyt zaskoczeni. Jednak jak do tego doszło? Dlatego że moralność jest owocem dogmatu i wiary a nie odwrotnie. Określam swoje reguły zachowania według tego co wierzę o Bogu, człowieku, duszy, grzechu i odkupieniu. To na podstawie tego co uważam za prawdziwe kształtuję swoje reguły zachowania. Weźmy zatem np. wolność religijną, najbardziej uderzający wyraz współczesnego błędu i dekadencji w zakresie dogmatu i wiary. Wolność religijna jest głoszona od ponad 60 lat – od soboru. Zatem, czego można oczekiwać? Jeśli możemy wybrać naszego Boga, wybrać naszą własną ideę o Bogu a nawet wybrać nie posiadanie żadnej idei o Bogu, wnioskując a fortiori, możemy wybrać nasze reguły zachowania i moralności – i możemy także wybrać kim chcemy być. Jeśli nie jesteśmy zadowoleni z tego co Bóg nam dał bądź sposobu w jaki Bóg nas uczynił (…) możemy w takim wypadku wybrać czy chcemy zmienić to kim jesteśmy i bycie czymś innym. (…)
Kolejny przykład – ekumenizm. Czym jest? Flirtem między religiami! Dlatego w konsekwencji, jeśli przesiąkniemy tym duchem ekumenizmów, wcześniej czy później pojawią się rozwiązłe obyczaje. Moralność jest owocem dogmatu. Niszczenie dogmatu miało miejsce dłuższy czas temu. Dlatego było konieczne wyciągnięcie konsekwencji i papież Franciszek po prostu to dość konsekwentnie robi. Jednakże problem się nie rozpoczął wraz z nim. (…)

Czy są jakieś elementy w tym schemacie szczególne dla kryzysu w Kościele jakiego doświadczamy? Musimy przyznać że jest tu coś nowego. Chciałbym wymienić tylko jeden: zaślepienie umysłu. Żyjemy w czasach kiedy duchowni są zaślepieni. Kiedy muszą rozwiązywać pewne kwestie, nawet się nie kłopoczą pytaniem czy są w ciągłości z Tradycją czy zerwaniu. Wszystko to jest przestarzałe. Jest całkowite zaślepienie a to jest najgorszą z kar. Zaślepienie umysłu jest zdecydowanie karą od Boga. Jest znakiem, że Bóg odstąpił, wycofał swoje światło. Odpowiedź Boga: pozostaje milczący. Dlaczego Bóg milczy? Ponieważ od 60 lat Go nie słuchali. Zatem się wycofał i ukazuje wszystkim ludziom dobrej woli co się dzieje, gdy nie jest obecny. Pokazuje skutki swego wycofania. To kara nałożona na osobę, która została schwytana przez świat, która ciągle szuka pociechy jaką daje świat i przede wszystkim, która próbuje się dostosować do świata. Prędzej czy później staje się zaślepiona. Świat zaślepia ją swym wyrafinowaniem. Świat zaślepia umysł i niszczy wolę. Jest to nie do uniknięcia: albo potępisz wszystko co jest złe w świecie albo pozwolisz by się to pochwyciło – i prędzej czy później staniesz się ślepy.
Z powyższego wynika całkowita utrata zmysłu nadprzyrodzonego i słusznego osądu
nie tylko utrata osądu dotyczącego rzeczywistości nadprzyrodzonych takich jak Trójca Święta i Odkupienie, lecz również utrata słusznego osądu dotyczącego rzeczywistości naturalnych. Nie są już w stanie pojąć tego co najbardziej elementarne, najbardziej oczywistych rozróżnień, wpisanych w naturę ludzką. Nie są w stanie bronić tych rozróżnień, tego co naprawdę oznaczają. To prawdziwe zaślepienie umysłu.
60 lat błędów, zamętu i kłamstw, 60 lat kapitulacji wobec świata. Oto do czego doszliśmy i co błogosławią. Czy jest zatem rozwiązanie? Zdecydowanie tak. Pierwszym jest wiara w Bożą łaskę.
To pragnienie zadowolenia świata i ta obawa przed sprzeciwieniem się światu wyrasta z czysto naturalistycznej i politycznej perspektywy rzeczy. Dlatego kładłem taki nacisk na to określenie. To jest wizja całkowicie ludzka, w której kwestia łaski nie jest już ważna. Łaska zostaje po prostu usunięta z obrazu. Nie wierzą już w nią. I świat, w którym żyjemy siłą rzeczy idzie wciąż w obranym przez siebie kierunku, ponieważ nie ma elementu nadprzyrodzonego, który jest w stanie go zmienić: nie ma łaski, nie ma odkupienia zdolnego do odnowienia tego świata, stąd też odtąd odkupienie będzie oznaczało coś innego.

Jednakże musimy wierzyć w łaskę. Zaś kolejnym rozwiązaniem, które przychodzi wraz z łaską, które jest konsekwencją tego że wierzymy w łaskę, jest rozwiązanie, które Abp Lefebvre propagował przy każdej okazji i w każdym kazaniu. (…) To Chrystus Król! Musimy wrócić do Chrystusa Króla. (…) Po pierwsze i przede wszystkim jest On Królem rozumów, jest Królem umysłów. Jest jedynym zdolnym oświecić w sposób nadprzyrodzony i naturalny. Widzieliśmy jak, tracąc nadprzyrodzone światło, prędzej czy później tracimy światło w kwestii najbardziej oczywistych rzeczy naturalnych.
Jest On również Królem serc – Królem prawdziwej miłości – Królem prawdziwej dobroci. Tego brakuje. Każdy mówi o miłości. Jednakże kiedy tracimy pojęcie miłości chrześcijańskiej, pojęcie Odkupienia, pojęcie Boga, wówczas łatwo możecie zrozumieć jak słowo “miłość” może zyskać gorszące znaczenie – nawet w środku Kościoła Katolickiego – a wówczas miłością nazywane jest to co miłością nie jest. Miłość jest błogosławiona, lecz jakaż to miłość? Król rozumów, Król serc, prawdziwej miłości i jest On Królem narodów. Musimy spojrzeć na niespójność wszystkich tych fałszywych zasad błogosławionych w Kościele oraz rozważyć następstwa i skutki: świat nigdy wcześniej nie był w tak katastrofalnej sytuacji – świat jest w stanie wojny i nikt w Kościele Katolickim nie mówi że rozwiązanie znajduje się w Chrystusie Królu! Ale dlaczego? Ponieważ stracili nadprzyrodzone światło a wraz z tym stracili nawet światło naturalne. (…)
W naszej sytuacji, w obecnej sytuacji Kościoła możemy zrozumieć nawet lepiej zwierzchnią władzę Chrystusa Króla. Możemy również zrozumieć głębiej co oznacza porzucenie tej doktryny, tego dogmatu, tej zasady… możemy zobaczyć do czego nas to wszystko doprowadziło. Poprowadziło do zniszczenia całego porządku w Kościele i w świecie. Chrystus Król nie jest abstrakcyjną ideą. Nie jest czczym marzeniem. Nie jest mrzonką. Jest jedynym środkiem danym Kościołowi by przywrócić wszystkie rzeczy – i środek ten został dany jedynie Kościołowi. Jest to z pewnością paradoks niepojmowany w dzisiejszym Kościele, gdyż nie chce on jedynie być w świecie, lecz także być ze świata. Chrystus Król jest środkiem, który jedynie Kościół może zrozumieć i ofiarować ludzkości, jest jego skarbem. Jest kwintesencją jego społecznej doktryny. Tylko jemu zostało powierzone Królowanie Chrystusa. Jedynie Kościół może je głosić i sprawić że przyniesie owoc i to jedynie przez Kościół Król Królów może zapanować nad ludźmi: Ten, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

podobne tematy:
Abp Lefebvre o społecznym panowaniu Chrystusa Króla
Pośmiertna misja błogosławionej Joanny d’Arc oraz społeczne panowanie Naszego Pana Jezusa Chrystusa (5)
Dlaczego Quas Primas Piusa XI należy czytać razem z Ubi Arcano?

rybiszon
Link do źródła nie działa.
V.R.S.
Dziękuję za zwrócenie uwagi - poprawiłem.
rybiszon
@V.R.S. Bardzo dobry tekst. Dzięki. Przyjdzie czas - mam nadzieje, że niedługo - kiedy trzeba będzie pozbierać te rzeczy w większą całość i wydrukować.