Synod Niemiec zatwierdza homo "błogosławieństwa"
Tylko dziewięciu biskupów głosowało przeciw jawnemu odrzuceniu prawd zawartych w Piśmie Świętym. 38 było za i 11 wstrzymało się od głosu. Jeśli wspomniana parszywa jedenastka zagłosowałaby "nie", to nie doszłoby do "abominacji".
Co ciekawe, biskupi głosujący przeciw, również nie grzeszą pobożnością. Biskup Eichstätt, Gregor Hanke, ogłosił wszem i wobec - "głosuję przeciw tylko dlaczego, że takie "błogosławieństwa" stawiają związki homoseksualne na równi z małżeństwem - jakby w tym było sedno.
Z kolei Biskup Regensburga, Rudolf Voderholzer, usprawiedliwił swój sprzeciw mówiąc - "nie jest pewien", czy takie błogosławieństwo to odpowiednia forma okazania "szacunku homoseksualistom".
Niemieccy biskupi teraz skupią się na opracowaniu ceremonii homo błogosławieństwa i oficjalnie ruszą z tym nadużyciem od marca 2026. Co nie zmienia faktu, że to bluźnierstwo jest już praktykowane, a księża, którzy się temu sprzeciwią, zostaną zmarginalizowani.
Homoseksualista z Antwerpii (Belgia), Johan Bonny, "przypadkowo" wziął udział w posiedzeniu jako gość mówca. Powiedział, że flamandzcy biskupi w listopadzie udali się do Rzymu i ucięli sobie pogawędkę z Franciszkiem o swoim homo "błogosławieństwie". Ponoć papież nie wyraził aprobaty, ale nie był też przeciwny - powiedział "to wasza duszpasterska rzeczywistość w waszym kraju" - co nie przeszkadza mu w deptaniu tradycji katolickiej, gdzie tylko się da.
Franciszek poprosił, aby pozostali w unii [w grzechu] z Kościołem. Papież dwukrotnie zapytał Bonny - "Czy wszyscy zamierzacie podążać tą ścieką?", a Bonny odrzekł "Zgadza się" - co nie zmienia faktu, że homo wybryki stanowią grzech śmiertelny, prowadzący na wieczne potępienie.
Grafika: © Synodaler Weg / Maximilian von Lachner, CC BY, #newsEawitbuhpn