Między Biskupami, a ks. Natankiem. Dylemat sumienia młodego katolika i wyjaśnienie …

Drodzy Pasterze Kościoła Świętego!

Dylematy sumienia młodego katolika w związku ze sprawą ks. Piotra Natanka.

Piszę by rozwiać dylematy sumienia w związku z ostatnimi komunikatami
KEP i Kurii Krakowskiej. To sprawa niezykle ważna i podobne dylematy
ma wielu ludzi.
Stoimy wobec poważnych pytań i braku jednoznacznej odpowiedzi- kiedy
mamy grzech, a kiedy nie? Jaką pwoinniśmy przyjąć postawę wobec
hierarchów i wobec ks. Piotra? Chciałbym przedstawić:

I- owe dylematy,
II- te zarzuty ze strony Biskupów, które rozumiem i podzielam
III- te zarzuty, które uznaje za niepozrozumienie
IV- Rozumienie Intronizacji na szczeblu państwowym, wobec powyższych
nieporozumień

Wobec tego chciałbym prosić o odniesienie się do przedstawionych
powyżej i ponizej spraw.

I. Dylematy
Biskupi Kochani? Co mamy robić? Czego konretnie nam zabraniacie? Co
kazaliście nam uznać za grzech?

"Osoby współpracujące z suspendowanym ks. Piotrem Natankiem
przyczyniają się do rozłamu wspólnoty wierzących. "


No właśnie. Mógłbym być posłuszny, gdybym wiedział, gdzie się zaczyna,
a gdzie kończy zła-zakazana współpraca z ks. Piotrem. Bo modlitwa za
niego, to w jakimś sensie współpraca. Popieranie Intronizacji wg słów
papieża Piusa XI, to też współpraca, wyznawanie Chrystusa, to też
współpraca, bo ksiądz Piotr też Chrystusa wyznaje...

"Współdziałając w niszczeniu jedności Kościoła, popełniają grzech, z
którego mają obowiązek oczyścić się w sakramencie pokuty. "


Jakie są konkretne wyznaczniki niszczenia jedności Kościoła?
CZy popieranie Intornizacji w rozumieniu równym papieskim słowom
zawartym choćby w encyklice Quas Primas cytowanej dalej i tutaj:
www.fronda.pl/…/krolestwo_nie_z…

jest tworzeniem rozłamu w Kościele?

Czy zauważanie, że w kilku sprawach ksiądz Piotr został niesłusznie
oceniony- niezrozumiany, że kilka orzeczeń dot, ks. Piotra opiera się
na fałszywych przyczynach jest też wspieraniem tego rozłamu? A może
właśnie dążeniem do jedności?

Przecież wypowiedzenie posłuszeństwa przez księdza Piotra jest
w yn i k i e m wielu zarzutów, które mu postawiono, a które mijały się z prawdą. Należałoby więc sprostować, wyjaśnić i wycofać się z niesprawiedliwych zarzutów i niemożliwych wymagań.
Powodem upomnień ks. Piorta były często te niewłaściwe interpretacje
jego intencji i działań, które poniżej wyjąśnię. I dlatego nie byłoby
pewnie, ograniczeń duszpasterskich i kapłańskich, związanego z nimi
nieposłuszeństwa- późniejszego powodu suspensy, gdyby nie te zarzuty
wobec poglądów księdza Piotra, często bezpodstawne. W takim wypadku
trudno było księdzu Piotrowi spełnić warunek sciągnięcia suspensy,
jakim jest rezygnacja z poglądów- których nigdy nie wyznawał.

Nigdy nie twierdził, że wystarczy tylko oficjalny akt, nigdy nie rozumiał magicznie wiary, nigdy nie odsuwał na dalszy plan Chrześcijańskiej nadzieji w moc zbawcza Chrystusa! O szatanie mówił, ale znacznie więcej mówił o Królowaniu Chrystusa- równym Jego Miłosierdziu. To już nie jego wina, że jego wypowiedzi w internecie zostały potraktowane wybiórczo. To, co mówił o niebezpieczenstwie czychającym w zewnętrznych formach, to przejwa tego, czego doświadczył i powtórzenie tego, o czym wiele razy mówili inni księża, również znani egzorcyści...

Trudno było w ogóle znaleźć się człowiekowi w takiej sytuacji, gdy do końca nie wie, co mu się zarzuca, gdy przypisuje mu się poglądy, których nie wyznaje...Jak można żądać od kogoś, by spełniał posługę duszpasterską tylko w parafii zamieszkania, a jednocześnie zakazywać mu sprawowania tej posługi w Pustelni Nepokalanów, podczas gdy w owym czasie właśnie
w Grzechyni był on zameldowany i mieszkał. Sam ksiądz Piotr twierdzi, że zupełnie co innego usłuszał na rozmowie z księdzem kardynałem, a co innego było w dokumencie. Stwierdził też, że nie dano mu wystarczająco dużo czasu na odniesienie się do zarzutów w trakcie rozmowy, że nie dostawał informacji o wezwaniach o biskupa. MOżemy mieć też wątpliwości co do pośredników informacji między przełożonym a księdzem Piotrem. Do tego też warto się odnieść. DO tego też warto się odnieść.Trzeba więc jeszcze raz wyjaśnić, które zarzuty są trafne, a które nie, by umożliwić nam i księdzu Piotrowi odniesienie się do nich.

II. W czym się zgadzam z biskupami:

1
. Należało posłuchać ich nakazów- bo nie były nakazami łamania Bożych
Przykazań.
2. NIe powinno się odprawiać Sakramentów, na które nie ma zgody
przełożonych, jeśli nie ma wyższej konieczności. A wyższą
koniecznośćią są tylko konkretne przypadki(kiedy np. ktoś umiera i nie
ma w pobliżu innego kapłana). Takie nieposłuszeństwo rani Mistyczne
Ciało Chrystusa.
3. Nie powinno się mówić źle o biskupach. Pokazywać ich w złym świetle.
4. Nie ma podstaw, by twierdzić, że kardynałowie świadomie
współpracują z wrogami Kośćioła. Pozostawy ich osąd Panu Bogu, i
uwierzmy dobrym intencjom naszych przełożonych. Bo nawet jeśli
wszystko zewnętrznie wskazuje na ich złe intencje, to zawsze może być
coś, cośmy przeoczyli, a co zupełnie zmienia obraz rzeczy.
5. NAleży z ostrożnością podchodzić do objawień prywatnych.

Dalej będę wyjaśniał słuszność powyższych czterech tez:

NIe ma alternatywy- albo biskup, albo Jezus. Bo urząd biskupa, to
wyraz Woli Boga. Gdyby chciał, to by dopuścił zmianę osoby kardynała.
Ale nie dopuścił. I ksiądz ma być posłuszny nie tyle osobie biskupa,
co urzędowi, który ten biskup sprawuje. Dlatego też jak odchodził
kard., Macharski, to posłuszeństwo pozostawło nie przy osobie Kard.
Macharkiego, ale przy urzędzie. A teraz ten urząd piastuje kard.
Dziwisz i nie można mu wymawiać posłusdzeństwa, dopóki na nim Jest.
Choćby nie wiem, co robił.

Często krytykujemy masonerię, oraz innych wrogów kościoła i to, co
jest z nimi związane nie zauważając, że że do tej krytyki używamy
schematów myślowych, które są z gruntu antykatolickie, nielogiczne i
możnaby je przypisać przemianom wspieranym przez ideologię masonerii.

I tak właśnie jest z wypowiadaniem posłuszeństwa hierarchom- którym
zarzucamy związki z masonerią. Używamy do teg ocelu personalistycznego
schematu, który kazuje nam uznawać za podmiot posłuszeństwa konkretne
osoby, a nie urzędy, jakie one pełnią- a urzędy te przecie to
przejawianie się Boskiej Woli, boskiej Osoby.

Bo przecie kiedy ksiądz ślubuje posłuszewństwo, to nie konkretnej
osobie(wraz z jej wadami i zaletami), ale urzędowi- "biskupowi
miejsca"- a przez ten Urząd- Bogu. Bo kiedy na przykład w diecezji
zmienia się biskup, to nie idziemy z posłuszeństwem za osobą, która
ten urząd zwolniła, ale pozostajemy przy urzędzie przypisanym do
miejsca, który tylko zmienił osobę ten urząd aktualnie pełniące i
jeszcze nie raz zmieni....
Czyli jak ksiądz składa przysięgę posłuszeństwa, to dotyczy ona urzędu
w kościelnej strukturze związanego z pewnym miejscem, a nie osoby. I
jak osoba, która była akurat na tym urzędzie w trakcie skłądania
przysięgi przez tego księdza zmienia miejsce, to ksiądz ów nie idzie z
posłuszeństwem za nią, ale pozostaje w swojej diecezji. Obowiązuje go
posłuszenstwo wobec tego samego urzędu- tej samej diecezji, ale
reprezentowanej przez nową osobę. Bo ten Urząd jest przejawianiem się
Boskiej Woli.

Dlatego też żadne indywidualne wady i grzechy osoby piastującej urząd
nie mogą się z zasady przenosić na urząd. Dlatego też nie możemy
całkowicie wypowiadać posłuszeństwa biskupowi, a jedynie w konkretnych
przypadkach gdy nakaz jest nakazem łamania praw Bożych. Jeśli zaś
papież nie odwołał takiego hierarchy- nie dał kogoś nowego na ten
urząd, to dalej ksiądz z jego diecezji jest mu podległy w tym, co nie
jest łamaniem Bożych przykazań. A nakazy dane ksiądzu Natankowi nie są
Nakazami łamania praw Bożych
Ten błedny, personalistyczny schemat wyjaśnił G.Thibon o czym pisano tutaj:

pismo.christianitas.pl/…/gustave-thibon-…

Muszę przytoczyć paragraf z KPK, na który powołujuą się biskupi i do
którego wartałoby się odnieść:

Kan. 1371 - Powinien być sprawiedliwie ukarany:

2 kto w inny sposób okazuje nieposłuszeństwo Stolicy Apostolskiej,
ordynariuszowi lub przełożonemu, którzy zgodnie z prawem coś nakazują
lub czegoś zakazują, i po upomnieniu trwa w nieposłuszeństwie.

W tym przypadku przełożeni nie kazują łamać Bożych przykazań, a
jedynie ograniczają zadania duszpasterkie, do czego mają prawo, oraz
żądania, które ksiądz otrzymuje w objwawieniach, jak to było w
przypadku siostry Faustyny. Na takie ograniczanie odpowiadał Pan Jezus
siostrze Faustynie tak:

"Pan Jezus, który głęboko się spojrzał na mnie i dał mi poznać, jak go
to boli, gdy w najdrobniejszej rzeczy nie staram się pełnić woli
przełożonej= \"która jest Wolą Moją\"\"

984\"Córko moja, wiedz że większą chwałę oddajesz Mi przez jeden akt
posłuszeństwa, niżeli przez długie modlitwy i umartwienia.\"

(Już cytowałem, więc można pominąć):

489\"Czemu się lękasz pełnić Wolę Moją? Czyż Ci nie dopomogę, jako
dotychczas? Powtarzaj każde żądanie moje przed tymi, którzy mnie na
ziemi zastępują, a c z y ń t y l k o t o ,
c o c i k a ż ą \"

985\"Córko moja- masz być jak dziecko wobec niego- pełna prostoty
i szczerrości; przenoś żądania jego nad wszystkie żądania Moje,on cię
poprowadzi według Woli mojej; jeżeli ci nie pozwoli wykonać Żądań
Moich, bądź spokojna, nie
będę wchodził w sądy z tobą, prawa ta pozostanie między mną a nim-ty
masz być posłuszna.\"

923\"(...) Będę Ci wiele rzeczy nakazywał wprost od siebie, amożność
wykonania opóźnię i uzależnię od innych; czego przełożeni nie
osiągną- Ja dopełnię Sam, bezpośrednio w duszy twojej(...)

645\ Wtem ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jak jest namalowany na
tym obrazie- i powiedział mi: "Powiedz spowiednikowi, że dzieło to
Moim jest, a ciebie używam jako nędznego narzędzia"- I powiedziałam:
Jezu, ja nie mogę nic czynić, co mi każesz, bo mi spowiednik
powiedział, że wszystko to jest złudzeniem, i nie wolno mi słuchać
Twojego żadnego rozkazu: ja nic nie nie będę czynić, co mi teraz
będziesz polecał. Przepraszam Cię Panie, mnie nić nie wolno, ja musze
być posłuszna spowiednikowi. Jezu, przepraszam Cię najmocniej, Ty
wiesz, co cierpię z tego powodu, ale trudno, Jezu, mnie spowiednik nie
pozwolił iść za rozkazami Twymi.- Jezus słuchał z łaskawością i
zadowoleniem tych moich wywodów i żalów. Ja myślałam, (102) że to
bardzo obrazi Pana Jezusa, a tymczasem przeciwnie, Jezus był
zadowolony- i rzekł do mnie łaskawie: "O wszystkim mów zawsze
spowiednikowi, co Ja ci polecam i co mówię do Ciebie, a czyń tylko to,
na co otrzymasz pozwolenie; nie trwóż się i nie lękaj niczego. Ja
jestem z tobą"(...)

Posłuszeńswo jest zawsze takie samo. Ja widzimy Nawet Pan Jezus chce,
by żądania prywatnych objawień uzależniać od nakazu przełożonych i
zawieszać, jeśli oni tego chcą. Mówiono jej wręcz, że nie może słuchać
tych prywatnych polecen, bo uważano mylnie, że to złudzenie. I Pan
Jezus pochwalił posłuszeńtwo bardziej Kościołowi ziemskiemu,
bezpośrednim przełożonym, niż prywatnym natchnieniom. I tak też mamy
tu czynić. Słuchać, nawet gdy nas niesłusznie oskarżają. Słuchac, gdy
zakazują tak, jak zakazywali kultu miłosierdzia Bożego.

I usłuchanie takiego zakazu jak pokazała historia było niejako ciemną
nocą, obumarciem ziarna, które pozwoliło na późniejszy plon obfity.

Jeśliby nawet rzeczywiście przełożeni współpracowali z wrogami
Kościoła nie oznacza to, że mamy wypowiadać
posłuszeństwo, gdy każą nam wprost robić źle. A
zawieszenie funkcji duszpasterskich to nie jest czynienie zła, bo
właśnie od biskupów zależy upoważnienie do tych funkcji... Bronię
księdza Natanka przed tym co się mu niesłusznie zarzuca, ale bronię
też posłuszeństwa hierarchii. Bo bez niej każdy powołujący się na
"BOże Natchnienie" własne przekonanie, może mieć inne, sprzeczne z
innymi zdanie, co- jak pokazuje historia- prowadzi do tego, że niszczy
się jedność i tożsamość Kościoła... Niech uczy nas przykłąd ojca Pio,
Jana Bosko, siostry Faustyny. Przedkładali wolę przełożonych nad
własne natchnienia, przekazy Chrystusa z objawienia...

Inaczej musielibyśmy uznać za błędne słowa przekazane przez Pana
Jezusa siostrze Faustynie, a zacytowane powyżej.

Mogła siostra Faustyna w innej sytuacji powiedzieć, że zabrania się
jej czynienia dobra, przez co mogło cierpieć wiele dusz, ale mimo to
wybrała posłuszeńtwo- bo przecież i tak, to Bóg działa, a nie my. Tak
samo mógł zrobić o. Pio, który również mógł mówić, że dusze stracą na
braku jego posługi. Ale nie mówił, tylko zawiesił posługę, jak mu
kazano:

924\ Dziś otrzymałam sekretnik od przełożonej, że mi nie wolno być przy
umierających, a więc poślę za siebie do zmarłych posłuszeństwo i ono
wspierać będzie dusze konające.

Ksiądz Piotr natomiast na kazaniu cytował takie zdanie z objawień:

"Decyzje przez Kościół podjęte wbrew Mojej Woli, nie są dla was obligatoryjne"

powiedział też ksiądz tak:

"Ci, co nie respektują Woli Boga, nie moga być podmiotem naszego posłuszeństwa"

"Kto nie szanuje Boga, kto zdradza Kościół, kto współpracuje z wrogami
Boga, nie może być podmiotem naszego posłuszeństwa"

I owszem. Nie są dla nas obligatoryjne nakazy łamania przykazań
Bożych. Tylko, że nikt nie kazywał ich księdzu łamać. Biskupi nie
kazali księdzu nienawidzieć, zabijac, cudzołozyć, czy profanować Mszę
Świętą. A nawet gdyby kazywali, to tylko w tych nakazach móżnaby było
wypowiedzieć posłuszeństwo. Nie w innych!

A zawieszenie działalności duszpasterskiej, nie publikowanie kazań w
internecie(czy przynajmniej starania, by je inni ludzie usunęli), czy
suspensa, to nie nakaz łamania Praw Bozych. I obowiązuje niezaleznie
od czynów tych hierarchów. Bo każdy popełnia grzechy i my nigdy nie
wiemy, czy jest winny, czy nie! A nawet, jeśli wiemy, to nie
powinniśmy się tym sugerować, bo to sprawa między nimi, a Bogiem.
Tylko przełożony naszego przełożonego i obiektywna złość konkretnego
nakazu może nas powstrzymać od posłuszeństwa!

Można powiedzieć, że Wolą Boga było, by ksiądz Piotr dalej nauczał i
prowadził działalność duszpasterską. NO ale właśnie tu okazuje się
zasadne porównanie do siostry Faustyny: KOściół bowiem, w osobach
przełożonych zakazywał jej pełnienia Żądań- Woli Chrystusa. I wtedy
właśnie sam Chrystus powiedział, by zgodnie z zakazami przełożonych
powstrzymała się od pełnienia tego, co jej zostało objawione, jako
Wola Boża- nawet, jeśli nie mają oni racji(NIe kazywali jej bowiem
łamać Przykazań Bożych). Wyraźnie mówił, by czyniła tylko to, na co
otrzyma od przełożonych pozwolenie!

Któż ma na ziemi rozstrzygać, co jest Wolą Boga, jeśli nie Kościół?
Wiadmomo, że mamy przykazania- ale to Kościół nam je przekazał. I to
ten Kościół może dawać pozwolenie na czynienie dobra, jakim jest
posługa duszpasterka i może też je cofać. I nie naszym zadaniem jest
rozstrzygać, czy to cofnięcie było słuszne i czy obowiązuje. Ono nas
obowiązuje. Inaczej by nie było porządku- każdy by mógł sobie
stwierdzić, że biskupi zakazuja mu pełnienia Woli Bożej i wypowiadać
im posłuszeństwo. To sprawiłoby, że władza Kościoła nie ma sensu.

Sam słyszałem, jak kard. Dziwisz, w Kalwarii Zebrzydowskiej mówił,
żeby respektować Chrustusowe Prawo również w Polityce! A może warto
zastosować słowa księdza Piotra o spętanym papieżu z wczorajszego
kazania i do kard. Dziwisza? Po co nam go oceniać. Czy nie o to chodzi
głownie w Intronizacji na szczeblu państwowym- o realne respektowanie
Prawwa Chrystusa- czyli jego Władzy i w polityce? Gdyby ksiądz
posłuchał kardynała w tym, co nie jest łamaniem Praw Bożych- to z
pewnością wydałoby owoce.

.

III. Co muszę sprostować:

1."Podstawą niniejszej decyzji jest ostentacyjnie okazywane przez ks.
Piotra Natanka nieposłuszeństwo, polegające na uporczywym głoszeniu
przezeń niezgodnych z nauką Kościoła poglądów dotyczących królowania
Jezusa Chrystusa, opartych na prywatnych objawieniach oraz
inspirowanych obcymi nauce Kościoła doktrynami sekt eschatologicznych.
-kard. Stanisław Dziwisz

"W dzisiejszym odbiorze społecznym ogłoszenie, że Chrystus jest królem
Polski, mogłoby sugerować, iż w ten sposób rozwiązaliśmy wszystkie
problemy społeczne. Jest to próba sprowadzenia idei odkupienia i
panowania Boga na ziemi do sensu literalnego." abp. Józef Michalik

za: info.wiara.pl/doc/1104402.O-ks-Na…

"Wielu biskupów diecezjalnych informuje, że na ich terenie "ujawniają
się grupy o pobożności pozaeklezjalnej", łącząc swoje praktyki
modlitewne z "zaangażowaniem lub kontestacją polityczną", jak to ma
miejsce w przypadku grupy postulującej ogłoszenie Jezusa Chrystusa
królem Polski."

"Nie będzie czegoś takiego, jak ogłaszanie Chrystusa królem Polski. Ta
grupa, niestety z dość dużym uporem, tę ideę lansuje, także poprzez
swoje ubiory, dziwne pasowanie na rycerzy, płaszcze z wizerunkiem
Chrystusa Króla. Jest to absolutnie niewłaściwe - skomentował ks.
Kloch."

2."Tymczasem powinno nam chodzić o panowanie Chrystusa w ludzkich
sercach i o realizowanie tego panowania na ziemi za naszym, ludzkim
pośrednictwem" abp. Józef MIchalik

3. (...)swoje specyficzne głoszenie kultu Matki Bożej, aniołów i
świętych miesza z magicznie pojmowaną wiarą, co prowadzi do
ośmieszania wyznania Kościoła.- kard. Stanisław Dziwisz

4. w listach w sprawie intronizacji Chrystusa jako Króla, "powtarza
się tendencja, aby niektórych ludzi wykląć, wykluczyć", "To co jest
nasycone kontradykcją, niechęcią i agresją nie jest chrześcijańskie"

5.
Co to znaczy ogłosić Chrystusa Królem Polski- to znaczy podporządkować
Prawo Państwowe Boskiemu. Płaszczyki i pelerynki, nawet, jeśli komuś
wydają się dziwne, to nie są przeciwne prawu Bożemu. Nie ma w nich
niczego złego obiektywnie.
Takie formy zewnętrzne mieszczą się w prawie moralnym. Są symbolami
przekazującymi właściwe treści- Miłość Do Chrystusa- Oddanie mu całego
życia.

Natomiast formami łamiącymi zasady moralne są obcisłe spodnie
dziewczyn bez sukienek, krótkie spódniczki, koedukacyne plażowanie z
sasady w nieskromnych strojach, tańce takie jak walc, tango, polka,
mazyrki- i inne tańce towarzyskie, oraz narkotyczna muzyka pochodzaca
od rocka. Wszytkie niemal te formy są dopuszczane w Kościele, a
płaszczyki przeszkadzają? To jest przewrotne.

Ad. 1 Jeśli uznajemy objawienia Rozalii Celak, to tylko dlatego, że
zgodne są one z tym, co wcześniej wyraził m.in. papież Pius XI w
Encyklice Quas Primas. NIc więcej nam nie trzeba- jeśli chodzi o
treść. A konkretna forma? byleby nie była ona sprzeczna z nauką
Kościoła.

Intronizacja Na szczeblu państwowym to tylko to i nic ponad to,
co wyraził papież Pius XI w encyklice Quas Primas w słowach:
"Niechże więc rządcy państw i narodów nie wzbraniają się sami i wraz
ze swym narodem
oddać zewnętrznych oznak czci i posłuszeństwa Królestwu Chrystusowemu(...)"
Pisał tam też o słowach "Królestwo Moje nie jest z tego świata"

. W cytowanej wypowiedzi abp. Michalika widać, że biskupi odbierają
akt, który nazywamy Intronizacją- jako wyłącznie zewnętrzny- pusty
akt, jako coś co się na tym akcie zaczyna i kończy. NIkt nigdy nie
powiedział, że akt ten jest sam w sobie Intronizacją. Bo po pierwsze-
żeby był on szczery i ważny, musi wypływać z serca, a po drugie- jest
przede wszystkim zobowiązaniem. NIezbywalnymi elementami Intronizacji
są więc: Intencja, deklraracja i wysiłki podejmowane w celu jej
realizacji na wszystkich przestrzeniach życia- w tym i w polityce.
Jeśli więc zachęcamy do aktu Intronizacji, to jest to przede wszystkim
zachęcanie do szczerego przyjęcia Chrześcijaństwa i praktykowania go-
przede wszystkim./ Bo Chrześcijaństwo polega na przyjęciu Właśnie
Panowania Chrystusa we wszystkich sferach życia. I o to chodzi.
Owszem, wierzymy, ze deklaracja intronizacji, pprzyniesie nam pomoc z
góry, bo Chrystus powiedział:

32 Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam
się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. 33 Lecz kto się Mnie
zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest
w niebie.-

Nikt nigdy nie powiedział, ze Akt zewnętrzny uwolni nas od obowiązku
niesienia krzyża i wypełniania szczergo Woli Chrystusa w życiu
codziennym. Kiedy mówimy o akcie zewnętrzym, to niejako oczywiste
jest, że wówimy o tym, co ten akt wyraża- o szczerej intencji i
praktycznym działaniu.

Jeśli zaś odrzucamy Intronizację tylko dlatego, że błędnie jest ona
rozumiana przez ogół, to jednocześnie wspomagamy relatywizm, podcinamy
i pod całych Chrześcijaństwem Korzenie. Bo i ono jest rozumiane przez
znaczną część ludzi fałszywie. Kierujemy się względem ludzkim, a
powinniśmy w sprawach Bożych tego unikać. Owszem, zgadzam się, że
trzeba respektować apekt komunikacyjny ewangelizacji, ale nie można
odrzucać form, które same w sobie nie są złe- bo ktoś je błędnie
rozumie. Taka postawa prowadzi do relatywizacji wszystkich form, a
więc do wieży babel. Czy nie powinniśmy raczej uczyć ludzi właściwego
ich rozumienia? W filmie Wielka Cisza, jedne z nielicznych słów jakie
padły brzmiało mniej więcej tak:" W Zyciu jest wiele Znaków. Niektóre
z nich nie mają znaczenia. Grunt nie leży w ich usuwaniu, ale w
nadawaniu im właściwego znaczenia. Bo człowiek bez znaków czujuę się
zagubiony". Proponuję więc potraktować samą deklarację Intronizacji
jako zak Rzeczywistego uznania Chrystusa za Króla w całym swoim życiu,
"w całym tego słowa znaczeniu".

Krytykowany wymiar polityczny tego aktu jest więc czymś naturalnym
biorąc pod uwagę fakt, że religia katolicka jest z natury swej
wszechwpływowa, czyli wyznacza moralne zasady dla wszystkich sfer
życia, a więc i dla polityki. Intronizacja- r ó w n i e ż na
szczeblu państwowym- jest po prostu deklaracją rządu z tego
wynikającą, będącą przejawem uczciwości- zadeklarowania, na jakich
podstawach będzie się polityk w swych decyzjach politycznych opierał.
Jeśli przekonujemu polityka do Intronizacji, to przekonujemy go do
tego, zeby przyjął katolicyzm- jeśli jeszcze katolikiem nie jest. To
jest założenie dla nas oczywiste i dlatego niewerbalizowane. To, że
się do niej przekonuje, nie znaczy, zę się kogoś do niej przymusza, a
niestety dziś takie pomieszanie jest udziałem ogółu nawet
intelektualistów. To raczej odbieranie nam możliwości przekonywania
jest odbieraniem nam wolności. I uczciwie by było, gdyby prawo
zakazujące przekonywania innych do tego, by byli katolikami nazywało
się "antykatolickim" a nie fałszywie i zgubnie "neutralnością
światopoglądową", która jest wyrażeniem wewnętrznie sprzecznym.

"Wielu biskupów diecezjalnych informuje, że na ich terenie "ujawniają
się grupy o pobożności pozaeklezjalnej", łącząc swoje praktyki
modlitewne z "zaangażowaniem lub kontestacją polityczną", jak to ma
miejsce w przypadku grupy postulującej ogłoszenie Jezusa Chrystusa
królem Polski."

Oczywista krytyka politycznego zaangażowania łaczonego z praktykami
modlitewnymi i religią w ogóle jest n i e l o g i c z n a , bo religia
z natury jest systemem nadrzędnym, z zasady regulującym moralnymi
zasadami wszystkie sfery życia, a więc i politykę. Dlatego ocena
polityki przez pryzmat kryteriów relgijnych, sugerowanie się religią w
działaniach politycznych jest nie tylko dozwolone, ale obowiązkowe.
NIe ma sfer nierelgijnych.

"Nie będzie czegoś takiego, jak ogłaszanie Chrystusa królem Polski. Ta
grupa, niestety z dość dużym uporem, tę ideę lansuje, także poprzez
swoje ubiory, dziwne pasowanie na rycerzy, płaszcze z wizerunkiem
Chrystusa Króla. Jest to absolutnie niewłaściwe - skomentował ks.
Kloch."

Co to znaczy ogłosić Chrystusa Królem Polski?- To znaczy
podporządkować Prawo Państwowe Boskiemu. Płaszczyki i pelerynki,
nawet, jeśli komuś wydają się dziwne, to nie są przeciwne prawu
Bożemu. Nie ma w nich niczego złego obiektywnie.
Takie formy zewnętrzne mieszczą się w prawie moralnym. Są symbolami
przekazującymi właściwe treści- Miłość Do Chrystusa- Oddanie mu całego
życia.

Natomiast formami łamiącymi zasady moralne są obcisłe spodnie
dziewczyn bez sukienek, krótkie spódniczki, koedukacyne plażowanie z
zasady w nieskromnych strojach, tańce takie jak walc, tango, polka,
mazurki- i inne tańce towarzyskie w ich popularnej formie, oraz
narkotyczna muzyka pochodzaca od rocka. Wszytkie niemal te formy są
dopuszczane w Kościele, a płaszczyki przeszkadzają? To jest
przewrotne.

Ad. 2. Na poczatek wyjaśniania tego puntu należy sprecyzować, co
rozumiemy przez serce i dlaczego nie można go przeciwtawiać
zewnętrznemu, formalnemu aspektowi naszego życia.

"Ale przecież najważniejsze to, co w s e r c u - nie liczy się
forma, ale treść"

Wypaczeniem istoty serca jest tworzenie dylematu: "albo forma, albo
treść". Serce owo wyraża przecie jedność ciała i duszy, całą istotę
człowieka, oraz całą jego osobę. W Starym Testamencie zaś przykładowo
w sercu lokuje się nie tylko uczucia, miłość ale i rozum. Człowiek
jest ponadto materialny i jego ziemska kara polega też na tym, że
zniewolony przez materię potrafi przekazywać, zapamiętywać i
odczytywać treści tylko za pomocą materialnych form- które same w
sobie są uporządkowaniem form mniejszych, ale i tworzą struktury
wyższego rzędu wraz z innymi formami. I tak całe stworzenie jest jedną
wielką formą. To z tych uporządkowań, które z konieczności są
uporządkowaniami form odczytujemy treści, czyli widzimy ich sens. A
jedynym sensem całej rzeczywistości, a więc i wszystkich elementów
jest jej Stwórca, który wyznacza jej właściwy ład, właściwe miejsce w
strukturze istnienia... To właśnie formy nas wychowują.

Okreslenia użyte w zarzutach wobec Ks.Piotra sugerują, że istnieje
opozycja między formą, a treścią, albo, ze ksiądz Piotr poprzestaje
tylko na tej formie. tymczasem:

Ks. Piotr, choć trzyma się okreslenia Intronizacja Chrystusa Króla,
czy na Króla, to w tę Królewskość włącza i Serce. powiedział kiedyś:
"Kto czci Serce, oddaje czesć Jezusowi". A więc ma na myśli i to, co
kard. Dziwisz, co my. Dlaczego przeciwstawia się określeniu
Intronizacja Serca Jezusa? Bo większość ludzi używając tego określenia
ma na myśli "Władzę tylko w sercu" a nie na zewnątrz, a tym bardziej
nie w polityce. I niestety dekrety biskupów, którzy mówią, ze nie
można upolityczniać władzy Chrystusa" bo "nie jest z tego świata",
wpisują się w to rozumienie. I pobożni katolicy twierdza, ze w żaden
sposób nie można wiązać Prawa Chryastusowego oficjalnie z Władzą
Państwową. Z tym się ks. Piotr nie zgadza. I ja też. Dlatego odrzuca
Intronizacje Serca, bo i on sam ma zakodowany schemat myślowy, wg
którego Serce dotyczy indywidualnej, nieujawniającej się na zewnątrz
więzi z Chrystusem. I w tym kontekście widać, że ks. Piotr, jesli
popełnia błąd, to nie istotowy, a językowy. Błąd ten jednak nie polega
na używaniu okreslenia Intronizacja Chrystusa Króla, ale na
przeciwstawianiu go określeniu Intronizacja Serca. I jest to błąd nie
tyle ks. Piotra, co tych, którzy błędne znaczenie nadają określeniu
Intronizacja Serca. A to błędne określenie jest niestety potęgowane i
najbardziej popierane, bo w[pisuje się w ogólnie błędny schemat naszej
autonomizującej kultury- odrzucającej wszechpływową z definicji i
nadrzędną rolę religii w życiu. Religia, kiedy traci ten charakter, to
przestaje być dla ludzi religią. Staje się religionalizacją. O tym już
pisałem, nie wiem, czy czytałeś...Natomiast większość społeczeństwa
trzymając się poprawnego określenia, popełnia błąd istotowy-nadaje
temu określeniu błędne znaczenie- czyli błędnie rozumie akt
intronizacji. I przy takiej akcji przeciw księdzu Piotrowi to błędne
rozumienie Istoty Intronizacji się pogłębi.

Czy kult Serca Jezusa rozumiany tak, jak scharakterywowałem,
współćzesne jego rozumienie nam wpojone przez kulturę, nie jest
poważnym ograniczeniem jego istoty? Czy nie bliższe istocie kultu
Serca jezusa nie jest uwzględnienie jego Władzy Miłosnej nad całością
życia?

Ad 3.
Dlaczego właściwą religijność nazywa się "magicznie pojmowaną wiarą"?

Istotą magii jest nie zewnętrzność, obrzędowość, rytualizm, bo to jest
istotą obrzędów religijnych, których i my katolicy potrzebujemy, by w
pełni rozumieć swoją wiarę. Istotą magii jest chęć automatycznego
wymuszenia na bytach nadprzyrodzonych jakiegoś porządanego
skutku(panowania nad nimi).

Niestety dziś, nawet w Kościele katolickim, to, co jest temu
katolicyzmowi potrzebne, co jest jego integralną częścią- obrzędowość-
odrzucamy, myląc to z magicznością. I rzeczywiście brak nam tej
obrzędowości porządkującej rzeczywistość, wychowyjącej, zapewniającej
stabilność psychiczną i pouczającej jakie jest właściwe miejsce i czas
wszystkiego we wszechświecie. To ona sprawia, żę religia jest religią
czyli ma realny wpływ na wszystkie sfery rzeczywistości. A my
głuptaski katolicy- odrzucając owe naznaczenie rzeczywistości
symbolami, stanowiące podporządkowanie Świętemu- podcinamy własne
korzenie. Bo ktoś obrzędy nazwał mylnie magią. Podobnie właśnie, a
może właśnie z tym, w tym i przez to odrzuciliśmy kulturę ludową,
patrząc na nią, jako siedlisko zabobonów, z zasady niezgodne z naszą
religią. W efekcie mamy obumieranie tej relgii, które widać, bo nie
oszukujmy się- większość społeczeństwa chyli się bardziej w stronę
Palikota, niż Kościoła( trwając w ułomności światopoglądowej) i
zgodnie z antyreligijną definicją religii, twierdząc, że "wiara
objawiająca się na zewnątrz to obłuda"( bo "liczy się to, co w
sercu"), a wiara wpływająca na politykę, (czy w ogóle na coś innego,
niż ona sama, niż sfera religijna) to fanatyzm. Tylko, że wiara,
która dotyczy samej siebie, wiara, która nie rości sobie prawa do
regulowania życia jako całości to martwy obiekt muzealny. Treścią
wiary nie jest jakiś odrębny "byt wiary", ale rzeczywistość,
codzienność, wszystko. Taka "wiara sama w sobie" byłaby jak świątynia,
która służy nie modlitwie, a zarabianiu na turystach, jak samochód, do
którego może mamy sentyment, ale który już nikogo nie wozi. Byłaby też
jak kultura ludowa, która nie jest już kulturą- sposobem życia
codziennego, a emblematem etnicznym. To już nie jest religia, a
religionalizacja, która paradoksalnie, jak w przypadku wyżej
wymienionych tradycjonalizacji, w tym folkloryzacji, przyczynia się do
szybszej śmierci rzeczywistości, na którą się powołuje.

Ksiądz Natanek nie pojmuje na ogół wiary magicznie. To nasza społeczna
i naukowa opinia o ludowych formach pobożności uznaje czasem za
magiczne to, co jest właściwym sposobem uczenia sie wiary-
zakorzenionej w codzienności. I owszem, tak, jak i we współczesnej
pobożności, której nikt nie próbowałby nazwać magiczną, zdarzają się-
może nawet częściej- wymagania z istoty swej magiczne. Jednym z nich
jest argument niewierzących, wg którego Bóg, jeśli nie wysłuchał tego,
a tego, nie istnieje, albo się nie interesuje i nie ma co wierzyć.

W kulturze ludowej też zdarzały się magiczne rozumienia obrzędów,
wypaczające ich rzeczywisty sens, ale to nie znaczy, że trzeba
odrzucać dobre obrzędy. Bo na tej zasadzie wiedząc, że człowiek
błędnie pojmuje Boga, musielibyśmy uznać, że w ogóle zła jest wiara w
Boga. Musielibyśmy widząc, że wielu ludzi fałszuje, uczynić z
fałszowania synomim śpiewania i na tej zasadzie uznać, że śpiewanie
jest złe... Absurd.

A wracając do Intronizacji. Wiara w to, że Akt ten może coś zmienić
nie polega na wierze w moc sprawczą naszych czynów, ale na nadziei, że
gdy wyznamy szczerze wiarę w Chrystusa, gdy będziemy chcieli mu-tak
jak w kulturze ludowej- podporządkować wszystko, to Bóg nam pomoże.
Bo jest to głównie akt Woli. Rzekome przymuszanie do wiary przez
powszechną intronizację wyjaśniłem już wcześniej. Zachęcając i
przekonując do Tego Aktu nikogo nie przynuszamy. Wierzymy w to, żę
ludzie zechcą. A jeśli zachęcamy, to dladego, że jest ktoś, kto
jeszcze nie chce. A co do narzucania komuś podstaw prawnych opartych o
chrzescijaństwo: Narzucanie podstaw prawnych jest koniecznością
każdego państwa. Każe musi ustalić jakieś podstawowe wartości, wg
których będzie oceniane co właściwe, a co nie. Ci, któzy wyznaczają te
zasady muszą się liczyć, że będzie ktoś, kto się z nimi nie zgadza.
Szczerze nie zgadza. I te niezgodne światopoglądy się jakoś nazywają.
Mój nazywa się relgią. Ale dlatego, że nie ma czegoś takiego jak
"religia po prostu"(a raczej każdy uważa, że jego religia jest
"religią po prostu") jest to katolicyzm. Światopogląd kogoś innego,
zespół wartości może się nazywać inaczej. Może być niezgodny z moim. I
to jest oczywistość. I sprzeczne z moimi poglądami na przykład jest
obecne uznanie "neutralnych wartości etycznych". Nie ma czegoś
takiego. Bo nie istnieje coś takiego, jak uniwersalna miłość,
uniwersalne braterstwo, uniwersalna wolność.(a raczej każdy swoje
wartości uważa za totalne- Palikot chce, by wszyscy zgadzali się ze
świeckością państwa w jego rozumieniu i co logiczne chce wg tego
kształtować prawo. CZemu katolik nie chce kształotować prawa wg
własnych przekonań?) Jak pokazuje praktyka istnieją różne
światoopoglądy i religie dlatego, że sprzecznie definiują zakres
znaczeniowy tych określeń. Jesli tak, to nie są one tożsame, dlatego
nie można mówić o ich wspólności. Owszem, religie w wielu sprawach się
zgadzają, ale są jednocześnie całościami, dlatego inne ich elementy
fundamentalne, co do których nie ma zgodności redefiniują rozumienie i
praktyczne zastosowanie owych pól zgody. Z punktu widzenia konkretnych
religii wybranie owych pól zgody i wypreparowanie z nich "wartości
uniwersalnych" jest niemożliwe, bo punkty niezgody istnieją z tymi
"uniwersaliami" w istnym sprzężeniu zwrotnym, wszechzwiązku. Jeśli je
wypreparujemy do tak zwanego uniwersalnego systemu watrtości, to po
prostu stworzymy kolejną religię sprzeczną jako całość z każdymi z
poprzednich. Bo każda relgia, każdy światopogląd istnieje odrębnie
dlatego, że uważa swoją wizję za sprzeczną z innymi. Również jest tak
ze światopoglądem relatywnym, wbrew deklaracjom jego wyznawców. Bo
między relatywizmem, a nierelatywizmem reprezentowanym przez chociażby
katolicyzm, islam, inne wyznania chrześcijańskie, istnieje
sprzeczność. Jeśli więc owa uniwersalność jest nowym światopoglądem
fundamentalnym(w nienegatywnym znaczeniu tego słowa), to nie wolno go
wyznawać chociażby mnie- katolikowi. Bo owe wartości "uniwersalne dla
wszystkich", bez tych, które są uniwersalne wg katolików, nie są już
tymi samymi.

Każde działanie ludzkie odbija się w mentalności, a ta mentalność
kształtuje działanie. Zawsze. Człowiek jednak ma tą zdolność, że może
podjąć refleksję nad tymi kryteriami. Ale ma również inną zdolność-
nie musi tej refleksji podejmować- może albo nie zauważać takiej
potrzeby, albo po prostu jej nie chcieć. Ale to nie zmienia tytułowego
faktu: że kryteria ludzkiego wyboru są kształtowane przez otoczenie
kulturowe. A to otoczenie kulturowe kształtowane jest przez wszytkich
w zależności od tego jakie mają oni możliwości i wolę tego
kształtowania. A największe możliwości ma- nie oszukujmy się bogaty.
Bo za pieniądze może większy obszar rzeczywistości gospodarować jak
chce. To działaniea bogatych zaszczepiały w mentalność filozofów nowe
ideologie, które później pozwalały jeszcze mocniej tą rzeczywistość
kształtować na modłę najbardziej wpływiowych ośrodków. I pewnie tak
się stało, że ideolodzy- przekonani cześto o swojej inwencji
intelektualnej- tworzyli myśl, później podchwytywaną na powrót przez
wpływowych, że Kościół(co rozumiane było jako religia) nie może mieć
wpływu na politykę, że musi się ograniczać do sfery religijnej. I
udało się zasczepić w powyższy sposób w samym Kośćiele. W ten sposób
sprawiono, że katolicy sami zrezygnowali- myśląc, że tak trzeba z
kształtowania całej rzeczywistości przez religię, na rzecz
religionalizacji. Religii z istoty wszechpływowa zniknęła z ludzkich
mentalności, przestała być w sposób rzeczywisty wyznawana, a pozostała
tylko jej nazwa. Nazwa, ale nie treść. I ta nazwa- w takim układzie i
emblematy jej towarzyszące- pozbawione rzeczywistej funkcji- uznana
została za całą treść religii. W powyższym układzie jest to treść,
której na imię brak treści. Emblematy stały się nazwą dla sposobów
życia, które z tym, co ta nazwa pierwotnie oznaczała są sprzeczne.

Ad. 4.

Mój głos jest przykładem tego, ze nikogo nie chcę wyklinać. Wydaje mi
się więc, że odrzucanie Intronizacji na podstawie tego, że wielu ludzi
źle robi, jest takie, jak odrzucanie chrześcijaństwa dlatego, że
chrześcijanie grzeszą. To nieuprawniona generalizacja.

IV. "Królestwo Moje nie jest z tego świata"
Intronizacja Chrystusa

"Nie skądinąd bowiem szczęście dla państwa,
a skądinąd dla człowieka:
ponieważ państwo, to nic innego,
jak zgodny zespół ludzi"
(św. Augustyn, List do Macedończyków, rozdz, 3).

Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz ze swoim
narodem oddać królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i
posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą powagę i
przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny.
Pius XI Quas Primas

"Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była
rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod
Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i
społecznym.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!"
- Śluby Jasnogórskie.

To przyrzeczenie, oraz słowa wyrażone przez Papieża Piusa XI w
encyklice są treściowo tożsame z Intronizacją Chrystusa Króla, czyli z
Intronizacją Najświętszego Serca Jezusowego. Aby jednak akt o jaki
prosi Jezus Rozalię Celak był pełny potrzeba wspólnej deklaracji władz
państwowych i kościelnych. Przez ten akt, wierzę, spłyną na nas łaski,
które pomogą nam się poprawić, (co również było wyrażane w owych
objawieniach) i urzeczywistnić deklaracje Ślubów Jasnogórskich.

Intronizacja Chrystusa Króla, jest jest aktem, którego oddanie
zewnętrznych oznak czci i posłuszeństwa jest tylko częscią. CZęścią
rozpoczynającą proces poddawania wszystkiego Woli Bożej. Ale żeby
poddawać wszystko Woli Bożej trzeba się na to zdecydować. Intronizacja
jest oddaniem zewnętrznych, oznak czci i posłuszeństwa, których
konieczną konsekwencją ma być rzeczywiste posłuszeństwo Boskim Prawom
w każdym elemencie naszego życia.
Intronizację tłumaczyć należy jako wprowadzenie na tron. Chodzi tu o
tron nie wieczny, niezależny od naszej woli, ale ten który sami
obsadzamy, wedle wolnej woli. Bo ma być to Intronizacja Chrystusa
Króla, czyli tego, który był Królem zanim wprowadziliśmy go na tron
naszych przekonań i działań. Intronizacja, jak ta nazwa wskazuje nie
jest uczynieniem Chrystusa królem, ale rzeczywistym uznaniem tego
którego Królowanie nie zależy od żadnego wyboru ludzkiego.

Akt Intronizacji dokonany przez władze kościelne i świeckie można
podzielić na trzy części: akt woli, decyzję oficjalnie, uroczyście
podjętą i realizację tej decyzji. Żeby powyższe zdarzenia mogły się
dokonać, musi istnieć grono obywateli, którzy wychowają i wybiorą
polityków chcących Panowania Chrystusa. Trzeba bowiem, by ci którzy
przeprowadzą Intronizację z całego serca jej pragnęli, by dążenia do
oficjalnego, narodowo- społecznego aktu były emanacją dążeń
osobistych. A wszelkie starania o Intronizajcję mają być wobec
niechętnych ewangelizacją, czyli propozycją wyboru podstaw danych
przez Chrystusa, oraz wyżej wspomnianym wychowywaniem. Owi politycy
muszą dalej dążyć do realizacji omawianego tutaj aktu, i w końcu go
zrealizować, czyli chcieć. Jeśli nie chcą, to pozostaje nam dalej
prosić w modlitwach i przekonywać...Aż zechcą! A jak nie zechcą, to może
ktoś, kto już chce, zdecyduje się na konsekwentną działalność
polityczną. Do tego jednak potrzebna jest aprobata i pomoc władz
kościelnych- Pasterzy Duchowych. Wola wyrażona przez ludzi powyżej
wymienionych, musi zaistnieć w zrozumieniu istoty Intronizacji-
pragnieniu by Prawo Miłości Bożej regulowało prawo ludzkie, życie
ludzkie- to prywatne i publiczne. I chodzi o tą Miłość, którą wyraził
Chrystus w Ewangelii i w Tradycji Kościoła, Żywej Księdze Ewangelii
pisanej natchnieniem Ducha Świętego, który zechciał oddać arbitraż
prawdy Piotrowej Skale.

Zaistniał jednak spór o tożsamość pojęć: "Intronizacja Chrystusa
Króla" i "Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego". Osobiście nie
wpadłbym na pomysł, by wymyślić taki problem. Wychodząc bowiem z
założenia, że w Sercu Jezusa "mieszka cała Pełnia Bóstwa"*uznałem, że
Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego jest tożsama z
Intronizacją Chrystusa Króla, jest uznaniem Chrystusa za Króla w całym
tego słowa znaczeniu. Różność tych dwu pojęć wynika z różnych
perspektyw spoglądania na jedną istotę. Przez powyższe stwierdzenia
nie chcę w żadnym wypadku powiedzieć, że kiedy dokonało się
poświęcenia Sercu Jezusowemu przez rodziny, parafie, czy nawet całe
diecezje i w imieniu narodu, nie ma potrzeby Intronizacji. Przez nią
ma się dokonać nowe poświęcenie, choć sama stanowi kontynuację tego co
rozpoczęło się przez pierwsze poświęcenie.

Nie możemy zapominać, że to nie jest inicjatywa, którą sobie ludzie
wymyślili, ale, której żąda papież... Pan Jezus, jak wierzę od swych
wyznawców i do tego dokładnie określa jej przebieg i zasięg. I owe
wyznaczniki decydują o specyfice aktu, o który Bóg prosi i rozwiewają
wszelkie błędne głosy sugerujące, że taki akt już wielokrotnie miał
miejsce. Przekazy dane Rozalii Celak jasno mówią, że chodzi o wspólne
uznanie przez władze świeckie i duchowe, Prawa Bożego jako nadrzędnego
w stosunku do prawa ludzkiego i rzeczywiste konsekwencje prawne zgodne
z owym faktem. Prywatny, czy nawet publiczny akt dokonany w imieniu
tylko władz kościelnych i grupy ludzi, obojętne, czy nazwiemy to
Intronizacją, czy poświęceniem, nie jest aktem tożsamym z omawianym
tutaj, ale z jego znaczącą co prawda częścią. I tego typu dzieł było
już wiele. I jeśli Jezus mógł żądać od siostry Faustyny ustanowienia
święta Miłosierdzia, choć takie już było w Kościele, to tym bardziej
może żądać dzieła podobnego do praktykowanych od lat, z nich
wypływającego, ale j e d o p e ł n i a j ą c e g o . Chodzi
dokładnie o to co Papież Pius XI nazwał oddaniem zewnętrznych oznak
czci i posłuszeństwa królestwu Chrystusowemu, przez rządców państw
wraz ze swym narodem. Kościół reprezentuje królestwo Boże na ziemi, a
więc naturalnym jest, że to On ma przekazywać państwu zasady owego
posłuszeństwa i prowadzić je w należytym oddaniu Bogu czci. Oznacza
to, że tylko w łączności i współpracy z Kościołem (uwzględniając Jego
hierarchię) Intronizacja ta może być dokonana. Napisałem "Ta"
Intronizacja, bo chodzi o ten konkretny, jeden akt, zdefiniowany jak
powyżej przedstawiłem. Intronizacji, które się tak samo nazywają, ale
trochę co innego znaczą może być wiele. Przecież Poświęcenie
Najświętszemu Sercu Jezusowemu w wymiarze osobistym, rodzinnym, czy
dokonanym przez same władze kościelne też można nazwać Intronizacją .
I nie zaburzy to wcale jego sensu. Bo zarówno przez poświęcenie, jak
i intronizację prawo Boże ma regulować nasze ludzkie działania i
prawa, a Jezus ma być uznany Królem, któremu należy się zawsze
posłuszeństwo. A znaczenie różniące akt o jaki Jezus prosił przez
Rozalię Celakówną, od poprzednich, obejmuje podmioty dokonujące
aktu(władze kościelne, władze państwowe i naród jednocześnie) i
wspólność ich deklaracji, a także prawne jego konsekwencje.

Nie można mówić, że Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego jest
określeniem które nie oddaje pełni aktu ze względu na wyrażenie
przymiotu Boga, a nie jego całej Osoby. Przymiot ten, jakżem już
wcześniej pisał oddaje bowiem "całą pełnię Bóstwa", a więc i Całą
Osobę. Tłumaczenie, że określenie powyższe jest tylko wynikiem
przykładania szablonu zakorzenionego w pobożności Rozalii i dlatego
nie oddaje rzeczywistego sensu, o jaki chodzi Jezusowi jest również
błędem. Cały nasz język jest bowiem splotem przeróżnych szablonów,
zarówno na poziomie wyrazów jak i całych fraz, od których nie da się
uwolnić, które są językową koniecznością, tkwią w istocie, naturze
języka jako środka komunikacji i wyrażania sensów. Bóg o tym wie i
wiedział również, jakie schematy wyrażeniowe stosuje mistyczka z
Jachówki, kiedy decydował się, że za pomocą jej narzędzi poznawczych i
językowych wyrazi swoje przesłanie. Mógł przecież owe schematy
wykorzystać by przekazać sens o jaki rzeczywiście chodzi. I pozostaje
nam uznać, że określenie użyte przez Rozalię jest właściwe, bo tylko
takie znamy, jako przekazane jej w objawieniach. Zupełnie bezprawne
wydaje mi się wstawianie innego pojęcia jako "poprawniejszego" niż te,
które znamy z objawień jako dane przez Chrystusa. "Intronizacja
Chrystusa Króla" to przecież też szablon. I gdyby objawienia były dane
dziś i gdyby to ostatnie określenie zostało nam przekazane to mogliby
na tej zasadzie różni ludzie uważać, że jest ono niepoprawne, bo jest
szablonem. Zupełnie bezpodstawnie, podobnie jak bezpodstawne jest
takie samo podważanie określeń używanych przez Rózię. Liczy się tylko
to, czy schemat jest wewnętrznie spójny i czy oddaje istotę wyrażanego
znaczenia. A jak wcześniej wykazałem, zarówno "Intronizacja
Najświętszego Serca Jezusowego", jak i "Intronizacja Chrystusa Króla"
to określenia które oddają właściwie akt przedstawiony w objawieniach.
Sposób w jaki Rozalia operuje pojęciem Serca Jezusowego jest po prostu
właściwy, a określenie Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego
jest w jej ustach cytowaniem słów które w objawieniach usłyszała,
dlatego nie ma sensu go podważać, a lepiej używać jako określenia
głównego.

Gorąco pragnę tego dzieła, które wierzę- wypłynie od ludzi szczerze
go dokonujących (bo dziś, kiedy jest on powszechnie wyśmiewany, nawet
w Kościele, wymaga odwagi, miłości i rzeczywistego pragnienia), a
także pociągnie innych do wypełniania z sercem Prawa Bożej Miłości.
Wiem, że Pasterze Kościoła nie mogą i nie chcą do tego aktu
przymuszać,tak, jak nie mogą przymuszać nikogo do bycia katolikami,
ale mogą namawiać, uczciwie przekonywać, prosić- ewangelizować, aż
znajdą się przedstawiciele społeczeństwa, rządu, którzy zapragną
panowania Chrystusowego Szczęścia, aż doczekamy się z Bożą Pomocą
sytuacji, w której ten akt będzie możliwy.

Bardzo bym chciał, żeby wszyscy ludzie uznali Chrystusa za Króla <>.
Nie można jednak czekać na owych wszystkich, ale ufając, że akt
oficjalny- nie ludzkim wysiłkiem, ale Bożą mocą przyciągnie wielu do
<>, podejmować wszelkie starania, by Intronizacja mogła się dokonać.
Każdy zgodnie z własną rolą w Kościele.

Życzę obfitych Łask Bożych w Pasterskiej posłudze.

Z wyrazami szacunku i modlitwą o pojednanie w Chrystusie
Zwyczajny Katolik
I właśnie tak, jak poniżej staram się obronić biskupów ksiądz Piotr broni papieża- przed tymi samimi oskarżeniami- o herezję, o współprace z wrogami kościoła. Stosujmy jedną miarę.
Zwyczajny Katolik
Przeczytałem.
I ja też przyznałem, że posłuszeństwo hierarchom ma kres. Rzeczywiście Kościół pozwala wypowiedzieć posłuszeństwo w ogóle. Jkednakże tak jak już pisałem nie ma podstaw by wypowiadać posłuszeństwo- bo nie jesteśmy pewni, że biskupi są heretykami, że dopuszczają się ciężkiej nieprawości. JAkie macie podstawy? Żadne. BO chodzenie w marynarce nie jest, czy nawert schowanie Krzyża …Więcej
Przeczytałem.
I ja też przyznałem, że posłuszeństwo hierarchom ma kres. Rzeczywiście Kościół pozwala wypowiedzieć posłuszeństwo w ogóle. Jkednakże tak jak już pisałem nie ma podstaw by wypowiadać posłuszeństwo- bo nie jesteśmy pewni, że biskupi są heretykami, że dopuszczają się ciężkiej nieprawości. JAkie macie podstawy? Żadne. BO chodzenie w marynarce nie jest, czy nawert schowanie Krzyża Świętego(który mógł się po prostu przekrzywić) nie jest obiektywnym złem) Nawet spotkania z innowiercami takimi nie są, bo nie słyszałem, żeby którykolwiek biskup oddawał cześć bożkom. KArd. Dziwisz nawet upomniał benedyktynów tynieckich za wspólne medytacje z buddystami, czy coś takiego. Sam słyszałem jak już pisałem- jak kard. Dziwisz mówił w Kalwarii, że i w polityce obowiązywać winno prawo Chrystusowe. A czy nie o to chodzi w intronizacji? Czy nie powinniśmy więc domniemywać, że tutaj sprawa polega na językowym nieporozumieniu, na nieprawidłowym przenoszeniu informacji między przełożonym a podwładnym? TU nie ma mowy o herezji ze strony biskupa, nie wsparł on nigdy antykatolickiego działania masonerii- a na pewno nie możemy tego udowodnić, to wierzmy, że go nie ma. Jak już pisałem, może przyjęcie nagrody, to próba nawracania, dotarcia do tego środowiska... Tego nie wiemy, to zakładajmy dobrą wiarę.
Ks. Piotr rzeczywiście nie miał zgody na sprawowanie sakramentu pokuty i małżeństwa- bo to od przełożonych- poza sytuacją gdy nie ma innego księdza w pobliżu- zależy taka zgoda. Ksiądz nie musi jej dostać. Bo tak na prawdę pełnię kapłaństwa mają biskupi i oni udzielają swoich kompetencji według uznania...
Nieostrożne jest propagowanie publiczne niesprawdzonych oibjawień- nawet jeśli są one prawdziwe- tym bardziej, że papież zakazał kapłanom organizowania pielgrzymek [publicznych do Mieżdżugorie. Mogą jeździć wierni prywatnie- jak do miejsca modlitwy- ale nie objawień. W tym, zakresie nie powinno się wypowiadać posłuszeństwa, a tak się stało i biskupi mieli podstawy, by wyciągać dalsze konsekwencje. Źle się stało, że pomieszano to z ideą intronizacji. Źle się stało, że jacyś teologowie tą sprawę analizowali i to wszystko zer sobą powiązali opacznie. NO ale kardynał nie jest w stanie sam całej tej pracy analitycznej wykonać tym bardziej, że już swoje lata ma...
Jestem przekonany, że podstawą do kar dla księdza Piotra- jeśli nie w mniemaniu pracowników Kurii, to samego kardynała nie było przekonanie o tym, że Chrystusowe Prawo ma być realizowane i w polityce, ale ta cała otoczka- objawienia, Mieżdżugorie, wielkie oczyszczenie, a to wszystko splecione z przejęzyczeniami księdza Piotra i niezrozumieniem tych, którzy pracowali w owych komisjach w kurii.
Jeszcze jeden komentarz od Zwyczajny Katolik
Zwyczajny Katolik
Dziękuję JózefK za ten tekst. ZApisałem sobie i jutro będę czytał. POzdrawiam
tahamata
Józefie... jak to kardynał w marynarce? Purpurowej? 😀
To było żartobliwie. Teraz odniosę się do Krzyża pod kardynalską marynarką słowami św. Ludwika Grignon de Montfort, zawartymi w Liście do Przyjaciół Krzyża:
"Poznanie tajemnicy Krzyża w praktyce jest dane tylko nielicznym. Ten bowiem, kto chce wejść na Kalwarię, by tam, pośród swojego ludu, dać się ukrzyżować z Jezusem, musi być śmiałkiem …Więcej
Józefie... jak to kardynał w marynarce? Purpurowej? 😀

To było żartobliwie. Teraz odniosę się do Krzyża pod kardynalską marynarką słowami św. Ludwika Grignon de Montfort, zawartymi w Liście do Przyjaciół Krzyża:

"Poznanie tajemnicy Krzyża w praktyce jest dane tylko nielicznym. Ten bowiem, kto chce wejść na Kalwarię, by tam, pośród swojego ludu, dać się ukrzyżować z Jezusem, musi być śmiałkiem, bohaterem, człowiekiem zdecydowanym, z duszą wzniesioną ku Bogu; kimś, kto nie zwraca uwagi na świat i piekło, na własne ciało i własną wolę; kimś zdecydowanym wszystko opuścić, wszystko przedsięwziąć i wszystko wycierpieć dla Jezusa Chrystusa.
Wiedzcie, drodzy przyjaciele Krzyża, że ci spośród was, którzy nie mają owej determinacji, kroczą tyko na jednej nodze, lecą na jednym skrzydle i nie są godni pozostawać pośród was, ponieważ nie są godni miana przyjaciół Krzyża, który należy ukochać z Jezusem Chrystusem sercem wielkim i duszą ochotną[42]. Wystarczy mieć zaledwie taką połowiczną wolę, by zepsuć całe stado niczym parszywa owca. Jeśli już przez złą bramę świata dostała się choćby jedna z nich do waszej owczarni, niech w imię Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego zostanie przepędzona jak wilczyca spośród owiec!"
tahamata
Osobista wina jest nierozerwalnie związana z konkretnym przykładem. Nie ma różnicy między określeniem "cudzołożnik" a "człowiek uprawiający cudzołóstwo". No chyba że chodzi Ci o nieurażenie godności jednostki ludzkiej i owiniesz w sreberko gorszący fakt i rzekniesz ogólnikowo i bezosobowo: "cudzołóstwo jest grzechem" myśląc że gościu się zorientuje że to do niego. Wybacz...ale to nie jest tak …Więcej
Osobista wina jest nierozerwalnie związana z konkretnym przykładem. Nie ma różnicy między określeniem "cudzołożnik" a "człowiek uprawiający cudzołóstwo". No chyba że chodzi Ci o nieurażenie godności jednostki ludzkiej i owiniesz w sreberko gorszący fakt i rzekniesz ogólnikowo i bezosobowo: "cudzołóstwo jest grzechem" myśląc że gościu się zorientuje że to do niego. Wybacz...ale to nie jest tak, tak, nie, nie. Doceniam Twoją delikatność, ale czy to dobra droga nie jestem pewny... No chyba że ta delikatność wynika z podpisania listu imieniem i nazwiskiem :)

Do KEP-u napisałeś, czy do jakiegoś konkretnego biskupa? Jakie gremium wybrałeś, by podzielić się swoimi wątpliwościami? Czy wiesz, że odpowiedzi nie otrzymasz? Pisałem do swego biskupa... i nadziwić się nie mogłem, że nawet kurialna kancelaria słówkiem nie odpisała. Widać mieli ważniejsze sprawy. Nie mi oceniać ich kulturę. Dzięki postulowanej przez Ciebie postawie nigdy się nie dowiedzą, że postępują nieładnie.
Zwyczajny Katolik
żeby powiedzieć bratu, że się myli, nie trzeba mu mówić, że jest grzesznikiem, bezbożnikiem, masonem i zdrajcą. Wystarczy powiedzieć o konkretnym przykładzie tego zła bez dopisywania osobistej winy...
Zwyczajny Katolik
Owszem. Jest jednak różnica między trąbieniem na dachach, a upominainiem braterskim. A co powyżej robię? Piszę biskupom, z czym się z nimi nie zgadzam zakładając, że nie mają winy( Bo to to tylko sam Bóg wie), ale jednocześnie bronię przed zarzucaniem im winy. Dostrzegam to, w czym mają rację. Tak samo piszę księdzu Piotrowi w czym się z nim nie zgadzam, a jednocześnie nie zarzucam mu winy, wręcz …Więcej
Owszem. Jest jednak różnica między trąbieniem na dachach, a upominainiem braterskim. A co powyżej robię? Piszę biskupom, z czym się z nimi nie zgadzam zakładając, że nie mają winy( Bo to to tylko sam Bóg wie), ale jednocześnie bronię przed zarzucaniem im winy. Dostrzegam to, w czym mają rację. Tak samo piszę księdzu Piotrowi w czym się z nim nie zgadzam, a jednocześnie nie zarzucam mu winy, wręcz przeciwnie. Zastosujmy taką samą miarę do obu stron. Jaką miara my innym mierzymy, taką i nam odmierzą. A przecież każdy z nas ma wady, każdy czasem chociaż nieświadomie robi coś źle w dobrej wierze. Osobie poczytujmy dobrą wiarę, a nie błędy. WYkazujmy błędy po to, by osobie pomóc w realizacji jej domniemanej przez nas dobrej wiary
tahamata
A te regułki pamiętasz?
Grzeszących upominać.
Nieumiejętnych pouczać.
Wątpiącym dobrze radzić.
Strapionych pocieszać.
Krzywdy cierpliwie znosić.
Urazy chętnie darować.
Modlić się za żywych i umarłych.
Bo dla mnie kardynał chowający krzyż pod pazuchą marynarki jest godny upomnienia, pouczenia i dobrej rady.Więcej
A te regułki pamiętasz?

Grzeszących upominać.
Nieumiejętnych pouczać.
Wątpiącym dobrze radzić.
Strapionych pocieszać.
Krzywdy cierpliwie znosić.
Urazy chętnie darować.
Modlić się za żywych i umarłych.

Bo dla mnie kardynał chowający krzyż pod pazuchą marynarki jest godny upomnienia, pouczenia i dobrej rady.
Zwyczajny Katolik
A te- nie śpiewkę, lecz pieśń- znasz?
"Jeślibyś rzekł swemu bratu..."Więcej
A te- nie śpiewkę, lecz pieśń- znasz?

"Jeślibyś rzekł swemu bratu..."
tahamata
Tak, znam tą śpiewkę: papież-bohater i stado wilków dookoła.
Zwyczajny Katolik
NO i co z tego, że tam jest Nycz, Buzek i innowiercy?
My zbyt mało wiemy. Zastosuj zasade, która ks. Piotr zastosował do Papieża, gdy go bronił przed oskarżeniami o Asyż itd, o współprace z innowiercami, herezje itd.
tahamata
Opowiedz proszę co widzisz na zdjęciu: Siła obrazu kontra potęga słowa...
Zwyczajny Katolik
nie ma podstaw by twierdzić, że palą
tahamata
"4. Nie ma podstaw, by twierdzić, że kardynałowie świadomie
współpracują z wrogami Kośćioła."
no ba... oni palą, ale się nie zaciągają 🚬Więcej
"4. Nie ma podstaw, by twierdzić, że kardynałowie świadomie
współpracują z wrogami Kośćioła."

no ba... oni palą, ale się nie zaciągają 🚬
Zwyczajny Katolik
JO sie nie lękam.
Ale w Piśmie pisze tyz: "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni." "Każdy, kto by powiedział swemu bratu: "bezbożniku"..."
I jo nie kce o niki godać, ze jes bezbożnik, abo występny...
masada
Ks. Piotr przestrzegał przed jakimkolwiek lękiem.Ten inteligentny artykuł czuć swądem szatana.
Stenia
Dlatego powyższy artykuł napawa mnie lękiem, ponieważ powiedziane jest w Piśmie św.
Ps. 1:1-3
1. Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani nie zasiada w gronie szyderców,
2. Lecz ma upodobanie w zakonie Pana I zakon jego rozważa dniem i nocą.
3. Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód, Wydające swój owoc we właściwym czasie, Którego …
Więcej
Dlatego powyższy artykuł napawa mnie lękiem, ponieważ powiedziane jest w Piśmie św.
Ps. 1:1-3
1. Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani nie zasiada w gronie szyderców,
2. Lecz ma upodobanie w zakonie Pana I zakon jego rozważa dniem i nocą.
3. Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód, Wydające swój owoc we właściwym czasie, Którego liść nie więdnie, A wszystko, co uczyni, powiedzie się.
Jędrek
steniu -należy dodać ze ks.Natanek jest wybrańcem Chrystusa na czasy ostateczne którego prowadzi Słowo Boze -kierowane do Agnieszki -aby nas z tej ciemnicy wyprowadzić i przeprowadzić przez trudne czasu dni ostarecznych.
Stenia
Wady błędnowierców
3 Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, 4 jest nadęty, niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki. Z nich rodzą się: zawiść, sprzeczka, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, 5 ciągłe spory ludzi o wypaczonym umyśle i którym brak prawdy - ludzi, którzy uważają, że pobożność …Więcej
Wady błędnowierców
3 Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, 4 jest nadęty, niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki. Z nich rodzą się: zawiść, sprzeczka, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, 5 ciągłe spory ludzi o wypaczonym umyśle i którym brak prawdy - ludzi, którzy uważają, że pobożność jest źródłem zysku. 6 Wielkim zaś zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy. 7 Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy [z niego] wynieść. 8 Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni! 9 A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. 10 Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami.

Od siebie dodam, że kto jeśli nie biskupi budują sobie pałace, kto jeśli nie kapłani wyciągają rękę za sakramenty i żądają astronomicznych cen. Czy taki duchowny prowadzi swoje owce do Boga - nie, bo jego bożkiem są rzeczy materialne.
Bywam u ks. Piotra i tam nie ma przepychu, nie ma cen. Zamawiają ludzie u niego msze św. i jeszcze od nikogo nie słyszałam, aby określił kwotę, a u naszych miejscowych kapłanów i owszem, i to całkiem niemałe sumy. Kapłana obowiązkiem jest robi
ć wszystko, aby ludzie wracali do Kościoła, u mnie jest odwrotnie. Np. podczas kolędy, jeśli ktoś nie wyjdzie przed dom, ksiądz omija i idzie dalej.
Jest tyle ludzi potrzebujących pomocy, ale w Kościele nic za darmo.
Kocham mój Kościół i jest mi wstyd, że tak biskupi, jak i kapłani wiecznie wyciągają ręce nie bacząc, że naród ubożeje.
Każdy biskup, czy kapłan ma pensję, w Kościołach nic się nie zmienia (przynajmniej w tych do których ja chodzę), a ty człowieku ciągle daj i daj. Czasami jak czytam komentarze na innych forach (sama nie udzielam się), to trudno jest nie zgodzi
ć się z ludźmi.
Ks. Natanek nie otrzymuje pensji, ale ludzie widzą jego pracę i nie skąpią mu. Nie żyjemy w XVI, czy XVII wieku, mamy XXI wiek i każdy potrafi oceni
ć sytuację.
A to, że wielu jest posłusznym biskupom, którzy nie oddają czci Chrystusowi, zajmując jego miejsce są osobami zaślepionymi.
Tylko Jezus Chrystus jest naszym Zbawicielem i nade wszystko Jemu winniśmy posłuszeństwo i Uwielbienie oddaw
ć.
Nie wkładam wszystkich kapłanów jak i biskupów do tego samego worka, bo znam wielu bardzo dobrych kapłanów, którzy sami nakłaniają wiernych do oddawania czci Bogu, ale to i tak za mało.
Posłuszeństwo obowiązuje nas wobec prawych kapłanów, wobec prawych biskupów, wobec Papieża - a jak jest w rzeczywistości dobrze wiemy, dlatego należy pomijając nieposłusznych Bogu.
Bóg dał ludziom rozum, wzrok i słuch, i mamy używa
ć tych zmysłów, abyśmy nie poszli na zatracenie.
Jeśli idzie o posłuszeństwo Ojca Pio i św. Faustyny, musimy też wzią
ć pod uwagę czasy w jakich żyli. Dziś masoneria nie ukrywa się i działają otwarcie. Spróbowałby ktoś nie uklęknąć do komunii św. podczas mszy św. odprawianej przez Ojca Pio - a dziś kogo to obchodzi?