PRAWDZIWA siostra Łucja dos Santos wypowiedziała ostatnie słowa: „Serce Jezusa, Niepokalane Serce Maryi. Z Franciszkiem i Hiacyntą idziemy, idziemy, idziemy…”.

Maryja objawiała się Łucji po wydarzeniach z Fatimy. Ale jej życie było pełne cierpienia i tęsknoty
Lucia dos Santos/agefotostock/East News

Agnieszka Bugała - 13.02.22
Łucja dos Santos ma 10 lat i poważne zadania powierzone jej przez Maryję. W niedługim czasie umierają Franciszek i Hiacynta Marto, a także jej tata. Co ma robić? Dokąd iść? Do kogo się zwrócić? A przecież ona nawet nie potrafi czytać i pisać…
13 lutego 2005 r., po trzech godzinach modlitwy i cichego pożegnania ze światem, w klasztorze sióstr karmelitanek przy Rua Santa Teresa 16 w Coimbrze, siostra Łucja dos Santos wypowiedziała ostatnie słowa: „Serce Jezusa, Niepokalane Serce Maryi. Z Franciszkiem i Hiacyntą idziemy, idziemy, idziemy…”.
Odeszła o 17.25 – dokładnie w tej samej godzinie, w której osiemdziesiąt osiem lat wcześniej, na dębie w Fatimie, po raz pierwszy zobaczyła Matkę Bożą. Kto wie, czy w tej właśnie chwili Maryja nie objawiła się jej znowu? I tym razem na zawsze?
Zadania Łucji dos Santos
Życie Łucji, najstarszej widzącej Maryję w Fatimie, było długie i niełatwe. Zobaczyć Maryję to jedno, ale wypełnić zobowiązania, które nałożyła na dziesięcioletnią dziewczynkę – to już inna rzecz.

A przesłanie Maryi było jasne: konieczne i pilne jest ratowanie grzeszników przed piekłem, największą tragedią człowieka. Sposobem, który Bóg wybrał jest nabożeństwo do Niepokalanego Serca Jego Matki. Zawierzenie każdego kraju, w tym Rosji, Jej Sercu, ustanowienie nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca, przekazanie treści tajemnic fatimskich papieżowi, a potem zachowanie ostatniej z nich, trzeciej, aż do 1960 r.
Wszystkie te zadania spoczęły na Łucji – drobnej analfabetce z Aljustrel.

„W tym Sercu Ojciec zamknął swojego Syna, jak gdyby było ono pierwszym tabernakulum. Maryja była pierwsza kustodią, która Go strzegła” – pisała po latach, wyjaśniając kwestię „dlaczego Serce Maryi” i dodawała: „Wszyscy wiemy, co przedstawia w rodzinie serce matki – ono jest miłością!”.

Na zawsze z Maryją
„Hiacyntę i Franciszka wkrótce zabiorę do siebie, ty jednak zostaniesz tu przez jakiś czas. Pan Jezus chce posłużyć się tobą, bym była na ziemi bardziej znana i miłowana. Chce wprowadzić na świecie cześć mego Niepokalanego Serca” – usłyszała od Maryi w Fatimie.
„Więc zostanę tu sama?” – spytała. „Nie, córko. Ja cię nigdy nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do nieba” – powiedziała z czułością Maryja.
I rzeczywiście, wkrótce po zakończeniu objawień Franciszek i Hiacynta zachorowali na zbierającą wtedy żniwo w Europie grypę hiszpankę. U Franciszka doszło do powikłań i zapalenia płuc, zmarł 4 kwietnia 1919 r. w rodzinnym domu w Aljustrel. U Hiacynty rozwinęło się ropne zapalenie opłucnej. Mimo operacji usunięcia żeber, zmarła w lizbońskim szpitalu 20 lutego 1920 r.
Do dramatu śmierci najdroższych kuzynów w życiu Łucji dołączył jeszcze jeden: 31 lipca 1919 r., po zaledwie 24-godzinnej chorobie, zmarł jej tata. Cała rodzina – po dwóch pogrzebach dzieci – przeżyła szok.

Kolejne spotkania z Maryją
Trzy lata po objawieniach z trojga fatimskich pastuszków została tylko Łucja. W chwili śmierci kuzynki Hiacynty miała trzynaście lat. Zapowiedź Maryi o pozostaniu „przez jakiś czas” była dla niej krzyżem i tajemnicą.
„Jakiś czas” trwał aż do 2005 r., a więc osiemdziesiąt osiem lat. Był to czas modlitwy, pokuty, wdzięczności, tęsknoty, ale też kolejnych spotkań z Maryją, która odwiedzała Łucję w miejscach jej pobytu.
Maryja objawiła się Łucji w 1921, 1925, 1926, i 1929 r. Sumując ich spotkania z tymi z Fatimy – sześć objawień – Łucja dostąpiła łaski widzenia Jej aż dziesięć razy. Ale nieoficjalnych spotkań było więcej. Siostra Łucja nie zanotowała wszystkich wizyt Mamy z nieba. Niektóre z nich pozostały tajemnicą Maryi i Łucji.

Wyjazd z Fatimy
17 czerwca 1921 r. Łucja opuszcza Fatimę i wyjeżdża do szkoły prowadzonej przez siostry doroteuszki w Porto. Konieczność rozstania z bliskimi i miejscem objawień „Pani bardziej lśniącej od słońca” przeraża ją. Co ważne – już wtedy odkrywa w sercu zaproszenie do tego, by wstąpić do karmelu.
Od 13 października, gdy w czasie cudu słońca ujrzała Maryję jako Matkę Bożą z Góry Karmel, nasłuchiwała pragnienia, które co rusz powracało, aby przestąpić próg karmelu i tam, w odwiecznej ciszy, trwać przy Sercu Boga. Ale nie ma odwagi.
Czternastoletnia, nękana przez tłumy ciekawskich analfabetka, półsierota, nie wie, co powinna zrobić, jest zdezorientowana.
Od miejscowego biskupa otrzymuje radę, by wyjechać do miejsca, w którym trudno będzie ją odnaleźć – zarówno szukającym sensacji, jak i dziennikarzom.
Pamięta, że Maryja zleciła jej misję głoszenia orędzia fatimskiego, a w tym celu musi nauczyć się czytać i pisać. Sytuacja jednak ją przerasta. Nie wie jaką drogę wybrać, Maryja jej tego przecież nie powiedziała!

W drodze do karmelu
Tonie w ciemności, żali się Matce Bożej, przeżywa prawdziwy kryzys. Żegnając się z Fatimą odwiedza ukochane miejsca i nagle, w ciemności serca, w Cova da Iria, 15 czerwca 1921 r. zjawia się Maryja, kładzie dłoń na jej ramieniu i mówi: „Przychodzę po raz siódmy. Podążaj drogą, którą wskazuje ci biskup, gdyż taka jest wola Boga”.
To jest przełom! Łucja, która nie otrzymała dotąd żadnej formacji duchowej, nie wie, czym są kryzysy wiary, zasady rozeznawania w podejmowaniu decyzji, odkrywa, z pomocą Maryi, że kluczem jest pełnienie woli Bożej, a drogą bezpieczną – posłuszeństwo.
Na upragnioną chwilę wejścia w gęstą ciszę karmelu będzie musiała poczekać dwadzieścia siedem lat. Ale nie będzie sama. Królowa Karmelu będzie czekać razem z nią, ucząc ją odnawiać swoje „tak”.

27 lat później
„Skoro Pan Jezus tak dawno temu zostawił mnie w opuszczeniu, postanowiłam żyć jedynie pragnieniem kochania Go, cierpienia dla Jego miłości i zamiast pogrążać się coraz bardziej we własnej biedzie i nicości, znaleźć porę, kiedy nie będzie nikogo w kaplicy, upaść pokornie do jego stóp, prosić o przebaczenie mych zaniedbań, obiecać poprawę, następnie zapukać do drzwiczek tabernakulum, prosząc, by dał mi światło, bym mogła rozeznać, co robić” – pisała po latach, odsłaniając wypracowaną przez siebie metodę odczytywania woli Bożej.
25 marca 1948 r., za specjalnym pozwoleniem papieża Piusa XII, Łucja odeszła ze zgromadzenia św. Doroty i wstąpiła do zakonu Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel w Coimbrze. W zakonie przyjęła imię siostry Marii Łucji od Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi. „Bóg nie prosi o dużo lub mało. Bóg prosi o wszystko” – twierdziła.

57 lat w karmelu
Za kratami karmelu w Coimbrze spędziła pięćdziesiąt siedem lat. Siostry, które były świadkami jej życia twierdziły, że pouczające było patrzeć, jak siostra Łucja wypełnia swoje codzienne obowiązki. Jej prostota, naturalność, pracowitość zadziwiały i urzekały, a kruche ciało dźwigało intensywne życie wewnętrzne.
Trwała z wzniesionymi rękami, jak Mojżesz. Wstawiała się za światem i tuliła go w nieustającej modlitwie. Najbardziej lubiła przebywać w swojej celi, gdzie nieustannie składała ofiary za Kościół i nawrócenie grzeszników.

Siostry były świadome, że w tej celi odbywają się też odwiedziny z Nieba, a siostra Łucja dba, by było to prawdziwe Sanktuarium. Czasem prosiły siostrę Łucję, by je zawołała, gdy Matka Boża znów przyjdzie. Wtedy uśmiechała się radośnie i mówiła:
– Oczywiście! Ja będę wołać, a wtedy Ona sobie pójdzie!
Ale czasem mówiła też nagle, zapatrzona i szczęśliwa:
Otwórzcie oczy!

Maryja objawiała się Łucji po wydarzeniach z Fatimy. Ale jej życie było pełne cierpienia i tęsknoty
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA udostępnia to
4138
„Więc zostanę tu sama?” – spytała. „Nie, córko. Ja cię nigdy nie opuszczę.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Sekciarze z bractwa, którzy atakują wszystkie świętości, posądzają Matkę Bożą, że kłamie. Matka Boże przecież powiedziała Łucji: „Nie, córko. Ja cię nigdy nie opuszczę.''
Nie było, żadnego sobowtóra. Siostra Łucja była jedna i otrzymywała w dalszym ciągu przekazy z Nieba.
Andre Ob
Skąd mamy wiedzieć że ten przekaz jest prawdziwy a nie jakaś fałszywka. ???
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Jaki przekaz? Jeden konkretny, czy wszystkie zamieszczone w tym artykule?
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Quas Primas
I Sobór Watykański: Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym "Pastor aeternus" (1870), Denz. nr 1831:
"Jeżeli zatem ktoś mówi, że Biskup Rzymski posiada tylko urząd nadzorczy lub kierowniczy, a nie pełną i najwyższą władzę jurysdykcji nad całym Kościołem, nie tylko w rzeczach wiary i moralności, lecz także w tym, co dotyczy karności i rządzenia Kościołem na całym świecie; …
Więcej
Quas Primas

I Sobór Watykański: Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym "Pastor aeternus" (1870), Denz. nr 1831:

"Jeżeli zatem ktoś mówi, że Biskup Rzymski posiada tylko urząd nadzorczy lub kierowniczy, a nie pełną i najwyższą władzę jurysdykcji nad całym Kościołem, nie tylko w rzeczach wiary i moralności, lecz także w tym, co dotyczy karności i rządzenia Kościołem na całym świecie; albo jeśli mówi, że ma on tylko większą część, a nie całą pełnię tej najwyższej władzy; albo że ta jego władza nie jest zwyczajna i bezpośrednia bądź w odniesieniu do wszystkich poszczególnych kościołów, bądź wszystkich poszczególnych pasterzy i wiernych – niech będzie wyklęty".

Taką postawą samo FSSPX w oczywisty sposób przyłączyło się do heretyckich i schizmatyckich społeczności niesłusznie nazywających się katolickimi. Nie jest dozwolone uczestniczenie w niedzielnej Mszy Bractwa Św. Piusa X, ponieważ mamy tu do czynienia ze schizmatycką grupą, która się wyłączyła z Kościoła
. "
****************************************
Jesteście wyklęci!!!
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
jac05
,,Zły duch przez ostatnich, wybranych papieży, a wcześniej przez arcy-kapłanów Kajfasza i Annasza i faryzeuszy, zniszczyli prawdę,...''
**********
Panie Jacku, o jakich wybranych Papieży chodzi, którzy zniszczyli prawdę? Bo ja nie znam takiego Papieża.
Jeszcze jeden komentarz od MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Moje Niepokalane Serce nigdy cię nie opuści, zawsze będzie przy tobie, będzie ci schronieniem i drogą, która cię będzie prowadziła do Boga.'' Obietnica Maryi dana S. Łucji.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,13 lutego 2005 r., po trzech godzinach modlitwy i cichego pożegnania ze światem, w klasztorze sióstr karmelitanek przy Rua Santa Teresa 16 w Coimbrze, siostra Łucja dos Santos wypowiedziała ostatnie słowa: „Serce Jezusa, Niepokalane Serce Maryi. Z Franciszkiem i Hiacyntą idziemy, idziemy, idziemy…”.
Odeszła o 17.25dokładnie w tej samej godzinie, w której osiemdziesiąt osiem lat wcześniej …Więcej
,,13 lutego 2005 r., po trzech godzinach modlitwy i cichego pożegnania ze światem, w klasztorze sióstr karmelitanek przy Rua Santa Teresa 16 w Coimbrze, siostra Łucja dos Santos wypowiedziała ostatnie słowa: „Serce Jezusa, Niepokalane Serce Maryi. Z Franciszkiem i Hiacyntą idziemy, idziemy, idziemy…”.

Odeszła o 17.25dokładnie w tej samej godzinie, w której osiemdziesiąt osiem lat wcześniej, na dębie w Fatimie, po raz pierwszy zobaczyła Matkę Bożą. Kto wie, czy w tej właśnie chwili Maryja nie objawiła się jej znowu? I tym razem na zawsze?''
********************************

DOWÓD NA TO, ŻE TO BYŁA PRAWDZIWA S. ŁUCJA A NIE JEJ SOBOWTÓR:

DZIEŃ I GODZINA ŚMIERCI ORAZ WYPOWIEDZIANE OSTATNIE SŁOWA.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Za kratami karmelu w Coimbrze spędziła pięćdziesiąt siedem lat. Siostry, które były świadkami jej życia twierdziły, że pouczające było patrzeć, jak siostra Łucja wypełnia swoje codzienne obowiązki. Jej prostota, naturalność, pracowitość zadziwiały i urzekały, a kruche ciało dźwigało intensywne życie wewnętrzne.
Trwała z wzniesionymi rękami, jak Mojżesz. Wstawiała się za światem i tuliła go …
Więcej
Za kratami karmelu w Coimbrze spędziła pięćdziesiąt siedem lat. Siostry, które były świadkami jej życia twierdziły, że pouczające było patrzeć, jak siostra Łucja wypełnia swoje codzienne obowiązki. Jej prostota, naturalność, pracowitość zadziwiały i urzekały, a kruche ciało dźwigało intensywne życie wewnętrzne.
Trwała z wzniesionymi rękami, jak Mojżesz. Wstawiała się za światem i tuliła go w nieustającej modlitwie. Najbardziej lubiła przebywać w swojej celi, gdzie nieustannie składała ofiary za Kościół i nawrócenie grzeszników.

Siostry były świadome, że w tej celi odbywają się też odwiedziny z Nieba, a siostra Łucja dba, by było to prawdziwe Sanktuarium. Czasem prosiły siostrę Łucję, by je zawołała, gdy Matka Boża znów przyjdzie. Wtedy uśmiechała się radośnie i mówiła:
– Oczywiście! Ja będę wołać, a wtedy Ona sobie pójdzie!
Ale czasem mówiła też nagle, zapatrzona i szczęśliwa:

Otwórzcie oczy!
**********************************
Siostry same dają świadectwo , że S. Łucja była prawdziwa. Sobowtór nie wytrzymałby tyle czasu w świętości, w odosobnieniu i na modlitwie. Taka siłę wytrwania może dać tylko Niebo. Prawda sama się obroni.
Andre Ob
Która prawdziwa siostra Łucja???
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Andre Ob
Ta która, za kratami karmelu w Coimbrze spędziła pięćdziesiąt siedem lat.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
W obiegu krąży opinia, że to nie była Siostra Łucja, tylko jej sobowtór.
Ten artykuł poświadcza, że jest to kłamstwo.
Andre Ob
W obiegu nie krąży opinia tylko są materiały naukowe z porównań tych dwóch sióstr Łucji. Tylko ślepy nie dostrzega różnicy. Podmienili siostrę Łucję tak samo jak i Papieża Pawła VI. Mechanizm od lat zawsze jest ten sam kto jest nie po linii masońskiej jest eliminowany lub zamieniany sobowtórem. Papieża Jana Pawła I też masoni uśmiercili.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Andre Ob
Jakie materiały naukowe? W dzisiejszych czasach wszystko można podrobić i zmienić. Trzeba mieć swój rozum i nie wierzyć we wszystkie kłamstwa, które są puszczane w obieg. Niebo dało znaki w czasie śmierci s. Łucji. Jest dużo dowodów, tylko trzeba chcieć widzieć. Bo nie wszyscy chcą.
Andre Ob
Czas pokaże gdzie prawda a gdzie fałszywka
Andre Ob
Chciałem zadać jedno pytanie które zadałem zaufanemu kapłanowi czy Bergoglio jest prawowiernym papieżem i czy jest heretykiem???
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Przecież to widać, słychać i czuć. Po owocach wszystko poznajemy. Pismo Święte nazywa go fałszywym prorokiem. Otrzymał podwójne przekleństwo Św. Pawła. Głosi nam nową ewangelię, zwodzi i prowadzi wiele dusz na wieczne potępienie.
Andre Ob
Ten mój zaufany kapłan odpowiedział mi, że wszystko na to wskazuje że jest heretykiem
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Andre Ob
Mój spowiednik też to powiedział.
Andre Ob
Tylko do wielu kapłanów i wiernych to nie dociera, odlecieli totalnie a właściwie zostali zawieszeni w czasoprzestrzeni propagandy posłuszeństwa zwiesznikom z ich ignorancją na poziomie szkoły specjalnej
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Wielu Kapłanów wie o tym, kim jest bergoglio, ale albo ze strachu ,albo z fałszywego posłuszeństwa milczą. Straszne czasy. Teraz trzeba samemu się ratować i być czujnym, aby nie być zwiedzionym.