Edward7
61,6 tys.

OGÓLNOŚWIATOWE OSTRZEŻENIE

Komentarz Eleison nr DCCLXXXII (782) Biskup Ryszard Williamson
Wprawdzie istnieje ryzyko, że wielu spośród Czytelników zna już sprawę, której poświęcona zostanie niniejsza edycja Komentarzy, jednak ze względu na to, iż jest prawdopodobne, że ostrzeżenie z Garabandal jest autentyczne, a w konsekwencji dotknie każdego żyjącego człowieka i to bez względu na to, czy o tym wie, czy nie, czy mu się to podoba, czy nie, z istotnym wpływem na jego wieczne zbawienie lub potępienie, przyjszyjmy się temu ostrzeżeniu. Po pierwsze, krótkie przedstawienie wydarzeń z Garabandal. Po drugie, powód, dla którego władze kościelne nie udzieliły jeszcze tamtym wydarzeniom oficjalnej aprobaty. I po trzecie, dlaczego tamte wydarzenia pasują do naszej obecnej sytuacji jak klucz do zamka. Ostrzeżenie jest takiej natury, że kiedy już nastąpi, Czytelnicy mogliby skarżyć się: „Jeśli wiedzieliście o tym, czemu nam nigdy o tym nie powiedzieliście?”. Zatem oto ono:

Garabandal to mała wioska położona w górach w północnej Hiszpanii, około godziny drogi samochodem na południe od miasta Santander, w połowie drogi z zachodu na wschód Hiszpanii. W tej wiosce w latach 1961-1965 Matka Boża ukazała się około 2000 razy czterem górskim dziewczynkom, które nie miały praktycznie żadnej wiedzy ani doświadczenia dotyczącego tego, co dzieje się w świecie i Kościele poza ich własną wioską. Już sama ta bezprecedensowa liczba objawień sugeruje, że miały one szczególne znaczenie. Zawierały one dwa uroczyste orędzia z 1961 i 1965 roku oraz trzy wielkie proroctwa: o wielkim Ostrzeżeniu, wielkim Cudzie i wielkim Oczyszczeniu. Jedna z tych czterech dziewcząt ma znać dokładną datę Cudu i ma ją podać do wiadomości publicznej tydzień przed nim, natomiast daty pozostałych wydarzeń nie są znane.

Jak opisuje jedna z czterech dziewcząt, Conchita, z tego, co powiedziała jej Matka Boża wynika, iż Ostrzeżenie będzie całkowicie nadprzyrodzonym wydarzeniem, pochodzącym bezpośrednio od Boga, aby napełnić sumienia wszystkich żyjących ludzi światłem, aby pokazać im, jak wyglądają ich dusze przed Bogiem, ze wszystkimi ich grzechami. Mając na uwadze bezbożny stan świata, doświadczenie to będzie dla większości ludzi „odczuwalne niczym ogień”, ale nie będzie trwało długo. Niektórzy ludzie umrą z tego powodu, ale niewielka liczba, natomiast wszyscy będą przez to przygotowani do zwrócenia uwagi na wielki Cud, który ma nastąpić. W rzeczywistości Ostrzeżenie będzie aktem Bożego miłosierdzia, ponieważ normalnie, kiedy dusze dowiadują się o swoim stanie przed Bogiem na sądzie szczegółowym, następującym natychmiast po śmierci, nie mają już szansy na zmianę Bożego wyroku. Natomiast po Ostrzeżeniu z Garabandal niewielu ludzi umrze, a wszyscy inni będą mogli dobrowolnie zmienić swoje życie. To Ostrzeżenie ma sens w naszym świecie ogarniętym zamętem i kłamstwem, ponieważ będzie to czysta prawda od Boga, pocieszająca dobrych ludzi i usuwająca wszelką ignorancję

Jednakże władze kościelne jeszcze nie zatwierdziły oficjalnie objawień Matki Bożej w Garabandal, a to z powodu czasu i treści tych wydarzeń. Sobór Watykański II (1962-1965) był wielką zdradą Prawdy, Wiary, Kościoła katolickiego. Garabandal (1961-1965) było z kolei potwierdzeniem katolickiej Prawdy, Wiary, Kościoła. W pierwszym uroczystym Orędziu z 1961 roku Matka Boża ostrzegła, że „kielich się wypełnia”. W swoim dłuższym uroczystym Orędziu z 1965 roku powiedziała między innymi, że „kielich się przelewa” i że „wielu kardynałów, biskupów i księży jest na drodze do zatracenia i zabiera ze sobą wiele dusz”. Czy może być trafniejsze podsumowanie tego, co działo się na Soborze Watykańskim II? Jednak można zrozumieć, że duchownym nie podobało się to, co Ona mówiła! 2000 objawień, aby ostrzec Kościół i świat, że Sobór był wielkim błędem.

Wreszcie, Garabandal pasuje do naszego współczesnego świata jak klucz do zamka. Respektując wolną wolę hierarchów, Wszechmogący Bóg pozwala im na to, by w obliczu zbliżającego się końca świata (czasu dopow.) potwornie zbłądzili. Ale zejście pasterzy na manowce powoduje ogromne zamieszanie wśród owiec, zarówno katolickich, jak i niekatolickich. Wszystkim ludziom Pan Bóg da nadzwyczajne wydarzenie, które uwolni ich od wszechobecnego zdezorientowania, nim będą musieli odpowiedzieć w chwili śmierci za to, jak spędzili swoje życie. Cóż za wielka łaska! I ma ona zostać potwierdzona przez wielki Cud, który ma się wydarzyć w samym Garabandal, i ma przewyższyć cud wirującego słońca, który miał miejsce w 1917 troku w Fatimie.

Kyrie eleison.

fsspxr-Komentarze Eleison

13 tajemnic objawień w Garabandal
V.R.S.
"aby zaakceptowali równie nieuczciwego lub po prostu kiepskiego uczonego Henri de Lubaca"
---
Panie Edwardzie, snując swoje baśnie o Janie Pawle II, niech pan będzie chociaż na tyle uczciwy żeby opisać jak postrzegał on o. Henriego de Lubaca, którego z uwagi na to postrzeganie uczynił nawet kardynałem. Za ów opis niech wystarczą słowa samego Jana Pawła II:
„Szczególnie wiele zawdzięczam Ojcu …Więcej
"aby zaakceptowali równie nieuczciwego lub po prostu kiepskiego uczonego Henri de Lubaca"

---
Panie Edwardzie, snując swoje baśnie o Janie Pawle II, niech pan będzie chociaż na tyle uczciwy żeby opisać jak postrzegał on o. Henriego de Lubaca, którego z uwagi na to postrzeganie uczynił nawet kardynałem. Za ów opis niech wystarczą słowa samego Jana Pawła II:
„Szczególnie wiele zawdzięczam Ojcu Yves Congarowi i Ojcu Henriemu de Lubac. Pamiętam jeszcze dzisiaj, jakimi słowami ten ostatni zachęcał mnie do kontynuowania tej linii, jaka się zaznaczała przez moje uczestnictwo w dyskusji. Było to już w czasie zebrań w Watykanie. Od tego czasu szczególnie się z o. de Lubac zaprzyjaźniłem” (Jan Paweł II: Przekroczyć próg nadziei)

„Drugim Francuzem, z którym się zaprzyjaźniłem, był teolog Henri de Lubac SJ, którego ja sam kreowałem wiele lat później kardynałem. Sobór to był nadzwyczajny okres poznawania biskupów i teologów, zwłaszcza w poszczególnych Komisjach. (…) Z Niemcami też byłem zaprzyjaźniony. Z kardynałem Alfredem Bengschem, o rok ode mnie młodszym. Z Josephem Hoeffnerem z Kolonii, Josephem Ratzingerem – to byli duchowni wyjątkowo przygotowani teologicznie.” (Jan Paweł II: Wstańcie, chodźmy!)
Edward7
Czy Bergoglio wierzy w kantowski "masoński naturalizm" w przeciwieństwie do Jana Pawła II?
Podjęta przez papieża Jana Pawła II na Soborze Watykańskim II próba zmieszania akwinowskiej metafizyki obiektywnej rzeczywistości z półkantowską/modernistyczną myślą subiektywistyczną doprowadziła do takich rzeczy jak katastrofalnie "ekumeniczny" Asyż "spotkanie modlitewne" i wiele innych problematycznych …Więcej
Czy Bergoglio wierzy w kantowski "masoński naturalizm" w przeciwieństwie do Jana Pawła II?

Podjęta przez papieża Jana Pawła II na Soborze Watykańskim II próba zmieszania akwinowskiej metafizyki obiektywnej rzeczywistości z półkantowską/modernistyczną myślą subiektywistyczną doprowadziła do takich rzeczy jak katastrofalnie "ekumeniczny" Asyż "spotkanie modlitewne" i wiele innych problematycznych działań jego pontyfikatu, ale zachował nienaruszone, w większości, moralne i dogmatyczne nauczanie Kościoła, pomimo niejasności i braku jasnych definicji w dokumentach Soboru Watykańskiego II, na co zwracał uwagę arcybiskup Marcel Lefebvre po Soborze Watykańskim II.

... Zwodniczy Gilson, który przez wielu nazywany jest "głównym uczonym Akwinaty w XX wieku", nie tylko wprowadził w błąd Jana Pawła II, ale większość ortodoksyjnych (nawet niektórych tradycjonalistów) katolików, aby zaakceptowali równie nieuczciwego lub po prostu kiepskiego uczonego Henri de Lubaca, który wysunął fałszywe twierdzenie, że Tomasz z Akwinu nie czynił rozróżnienia między naturą a łaską nadprzyrodzoną....

Niestety, pozornie jednoznaczna czysto kantowska/modernistyczna subiektywistyczna teologia Franciszka niezmieszana z tomistyczną metafizyką przynosi "nową formę katolicyzmu". Jest to masoński naturalizm zamaskowany cytatami Ojców Kościoła... frontalny atak na Tomasza z Akwinu." Ta teologia wydaje się prowadzić do jego ataku na moralne i dogmatyczne nauki Kościoła, takie jak; Komunia dla cudzołożników i inne błędy.
...
"[Kantowski/modernistyczny] schemat Blonda utrzymuje, że uzasadnienie wiary należy znaleźć poprzez zwrócenie się do wewnątrz, do osobistego doświadczenia ludzkiego podmiotu. Ten zwrot ku podmiotowi jest charakterystyczny dla filozofii nowożytnej, od Kartezjusza aż po idealizm Kanta i Hegla i dalej, i stanowił główne wyzwanie dla tradycyjnej apologetyki katolickiej... Gdyby było tak, że wewnętrzne doświadczenie uzasadnia wiarę, gdyby każdy człowiek miał znaleźć dowód na istnienie Boga w obrębie własnego życia, to na czym opierałby się autorytet nauczycielski Kościoła?" - Liberał AnthonyCarroll [Modernism: The Philosophical Foundations]

Scholar Douglas Flippen w filozoficznym artykule "Was John Paul II a Thomist or a [Kantian] Phenomenologist?" podaje intelektualną historię papieża Jana Pawła II (Karola Wojtyły). Pokazuje jak ważna stała się dla niego filozofia kantowska głównie w postaci fenomenologii Maxa Schelera. Po lekturze Flippina i innych badaczy okazuje się, że próba Wojtyły wymieszania tomistycznej metafizyki obiektywnej rzeczywistości i bytu z kantowską Schelerowską subiektywistyczną myślą doprowadziła do takich rzeczy jak katastrofalnie "ekumeniczny" Asyż "spotkanie modlitewne" i wiele innych problematycznych działań jego pontyfikatu.

Flippin pokazuje kantowskie wpływy na Wojtyłę: "Ksiądz Wojtyła mieszkał w kolegium belgijskim w Rzymie i w ośrodku dla... Tomizm transcendentalny... tak nazwany, ponieważ jego podejście do myśli św. Tomasza jest pod wpływem transcendentalnego systemu filozofii Immanuela Kanta..." " ... Po uzyskaniu drugiego doktoratu z pracą o etyce [kantowskiego] fenomenologa Maxa Schelera, ksiądz Wojtyła został powołany w 1954 roku na wydział filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego..." [Library : Was John Paul II a Thomist or a Phenomenologist?]

Scholar Flippen podaje dokładny czas, kiedy Wojtyła zaczął myśleć, że filozofia kantowska stała się być może równie ważna jak tomizm. Myślał, że kantowska myśl Schelera może uzupełnić "pewien brak w podejściu" tomizmu. Rzekomo solidny tomista Etienne Gilson tzw. "historyczny lub egzystencjalny Tomizm", jak się wydaje, mógł pomóc zwrócić go ku Kantowi poprzez Schelera: "Wydaje się prawdopodobne, że w tym czasie ksiądz Wojtyła stałby się bardziej świadomy różnych podejść do myśli św. Tomasza. Przyczyną tego jest nie tylko fakt, że studiował na Angelicum u o. Garrigou-Lagrange'a, nazywanego tomistą tradycjonalistycznym ze względu na jego podejście do Tomasza poprzez tradycję komentarzy Kajetana i Jana od św. Tomasza, ale także to, że Jacques Maritain i Etienne Gilson, to dwaj najsłynniejsi [domniemani] tomiści XX wieku, od lat dwudziestych XX wieku byli aktywni w promowaniu myśli Tomasza, co nie mogło ujść uwadze na Angelicum. Zarówno Gilson, jak i Maritain, ale zwłaszcza Gilson, mogliby być nazwani tomistami historycznymi lub egzystencjalnymi ze względu na ich zainteresowanie odzyskaniem autentycznej myśli Tomasza i ze względu na ich przekonanie, że historyczna myśl Tomasza koncentrowała się na akcie istnienia jako znajdującym się w sercu rzeczywistości...".

"... Ksiądz, a potem biskup, Wojtyła wykładał w Lublinie od 1954 do 1961 roku. W tym okresie czasu wzrosło jego zrozumienie i uznanie dla metafizycznego podejścia św. Tomasza. Było to spowodowane nie tylko jego własną kontynuacją pracy nad św. Tomaszem, ale także interakcją z kolegą o nazwisku Stefan Swieżawski. Jak zauważa George Weigel w swojej biografii Jana Pawła II, "Poprzez kolegów z wydziału na KUL-u, a zwłaszcza Stefana Swieżawskiego, Wojtyła po raz pierwszy poważnie zetknął się z historycznym odczytaniem Tomasza z Akwinu przez Etienne'a Gilsona oraz z nowoczesnym tomistycznym odczytaniem katolickiej etyki społecznej przez Jacques'a Maritaina. "8 W tym okresie ksiądz Wojtyła opublikował szereg esejów, z których wiele uwzględnia myśl św. Tomasza i korzystnie porównuje ją z myślicielami współczesnymi. A jednak w jego traktowaniu myśli św. Tomasza w tym okresie następuje zmiana tonu. Na początku jego pochwała Tomasza wydaje się bez zastrzeżeń. Pod koniec znajdujemy krytykę pewnego braku w podejściu Tomasza i podkreślenie pozytywnego wkładu pochodzącego z ruchu fenomenologicznego. (Was John Paul II a Thomist or a Phenomenologist?: Library : Was John Paul II a Thomist or a Phenomenologist?)
(wynika że KUL psuje księży dopow)

Wikipedia daje bardzo przybliżone (nie dokładne) wyobrażenie o tym, co mieli na myśli tak zwani "tomiści egzystencjalni", tacy jak Gilson i Henri de Lubac, kiedy fałszywie twierdzili, że "historyczna myśl Tomasza skupiła się na akcie istnienia jako będącym w centrum rzeczywistości": "Teza, że istnienie poprzedza istotę (francuski: l'existence précède l'essence) jest centralnym twierdzeniem egzystencjalizmu, który odwraca tradycyjny pogląd filozoficzny, że istota (natura) rzeczy jest bardziej fundamentalna i niezmienna niż jej istnienie (sam fakt jej bycia).[1] Dla egzystencjalistów istoty ludzkie - poprzez swoją świadomość - tworzą własne wartości i określają sens swojego życia, ponieważ istota ludzka nie posiada żadnej wrodzonej tożsamości ani wartości. Ta tożsamość lub wartość musi być stworzona przez jednostkę. Poprzez stawianie aktów, które je konstytuują, czynią one swoje istnienie bardziej znaczącym.[2][3]

"Ideę tę można odnaleźć w pracach filozofa Sørena Kierkegaarda w XIX wieku,[4] ale jednoznacznie sformułował ją filozof Jean-Paul Sartre w XX wieku. Trójsłowna formuła pochodzi z jego wykładu z 1945[5] roku "Egzystencjalizm jest humanizmem",[6] choć antecedencje pojęcia można znaleźć w "Bycie i czasie Heideggera".[7]"

Niestety, Wojtyła zaufał (został zmylony przez uczelnie), że nieuczciwy "egzystencjalny tomista" Gilson "ponownie odczytał Tomasza z Akwinu" i jest to prawdą. To nie był tomizm. Znany tomista dr Ralph McInerny szczegółowo pokazuje w swojej książce ""praeambula fidei : Thomism and the God of the Philosophers" oszustwo Gilsona:

"Gilson... fragment [tomisty] Cajetana... kiedy Tomasz mówi, że esse [istnienie] jest aktualnością wszystkich rzeczy, nawet form. Gilson zapewnia, że jest to nowość, nieznana Arystotelesowi... Atak Gilsona na Kajetana jest jednym z aspektów jego krytyki Arystotelesa... jest widziany przez pryzmat coraz bardziej pomysłowej interpretacji esse [istnienia] przez Gilsona... jest... boleśnie jasne, że chce on zrobić sprawę przeciwko [tomiście] Kajetanowi, a uczciwość wobec wielkiego komentatora [Tomasza] nie będzie charakteryzować jego krytyki... Na razie rozważmy to, co podkreśla: substancja w rozumieniu Tomasza może być terminem pokolenia tylko dlatego, że ma swój własny akt istnienia... Byt jest określeniem generacji; to, co jest generowane, istnieje dzięki temu procesowi generacji. Z pewnością Gilson nie ma na myśli sugestii, że coś jest generowane, a następnie otrzymuje akt istnienia. Czy też sugeruje, że rzeczy istniejące nie są dla Arystotelesa terminami generacji... "

"... gilsonowski atak na kardynała Kajetana... z zażenowaniem czyta się ten... atak [na] jednego z gigantów szkoły tomistycznej.... Kajetan [...] [i tomista] Garrigou-Lagrange jest demonizowany przez Gilsona i Maritaina... Możliwe, że ci, których krytykował, mieli rację [w sprawie Tomasza], a on się mylił..." "...Gilson czyni swoim stanowisko Kanta, że istnienie nie jest predykatem.... Gilson napisał... "Byt - mówi Kant - nie jest najwyraźniej predykatem ani pojęciem czegoś, co może być dodane do rzeczy".... Na czym polega tomistyczność twierdzenia Gilsona..."

"... Wielkość tego, co on [Gilson] przypisuje Tomaszowi, nie znajduje się u Tomasza... 'Żaden tomista - przyznaje Gilson - dążąc do wyrażenia tego, powinien napisać, że istnienie (esse) nie jest poznawane przez pojęcie.' Pochodząc od historyka [Gilsona], który był tak surowy dla innych interpretatorów Tomasza [takich jak Kajetan i Garrigou-Lagrange], jest nieco rozbrajające, gdy mówi się, że 'historycznie rzecz biorąc, nasze [Gilsona] sformułowania są niedokładne' i że powinien był wyjaśnić, że nie używa języka św. Tomasza." ("praeambula fidei : tomizm i Bóg filozofów", str. 52-54,68, 152-153)

Zwodniczy Gilson, który przez wielu nazywany jest "głównym uczonym Akwinaty w XX wieku", nie tylko wprowadził w błąd Jana Pawła II, ale większość ortodoksyjnych (nawet niektórych tradycjonalistów) katolików, aby zaakceptowali równie nieuczciwego lub po prostu kiepskiego uczonego Henri de Lubaca, który wysunął fałszywe twierdzenie, że Tomasz z Akwinu nie czynił rozróżnienia między naturą a łaską nadprzyrodzoną.

Gdy czyta się "praeambula fidei" uczonego McInerny'ego, jest oczywiste, że uważa on Gilsona za prawdziwego uczonego, który był nieuczciwy w swoich dyskursach na temat Kajetana i Akwinaty, podczas gdy, jak się wydaje, nie uważa de Lubaca za "ortodoksyjnego" lub zbytnio uczonego: "'Nadprzyrodzone' przyniosło de Lubacowi... uciszenie... w końcu de Lubac dowiedział się, że to inni jezuici, a nie dominikanie, zakwestionowali ortodoksyjność jego poglądów.... Jeśli de Lubac pomylił się w odczytaniu św. Tomasza przez Cajetana, to co dopiero mówić o zrozumieniu Tomasza przez samego de Lubaca." ("praeambula fidei", str. 70, 84)

Chodzi o to, jak pokazuje McInerny w swojej książce, że Gilson i de Lubac byli zespołem, który pracował nad zdyskredytowaniem Kajetana i ostatecznie prawdziwej nauki św. Tomasza. Biedny uczony de Lubac potrzebował reputacji Gilsona jako uczciwego uczonego, aby ukryć swoje "kwestionowanie... ortodoksji" i nieuczciwe lub słabe stypendium.

Można argumentować, że częścią tego, co uczynił teolog nouvelle de Lubac, jest zastąpienie nieomylnego nauczania Kościoła kantowskim/modernistycznym nauczaniem, w którym wszystkie ludzkie doświadczenia (pogańskie, heretyckie, przyziemne, itd...) są równe odkupieniu, łasce i nauce danej nam przez Wcielenie, Mękę i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, nauczanej i administrowanej poprzez sakramenty przez ustanowiony przez Niego Kościół:

"Odrzucenie proporcjonalnej natury ludzkiej oddziela de Lubaca bardziej zdecydowanie od św. Tomasza niż cokolwiek innego, niewątpliwie dlatego, że to odrzucenie leży u podstaw jego myśli... Łaska, jak sugerują słowa, jest darmowa, bezinteresowna, ponad i poza tym, do czego nasza natura jest naturalnie uporządkowana. To, co nadprzyrodzone, jak sugeruje słowo, jest dodane do tego, co naturalne... W relacji de Lubaca [...] [to] prawie tak, jakby dla niego nadprzyrodzone zastępowało naturalne". ("praeambula fidei", str. 85-86)

Można by raczej powiedzieć, że nauka de Lubaca zastąpiła to, co nadprzyrodzone, tym, co naturalne.

Tomistyczny uczony Taylor Marshall, w najlepszym akapicie swojej książki "Infiltracja", podsumował to, co robili teologowie "nouvelle", tacy jak de Lubac:

"Oni [teologowie nouvelle] starali się uczynić wszystko łaską, a czyniąc to, w rzeczywistości zredukowali wszystko do tego, co naturalne, tak że naturalne tęsknoty [ludzkie doświadczenia] każdego człowieka stały się środkami zbawienia. Stąd cała ludzka natura jest "otwarta" na osiągnięcie zbawienia. Oznacza to, że liturgia powinna być mniej nadprzyrodzona i że inne religie są "otwarte" jako środki zbawienia. Ta teologia wymaga nowej liturgii, nowego ekumenizmu i nowej formy katolicyzmu. Jest to masoński naturalizm podszyty cytatami z Ojców Kościoła. Nouvelle theologie była frontalnym atakiem na Tomasza z Akwinu." ("Infiltracja", strona 135)

Podjęta przez papieża Jana Pawła II na Soborze Watykańskim II próba zmieszania akwinowskiej metafizyki obiektywnej rzeczywistości z półkantowską/modernistyczną myślą subiektywistyczną doprowadziła do takich rzeczy jak katastrofalne "ekumeniczne" "spotkanie modlitewne" i wiele innych problematycznych działań jego pontyfikatu, ale zachował nienaruszone, w większości, moralne i dogmatyczne nauczanie Kościoła, pomimo niejasności i braku jasnych definicji w dokumentach Soboru Watykańskiego II, na co zwracał uwagę arcybiskup Marcel Lefebvre po Soborze Watykańskim II.

Niestety, pozornie jednoznaczna czysto kantowska/modernistyczna subiektywistyczna teologia Franciszka niezmieszana z tomistyczną metafizyką przynosi "nową formę katolicyzmu". Jest to masoński naturalizm zamaskowany cytatami Ojców Kościoła... frontalny atak na Tomasza z Akwinu." Ta teologia wydaje się prowadzić do jego ataku na moralne i dogmatyczne nauki Kościoła, takie jak Komunia dla cudzołożników i inne błędy.

Módlcie się teraz Ojcze Nasz o zadośćuczynienie za grzechy popełnione z powodu Amoris Laetitia Franciszka. Pomódl się teraz Ojcze Nasz o odbudowę Kościoła, jak również o triumf Królestwa Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi. Zatrzymaj się na chwilę ciszy, zapytaj Jezusa Chrystusa, co chce, abyś zrobił teraz i w przyszłości. W tej ciszy pamiętaj, że Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty - Trzy Osoby Boskie, a jednak Jeden Bóg, ma uporządkowany wszechświat, w którym możesz poznać prawdę i fałsz, jak również nigdy nie zapomnieć, że On chce, abyś miał wieczne szczęście z Nim jako Jego syn lub córka z łaski. Uczyń to praktyką. Czyniąc to, czynisz więcej dobra niż czytając cokolwiek tutaj lub gdziekolwiek indziej w Internecie. Might Francis believe in Unambiguous Kantian "Freemasonic Naturalism" unlike John Paul II?

Papież JP II czasami zmylony przez masonerie , Bergoglio w masonerii i na usługach masonerii

Przez współczesną filozofię, psychologię (system edukacji) zostało zmylonych większość ortodoksyjnych (nawet niektórych tradycjonalistów) - to jak nie miał być zmylony JPII (właśni to może się nie podobać) ... Papież Jan Paweł II można powiedzieć że dostał zmylony (w niektórych kwestiach) przez system edukacji duchownych (po czasie to zrozumiał), obecnie jest jeszcze gorzej, i jest cudem że ktoś zachowa wiarę po tej "edukacji", korzystał z nowoczesnej filozofii , z terminologii humanistów - tylko że z czasem definicja pojęć uległy zmianie , dlatego jego pisma mogą być źle zrozumiane (czyli żeby je czytać trzeba mieć słownik jego pojęć)... Każdy człowiek może się mylić, tylko Bóg jest nieomylny... Można powiedzieć że w niektórych kwestiach był zmylony przez masonerię (nieświadomie, Watykan) , a Bergoglio w przeciwieństwie, jest już całkowicie na usługach masonerii - gdyż to wybór masonerii... (artykuł powyżej jest z strony "tradycyjnej", nawet atak na JPII powinien być jego obroną, był męczennikiem - (wystarczy przypomnieć sobie 2005 rok miał ustąpić miejsce Bergoglio który nie wygrał), pomimo tak wielu masonów w otoczeniu nie dał się złamać, jedynie czasami dał się zaskoczyć...)
Encyklika w masońskim tonie; "Wszyscy Bracia" - matki ziemi
Masońskie „braterstwo” i „równość wszystkich religii”
Szef wywiadu watykańskiego w Argentynie: "Jestem masonem, tak samo jak Bergoglio"
Bergoglio nie jest papieżem, Benedykt XVI jest ostatnim Papieżem
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Podjęta przez papieża Jana Pawła II na Soborze Watykańskim II próba zmieszania akwinowskiej metafizyki obiektywnej rzeczywistości z półkantowską/modernistyczną myślą subiektywistyczną doprowadziła do takich rzeczy jak katastrofalnie "ekumeniczny" ''Asyż "spotkanie modlitewne" i wiele innych problematycznych działań jego pontyfikatu...''
*********************************NIE ZGADZAM SIĘ Z TĄ …
Więcej
,,Podjęta przez papieża Jana Pawła II na Soborze Watykańskim II próba zmieszania akwinowskiej metafizyki obiektywnej rzeczywistości z półkantowską/modernistyczną myślą subiektywistyczną doprowadziła do takich rzeczy jak katastrofalnie "ekumeniczny" ''Asyż "spotkanie modlitewne" i wiele innych problematycznych działań jego pontyfikatu...''
*********************************NIE ZGADZAM SIĘ Z TĄ OPINIĄ, JAKOBY ASYŻ, BYŁ KATASTROFĄ, BYŁO WRĘCZ ODWROTNIE!

„To był dopiero cud! Cud na ziemi św. Franciszka, na której Papieżowi udało się zgromadzić wokół siebie ludzi wierzących wszystkich wyznań, Kościołów i religii. W Asyżu autentycznie czuło się rękę Boga! – mówił Arturo Mari. – Tam, w Asyżu, ujawniła się też Świętość Jana Pawła II, nad którego zamierzeniami i poczynaniami czuwa sam Bóg.
Tylko Święty człowiek, mocą swojej miłości w Imię Boga, mógł tego dokonać: zwołać rzesze z całego świata w jedno miejsce, aby się wspólnie modliły w intencji pokoju”.
„To był dopiero cud! Cud na ziemi św. Franciszka, na której Papieżowi udało się zgromadzić wokół …
Edward7
Asyż został wykorzystany przez masonerie do wprowadzania ich uniwersalizmu "ekumenizmu", który miał bardzo złe owoce. Papież miał dobrą intencję, ale owoce tego spotkania nie były dobre - ponieważ to wykorzystywali masoni do zrównania religii - Papież mówił o Chrystusie ... a oni podkładali buddę ... mówił że tylko z Chrystusem może być pokój, a oni już planowali wyrzucić Chrystusa... ale …Więcej
Asyż został wykorzystany przez masonerie do wprowadzania ich uniwersalizmu "ekumenizmu", który miał bardzo złe owoce. Papież miał dobrą intencję, ale owoce tego spotkania nie były dobre - ponieważ to wykorzystywali masoni do zrównania religii - Papież mówił o Chrystusie ... a oni podkładali buddę ... mówił że tylko z Chrystusem może być pokój, a oni już planowali wyrzucić Chrystusa... ale to czyni teraz Bergoglio ... JP II nie szedł na ustępstwa
V.R.S.
"owoce tego spotkania nie były dobre - ponieważ to wykorzystywali masoni do zrównania religii - Papież mówił o Chrystusie ... a oni podkładali buddę ..."
---
Znowu snuje pan swoje baśnie z mchu i paproci, panie Edwardzie.
Tymczasem, przyjęta przez Wojtyłę formuła spotkania w Asyżu była dokładnie taka że ten Budda miał znaleźć się na ołtarzu a hinduscy politeiści w jednym szeregu z Następcą …Więcej
"owoce tego spotkania nie były dobre - ponieważ to wykorzystywali masoni do zrównania religii - Papież mówił o Chrystusie ... a oni podkładali buddę ..."
---

Znowu snuje pan swoje baśnie z mchu i paproci, panie Edwardzie.
Tymczasem, przyjęta przez Wojtyłę formuła spotkania w Asyżu była dokładnie taka że ten Budda miał znaleźć się na ołtarzu a hinduscy politeiści w jednym szeregu z Następcą św. Piotra w bazylice w Asyżu.
Czym był Asyż - to wyjaśnił w przemówieniu przed modłami sam Jan Paweł II:
"Zgromadzenie tak wielu przywódców religijnych na modlitwie stanowi samo w sobie zaproszenie skierowane do świata by uświadomił sobie że istnieje inny wymiar pokoju i inna droga promowania go, która nie jest rezultatem negocjacji, kompromisów politycznych czy targów ekonomicznych. Jest rezultatem modlitwy, która w różnorodności religii wyraża relację z najwyższą siłą, która przekracza nasze ludzkie zdolności. (…) Okoliczność że przybyliśmy tu nie zakłada intencji poszukiwania między nami religijnego konsensusu czy negocjacji w kwestii naszych przekonań w sprawie wiary. Nie oznacza również że może dojść do pogodzenia religii na poziomie wspólnego zaangażowania w ziemski projekt, które je przekroczy. (…)

Okoliczność iż wyznajemy różne credo nie odbiera znaczenia temu wydarzeniu. Przeciwnie – Kościoły, Wspólnoty Kościelne i Światowe Religie ukazują że ochoczo działają na rzecz dobra ludzkości. (…) Dzień ten jest dniem modlitwy i tego co idzie w parze z modlitwą: milczenia, pielgrzymki i postu. Powstrzymując się od jedzenia staniemy się bardziej świadomi powszechnej potrzeby pokuty i przemiany wewnętrznej.

Religie są liczne i różne, i stanowią odbicie pragnienia mężczyzn i kobiet na przestrzeni dziejów by wejść w relację z Absolutem.

Modlitwa skłania z naszej strony do nawrócenia serca. Oznacza ono pogłębienie naszego poczucia najwyższej Rzeczywistości. To jest właśnie powód że zebraliśmy się w tym miejscu. Pójdziemy stąd do naszych oddzielnych miejsc modłów. Każda religia będzie miała czas i sposobność by wyrazić się w swoim własnym tradycyjnym rycie. Potem z tych oddzielonych miejsc modlitwy przejdziemy w milczeniu do niższego placu św. Franciszka. Gdy się tam zbierzemy ponownie każda religia, jedna po drugiej, będzie mogła zaprezentować swą własną modlitwę.

Gdy już tak pomodlimy się oddzielnie, pomedytujemy w ciszy nad naszą własną odpowiedzialnością w zakresie pracy na rzecz pokoju. Potem okażemy symbolicznie nasze zaangażowanie na rzecz pokoju. Pod koniec tego dnia spróbuję wyrazić to co ta unikalna celebracja przekaże memu sercu jako wierzącemu w Jezusa Chrystusa i pierwszemu słudze Kościoła Katolickiego."


Podsumowując:

1. Tak, Jan Paweł II zaprosił do Asyżu przedstawicieli różnych fałszywych religii, także pogańskich, nie po to by ich nawracać.

2. Tak, Jan Paweł II udostępnił wszystkim zaproszonym religiom wydzielone miejsca modlitwy by ich przedstawiciele mogli "wyrazić się w swoim własnym tradycyjnym rycie" (a zatem poganie buddyjscy przez postawienie bałwana na ołtarzu)

3. Tak, Jan Paweł II przewidział że potem zgromadzeni razem na placu przed bazyliką przedstawiciele różnych religii - prawdziwej obok fałszywych - będą prezentowali swoje modlitwy.

4. Tak, Jan Paweł II przekazał po tych modlitwach - nie nauczanie Najwyższego Pasterza Kościoła na ziemi lecz swoje odczucia jako przedstawiciela jednej z religii.

Przejdźmy teraz do tego ostatniego punktu a zatem jakie wrażenia miał Jan Paweł II po tej całej hucpie - w tym po tym jak Buddę postawiono na ołtarzu św. Piotra - był zniesmaczony? żałował? Nie - dziękował wszystkim za przybycie a Bogu za całą imprezę - nazwał ów dzień "dniem łaski dla świata". Oto cytaty z jego przemówienia (wszystkie za tłumaczeniem tekstu dostępnego na vatican.va):

"Modliliśmy się, każdy na swój własny sposób, pościliśmy, szliśmy razem. W ten sposób próbowaliśmy otworzyć nasze serca na boską rzeczywistość poza nami oraz na naszych braci i siostry. (...)

Ten dzień w Asyżu pomógł nam stać się bardziej świadomymi naszych religijnych zobowiązań. Lecz sprawił również że świat, patrzący przez nas poprzez media, stał się bardziej świadomy odpowiedzialności każdej religii w kwestiach wojny i pokoju. Być może bardziej niż kiedykolwiek w dziejach, dla wszystkich stała się widoczna wewnętrzna więź między autentycznym podejściem religijnym i wielkim dobrem pokoju.

Cóż za olbrzymie brzemię dla ludzkich ramion a jednocześnie cóż za cudowne i porywające wezwanie, za którym można iść!

Choć modlitwa sama w sobie jest działaniem, nie zwalnia nas od pracy na rzecz pokoju. Działamy tu jako zwiastuni moralnej świadomości ludzkości jako takiej, ludzkości, która pragnie pokoju, potrzebuje pokoju.

(...)

Pokój czeka na swoich proroków. Dziś razem napełniliśmy nasze oczy wizjami pokoju: uwalniają one energie do nowego języka pokoju, nowych gestów pokoju, gestów, które rozbiją fatalne łańcuchy podziałów odziedziczone z historii lub będące dziełem współczesnych ideologii. (...)

'Pozwólcie mi zwrócić się do każdego z was, przedstawiciele Kościołów chrześcijańskich i Wspólnot kościelnych i Światowych Religii, którzy przybyliście do Asyżu na ten dzień modlitwy, postu i pielgrzymki. Dziękuję wam ponownie że przyjęliście moje zaproszenie do przybycia tu na ten akt świadectwa przed światem. Podziękowaniami obejmuję także wszystkich, którzy umożliwili naszą tu obecność, zwłaszcza naszych braci i sióstr w Asyżu. A przede wszystkim dziękuję Bogu, Bogu i Ojcu Jezusa Chrystusa za ten dzień łaski dla świata, dla każdego z was i dla mnie (…)"

(tł. za: vatican.va)

Wbrew pana wynurzeniom zatem, sam Jan Paweł II uznał, że owoce spotkania były dobre. No dobrze, może pan powiedzieć, że tam na gorąco papież o tym wszystkim nie wiedział, że przegapił tego Buddę, który później dopiero wyszedł na jaw.

No ale mamy „Bożonarodzeniowe” przemówienie Jana Pawła II do Kurii Rzymskiej z 22 grudnia 1986 r. (źródło) już wtedy gdy przysłowiowe mleko się rozlało i podniósł się szum oburzenia na asyską ohydę spustoszenia w miejscach świętych. Jan Paweł II mówił m.in.: „Z pewnością dzień w Asyżu zachęca wszystkich tych, których życie osobiste i wspólnotowe jest kierowane przez przekonanie wiary [sic!] aby wyciągnęli konsekwencje na poziomie głębszej koncepcji pokoju i nowego sposobu własnego zaangażowania w tym zakresie. (…) Właściwy klucz do interpretacji tak wielkiego wydarzenia [sic!] pochodzi z nauczania Soboru Watykańskiego II, który w zdumiewający sposób łączy rygorystyczną wierność biblijnemu objawieniu i tradycji Kościoła ze świadomością potrzeb i niepokojów naszego czasu (Gaudium et spes 4). Sobór więcej niż raz podkreślił samą tożsamość i misję Kościoła w odniesieniu do jedności rasy ludzkiej, zwłaszcza gdy zechciał zdefiniować Kościół ‘jako sakrament to jest znak i narzędzie bliskiej jedności z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego’ (LG 1.9, GS 42). (…) Musimy wierzyć że Duch Święty daje każdemu możliwość kontaktu w sposób Bogu jedynie wiadomy z tajemnicą paschalną (GS 22). (…) Ta jaśniejąca tajemnica wynikającej ze stworzenia jedności rodzaju ludzkiego oraz jedności zbawczego dzieła Chrystusa (…) została jasno zamanifestowana w Asyżu [sic!] mimo różnic wyznań religijnych (…) Mimo tego [podziałów religijnych] ludzie zostali włączeni do wielkiego planu Bożego w Jezusie Chrystusie, „który w jakiś sposób zjednoczył się z każdym człowiekiem” (GS 22). W tym wielkim planie Boga dla ludzkości Kościół odnajduje swoją tożsamość i zadanie jako „powszechny sakrament zbawienia” (LG 1) (…) Wszyscy ci, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii zostali „przyporządkowani” do najwyższej jedności jednego Ludu Bożego (…) To właśnie ta rzeczywista i obiektywna wartość tego „przyporządkowania” do jedności jednego Ludu Bożego (…) może zostać rozpoznana w dniu w Asyżu (…) Wydarzenie w Asyżu może zatem zostać uznane jako widzialna ilustracja, lekcja faktów, czytelna dla wszystkich katecheza co zakłada i co znaczy ekumeniczne zaangażowanie i zaangażowanie na rzecz dialogu między religijnego zalecane i propagowane przez Sobór Watykański II. Inspirującym źródłem i fundamentalnym kierunkiem tego zaangażowania jest zawsze tajemnica jedności (…) wyrażona w „przyporządkowaniu” do Ludu Bożego” zgodnie z Unitatis redintegratio i Nostra Aetate, „które należy czytać w kontekście konstytucji Lumen Gentium” (Jan Paweł II przywołuje dalej m.in. jej postanowienia dotyczące żydów i mahometan). „Przedstawiając Kościół Katolicki trzymający za ręce chrześcijańskich braci i łączący ręce z braćmi z innych religii dzień w Asyżu był niczym widzialny wyraz tych twierdzeń Soboru Watykańskiego II”.

Jan Paweł II zapowiedział też dalsze podobne wydarzenia:Temu, który ‘w jakiś sposób we Wcieleniu zjednoczył się z każdym człowiekiem’ (GS) chciałbym ponownie powierzyć to co nastąpi po dniu w Asyżu oraz inicjatywy jakie w tym celu każdy w Kościele powinien podjąć lub które już podejmujemy by odpowiedzieć na fundamentalne powołanie Kościoła bycia pośród ludzi ‘sakramentem powszechnego zbawienia’ oraz ‘najważniejszym nasieniem jedności i nadziei dla całej ludzkości’” (LG 9).
Edward7
Jan Paweł II nie relatywizował religii!
Czy dla Siostry nie było gorszące to, że w Asyżu na naszych konsekrowanych ołtarzach znalazły się figurki pogańskich bożków, do których modlili się ich wyznawcy…?
Wiadomo, że ołtarze są konsekrowane i przeznaczone do sakralnej liturgii, więc modlitwa przed postawionymi na nich obrazami i posągami istot nie związanych z katolickim kultem, jest bałwochwalstwem …Więcej
Jan Paweł II nie relatywizował religii!

Czy dla Siostry nie było gorszące to, że w Asyżu na naszych konsekrowanych ołtarzach znalazły się figurki pogańskich bożków, do których modlili się ich wyznawcy…?

Wiadomo, że ołtarze są konsekrowane i przeznaczone do sakralnej liturgii, więc modlitwa przed postawionymi na nich obrazami i posągami istot nie związanych z katolickim kultem, jest bałwochwalstwem i profanacją ołtarzy, a więc grzechem przeciwko pierwszemu i drugiemu przykazaniu Bożemu. Jednak za ten grzech ja nie obciążam papieża, tylko proboszczów poszczególnych kościołów, gdzie taka profanacja miała miejsce. Trudno, żeby papież czuwał nad każdą parafią, gdzie jego goście byli zakwaterowani...

...
Posażek został podłożony, i ten ksiądz kto go dał na ołtarzu, za nie długo po tym zginął ... zresztą Asyż został ukarany było tam trzęsienie ziemi - Asyż: 20. rocznica trzęsienia ziemi