Beatus 1
346

Rady i wspomnienia św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

Skłonna byłam bardzo do płaczu i to co chwila, o lada drobnostkę, co sprawiało przykrość siostrze Teresie.
Pewnego dnia wpadła na myśl oryginalną: wzięła ze stołu muszelkę do rozcierania farb, a trzymając mnie za ręce, abym oczu nie mogła ocierać, w tę muszelkę łzy moje zbierała. Wtedy płacz mój zamienił się w śmiech.
Zaraz powiedziała:
"Wolno ci odtąd płakać, ile zechcesz, ale tylko do muszelki".
Na tydzień przed jej śmiercią, na myśl o rozstaniu płakałam cały wieczór. Zauważyła to i zaraz zapytała:
"Płakałaś znowu - czy w muszelkę?"
Nie mogłam skłamać...Zasmucona odrzekła:
"Umrę wkrótce i odejdę niespokojna o ciebie, jeśli nie przyrzekniesz, że wiernie wypełniać będziesz moje zlecenie. Wielką wagę przywiązuję do niego dla twojej duszy".
Nie było rady, musiałam dać słowo, ale jako łaskę wyprosiłam sobie pozwolenie opłakiwania jej śmierci.
"Czemuż masz płakać po mnie? Doprawdy, szkoda łez. Płakać będziesz nad moim szczęściem...Ale lituję się nad twoją słabością i pozwalam ci płakać przez kilka pierwszych dni. Ale potem powróć do muszelki".
Wierna byłam mojemu przyrzeczeniu, jakkolwiek z heroicznym wysiłkiem. Gdy zaczynałam płakać, brałam nieszczęsną muszelkę, a podstawianie jej pod jedno, to pod drugie oko odrywało myśl moją od największego zmartwienia, i wkrótce zupełnie uleczoną zostałam z mej skłonności do płaczu.