Beatus 1
475

Rady i wspomnienia św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

Przed moją profesją otrzymałam za pośrednictwem naszej świętej Mistrzyni łaskę szczególną. Było to po całodziennym praniu, czułam się strasznie zmęczona, a nadto przygnieciona cierpieniami moralnymi. Wieczorem przed rozmyślaniem chciałam jej wspomnieć o tym, ale odpowiedziała mi:
"Dzwonią na modlitwę, nie mam czasu pocieszać cię; zresztą widzę jasno, że daremny byłby mój trud! Bóg chce, abyś tymczasem cierpiała sama!"
Poszłam za nią na rozmyślanie, ale w takim stanie zniechęcenia, że po raz pierwszy przyszły mi wątpliwości co do mojego powołania. Mówiłam sobie: "Nigdy nie będę miała siły być Karmelitanką, za twarde to dla mnie życie". Klęczałam kilka minut w tej walce i smutnych myślach, gdy nagle, nie pomodliwszy się, nie zapragnąwszy nawet uspokojenia, uczułam w duszy zmianę, nadzwyczajną, nie poznawałam siebie. Powołanie moje ukazało mi się piękne, miłe - zrozumiałam urok i wartość cierpienia.
Wszelkie wyrzeczenia się i trudy życia zakonnego wydały mi się nieskończenie wyższe nad przyjemności świata; słowem wyszłam z modlitwy zupełnie przemienioną.
Nazajutrz opowiedziałam siostrze Teresie od Dzieciątka Jezus to, co się ze mną wczoraj działo, zdawała się być bardzo wzruszoną, poprosiłam ją, by mi powiedziała powód wzruszenia.
"Jaki Bóg dobry! - odrzekła - Wczoraj wieczorem tak mi cię żal było, że zaraz na początku modlitwy nieustannie prosiłam Boga, by cię pocieszył, by przemienił twą duszę i okazał ci wartość cierpienia. I wysłuchał mnie!"