Rafał_Ovile
2320
warszawskagazeta.pl

Masoneria jest wśród nas. Nasi rządzący od samego początku III RP potulnie pozwolili na instalacje …

Tradycyjnym objawem ludzkiej naiwności jest myśl, że wszystko co złe zdarzyło się w przeszłości, a …
1. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ.
Przebłyski wiedzy
Inni polscy masoni są bardziej dyskretni i rzadko przyznają się do działalności w loży.
Czasami następuje to po ich śmierci.
Po zgonie byłego premiera Jana Olszewskiego loża Gwiazda Morza w Gdańsku pożegnała na Facebooku „brata” Olszewskiego, informując, że „do wolnomularstwa wstąpił w 1962 roku w warszawskiej loży Kopernik” i „dwa lata później uzyskał godność Mistrza”Więcej
Przebłyski wiedzy

Inni polscy masoni są bardziej dyskretni i rzadko przyznają się do działalności w loży.

Czasami następuje to po ich śmierci.

Po zgonie byłego premiera Jana Olszewskiego loża Gwiazda Morza w Gdańsku pożegnała na Facebooku „brata” Olszewskiego, informując, że „do wolnomularstwa wstąpił w 1962 roku w warszawskiej loży Kopernik” i „dwa lata później uzyskał godność Mistrza” oraz, że „związany był z Wielką Lożą Narodową Polski”.

Na początku sierpnia „Bracia i Siostry Wielkiego Wschodu Rzeczypospolitej Polskiej” poinformowali w nekrologu w „Gazecie Wyborczej” o śmierci Zbigniewa Grabowskiego, którego opisali jak następuje: „Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Rzeczypospolitej Polskiej, wieloletni Czcigodny Mistrz S:. i D:. Loży Nadzieja, zasłużony polski wolnomularz, autorytet moralny, człowiek wolny i dobrych obyczajów”.

Życiorys brata nieboszczka nie potwierdza jednak jego wolności i dobrych obyczajów. Urodzony w 1930 r. brat Grabowski już w wieku 20 lat wstąpił do PZPR i zrobił karierę w partii aż do stołka Egzekutywy Komitetu Warszawskiego PZPR od stycznia 1984 r. do października 1989 r., czyli aż do samych ostatnich dni PRL-u. Za jego wierność komunizmowi brat Grabowski został nagrodzony w PRL (w latach 1985–88) stołkiem rektora Politechniki Warszawskiej, a potem teką ministra w rządzie Mieczysława Rakowskiego. Był także członkiem Rady Konsultacyjnej przy dyktatorze Jaruzelskim. Faktycznie, piękna kariera. Tuż po „upadku komunizmu” w Polsce, w 1990 r. Grabowski został członkiem Loży Wielkiego Wschodu, co potwierdza tylko, że ten cały komunizm tak naprawdę w III RP do końca nie upadł. Komuniści zmienili tylko stołki i narzędzia władzy. Transfer komunistów do lóż masońskich po 1989 r. wydaje się być transferem naturalnym i jest być może naturalnym wytłumaczeniem, dlaczego instytucje III RP pozostają do dzisiaj tak słabe. Interesy partykularne i klanowe są po prostu ważniejsze od interesu publicznego i państwa.

Należy się jednak zastanowić, czy w czasach, w których urzędnicy składają formalne ślubowanie lojalności („Ślubuję służyć państwu polskiemu”) można tolerować ludzi w aparacie polskiego państwa, których lojalność leży przede wszystkim po stronie ich lóż masońskich i ich planów?

Po ustawie o dezubekizacji najwyższy czas na ustawę o demasonizacji.

Bez tego nie podniesiemy się.


A w międzyczasie warto zacząć identyfikować masonów wokół nas, w

administracji,

mediach

i polityce.


Bo masoni są wśród nas, od Bałtyku po Giewont. Ba, część Bałtyku (Zatokę Gdańską) już wcześniej zalali szambem, teraz wzięli się za Wisłę, a z Giewontu chcieliby usunąć krzyż. Mają dla nas plany.
1. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ.
Z biegiem czasu okazało się jednak, że unijna demokracja też chce nas wytresować, tak jak wcześniej komuniści i naziści, chociaż bardziej pogróżkami prawno-finansowymi niż przymusem fizycznym, jak wcześniej.
Historia kołem się toczy: 1 września 1939 r. Westerplatte nawiedził krążownik Schleswig-Holstein, 1 września 2019 r. Westerplatte nawiedził unijny komisarz Frans Timmermans.
Zamiast huku …Więcej
Z biegiem czasu okazało się jednak, że unijna demokracja też chce nas wytresować, tak jak wcześniej komuniści i naziści, chociaż bardziej pogróżkami prawno-finansowymi niż przymusem fizycznym, jak wcześniej.

Historia kołem się toczy: 1 września 1939 r. Westerplatte nawiedził krążownik Schleswig-Holstein, 1 września 2019 r. Westerplatte nawiedził unijny komisarz Frans Timmermans.

Zamiast huku armat mamy teraz grom pogróżek i pouczeń o „europejskich wartościach”, do akceptacji których jesteśmy po prostu zmuszani. Ale nie wiadomo, czym dokładnie mają być te „europejskie wartości”, bo nie chodzi przecież ani o demokrację, ani o wolność słowa, które są jak wiemy deptane regularnie w filarach Unii, Francji i Niemczech.

Chodzi bardziej o przymusową akceptację nowej cywilizacji – opartej na deindustrializacji, muzułmańskiej imigracji i ideologii LBGT – która jest nam narzucana z większą lub mniejszą siłą przez środowiska lewicowe i masońskie, często z sobą powiązane.

Po 1989 r. nie odbyła się w Polsce żadna czystka środowisk lewicowych, a do tego jeszcze sami sprowadziliśmy sobie na głowę masonów, a raczej sprowadzili ich nasi rządzący. I tak oto dzisiaj w 2019 r. mamy powody do obaw o przetrwanie polskiego państwa, podobne do tych, jakie mieli nasi dziadkowie w 1939 r.