Katolicy i zwierzęta

fragment z przedwojennej The Catholic Encyclopedia (por. np.)

“Teolodzy scholastyczni potępiają zadawanie zbędnego cierpienia zwierzętom, głównie z powodu negatywnego tego wpływu na cechy sprawcy. I tak św. Tomasz w swej Summa contra gentiles (Lib. II, 112), odrzuciwszy błąd polegający na przyjęciu, że nie jest uprawnione odbieranie życia nierozumnym zwierzętom, wyjaśnia znaczenie powołanych cytatów z Pisma Św. Wskazuje że zakazy te [tj. okrucieństwa wobec zwierząt] zostały wydane by zapobiec temu by ktoś, zachowując się okrutnie wobec zwierząt nie stał się okrutnym także wobec ludzi, bądź gdyż krzywda wyrządzona zwierzęciu może powodować szkodę dla jego właściciela, bądź też z powodu jakiegoś symbolicznego znaczenia. W innym miejscu (ST I-II, 102,6,8) wskazuje, że celem Boga polecającego łagodne traktowanie zwierząt było usposobienie ludzi do litowania się i wrażliwości wobec bliźnich. Podczas gdy scholastycy opierają swe potępienie okrucieństwa wobec zwierząt na jego demoralizującym wpływie, ich ogólne nauczanie dotyczące natury praw i obowiązków człowieka dostarcza zasad, które powinny być stosowane by ustalić bezpośrednią i istotną grzeszność okrucieństwa wobec świata zwierzęcego, bez względu na skutek takiego zachowania dla osobowości tego, który się go dopuszcza.

Etyka katolicka była krytykowana przez niektórych zoofili za odmowę uznania, że zwierzęta posiadają prawa. (…) Aby ustanowić wiążący obowiązek unikania zbędnego zadawania bólu nierozumnym zwierzętom, nie jest konieczne uznawanie istnienia u nich jakichkolwiek praw. Nasz obowiązek w tym zakresie jest częścią naszych obowiązków wobec Boga. Z prawniczego punktu widzenia świat widzialny, z którym człowiek wchodzi w kontakt dzieli się na osoby i nie-osoby. Do tych drugich stosuje się zwykle określenie “rzeczy”. Jedynie osoba, to jest byt posiadający rozum i wolną wolę, może być podmiotem praw i obowiązków (…) Prawa i obowiązki są więzami moralnymi, które mogą istnieć jedynie u bytu moralnego czy też osoby. Byty, które mogą być traktowane po prostu jako środki do doskonalenia osób nie mogą posiadać praw, a do tej kategorii przynależy nierozumne stworzenie. W Bożym planie wszechświata niższe stworzenia są podporządkowane dobrobytowi człowieka.

Jednak mimo, iż zwierzęta te, w przeciwieństwie do osób, są klasyfikowane jako rzeczy, jest również prawdą że między nimi a światem niezmysłowym istnieje istotna różnica natury, którą powinniśmy uwzględniać w traktowaniu ich. Samą istotą prawa moralnego jest poszanowanie i posłuszeństwo obowiązkowi ustanowionemu przez Stwórcę. Zwierzę jest szlachetniejszą manifestacją Jego mocy i dobroci niż niższe formy egzystencji materialnej. Przydając zwierzęcemu stworzeniu zmysłową naturę zdolną do cierpienia – w czym to natura zwierzęca jest podobna do naszej – Bóg umieścił jeśli chodzi o nasze panowanie nad nimi ograniczenie nieistniejące przy naszym panowaniu nad światem niezmysłowym. Powinniśmy zachowywać się wobec nich w sposób odpowiadający ich naturze. Możemy w sposób uprawniony korzystać z nich do naszych uzasadnionych potrzeb i dobrobytu, choć takie z nich korzystanie z konieczności powoduje u nich ból. Jednakże zbędne zadawanie bólu nie jest zaspokajaniem rozsądnej potrzeby a, będąc zniewagą wobec ustanowionego przez Boga porządku, jest grzeszne. Zasada, przez którą, co najmniej na poziomie abstrakcyjnym, możemy rozwiązać problem wiwisekcji i innych pokrewnych kwestii, została rzeczowo wyłożona przez Zigliarę: Służba człowiekowi jest celem przeznaczonym przez Stwórcę nierozumnym zwierzętom. Kiedy zatem człowiek, bez rozsądnego celu, traktuje zwierzę okrutnie, źle czyni, nie dlatego że narusza prawa nierozumnego zwierzęcia, lecz dlatego że jego czyn pozostaje w sprzeczności z porządkiem i zamiarem Stwórcy (Philosophia Moralis, IX ed., Roma, p. 136) (…)

Mimo iż katolicka doktryna moralna zaleca litościwe traktowanie zwierząt, nie umieszcza dobrotliwości wobec nich na tej samej płaszczyźnie obowiązku co dobroć wobec naszych bliźnich. Nie aprobuje również nieuprawnionego wyolbrzymiania naszych obowiązków wobec zwierząt kosztem wyższych obowiązków. Nadmierna czułość wobec nich nie jest pewnym znakiem wartości moralnej – może być doprowadzona do niechrześcijańskiej przesady i może współistnieć z poważnym lekceważeniem znacznie ważniejszych spraw. Istnieje wielu naśladowców Schopenhauera, który kochał swego psa i nienawidził innych ludzi.”

Lilianna w ogrodzie
Właśnie teraz napotykam w tej kwestii ze sporem dotyczącym słownictwa , tj. o nazywanie śmierci człowieka i zwierzaka . Coraz częściej mówi się , że one umierają . 🤪Generalnie rzecz ujmując ,lewaki zmieniają , zaśmiecają polszczyznę.
Najfajniej jest z rybami , śnięte ryby. Tylko tak : pies zdechł , a ryba ...???? Kto wie jak to nazwać ?
pinterest.com/pin/369576713186971877/
Frank Columbo
Zatonęła w pokoju.
Lilianna w ogrodzie
Ryby nie toną.
Frank Columbo
"Nadmierna czułość wobec nich nie jest pewnym znakiem wartości moralnej – może być doprowadzona do niechrześcijańskiej przesady i może współistnieć z poważnym lekceważeniem znacznie ważniejszych spraw. Istnieje wielu naśladowców Schopenhauera, który kochał swego psa i nienawidził innych ludzi."
To również w temacie "psiecka" czy czworonoga (czasem również takiego pod siodło) - członka rodziny …Więcej
"Nadmierna czułość wobec nich nie jest pewnym znakiem wartości moralnej – może być doprowadzona do niechrześcijańskiej przesady i może współistnieć z poważnym lekceważeniem znacznie ważniejszych spraw. Istnieje wielu naśladowców Schopenhauera, który kochał swego psa i nienawidził innych ludzi."

To również w temacie "psiecka" czy czworonoga (czasem również takiego pod siodło) - członka rodziny, który nieraz nawet dzieli łoże z właścicielami.