V.R.S.
31510

Na obraz i podobieństwo rewolucji: ciężki los legionisty

Jan Henryk Dąbrowski, mimo iż przystąpił do Targowicy, wziął potem udział w rewolucji kościuszkowskiej, gdzie zdążył być podejrzanym o zdradę a potem przeprowadzić znany wypad do Wielkopolski, w czasie którego Kościuszko został pobity pod Maciejowicami. Do współpracy z Dyrektoriatem rewolucyjnej Francji namówił go inny eks-targowiczanin i eks-rewolucjonista kościuszkowski, wykształcony w protestanckiej Holandii mason i antyklerykał (brał m.in. udział w r. 1778 przygotowaniu zbioru praw sądowych ograniczającego jurysdykcję kościelną) Józef Wybicki, który podczas rewolucji jako członek władz warszawskich wybronił Dąbrowskiego przed rewolucyjnym sądem ludowym. Oddajmy zresztą głos samemu Wybickiemu, który, dość nieskromnie, rzecz opisuje we wspomnieniach Życie moje (Kraków 1927):

„Dąbrowski oddany został pod sąd departamentu wojskowego. Lud uprzedzony otaczał go nienawiścią; jak zwykle w rewolucji, do której gmin ciemny należy, dosyć aby jeden intrygant krzyknął: zdrada! – już tłuszcza wyrok pisze. Skoro Dąbrowski stanął w naszym departamencie, przemówiłem śmiało do tłumu, że chcąc pokonać nieprzyjaciela, trzeba nam szanować wojskowych i że na jednostronne zaskarżenie oficerami z talentami i charakterem nie można nagle potępiać […] Na całą noc zaprzątnąłem się szczerze tą sprawą i znalazłszy ją jak najlepszą na stronę Dąbrowskiego, wygotowałem stosowną rezolucję, która go niewinnym i wielce użytecznym do służby krajowej ogłosiła […] Tak szczęśliwym zdarzeniem przyłożyłem się do ocalenia sławy, a może i życia męża, który tylu pomyślności dla sławy i dobra kraju stał się z czasem początkiem.”


Sam Wybicki, jak pisał we wspomnieniach był przerażony radykalizacją rewolucji kościuszkowskiej: „dni pierwsze powstania krakowskiego a przy nim i warszawskiego były dni chluby i sławy dla wolnego człowieka, co, nie cierpiąc kajdan, zrywa je z odwagą, rzuca się na swego tyrana i śmierć nad niewolę przekłada. Ale dni te początkowo świetne wkrótce miał czarny okryć pomrok! Być inaczej nie mogło. W każdym dziele, do którego tłuszcza ciemna i gmin wchodzi, zawiązuje się w jego poczęciu zaraz burzliwych zamieszań, łupiestw i okrucieństw brzmię (…) Niejaki Konopka (…) kopista w kancelarii x. Kołłątaja (…) skoro się zawiązała w Warszawie rewolucja, zapewne z natchnienia jakiego polskiego Robespierra, stanął na czele pijanego gminu, związał się z szewcem Kilińskim itd. I krwawej zgrozy snując układy pod pozorem interesu wolności i dobra narodu, zachęcał, podburzał do mordów, łupiestw i anarchii lud, który zaślepił, uwiódł i zakrwawił albo raczej upoił. Dzień dziewiąty maja był dniem odwiecznej dla Polaka skazy, jaką się aż dotąd w zachodzących w Europie całej religii i wolności rewolucjach nie był splamił.” Jak pisze dalej, obawiano się by wzorem francuskim nie sprzątnięto w rewolucyjnym zapale króla a samego Wybickiego, który został do niego posłany „gmin (…) by był może (…) na haniebną śmierć wskazał i sam był mym katem, gdybym przecie do domu generała Mokranowskiego nie był się przedarł. Mąż ten szanowny cały w rozpaczy na mój widok westchnął i wyrzekł: Oto pierwsza scena krwawej rewolucji francuskiej.”

Potem Wybicki, „nienawidząc Warszawy po ostatniej rzezi” czyli wieszaniu w dniu 28 czerwca (por. więcej ), uczestniczył we wspomnianej eskapadzie Dąbrowskiego na ziemie zaboru pruskiego. Po upadku rewolucji kościuszkowskiej przedostał się do austriackiej Galicji a potem w roku III rozbioru Polski (1795) przez Bazyleę, gdzie uzyskał paszport od posła francuskiej Konwencji do rewolucyjnego Paryża – wg jego własnych słów: „Rzymu w nowym świecie”. Wezwany przez rewolucyjne władze, jak wspomina: „złożyłem paszport w Basle od p. Barthelmi otrzymany i po niejakim czasie otrzymałem kartę bezpieczeństwa czyli wolność bawienia w Paryżu". Wolność bawienia w mieście wolności. W Paryżu Wybicki nawiązał niezwłocznie kontakt z opisywanym w tekście o rewolucji kościuszkowskiej (por. więcej ) plenipotentem Kościuszki przy francuskiej ludowej władzy terrorystycznej czyli Franciszku Barssie. Jego oponentem i zaciętym krytykiem został natomiast były ksiądz i współpracownik Kołłątaja Franciszek Ksawery Dmochowski. Barss i Wybicki powzięli projekt organizacji przy rewolucyjnej Francji polskiej przystawki wojskowej i Wybicki zaprosił wkrótce Dąbrowskiego do Paryża, gdzie ów przybył pod koniec września 1796 roku. Dyrektoriat łaskawie wyraził zgodę na polskie mięso armatnie w służbie rewolucji, która właśnie podpalała Italię, jednak wyprawa do Mediolanu, gdzie przebywał rewolucyjny generał Napoleon Bonaparte i organizacja oddziałów miała się odbyć za własne Polaków pieniądze. Na szczęście Dąbrowski kasę tę od jednego z „patriotów” otrzymał, natomiast kolejny, który potem zakładał w Księstwie Warszawskim loże wolnomularskie – tj. Antoni Amilkar Kosiński, załatwił zgodę nieufnego początkowo Napoleona. Jednakże umowę o utworzeniu Legionów Polskich Dąbrowski podpisał 9 stycznia 1797 roku, przepraszam: 20-tego nivose V roku kalendarza rewolucji a pierwszego wolności lombardzkiej po wyzwoleniu przez rewolucję z „administracją generalną” marionetkowej Republiki Lombardzkiej. Legiony miały służyć pod sztandarami Republiki Francuskiej, znakiem galijskiego koguta i rewolucyjną trójkolorową kokardą oraz dewizą inkorporującą dwa z haseł rewolucji francuskiej: Ludzie wolni są braćmi, gdyż jak głosił tekst umowy „byłby to miły widok dla ludu lombardzkiego”. Wszelkie zobowiązania z umowy przyjmowała administracja lombardzka, oczywiście dla pucu, bo o wszystkim miał decydować generał gubernator czyli Bonaparte. Pozory jednak trzeba było zachowywać, więc administracja generalna lombardzkiego popychla Francji ogłosiła odezwę do Polaków głoszącą: „Bratnie dłonie wyciąga do was lud Lombardii i wzywa was do współudziału w walce o wolność (…) Zwycięska Francja wspierająca wszystkich, którzy zerwać i zdeptać pragną pęta niewoli, wskazuje przez tryumfy nieustanne na ziemi tej i w innych stronach jak ustalać z orężem w ręku, na niezachwianych podstawach oparte, władztwo jedyne – władztwo ludu!” „Spieszcie do nas, drodzy Polacy! Jak braci was przyjmiemy.” Rewolucja jednak szybko mutuje i wkrótce (czerwiec 1797) lud lombardzki miał zastąpić lud cisalpiński nowej marionetkowej republiki.

W czasie podpisywania umowy z 9 stycznia, obok Austriaków głównym przeciwnikiem Bonapartego był w Italii papież Pius VI, który w lutym 1797 roku został zmuszony do podpisania traktatu z Tolentino przewidującego zabranie papieżowi Awinionu, którym Patrimonium Sancti Petri władało od prawie 500 lat a także Ferrary, Bolonii i Romanii oraz grabież Rzymu w ramach kontrybucji (więcej )

Gdy trwała jeszcze wojna z papieżem, 20 stycznia 1797 roku Dąbrowski wydał w czterech językach odezwę do Polaków pod hasłami Wolności i Równości, wzywając: „Nadzieja powstaje. Francja zwycięża. Ona się bije za sprawę narodów. Starajmy się osłabić jej nieprzyjaciół (…) Czekając lepszych czasów dla kraju naszego, idźmy pod jej chorągwie. Te są oznaką honoru i zwycięstwa”. Włochy, wyzwalane właśnie od jarzma papieskiego określał jako „świątynię wolności”. Jak kontynuował Dąbrowski w swej odezwie: „Bijmy się za sprawę wspólną wszystkich narodów, za wolność, pod walecznym Bonaparte, zwycięzcą Włoch. Tryumfy Rzeczypospolitej francuskiej są jedyna naszą nadzieją. Za jej pomocą i jej aliantów, może zobaczymy jeszcze domy nasze, któreśmy z rozrzewnieniem porzucili” (cyt. Za: E. Jezierski – Jan Henryk Dąbrowski: twórca legjonów, Warszawa 1918). Pomijając to, iż część legionistów miała prędzej zobaczyć chatki na dalekim Haiti, zauważmy, na zbieraniu chętnych, w znacznej części jeńców i dezerterów z wojska austriackiego, zeszło jednak kilka miesięcy. Brakowało przede wszystkim pieniędzy, bo ani Francja ani Lombardia nie zamierzały sypnąć groszem na frajerów, którzy postanowili walczyć za rewolucyjną sprawę. Dąbrowski musiał sprzedać własny majątek w Pierzchowcu by pieniądze się znalazły. W marcu „lud Lombardii” i „lud Francji” skierowały legionistów do walki, jak się okazało z ludem Brescii, Romanii i Werony czyli tamtejszymi powstańcami chłopskimi, którzy nie chcieli widać być wyzwalani ani przez Francuzów, ani przez Polaków. Po wykonaniu tego zadania rojono sobie o pokonaniu Austrii i marszu przez Wołoszczyznę na Polskę, gdy przyszła wieść o podpisaniu 17 kwietnia 1797 w Leoben przez Bonapartego traktatu z Austriakami. Teraz legionistów Republika Francuska skierowała do walki z mającą znacznie dłuższe tradycje Republiką Wenecką, której po wielu stuleciach istnienia postanowiła położyć kres. Żeby było jeszcze bardziej paranoicznie frajerzy Dąbrowskiego szli walczyć w interesie austriackim, bo Bonaparte zobowiązał się w Loeben, że w ten sposób wynagrodzi Austrii utracone terytoria w Niderlandach i Lombardii. Podczas tej bezsensownej wojny na rozkaz francuski zginął Klemens Liberadzki, którego pochowano pod Weroną, umieszczając na jego grobie równie bezsensowny napis zaciemniający rzeczywistość. Wenecja przegrała, republikanie rozwalili republikę i oddali ją pod rządy cesarza, zaś Polacy mieli się z tej awantury nic nie nauczyć i kontynuować podobne debilizmy jeszcze prawie 150 lat później, walcząc na obcej ziemi, także we Włoszech, za obcą sprawę.

Po tych niewątpliwych trudach Dąbrowskiego czekał odpoczynek w rejonie Bolonii i dalsza praca formacyjna. Niezrażony dotychczasowym przebiegiem sprawy pisał 10 lipca z kwatery w miasteczku Reggio w Emilii do Bonapartego, chwaląc się że wystawił sześciotysięczny oddział wojska co miało niby, choć nie miało w rozgrywce jaką prowadzili Francuzi żadnego znaczenia, przesądzić o powrocie Polski na przyszłym kongresie pokojowym. Dotychczasową kampanię podsumował w odezwie z 31 lipca 1797, przepraszam: „13-tego termidora roku 5 wolności francuskiej” (cyt. Za: Archiwum Wybickiego, tom I): „jako żołnierz narodowy polski auxyliarny na obronę sprawy wolnego ludu włoskiego dobyty trzymamy oręż”.

W lipcu 1797 do Dąbrowskiego w Reggio dołączył Wybicki. Niestety cytowane wyżej wspomnienia Wybickiego urywają się, gdy wzmiankuje „zaród tych sławnych Legjów, o których dzieje świata nie zapomną” i okresu legionowego nie obejmują, choć zachowała się jego korespondencja z tego czasu. Nie opisują np. jak Dąbrowski został inicjowany w masonerii (uzyskał stopień Kawalera Kadosz oraz godność przysposobiciela Wielkiej Loży Symbolicznej Wielkiego Wschodu Włoch) czy 20 lipca 1797 na Piazza Piccolo zasadził rewolucyjne drzewko wolności. To właśnie w połowie lipca 1797. Wybicki napisał rewolucyjną pieśń, która miała potem zrobić w niepodległej Polsce wielką karierę. Z tego też okresu pochodzi projekt Wybickiego księgi pamiątkowej Nieśmiertelna pamięć Legionów Polskich pod niezwyciężonym bohaterem Bonaparte w Włoszech uformowanych i przez o. Generała Dąbrowskiego komenderowanych.

Wbrew słowom ułożonej przez Wybickiego pieśni Dąbrowski nie poprowadził Legionów z ziemi włoskiej do Polski. 17 października 1797 roku Bonaparte podpisał z Austrią traktat pokojowy z Campio Formio. Na początku stycznia 1798 roku jego wojska a w ślad za nimi nieszczęśni Polacy ruszyli na papieski Rzym. Aby uzmysłowić wielkość kretynizmu mitologii para-historycznej zacytujmy krótki opis z dziełka wydanego w roku odzyskania niepodległości – 1918: E. Jezierski – Jan Henryk Dąbrowski: twórca legjonów, Warszawa 1918 dotyczący tego okresu: „z chwilą zawarcia pokoju z Austrią nie znikły legiony. Nagrodą za ich poświęcenie bez granic, za ich męstwo było to, że pozwolono im istnieć nadal… Dla Dąbrowskiego rozpoczął się okres czasu pełen trudu i poświęceń. (…) Zaczęły się pełne chwały boje (…) Wtedy właśnie Francuzi obalali świeckie państwo Papieża, tworząc w Rzymie nową republikę. Na rozkaz podążyli tam Polacy, zabierając po drodze z Loretto dar króla Jana Sobieskiego, sztandar proroka, by odtąd stale im towarzyszył. Stanęli wreszcie w wiecznym mieście i tam, z rąk jednego z konsulów republiki, otrzymał Dąbrowski najcenniejszy dar – szablę Jana III, nie błyszczącą już co prawda klejnotami, które zabrał rząd papieski.” (por. więcej ).

W liście do J. Wielohorskiego z 27 stycznia 1798 r., pardon – 8 pluviose roku VI prześwietnego kalendarza rewolucji, piszący z Mediolanu Wybicki w znacznie mniej patetycznych słowach określał wydarzenia: „jest spacer zbrojny do Rzymu, gdzie tylko jęk i płacz w obronie się stawi”. 19 lutego 1798 r. Wybicki tak uspokajał sumienie swojego korespondenta: „teraz przecię raz jeden papież prawdziwy następca Chrystusa, który powiedział: Regnum meum non est de hoc Mundo”. Papieżem tym był oczywiście „nieborak Pius VI, którego niebo i ziemia jak bękarta się wyrzekła”. Jak dodawał francuski generał Berthier wjechał do miasta, „posadziwszy obok siebie jak durniów dwóch kardynałów” . 1 germinala VI roku kalendarza rewolucji czyli 21 marca Roku Pańskiego 1798 obywatel Wybicki otrzymał od obywatela Drzewickiego list z poezją frontową: „Pobijemy Niemca, Prusa, bo i w nas francuska dusza. Papskie festungi bierzemy, Italianów uwolnimy. (…) Nie żal będzie naszej nędzy, byleby do Polski prędzej. Byleby na własnej ziemi na starość zostać wolnemi. Dobrych to kochać będziemy, astokraty powieszemy (…) Naszych księży wygonimy, po nich cymbry zabierzemy”.

Najwyraźniej pośród tych oszałamiających sukcesów Dąbrowski i jego koledzy nie pamiętali o mądrości ludowej, że „kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera” a może ją po prostu lekceważyli. W każdym razie poszli na zajęty przez Francuzów 10 lutego roku 1798 Rzym, gdzie papieża Piusa VI uwięziono i uprowadzono 20 lutego do Sieny a potem Florencji (ostatecznie zmarł we francuskiej rewolucyjnej niewoli w Valence 29 sierpnia roku następnego). 18 kwietnia Wybicki spieszący do Rzymu zatrzymał się w Sienie, gdzie oglądał internowanego papieża. Jak zapisał w pamiętniku: „laty i smutki stłoczony (…) Nie tak wielki nacisk i fanatyzm, jednak w kurytarzu rzucali się do nóg jego (…) Cały dziecinny”. W liście do Dąbrowskiego z 23 kwietnia, już z Rzymu, zanotował o Piusie VI: „Bałwan nieczuły, ale nie, jak mówiono, wspaniale po naszemu znoszący losy”. 3 maja 1798 roku Dąbrowski wkroczył do Rzymu z Legionami i, zanim rewolucyjna Francja postanowiła napaść na Królestwo Neapolu, zasiadł na Kapitolu jako komendant. Pacyfikował również lud Lacjum w imię ludu znad Sekwany. Ludowi rzymskiemu jak widać nie spodobało się wyzwolenie. Jak podaje Pamiętnik wojskowy Legionów Polskich: „w tym czasie wybuchły powstania w państwie rzymskim (…) Generał Magdonald był zmuszony wzmocnić garnizon tego miasta (…) Sformował przeto oddzielny korpus złożony z Polaków i francuzów, którego przeznaczeniem było działać przeciw powstańcom (…) Miał on obowiązek wyprzeć wszędzie w sposób gwałtowny buntowników (…) Powstańcy w Terracinie najwięcej okazali oporu, jednak 4-go thermidor (wszystkie daty są oczywiście wg rewolucyjnego kalendarza francuskiego) to miasto wzięte było szturmem. Straciliśmy w zabitych trzydziestu grenadierów, majora Podoskiego i kapitana Kwiatkowskiego (…) Wszystkie miasta i wsie w państwie rzymskim zrewoltowane połączyły się przeciw republikanom z wojskiem neapolitańskim. Wskutek tego generał Kniaziewicz był zmuszony wziąć szturmem miasta Fabrica i Fallari, gdzie (…) zabito nam porucznika Gosławskiego i dwudziestu ludzi.” I tak dalej. Nic dziwnego, że absurdalność całej sytuacji wpłynęła na upadek morale i rozprzężenie wśród legionistów.

Bonaparte tymczasem wypłynął z wojskiem do Egiptu, gdzie towarzyszyło mu szereg Polaków, w tym m.in. Józef Zajączek. Złudne nadzieje z nim związane dopiero się rozpoczynały i miały trwać aż do bitwy narodów nad Elsterą piętnaście lat później. Same Legiony miały się jeszcze krwawić w północnych Włoszech w kolejnej wojnie z Austriakami, zakończonej pokojem w Luneville, w roku 1801. Legioniści mieli dość i masowo opuszczali szeregi. Ich resztki wysłano w maju roku 1802 na wspomniane już Haiti jako część wojsk francuskich.

24 nivose roku VII Szczęsnego kalendarza francuskiej wolności (w kalendarzu starej daty 13 stycznia Roku Pańskiego 1799) obywatel Józef Wybicki pisał do obywatela J. Wielhorskiego: „Panie Józefie, dzięki naszym wiekom, ony rodzajowi ludzkiemu wróżą więcej szczęścia. Widzieliśmy papieża bez tiary, królów bez korony, mnichów na scenie, szczęśliwsze od nas przyszłe pokolenia obaczą światło i cnotę panującą.”

Utwór napisany przez masona Wybickiego o masonie Dąbrowskim i jego patronie Bona Parte miał zostać w nowej epoce szybko spopularyzowany. W roku 1812 niejaki Pan Tadeusz z kart Adama Mickiewicza miał pociągać za sznurek na dalekiej Litwie by stary Dąbrowskiego posłyszeć mazurek, choć mazurek ten miał zaledwie lat piętnaście i nie był związany z żadnymi polskimi realnymi powodzeniami. Kult tej pieśni miała podnieść tuż po zamachu majowym 1926 zmasonizowana „sanacja”. Okólnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 15 października 1926 roku przewidywał śpiewanie Mazurka podczas szkolnych apeli. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało z kolei skierowany do podległych mu wojewodów Okólnik nr 49 z 26 lutego 1927 roku, z tekstem urzędowym pieśni opracowanym przez specjalną Komisję Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego opublikowano w wewnętrznym dzienniku urzędowym ministerstwa – Dziennik Urzędowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. 1927, nr 1 i 2 - Jagiellonian Digital Library ). I tak bez żadnego referendum, zmian w konstytucji czy innego wiążącego Polaków aktu prawnego (okólniki wg art. 90 Konstytucji marcowej nie były obowiązującymi źródłami prawa powszechnego), metodą faktów dokonanych, pieśń Wybickiego i Dąbrowskiego o pochodzie na papieski Rzym i Neapol stała się hymnem, który PRL oczywiście skwapliwie przejął po sanacyjnych socjalistach z dobrodziejstwem inwentarza a post-PRL przyklepał.

podobne tematy:
Ustawa rządowa z 3 maja 1791 roku i jakobinizm
Klemens Maria Hofbauer (Dworzak): Wśród wichrów burz bezbożnych
Mały Apostoł Rzymu
Pius VI: Quod aliquantum oraz zbójecki synod w Ariminium

Lilianna w ogrodzie
Ciągle historia się powtarza , kanalie były , są i będę.
V.R.S.
Kanalie oraz pożyteczni idioci są i odchodzą, najgorzej gdy pozostaje po nich na stulecia szkodliwa mitologia.
PS Do dziś Polacy z namaszczeniem śpiewają to co legioniści, idąc bronić rewolucyjnego Rzymu przed papieżem, podkreślając że dał im przykład Bona Parte.Więcej
Kanalie oraz pożyteczni idioci są i odchodzą, najgorzej gdy pozostaje po nich na stulecia szkodliwa mitologia.

PS Do dziś Polacy z namaszczeniem śpiewają to co legioniści, idąc bronić rewolucyjnego Rzymu przed papieżem, podkreślając że dał im przykład Bona Parte.
Lilianna w ogrodzie
Tak i jeszcze , że pomimo widocznej skazie są wybierani wciąż i wciąż. Przykłady można mnożyć w nieskończoność czy to na szczeblu najniższym -czytamy sołtys czy to na samej górze. Ale nie narzekajmy .
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
Nie narzekajmy? Proszę sobie odpowiedzieć jak Pan Bóg może takiemu krajowi błogosławić, który, kpiąc z Niego, wybrał sobie taką pieśń na hymn narodowy?
Lilianna w ogrodzie
.............i jeszcze wiele , wiele innych spraw , które coraz bardziej się nasilają.
Co do narzekania -przecież zawsze jest kąkol w zbożu , nic nowego .
Lilianna w ogrodzie
Cyt.międzywojenny Marszałek honoris causa mieli fiksum-dyrdum na punkcie Napoleona.
Koniec cytatu ...a potem inni na punkcie marszałka .Był pan w Nysie ?
V.R.S.
@Lilianna w zbożu
Nie rozumie pani. Nie ma kąkolu w zbożu tylko resztki zboża w kąkolu. Od metodycznego siania przez dekady tego ostatniego.
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
W Nysie byłem kiedyś raz zobaczyć tamtejszą bazylikę.
Lilianna w ogrodzie
Zło krzyczy , dobro jest ciche i spokojne , a tym samym mniej widoczne.
Lilianna w ogrodzie
Piękna jest Nysa , ale proszę zobaczyć jaki piękny pomnik niepięknego pana , ale konia pięknego .Z różnych ujęć . piłsudski pomnik Nysa - Google Suche
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
To hasło to akurat antyewangeliczny wymysł liberalnych usypiaczy. Proszę sobie obejrzeć kościoły i inne dzieła minionych wieków to zobaczy pani jak potrafi krzyczeć dobro.
Jak zapowiedział Chrystus: kamienie wołają.
Lilianna w ogrodzie
Argumenty dał pan mocne , podkulam ogon . Jestem jednak z natury optymistką. Przekonamy się TAM .
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
TAM zależy od TU i TERAZ. A jak pani wie - kamienie wołają bo reszta umilkła w fałszywej ciszy i złudnym spokoju.
Lilianna w ogrodzie
W ciszy niektórzy modlą się za krzykaczy .
Lilianna w ogrodzie
I co pan robi ? Tylko narzeka ? Tylko niepokoi ?
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
Jeśli przeczytała pani tekst powyżej i inne teksty to wie co robię. A do zrobienia jest bardzo wiele i są to rzeczy podstawowe. Orka na ugorze. Po latach sanacji, komuny, neo-sanacji, neo-komuny, liberalizmu i rewolucji posoborowej Polska jest krajem misyjnym jak za Mieszka czy Bolesława.
Lilianna w ogrodzie
Wiem , jest pan bardzo płodnym człowiekiem , tylko czy uśmiechniętym ?Proszę napisać co pan przewiduje .Moim zdaniem powinno zdarzyć się coś niewiarygodnego aby to wszystko zahamować , wyplenić i odmienić . Niedawno /stosunkowo/ mieliśmy wojnę światową i niewiele nas nauczyła.
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
A jak pani się rozgląda dookoła po uśmiechniętej Polsce i zadowolonych z siebie ludziach poprzedniego reżimu to sytuacja jest wg pani wesoła?
Zresztą zostawmy Polskę, spójrzmy na świat. Jak zauważył Chesterton - Ewangeliści zanotowali różne ludzkie odczucia Chrystusa: rozgniewanie, płacz nad Jerozolimą, itd. ale nie śmiechu. I doszedł do wniosku, że patrząc na ludzkość nie …Więcej
@Lilianna w ogrodzie
A jak pani się rozgląda dookoła po uśmiechniętej Polsce i zadowolonych z siebie ludziach poprzedniego reżimu to sytuacja jest wg pani wesoła?
Zresztą zostawmy Polskę, spójrzmy na świat. Jak zauważył Chesterton - Ewangeliści zanotowali różne ludzkie odczucia Chrystusa: rozgniewanie, płacz nad Jerozolimą, itd. ale nie śmiechu. I doszedł do wniosku, że patrząc na ludzkość nie było mu do śmiechu.
I tu przypomina mi się Psalm nr 2 wg Wulgaty (zresztą śpiewany w ciemnych jutrzniach wielkotygodniowych) który kiedyś przełożyłem:

Czemu narody się buntują
i próżną zmowę ludy knują,
powstają władcy ziemscy nowi,
panowie przeciw wciąż spiskują
Bogu i Jego Chrystusowi?

Chcą zerwać więzy uwielbienia,
odrzucić jarzmo odkupienia,
choć gniew nadejdzie a z nim trwoga,
gdy w obłęd wpada cała ziemia
święty i straszny jest śmiech Boga.

Tak jak pani pisze - historia niewiele Polaków, ale i Francuzów, Włochów i innych nauczyła zatem niestety, jeśli nie będzie Bożej interwencji a mało kto się o nią modli i w jej intencji ofiaruje, to stoimy w obliczu iście apokaliptycznego pytania:
czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę gdy przyjdzie?
Lilianna w ogrodzie
czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę gdy przyjdzie? -To zdanie zawsze mam na pamięci .
Piękny przekład , z jakiego języka pan tłumaczy ?
Powodów do zmartwień mam sporo , ale nie wolno upadać na duchu . Cieszyć się pięknym światem stworzonym i jego stworzeniami . Nie można tylko się tym martwić , Bóg jest silniejszy . Ja walczę za pomocą modlitw danych nam z Nieba , skutecznych .
Pismo dużo mówi o …Więcej
czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę gdy przyjdzie? -To zdanie zawsze mam na pamięci .
Piękny przekład , z jakiego języka pan tłumaczy ?
Powodów do zmartwień mam sporo , ale nie wolno upadać na duchu . Cieszyć się pięknym światem stworzonym i jego stworzeniami . Nie można tylko się tym martwić , Bóg jest silniejszy . Ja walczę za pomocą modlitw danych nam z Nieba , skutecznych .
Pismo dużo mówi o radości ~~~~~~~~~~`Bo od smętku prędko przypada śmierć i pokrywa siłę, a smutek serdeczny skurczą szyję.
W odwróceniu trwa smętek, a żywność niedostatecznego wedle serca jego.
Nie podawaj serca twego w smętek, ale go odpądzaj od siebie a pamiętaj na rzeczy ostateczne. / Syracha/
~~~~~~~````````

1. „Nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją” (Neh 8,10b).
2. „A wszyscy, którzy się do Ciebie uciekają, niech się cieszą, niech się weselą na zawsze! Osłaniaj ich, niech cieszą się Tobą ci, którzy imię Twe miłują” (Ps 5,12).
3. „Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, a Jego łaskawość – przez całe życie. Płacz nadchodzi wieczorem, a rankiem – okrzyki radości” (Ps 30,6).
4. „Niech się radują i weselą w Tobie wszyscy, co Ciebie szukają, i niech zawsze mówią: «Pan jest wielki» ci, którzy pragną Twego wybawienia” (Ps 40,17).
5. „Szczęśliwy lud, co umie się radować, chodzi, o Panie, w świetle Twego oblicza. Cieszą się zawsze Twoim imieniem, wywyższa ich Twoja sprawiedliwość. Bo Ty jesteś blaskiem ich potęgi, a Twoja przychylność moc naszą podnosi” (Ps 89,16-18).
6. „Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty” (Iz 61,10).
7. „Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, chłonąłem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego. Bo imię Twoje zostało wezwane nade mną, Panie, Boże Zastępów!” (Jer 15,16).
8. „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5,11-12).
9. „Bo królestwo Boże – to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17).
10. „Za pełną radość poczytujcie sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia” (Jk 1,2).
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
Psalmy? Zwykle z Wulgaty klementyńskiej. W trudniejszych miejscach wspomagam się starą wersją angielską Douay-Reims dość dosłownie z Wulgaty przetłumaczoną.
Lilianna w ogrodzie
ŁOŁ
Walczyć o prawdę
Napoleon walczył o władzę nad światem, tak jak walczą o to obecni globaliści w sposób pokojowy, ale przynoszący im spodziewane efekty... W pierwszym i drugim przypadku są to wyraźne działania masonerii.
V.R.S.
Główną spuścizną Napoleona jest rewolucyjna edukacja formatująca od lat mózgi także nad Wisłą.Nie bez kozery też najromantyczniejszy z wieszczów oraz międzywojenny Marszałek honoris causa mieli fiksum-dyrdum na punkcie Napoleona.