V.R.S.
61,8 tys.

Kąkol

W bezlitosnym kraju,
gdzie pól dzikich łany,
tam gdzie rośnie zboże
ponad mogiłami,
które wciąż czekają
na niepogrzebanych,
szedł o rannej porze
człowiek z patykami.

Z kijów na krzyż zbitych
Chrystus nie spoglądał,
bo On miłosiernie
mękę ludzką widzi,
na prochach zabitych
inna moc się pląta,
co plecie kłamstw ciernie,
prawdy nienawidzi.

Te krwawe niedziele
mało ją obchodzą:
ofiary hen z dali,
na drodze postępu,
niechaj przyjaciele
z morderców się rodzą,
byle całowali,
klepali po ręku.

Te patyki muszą
dzisiaj zaś wystarczyć
i tym co umarli,
i umierającym,
choć kości się kruszą,
choć upiór wciąż warczy,
znów rany rozdarli
wśród wilków krążących.

Pasterz nie zostawia
na łup wilka złego,
opiekę roztacza
nad stadem bezsilnym,
pasterz nie zastawia
drzwi do domu swego,
pasterz nie przebacza
tym co winni innym.

I żniwa nadeszły,
ten co kąkol zasiał
kąkolowi wmówił,
że wodą jest czystą,
że zbożem jest wzeszłym,
co chwasty rozprasza
i kąkol wygubi,
i podpali rżysko

I nadeszły żniwa,
żniwa tak koszmarne,
że nie chcą dziś słyszeć
co działo się w domach,
gdy wola złośliwa
szła w nocy toń czarnej
i rozdarł krzyk ciszę,
i łuna czerwona.

Lecz tutaj w dzień biały,
wśród spiesznych Różańców
przez dzieci zmawianych,
gdy pieśni śpiewano
te rzeczy się działy,
pędzono mieszkańców,
paliły się ściany
i wkrąg zabijano.

Nie było litości,
palono, strzelano,
by wieś zlikwidować
z diaboliczną siłą,
w krwawej nikczemności
oczy wykłuwano,
spieszono mordować,
przerzynano piłą.

Siekierą tną głowę,
by mit prawdą stał się,
prawda zaś przeklętą,
zapomnianym mitem,
w cień spychanym słowem,
gdy huczą wkrąg baśnie,
głowę też obcięto
Rzeczypospolitej.

Lecz klątwę znam srogą:
niech krew spadnie na was
i dzieci i wnuki,
i waszych wspólników,
zdjąć klątwy nie mogą
ci co brak im prawa:
ni tchórze w purpurze,
ni rząd obłudników.

Może zdjąć ją dziki,
podobny do zwierzy,
rzeźnik-opętaniec,
syn, którego zrodził,
gdy przerwie uniki,
gdy w pierś się uderzy,
i w prawdzie gdy stanie,
i zło wynagrodzi.

( krzyż w Ostrówkach - źródło: kresy.pl)
Tadeusz Zborek
Piękne i smutne. Coraz więcej Polaków widzi tych obłudników.
V.R.S.
To jeszcze dodajmy pierwszy poziom kontekstu - historyczny: Krwawe żniwa w Ostrówkach bo ten aktualny czyli wydarzenia dnia dzisiejszego zakładam że wszyscy znają.
Lilianna w ogrodzie
Z kijów na krzyż zbitych
Chrystus nie spoglądał,
V.R.S.
Wie pani, ruszyły mnie te kije i dzisiejsza interwencja policji na konferencji prasowej miłości i pojednania.
Lilianna w ogrodzie
wiem, to jest ból , mój też.
V.R.S.
A ta klątwa to też historyczna - z relacji H. Kloca o rzezi w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej:
"W tym czasie tłuszcza Ukraińców uzbrojona w kosy, siekiery, widły i inne narzędzia zbrodni wykopała przy stodole (dwuklepiskowej) gospodarza Strażyca rów, do którego wrzucali później ciała zarąbanych siekierami i przebitych widłami i kosami mężczyzn, kobiet, dzieci i starców. Nikt z nas Polaków …Więcej
A ta klątwa to też historyczna - z relacji H. Kloca o rzezi w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej:
"W tym czasie tłuszcza Ukraińców uzbrojona w kosy, siekiery, widły i inne narzędzia zbrodni wykopała przy stodole (dwuklepiskowej) gospodarza Strażyca rów, do którego wrzucali później ciała zarąbanych siekierami i przebitych widłami i kosami mężczyzn, kobiet, dzieci i starców. Nikt z nas Polaków nie wiedział, co szykują dla nas bandyci spod znaku Bandery i Bulby. Uzbrojeni mordercy odprowadzali po 6 mężczyzn w pewnym odstępie czasu w nieznanym kierunku. Gdy na boisku pozostały tylko kobiety, dzieci i starcy, Ukraińcy siłą wpędzili ich do szkoły. Następnie, podobnie jak to czynili wcześniej z mężczyznami, wyprowadzali po kilkanaście osób i
prowadzili w sobie znane miejsce. Czekając na swoją kolejkę, wiedzieliśmy, że zostaniemy za chwilę zamordowani. Dlatego wyznawaliśmy sobie wszystkie przewinienia i grzechy (...)
Zostało nas około 100 osób. Do stojących przy drzwiach morderców uzbrojonych w pistolety maszynowe podeszła Maria Giec, matka trojga dzieci i odezwała się do nich: “Patrzcie, została nas mała garstka. Pozwólcie nam żyć. Wiemy, że wyprowadzonych przed nami zamordowaliście. Darujcie nam życie. Spójrzcie na nasze dzieci, są niewinne, ich oczy błagają o litość. Miejcie więc litość dla nich”. Wtedy jeden z oprawców odpowiedział: “Polacy, my was wszystkich wyrżniemy, a domy wasze spalimy. Nic nie zostanie po was”. W odpowiedzi na okrutne słowa bulbowca ta sama kobieta rzuciła w twarz oprawcom przekleństwo: “Bądźcie przeklęci po wsze czasy. Niech krew naszych niewinnych dzieci spadnie na was, na wasze dzieci, wnuki i prawnuki”"