NIGDY NIE TRAĆ NADZIEI

W historycznym momencie, którego doświadczamy, pokusa zniechęcenia, smutku i prawdziwej rozpaczy jest bardzo silna, być może silniejsza niż w jakiejkolwiek minionej epoce. Nawet dwie wojny światowe, …Więcej
W historycznym momencie, którego doświadczamy, pokusa zniechęcenia, smutku i prawdziwej rozpaczy jest bardzo silna, być może silniejsza niż w jakiejkolwiek minionej epoce. Nawet dwie wojny światowe, których doświadczyli na własnej skórze nasi dziadkowie, czy druga wojna światowa, których doświadczyli nasi rodzice, które mimo skrajnej brutalności na zawsze pozostały w ich pamięci, nigdy nie doprowadziły do tak powszechnej utraty nadziei. Nawet pod wściekłością bombardowań z powietrza lub w trudnej sytuacji racjonowania żywności; mimo udręki, w jakiej żyły rodziny, na co dzień otrzymywały wojskową kartkę pocztową z wiadomością o utracie dziecka, męża, brata, nie było jednak tak powszechnego uczucia, zgodnie z tym, co nam powiedzieli. głębokie zniechęcenie egzystencjalne, taki radykalny i nieprzewidywalny pesymizm. Wystąpiło zarówno zniechęcenie, jak i pesymizm, ale nadal rzutowane na wymiar historyczny; to znaczy, że nasi dziadkowie i nasi rodzice, nawet w strasznych trudnościach, których …Więcej
Jan Zbigniew wojan
Czy tak odpowiesz, gdy wnuk zapyta:
- Dziadku, gdzie byłeś i co zrobiłeś jak wprowadzali niewolnictwo ? -
- Wnusiu, nic nie zrobiłem, zakryłem szmatą twarz... -
olek19801
Dziś wkroczyłem do urzędu pocztowego bez maski (jak zwykle). Urzędniczka od początku pandemii nie robi żadnych problemów jednak dzisiaj się wystraszyła. Ponoć sanepid szalał po ulicach. W taki sposób zabija się nadzieje w ludziach. Strachem i jeszcze kijem. Poinformowałem urzędniczkę, że jeśli sanepid wejdzie, ona powie, że mnie upominała, ja nie posłuchałem i tym sposobem biorę odpowiedzialność …Więcej
Dziś wkroczyłem do urzędu pocztowego bez maski (jak zwykle). Urzędniczka od początku pandemii nie robi żadnych problemów jednak dzisiaj się wystraszyła. Ponoć sanepid szalał po ulicach. W taki sposób zabija się nadzieje w ludziach. Strachem i jeszcze kijem. Poinformowałem urzędniczkę, że jeśli sanepid wejdzie, ona powie, że mnie upominała, ja nie posłuchałem i tym sposobem biorę odpowiedzialność za całą sytuację na siebie. Poczuła się z tym lepiej i nawet maseczkę odsunęła by pokazać uśmiech. Żaden sanepid mnie nie złapał. Przeżyłem :)