Beatus 1
305

Rady i wspomnienia św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

Zauważyłam, że nasza Przewielebna Matka okazywała jednej z sióstr, jak mi się zdawało, więcej zaufania i miłości niż mnie. Ze zmartwieniem moim zwierzyłam się siostrze Teresie w nadziei, że uzyskam jej współczucie, gdy ku wielkiemu mojemu zdziwieniu zapytała:
"Tobie się zdaje, że bardzo kochasz naszą Matkę?"
- Niewątpliwie, gdybym jej nie kochała, byłoby mi obojętne, że woli kogo innego więcej niż mnie.
- A ja ci dowiodę, że się mylisz; nie kochasz naszej Matki, ale samą siebie.
"Kto prawdziwie kocha, ten cieszy się szczęściem osoby umiłowanej. Gdybyś zatem posiadała miłość prawdziwą, bezinteresowną, gdybyś kochała naszą Matkę dla niej samej, cieszyłabyś się, że z uszczerbkiem dla ciebie rozmawia chętnie z kim innym, a rzekome zaniedbanie ciebie nie powinnoby cię smucić".

*

Trapiły mię liczne roztargnienia podczas modlitwy.
"I ja mam ich niemało - odrzekła mi - ale skoro spostrzegę, modlę się za osoby, które mi zajmowały wyobraźnię; one tedy korzystają z mego rozproszenia. Przyjmuję wszystko dla miłości Bożej, nawet najdziwniejsze myśli, które mi zaprzątają umysł".

*

Poproszono mię o szpilkę, bardzo mi dogodną; żal mi jej było.
Siostra Teresa powiedziała mi wtedy:
"Jesteś za bogata! nie możesz być szczęśliwa!"

*

Siostra Teresa miała powierzone przybieranie kapliczki Dzieciątka Jezus. Widząc, że jednej zapach kwiatów szkodzi, nie stawiała nigdy pachnących kwiatów, nawet jednego fiołeczka. Było to dla niej okazją do wielu małych ofiar.
Pewnego dnia, zaledwie złożyła u stóp figury piękną sztuczną różę, ta kochana matka skinęła na nią. Siostra Teresa domyślając się, że chce ją prosić o usunięcie róży, nie chcąc jej zawstydzać, wzięła kwiat i pośpiesznie odezwała się pierwsza: "Popatrz, matko, jak to dziś do złudzenia umieją naśladować naturę. Ta róża zdaje się jakby dopiero co była w ogrodzie zerwana".

*

"Bywają chwile - mówiła innym razem - że nam źle z samym sobą; wtedy należy co prędzej wynijść z siebie. Pan Bóg nie zmusza nas wtedy do pozostawania sam na sam ze sobą samymi. Dopuszcza nawet, żeby nam samym z sobą niedobrze było, abyśmy siebie opuścili. A na to widzę jeden tylko sposób: rzucić się do stóp Jezusa i Maryi, biegnąc do uczynków miłosierdzia".