ZBRODNIA NA POLSKIM NARODZIE !!!
Co można powiedzieć, co najmniej 1121, rodzinom zamordowanych Polaków? Nawet jeśli rząd przyznaje się, do dużo mniejszej ilości zgonów, nie zmienia to faktu, że jest to zbrodnia !! Trzeba w końcu nazwać rzeczy po imieniu. Jak można w dalszym ciągu propagować, reklamować i namawiać do śmiertelnie ryzykownego eksperymentu medycznego? Jest to współuczestnictwem w …Więcej
ZBRODNIA NA POLSKIM NARODZIE !!!

Co można powiedzieć, co najmniej 1121, rodzinom zamordowanych Polaków? Nawet jeśli rząd przyznaje się, do dużo mniejszej ilości zgonów, nie zmienia to faktu, że jest to zbrodnia !! Trzeba w końcu nazwać rzeczy po imieniu. Jak można w dalszym ciągu propagować, reklamować i namawiać do śmiertelnie ryzykownego eksperymentu medycznego? Jest to współuczestnictwem w mordzie na polskim narodzie.
stopnop.com.pl

Polska: 1121 osób zmarło po szczepieniu na COVID-19 – rządowy raport mówi tylko o 61 osobach – …

Aktualizacja 17.04.2021 21 stycznia 2021 r. zostaliśmy poinformowani przez rodzinę, że dzień wcześniej …
Janusz Kulesza Kulesza udostępnia to
44
ZBRODNIA NA POLSKIM NARODZIE !!!
Co można powiedzieć, co najmniej 1121, rodzinom zamordowanych Polaków? Nawet jeśli rząd przyznaje się, do dużo mniejszej ilości zgonów, nie zmienia to faktu, że jest to zbrodnia !! Trzeba w końcu nazwać rzeczy po imieniu. Jak można w dalszym ciągu propagować, reklamować i namawiać do śmiertelnie ryzykownego eksperymentu medycznego? Jest to współuczestnictwem w …Więcej
ZBRODNIA NA POLSKIM NARODZIE !!!

Co można powiedzieć, co najmniej 1121, rodzinom zamordowanych Polaków? Nawet jeśli rząd przyznaje się, do dużo mniejszej ilości zgonów, nie zmienia to faktu, że jest to zbrodnia !! Trzeba w końcu nazwać rzeczy po imieniu. Jak można w dalszym ciągu propagować, reklamować i namawiać do śmiertelnie ryzykownego eksperymentu medycznego? Jest to współuczestnictwem w mordzie na polskim narodzie.
wacula25wp.pl
Zelotes Piszesz -[ Ci, dla których szczepionka jest zbawieniem, zawiodą się itd]==A Nikt nic nigdy nie powiedział że szczepionka jest zbawieniem wiecznym .A JEDYNIE jest RATOWANIEM ŻYCIA
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
Do wszystkich tych, którzy sprawiają ból niewinnym
dedykuję: NIERZĄDOWI WARSZAWSKIEMU,SPRZEDAJNYM LEKARZOM, DZIENNIKARZOM, JUTUBEROM, PŁATNYM TROLOM i IGNORANTOM)
stealingearth.com/apel/
APELUJEMY !
Apel jest do tych wszystkich, którzy zarządzają "Wielkim Resetem", do tych którzy biorą w nim udział, do tych którzy jawnie lub skrycie popierają wszystkie działania z niego wynikające. Apel do …Więcej
Do wszystkich tych, którzy sprawiają ból niewinnym

dedykuję: NIERZĄDOWI WARSZAWSKIEMU,SPRZEDAJNYM LEKARZOM, DZIENNIKARZOM, JUTUBEROM, PŁATNYM TROLOM i IGNORANTOM)
stealingearth.com/apel/

APELUJEMY !

Apel jest do tych wszystkich, którzy zarządzają "Wielkim Resetem", do tych którzy biorą w nim udział, do tych którzy jawnie lub skrycie popierają wszystkie działania z niego wynikające. Apel do Prezydentów i Premierów, do polityków, rządowych ekspertów, lekarzy, pielęgniarzy i medyków, naukowców, dziennikarzy, sił mundurowych, a szczególnie policjantów i żołnierzy, a również do celebrytów: aktorów, piosenkarzy, artystów, pisarzy. Do Was wszystkich, którzy bierzecie udział w holokauście ludzkości.

Wy wiecie, że bierzecie udział w zbiorowym kłamstwie i w zbiorowym gwałcie na całej ludzkiej populacji. I wy wiecie, że my już to wiemy. My zostaliśmy ostrzeżeni i zorientowaliśmy się, co nam szykujecie. Zależy wam bardzo na czasie, by wykonać to zadanie, by uśmiercić jak największą liczbę ludzi. Sięgacie po nasze rodziny, po naszych ojców i dziadków a teraz chcecie sięgnąć po nasze dzieci.

Ale my już na to nie pozwalamy!

Nie apeluję do waszych serc ani miłosierdzia, bowiem wy nie operujecie na tym poziomie i w tych zakresach. Apeluję do waszego rozsądku i waszego bezpieczeństwa. To pewnie rozumiecie. Przed wami jest proces Norymberga 2.0. To nachodzi, wy już wiecie o tym. Czujecie to i jesteście zdezorientowani, czujecie już dla was zagrożenie. To dobrze. Bo macie jeszcze szansę na łaskawsze was potraktowanie.

Oto Apel.

Ujawnijcie Waszych mocodawców, każdy z was ma kogoś, kogo posłuchał i będąc albo zastraszonym, albo przekonanym wykonuje jego polecenia od początku lub w jakimkolwiek momencie trwania tej histerii. To jest teraz wasza szansa. To, co powinniście zrobić natychmiast, to pójść do najbliższej prokuratury i złożyć pełne zeznania. Nie interesuje nas wasza skrucha, bo skrucha nie jest w waszym słowniku pojęć. Interesuje nas jedynie ujawnienie ścieżek do waszych zleceniodawców i to, co oni wam zlecili. Acha, i nie oglądaj się za siebie. To jest skierowane do ciebie.

Wiem, że wy czujecie, że grunt pali wam się pod nogami. Chcecie zdążyć, bo inaczej zamknie się możliwość masowej depopulacji. Zamyka się okno czasowe, w którym mieliście możliwość pełnej depopulacji.

Dostajecie teraz ostatnią szansę. Wszyscy. Złóżcie zeznania, bo pełne rozliczenie nadchodzi i już wtedy nie będziecie mogli powiedzieć: "Ja tylko wykonywałem polecenia przełożonego", "Ja przecież wykonywałem swoje obowiązki".
Znam sie
bie i znam ludzi, którzy mają na myśli to samo co ja. Nie jesteśmy mściwi. Nie jesteśmy mściwi, bo my nie jesteśmy tacy jak wy. Potrafimy zrozumieć wasze pobudki, mimo iż są niecne i obrzydliwe. Ale nie uważajcie, że jesteśmy przez to naiwni.

Skorzystajcie z tej szansy teraz, albo potem nie będzie już usprawiedliwienia.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
Wyrok Sądu Najwyższego: Obostrzenia nakładane na obywateli przez rząd są bezprawiem.
Zakaz wprowadzony bez należytej podstawy prawnej”.
Jan Hernik medianarodowe.com/…-zakaz-wprowadzony-bez-nalezytej-podstawy-prawnej/
Sąd Najwyższy ocenił legalność obostrzeń wprowadzonych przez rząd Mateusza Morawieckiego w czasie pandemii w 2020 roku. Zdaniem sądu:
"Zakaz zgromadzeń w pandemii z 2020 r. …Więcej
Wyrok Sądu Najwyższego: Obostrzenia nakładane na obywateli przez rząd są bezprawiem.

Zakaz wprowadzony bez należytej podstawy prawnej”.

Jan Hernik medianarodowe.com/…-zakaz-wprowadzony-bez-nalezytej-podstawy-prawnej/
Sąd Najwyższy ocenił legalność obostrzeń wprowadzonych przez rząd Mateusza Morawieckiego w czasie pandemii w 2020 roku. Zdaniem sądu:

"Zakaz zgromadzeń w pandemii z 2020 r. wprowadzony został bez należytej podstawy prawnej, w drodze rozporządzenia, zamiast ustawy."

Wyrok uwzględnił kasację RPO oraz uniewinnił dwóch mężczyzn, którzy ukarani zostali za udział w zgromadzeniu.

Wyrok Sądu Najwyższego określa wprowadzony przez rząd 9 października ubiegłego roku zakaz zgromadzeń publicznych za nielegalny. SN uniewinnił dwóch mężczyzn ukaranych grzywną za udział w zgromadzeniu publicznym w ubiegłym roku.

Według argumentacji sądu, regulacje rządu nie są zgodne z prawem, gdyż nie zostały one wprowadzone w drodze ustawy. Rozporządzenie nie ma żadnej mocy prawnej.

Rzecznik Praw Obywatelskich już wielokrotnie odwoływał się w sprawie legalności obostrzeń wprowadzanych przez rząd. Jego wnioski w postaci kasacji do Sądu Najwyższego zostawały zawsze rozpatrywane na korzyść pokrzywdzonych.

Zdaniem Sądu Najwyższego, rozporządzenie wprowadzone przez Radę Ministrów dnia 9 października ubiegłego roku i przepis o zakazie zgromadzeń nie posiadają żadnej mocy prawnej. Regulacje w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii zakazujące organizowania zgromadzeń “zostały wydane z przekroczeniem delegacji ustawowej”. Wynika z tego, że zakaz zgromadzeń i inne obostrzenia wprowadzane drogą rozporządzenia były od początku bezprawiem forsowanym przez rząd.

Obostrzenia rządu bezprawiem

“To pierwsze takie orzeczenie Sądu Najwyższego co do zakazu zgromadzeń” – podkreśliło w poniedziałek Biuro RPO, informując o tym zapadłym na początku lipca orzeczeniu.

Już wielokrotnie wcześniej Sąd Najwyższy uchylał wyroki sądów niższych instancji w sprawie ograniczeń związanych z pandemią COVID-19. Na wnioski RPO, SN zajmował się sprawami zakazu przemieszczania się w pandemii lub nakazu zasłaniania ust i nosa. We wszystkich tych sprawach sąd stawał po stronie obywateli stwierdzając, że przepisy narzucone przez rząd są niezgodne z prawem.

Teraz przyszła kolej na stwierdzenie tego samego w kwestii zakazu zgromadzeń publicznych.

Podstawą zakazu zgromadzeń publicznych nie mogła być ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, do której rząd odwoływał się w kolejnych rozporządzeniach. Problem w tym, że ta ustawa nie daje podstaw do takich ograniczeń wolności” – argumentował w swojej kasacji RPO.

Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, ustawa ta “w przypadku zgromadzeń pozwala wyłącznie na zakazanie »widowisk i innych zgromadzeń ludności«, nie dotyczy więc chronionych konstytucyjnie m.in. zgromadzeń spontanicznych”.

Rozporządzenie nie posiada mocy prawnej

Sąd Najwyższy w argumentacji swojego wyroku podziela linię argumentacyjną RPO. Sprawę rozpatrywało w Izbie Karnej trzech sędziów ze Zbigniewem Puszkarskim na czele.

Zakaz ten został wprowadzony bez należytej podstawy prawnej – w drodze rozporządzenia – zamiast ustawy oraz wbrew regulacjom zawartym w art. 57 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP” – wskazał SN w uzasadnieniu wyroku.

Przywołane przepisy konstytucji zapewniają wolność zgromadzeń, która może być ograniczona tylko ustawą.

W związku z wyrokiem oraz zaprezentowaną argumentacją, sąd uniewinnił dwóch mężczyzn. Brali udział w zgromadzeniu publicznym pod jednym z biur poselskich w Tarnowskich Górach. Jednocześnie SN uchylił orzeczenie skazujące i uniewinnił ukaranych grzywną także w zakresie obwinienia o złamanie obowiązku zakrywania nosa i ust. Nakaz ten – jak uznał SN, powołując się na swe wcześniejsze orzecznictwo, także wydany został z przekroczeniem delegacji ustawowej.
Jest to kolejny wyrok sądu, który mówi wprost, że obostrzenia nakładane na obywateli przez rząd są bezprawiem.
Bos016
Gdyby rząd był uczciwy, szczepionka powinna być wycofana, już po pierwszym przypadku zgonu.
wacula25wp.pl
Plandemia = depopulacja > szczepienia
Myślę że to św. DUCH NIE DIABEŁWięcej
Plandemia = depopulacja > szczepienia

Myślę że to św. DUCH NIE DIABEŁ
Plandemia = depopulacja > szczepienia >chipy
wacula - diabeł cię nadał !
Jan Zbigniew wojan
Jaki jest sens mówić komuś, że jest oszustem, złodziejem, czy mordercą ? Żaden, bo przecież on wie kim jest i swoich zachowań nie zmieni, a będzie robił to nadal, teraz ze spokojem - przecież wiedzą z kim mają do czynienia ! Wyjście jest tylko jedno - zlikwidować zło jak najprędzej, bez zmiłowania ! Mieczem wojował, od miecza zginął !
A my stajmy do walki, bo mamy szansę na wygraną ! A to jest …Więcej
Jaki jest sens mówić komuś, że jest oszustem, złodziejem, czy mordercą ? Żaden, bo przecież on wie kim jest i swoich zachowań nie zmieni, a będzie robił to nadal, teraz ze spokojem - przecież wiedzą z kim mają do czynienia ! Wyjście jest tylko jedno - zlikwidować zło jak najprędzej, bez zmiłowania ! Mieczem wojował, od miecza zginął !
A my stajmy do walki, bo mamy szansę na wygraną ! A to jest wojna ! Nie stając do walki już jesteś przegranym ! Jedynym celem bitwy jest zakończyć ją na swoją korzyść !
Milicja, czy lekarze służący Systemowi nie dbają o ludzi, bo takie mają polecenia !
Polaku ! Kamracie !
Nie bądź kundlem Systemu - zostań wilkiem, walcz z Systemem !
wacula25wp.pl
Jan Zbigniew wojan Piszesz -[ Nie bądź kundlem Systemu - zostań wilkiem, walcz z Systemem !]==No to zobacz co Cię czeka takiemu jak TY biedaczku zabrali resztki wieńca jednemu z strajkujących żeby kacz-prezes za swoje miesięcznice zapłacił a nie my . 😊 😇 🤭 🤭 🤫
wacula25wp.pl
A nie robiąc nic aby ratować ludzi przed zarazą to nie jest zbrodnia
wacula25wp.pl
ZelotesWszystko za sprawą publikacji lekarza z Przemyśla, dra Włodzimierza Bodnara, który twierdzi, że dzięki jej zastosowaniu można wyleczyć COVID-19 w 48 godzin. Jego publikacja wzbudziła wiele kontrowersji.Podam przykład z zeszłego tygodnia. Mam czterech pacjentów, powiedzieli, że stosowali amantadynę, jakieś inne leki i antybiotyki. Jeden już umarł, dwóch było na high flow (wysokoprzepływowa …Więcej
ZelotesWszystko za sprawą publikacji lekarza z Przemyśla, dra Włodzimierza Bodnara, który twierdzi, że dzięki jej zastosowaniu można wyleczyć COVID-19 w 48 godzin. Jego publikacja wzbudziła wiele kontrowersji.Podam przykład z zeszłego tygodnia. Mam czterech pacjentów, powiedzieli, że stosowali amantadynę, jakieś inne leki i antybiotyki. Jeden już umarł, dwóch było na high flow (wysokoprzepływowa terapia tlenowa - przyp. red.) ledwo przeżyli, a jeden czuł się dobrze. Jaki jest wniosek z tych obserwacji? Czy jest jakikolwiek?- pyta retorycznie ekspert.
wacula25wp.pl
Zelotes Piszesz -[ Piszę fakty, ]==Nie da się tego ukryć masz rację .Ale pacjenci z jednej strony mają niskie zaufanie do systemu polskiej opieki zdrowia, dlatego za wszelką cenę próbują uniknąć szpitala. Z drugiej strony próbują się leczyć na własną rękę. W trzeciej fali choruje więcej młodych ludzi, mniej skorych do szybkiego szukania pomocy lekarskiej. Pacjenci widzą, co się dzieje, słuchają …Więcej
Zelotes Piszesz -[ Piszę fakty, ]==Nie da się tego ukryć masz rację .Ale pacjenci z jednej strony mają niskie zaufanie do systemu polskiej opieki zdrowia, dlatego za wszelką cenę próbują uniknąć szpitala. Z drugiej strony próbują się leczyć na własną rękę. W trzeciej fali choruje więcej młodych ludzi, mniej skorych do szybkiego szukania pomocy lekarskiej. Pacjenci widzą, co się dzieje, słuchają relacji o karetkach jeżdżących od szpitala do szpitala w poszukiwaniu miejsca, często więc decydują się "przeczekać", "poleczyć w domu", "wytrzymać do momentu, gdy będą się dusić". Takie opowieści słyszy każdy z nas, lekarzy, próbując się dowiedzieć, dlaczego chory tak późno szukał pomocy Lekarz przyznaje, że za późne zgłaszanie do szpitali odpowiada też w pewnym stopniu amantadyna,, która zrobiła w Polsce zawrotną karierę, mimo że nadal nie ma badań, które by potwierdzały jej skuteczność i brak skutków ubocznych w walce z COVID-19. Chorzy zdobywają ten lek, niektórzy lekarze go przepisują, a pacjent przyjmuje amantadynę jako "cudowną tabletkę”, która go ozdrowi. Nawet jak mu nie zaszkodzi, co też się może zdarzyć z powodu działań niepożądanych tego leku, a to wydłuża czas do szukania pomocy lekarskiej
6 więcej komentarzy od wacula25wp.pl
wacula25wp.pl
Zelotes Piszesz -[ Cieszę się, że znalazłem lekarza w dialogu.itd ]==No niestety nie jestem lekarzem ale wracając do tematu-TO PRZECIEŻ Szczepienia sprawiły, że wiele chorób, które dawniej stanowiły poważne zagrożenie dla życia i zdrowia, obecnie zostały wyeliminowane lub związane z nimi niebezpieczeństwo znacznie zmalało. Utrzymanie odporności zbiorowej wymaga jednak wykonywania masowych …Więcej
Zelotes Piszesz -[ Cieszę się, że znalazłem lekarza w dialogu.itd ]==No niestety nie jestem lekarzem ale wracając do tematu-TO PRZECIEŻ Szczepienia sprawiły, że wiele chorób, które dawniej stanowiły poważne zagrożenie dla życia i zdrowia, obecnie zostały wyeliminowane lub związane z nimi niebezpieczeństwo znacznie zmalało. Utrzymanie odporności zbiorowej wymaga jednak wykonywania masowych szczepień na dużą skalę ŁĄCZNIE Z DZIĆMI NASZYMI . Jakie choroby udało się opanować dzięki szczepionkom na tyle, że współcześnie zapomnieliśmy, jak poważny problem stanowiły ?.I OPANOWALIŚMY TOooo!!!!!. To Dzięki szczepionce-na koronowirósa organizm zyskuje czas. Nie traci go na rozpoznanie wroga co więcej, dysponuje precyzyjną bronią w postaci przeciwciał, A TY CO wymyśliłeś lepszego oprócz ośmieszania .NIC A NIC
wacula25wp.pl
Zelotes Piszesz -[ Stworzono celowo i planowo problem (C-19) aby podsunąć rozwiązanie, które zabije itd.]==Może tu odwołam się tu do swojego tekstu w innych moich komentażach , gdzie dowodziłem, iż nowoczesna metoda medycyny musi w swoich teoriach uwzględniać KONTROLE MIĘDZY-NARODOWE a w dodatku niezależne instytucje bezpieczeństwa danego państwa ,które toooooo jednak sprawdzą .No i tak na przykład …Więcej
Zelotes Piszesz -[ Stworzono celowo i planowo problem (C-19) aby podsunąć rozwiązanie, które zabije itd.]==Może tu odwołam się tu do swojego tekstu w innych moich komentażach , gdzie dowodziłem, iż nowoczesna metoda medycyny musi w swoich teoriach uwzględniać KONTROLE MIĘDZY-NARODOWE a w dodatku niezależne instytucje bezpieczeństwa danego państwa ,które toooooo jednak sprawdzą .No i tak na przykład prezydent Trump Merkel Duda zaszczepili się w wielu innych przedstawicieli władzy .PYTAM CIĘ--Zelotes -- CZYŻ BY ONI BYLI IDIOTAMI .Mające swoje służby i instytucje bezpieczeństwa państwa
wacula25wp.pl
Nie dla depopulacji przez szczep
Piszesz -[ (jeżeli nie są powiązane z abortowanymi dziećmi), ale jestem przeciw ,,szczepionkom, ]==,Więc Szczepienie to polega na tym, że człowiekowi podaje się do organizmu coś jak komórki macierzyste , co wywoła reakcję układu odpornościowego podobną do tej, którą wywołałby prawdziwy wirus czy bakteria. Dzięki temu, będziemy odporniejsi .A Z zabijanych dzieci …Więcej
Nie dla depopulacji przez szczep

Piszesz -[ (jeżeli nie są powiązane z abortowanymi dziećmi), ale jestem przeciw ,,szczepionkom, ]==,Więc Szczepienie to polega na tym, że człowiekowi podaje się do organizmu coś jak komórki macierzyste , co wywoła reakcję układu odpornościowego podobną do tej, którą wywołałby prawdziwy wirus czy bakteria. Dzięki temu, będziemy odporniejsi .A Z zabijanych dzieci które to matki celowo to uczyniły odpowiedzą przed Bogiem , medycyna pozyskuje te części ciała i ludzkich komórek do ratowania i dawania życia i radości innym ludziom zamiast wyrzucać do pieca .I jest to piękny dar najcenniejszy
wacula25wp.pl
Nie dla depopulacji przez szczep Acha rozumię Ciebie z zabijanych dzieci które to matki celowo to uczyniły należy komórki itp spalić .A chorych nie wolno w żadnym razie uratować NIECH CIERPIĄ I GINĄ .Co za filozofia ręce opadają
wacula25wp.pl
Nie dla depopulacji przez szczepPiszesz -[dzieci należy po chrześcijańsku pogrzebać, I tu faktycznie, nie wolno ratować chorych ]== Myślisz podobnie jak sekciara jechowizmupodobny przykład gdy lekarze załamali się wobec prawa, wypełniając wolę 41-letniej kobiety, która z powodów pseudo-religijnych odmówiła zgody na przetoczenie krwi. Pacjentka zmarła po zabiegu.
wacula25wp.pl
Rozwiń temat szerzej
wacula25wp.pl
Zelotes
Piszesz -[Aborcja jest mordem bez względu na powód. itd.]==To prawda ponieważ jest wiele przyczyn ratoowania życiaWięcej
Zelotes

Piszesz -[Aborcja jest mordem bez względu na powód. itd.]==To prawda ponieważ jest wiele przyczyn ratoowania życia
wacula25wp.pl
Zelotes Och mój drogi fake-news mają to do siebie że mieszają prawdę z kłamstwem .Podobnie to czyni Wieczne Odpoczywanie Amen na glorii
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
cały jesteś - fake wacuś -
Kolejne 2 przypadki niewyjaśnionego zasłabnięcia
zaszczepionych sportowców.

Media milczą.
Przyczyna „nieznana”
bibula.com/?p=126386 2021-07-10
Po niewyjaśnionej jak do tej pory przyczynie nagłego zasłabnięcia duńskiego piłkarza Christiana Eriksena i związanych
kontrowersjach z jego zaszczepieniem się „przeciwko Covid-19”, Christian Eriksen "odstrzelony" 12 dni …Więcej
cały jesteś - fake wacuś -

Kolejne 2 przypadki niewyjaśnionego zasłabnięcia
zaszczepionych sportowców.


Media milczą.

Przyczyna „nieznana”

bibula.com/?p=126386 2021-07-10

Po niewyjaśnionej jak do tej pory przyczynie nagłego zasłabnięcia duńskiego piłkarza Christiana Eriksena i związanych
kontrowersjach z jego zaszczepieniem się „przeciwko Covid-19”, Christian Eriksen "odstrzelony" 12 dni wcześniej Pfizerem? media całkowicie zignorowały dwa inne podobne przypadki sportowców.

Podczas międzynarodowego meczu krykietowych drużyn z Indii Zachodnich (WI) i Pakistanu, który odbył się 2 lipca br na wyspie Antigua, dwie zawodniczki z Indii Zachodnich nagle zasłabły na murawie.

W połowie meczu zawodniczka Chinelle Henry, nagle i bez powodu upadła w konwulsjach. Służba medyczna przeniosła ją na noszach gdzie udzialano jej pierwszej pomocy. Mecz wznowiono, lecz w kilka minut po tym kolejna zawodniczka z tej samej drużyny, Chedean Nation, również nagle i bez widocznej przyczyny straciła przytomość.

Komenator relacjonujący mecz nie wiedział jak zareagować. „Właśnie otrzymuję informację, że druga zawodniczka upadła … i już nadchodzi pomoc z noszami … To jest coś niezwykłego. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Co się dzieje? Czy coś 'jest w powietrzu'? Nie wiem. Coś niezwykłego.” – próbował wyjaśniać komentator. Zawodniczki przetransportowano do szpitala, a mecz ponownie wznowiono.

Na kilka dni przed meczem, cała drużyna WI zaszczepiła się preparatem reklamowanym jako „szczepionka przeciwko Covid-19”, o czym pochwaliła się na twitterze.

Oczywiście dwa przypadki nagłego zasłabnięcia dwóch zawodniczek, które 4 dni wcześniej zaszczepiły się „szczepionką przeciwko Covid-19”, nie miały absolutnie nic wspólnego ze szczepionkami. Czysty przypadek, albo „coś jest w powietrzu„… Oficjalne wyjaśnienie zdarzenia głosi, że przyczyna nagłych zasłabnięć zawodniczek jest „nieznana”.

Aby uspokoić kibiców, którzy zaczęli snuć niepoprawne domysły, w mediach społecznościowych ukazały się filmiki z zawodniczkami, które miały przekazać informację, że „wszystko jest w porządku”, zaś informacja prasowa dodaje, że zawodniczki są „w stanie stabilnym i przytomne”.

Dociekliwi wskazują jednak, że zamieszczone filmiki zostały nakręcone wcześniej niż niewyjaśnione wydarzenia.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
WSZYSTKIE TZW. SZCZEPIONKI TO OSZUSTWO OD POCZĄTKU !
HISTORIA SZCZEPIONKOWEGO OSZUSTWA:

Badania nad wścieklizną: Historia naukowego
oszustwa.
Prywatne, dotąd tajne zapiski Pasteura.
Przecież chronimy cię przed zachorowaniem na wściekliznę – bez względu na to, czy tak choroba istnieje, czy nie.
==================

Strach przed bestią
Wścieklizna jest dziś uznawana za niebezpieczną wirusową chorobę …Więcej
WSZYSTKIE TZW. SZCZEPIONKI TO OSZUSTWO OD POCZĄTKU !

HISTORIA SZCZEPIONKOWEGO OSZUSTWA:


Badania nad wścieklizną: Historia naukowego
oszustwa.

Prywatne, dotąd tajne zapiski Pasteura.

Przecież chronimy cię przed zachorowaniem na wściekliznę – bez względu na to, czy tak choroba istnieje, czy nie.

==================


Strach przed bestią

Wścieklizna jest dziś uznawana za niebezpieczną wirusową chorobę zakaźną niektórych ssaków, mogącą przenieść się na człowieka. Cechuje ją znaczne podniecenie i agresja („wściekłość”). Wściekliznę nazywa się też wodowstrętem lub hydrofobią (z łac.), co jest odbiciem jednego z objawów choroby, mianowicie mimowolnych skurczów mięśni na widok lub sam dźwięk wody.

Popularny w czasach Louisa Pasteura – odkrywcy szczepionki na tę chorobę – horror związany z wścieklizną nie miał żadnych podstaw w statystykach, ani znaczenia dla demografii, ponieważ hydrofobia była bardzo rzadka u ludzi. Tuż przed wynalezieniem tej „cudownej szczepionki” śmiertelność we Francji oficjalnie nie przekraczała 50 osób rocznie. Pomimo tak sporadycznego występowania, wścieklizna od dawna zajmowała szczególne miejsce w ludowych przekazach. Aż do czasów AIDS była ucieleśnieniem tajemniczej i przerażającej choroby, a jej typowym nosicielem miał być najlepszy przyjaciel człowieka. Hydrofobia od czasów średniowiecznych powiązana była z ludowym wyobrażeniem bestii, choroby związanej z demonami (teoria miazmatu).

W dawnych czasach, jak odnotowano w zapiskach dostępnych w starych bibliotekach, pocałunek króla miał leczyć wściekliznę. Później odkryto, że kawałek królewskiego ubrania może być równie skuteczny. Wierzono też, że „kamień szaleństwa”, stosowany w miejscu ugryzienia, „wyciągał szaleństwo”. Natomiast fragment „sierści psa, który nas ugryzł” powinien zostać przeżuty, połknięty lub zawiązany na ranie.

Badania nad wścieklizną

W 1881 r. chemik Louis Pasteur ogłosił, że odkrył metodę przenoszenia wścieklizny pomiędzy zwierzętami. Mianowicie w sterylnych warunkach pobrał zawartość czaszki zwierzęcia uznanego za chore na wściekliznę, a następnie wstrzykiwał ją przez dziurę wydrążoną w czaszce zdrowego psa bezpośrednio na powierzchnię mózgu. Przyznam, że to dość osobliwa metoda udowadniania zarażenia daną chorobą. W dodatku uciekająca się do okrutnej wiwisekcji, nie uwzględniającej traumy zwierzęcia, na którym przeprowadza się tortury. Takie zabijanie uznawane jest do dziś przez wirusologów jako bezpośredni dowód na istnienie danego wirusa, zdolności replikacji oraz jego izolacji. Gdyby Pasteur pobrał tkankę od każdego innego (zdrowego) zwierzęcia, efekt byłby zapewne ten sam. Nigdy jednak nie wydzielił w swoich badaniach nad „wirusem” odpowiednich grup kontrolnych, aby się o tym przekonać.

Inną techniką „zarażania” chorobą było dożylne wstrzyknięcie tego samego materiału. Jednak w przeciwieństwie do wyżej przedstawionej wewnątrzczaszkowej iniekcji, tutaj wirus wywoływał wściekliznę w formie „paraliżu”, a nie „szaleństwa”. Jak się to ma do 3 postulatu Kocha (drobnoustrój wyodrębniony od chorej osoby, po wprowadzeniu do ludzi lub zwierząt musi wywołać tę samą!! chorobę) nie mam pojęcia. Idźmy dalej.

Prywatni pacjenci Pasteura

Na początku maja 1885 r. Paryżanin o nazwisku Girard zgłosił się do szpitala Necker w stanie ogromnego pobudzenia. Obawiał się, że jest chory na wściekliznę. Dwa miesiące wcześniej został ugryziony w kolano przez wałęsającego się psa. Jego rana została dokładnie skauteryzowana i wygoiła się bez powikłań. Aż do teraz. Pacjent skarżył się na silne bóle głowy i brzucha. Pił sporo mleka, ale nie mógł znieść widoku wody i wina. Jego nogi trzęsły się i nie mógł nic jeść. Louis Pasteur dostał pilny telegram i szybko zjawił się w szpitalu. Zlecił wstrzyknięcie cierpiącemu na bóle pacjentowi 1cm3 preparatu, który przyniósł ze sobą z laboratorium. Kolejną dawkę zaaplikowano mu o 22-giej tego samego dnia. Planowano sześć kolejnych zastrzyków w krótkich odstępach czasowych, ale na polecenie administracji szpitala Pasteur musiał zaniechać dalszych eksperymentów i wynieść się ze szpitala, ponieważ na miejscu nie był obecny lekarz prowadzący. Stan Girarda pogarszał się. Ręce zaczęły drżeć, męczyły go silne bóle i pytał czy jest chory na wściekliznę. Kolejny dzień upłynął na drgawkach, do tego doszło silne pocieranie się w szyję. Gdy następnego dnia stan jego uległ stopniowej poprawie, dziękował za zaaplikowaną kurację. Nie mógł wciąż jednak patrzeć ani na wodę, ani na wino.
Jednak już 6 maja powróciły drgawki i silnie drapał się po całym ciele. Wieczorem doszły do tego koszmary senne. Po kilku dniach objawy ustąpiły. Pacjent wciąż pił mleko i bulion, ale nie chciał słyszeć o wodzie, winie czy o jakimkolwiek pokarmie stałym. Wkrótce wypisano go ze szpitala. Lekarz prowadzący był od początku sceptyczny odnośnie pierwotnej diagnozy wścieklizny. Dr Georges Dujardin-Beaumetz, członek Akademii Medycznej i Rady Higieny i Zdrowia Publicznego, który był odpowiedzialny za śledzenie każdego przypadku wścieklizny w departamencie, zapytał Pasteura o naturę jego cudownych specyfików. Ten jedynie odparł, że wstrzykiwał pacjentowi „pełną strzykawkę Pravaza [1cm3] atenuowanego [od-zjadliwionego] wirusa wścieklizny.” Nie sprecyzował jednak, w jaki sposób została osiągnięta owa „atenuacja”.

Następnego dnia wysłał do dr Dujardin-Beaumetza list z prośbą o przesunięcie terminu nadesłania raportu do Rady Higieny i Zdrowia Publicznego na temat pacjenta Girarda. Motywował to tym, że chciał mieć absolutną pewność, iż Girard nie cierpi już na wściekliznę. Dziwnie to tłumaczył Pasteur, jakby z obawy czy czasem jego cudowny specyfik nie zaszkodzi ostatecznie pacjentowi. Tłumaczył w liście, że jeśli pacjent zmarłby ostatecznie na wściekliznę, należałoby zbadać czy jego śmierć spowodowana była ugryzieniem psa czy też raczej w wyniku iniekcji otrzymanych w szpitalu Necker. Problem ten miał być wg Pasteura rozstrzygnięty w wyniku przeniesieniu tkanek z mózgu Girarda na zwierzęta i obserwacji, czy ich kliniczna odpowiedź była typowa dla zwykłej wścieklizny czy też raczej charakterystyczna dla zmodyfikowanego wirusa, który został wstrzyknięty pacjentowi przez Pasteura i jego współpracowników. Zastanawiające, jak chciał on ostatecznie rozstrzygnąć tę kwestię.

Co więcej. W przeciągu miesiąca Pasteur zmierzył się z kolejnym przypadkiem domniemanej wścieklizny. Tym razem była to jedenastoletnia Julie-Antoinette Poughon. Została ona miesiąc wcześniej ugryziona przez swojego pupila w górną wargę i przyjęta 22 czerwca 1885 r. do szpitala St. Denis po dwóch dniach silnego bólu głowy. Zarówno Pasteur jak i lekarz dyżurny zgodnie uznali, iż na pewno mają do czynienia z przypadkiem wścieklizny. Lekarz, idąc za sugestią Pasteura, wstrzyknął pacjentce całą zawartość strzykawki zawierającej substancję uprzednio przygotowaną w laboratorium chemika. O północy wstrzyknięto jej kolejną dawkę, różniącą się od poprzedniej w stopniu atenuacji. Następnego dnia Pasteur wrócił do szpitala o 10:00, kiedy zastał młodą Julie umierającą. Symptomy wścieklizny szybko ogarnęły jej organizm, pomimo (a może z powodu) dwóch iniekcji zastosowanych poprzedniego dnia.

Dramatyczne historie obu pacjentów: Girarda i Julie-Antoinette nie zostały odnotowane w żadnym oficjalnie opublikowanym dotąd tekście. Z wyjątkiem prywatnych zapisków Pasteura z jego korespondencji z dr Dujardin-Beaumetz. Pasteur nigdy oficjalnie nie wspomniał o nich. Odnośnie młodej pacjentki zapewne nie było się czym chwalić, wszak zmarła na drugi dzień po jego cudownej kuracji. Ale ciszę w eterze na temat Girarda ciężko zrozumieć, chyba że Pasteur sam nie wierzył w swoje lekarstwo. Gdyby było inaczej, z pewnością nie ukrywałby tak doniosłego osiągnięcia przed opinią publiczną.

Niestety prywatne zapiski Pasteura nie mówią nic o losach Girarda. Kończą się jedynie na 25 maja 1885 r., gdzie wspomina, że dr Rigal i dr Dujardin-Beaumetz teraz podzielają jego wiarę, że udało mu się wyleczyć pacjenta z wścieklizny. Coś najwyraźniej musiało się wydarzyć, co zburzyło tę wiarę, ale notatki Pasteura nie ujawniają, co to mogło być.

Sam Pasteur wskazywał na niepewność związaną z diagnozą wścieklizny. Cytował dwa przypadki, w których objawy choroby indukowane były wyłącznie przez… strach przed wścieklizną. W pierwszym przypadku człowiek, który nigdy nie był pogryziony przez psa, zdradzał symptomy typowe dla tej choroby – w tym skurcze gardła, bóle w klatce piersiowej, ekstremalny lęk – zwyczajnie z powodu faktu, iż wścieklizna stała się tematem rozmów przy obiedzie.

W innym przypadku urzędnik dowiedział się, że pies, który polizał jego rękę na długo wcześniej, jest podejrzewany o wściekliznę. Gdy powiedziano mu, że kilkoro zwierząt pogryzionych przez tego psa zdechło (przypuszczalnie na tę chorobę), urzędnik był mocno wstrząśnięty, zaczął nawet majaczyć i zdradzać objawy lęku przed wodą. Symptomy ustały dopiero dziesięć dni później, gdy jego lekarz wytłumaczył mu, że gdyby rzeczywiście został zarażony wścieklizną, byłby już dawno martwy.

Jeszcze inną ciekawą historię fałszywej wścieklizny przedstawił Pasteur w Akademii Nauk w 1887 r.:

Pacjent, o którym informuje Mesnet w swojej broszurze, był alkoholikiem, który podczas obiadu zauważył w swojej szklance pewien rodzaj osadu, nagle dostał ataku strachu przed wypitym płynem, nastąpiły skurcze gardła, a następnie bóle głowy, niedowład i zmęczenie we wszystkich kończynach. Spędził niedzielę w tym stanie.

W nocy i dnia następnego nie mógł spać, uczucie duszności, skurcze gardła i lęk przed płynami (…) Jego błyszczące oczy wpatrzone były w jeden punkt, źrenice mocno poszerzone. Mówił krótko, nierówno i szybko. Miał problem z oddychaniem (…) Jasne obiekty i bezpośrednie światło były dla niego szczególnie nieznośne. Odczuwał ból, gdy powietrze przed nim zostało wzruszone. Umarł w środę wieczorem po gwałtownym ataku delirium, ekstremalnym poruszeniu, wyciu i krzykach, ekstremalnie obfitym ślinieniu, pluciu i gryzieniu swoich prześcieradeł i próbie ugryzienia osoby, która starała się nim zaopiekować. W skrócie osobnik ten zdradzał wszelkie symptomy ostrej wścieklizny. Ale on nie umarł na wściekliznę. Nigdy nie został pogryziony i w kilku okolicznościach, rozciągniętych między sobą w czasie zdradzał już analogiczne objawy fałszywej wścieklizny. Mężczyzna ten był alkoholikiem i do tego należał do rodziny, której jeden z członków zmarł w wyniku szaleństwa.”


Do października 1887 r., gdy Pasteur przedstawił tę historię, uwypuklał fakt trudności rozpoznania wścieklizny, ponieważ starał się bronić przed zarzutami, że szczepionka przeciw wściekliźnie nie tylko czasem nie działa, ile w pewnych przypadkach sama jest przyczyną choroby i w jej wyniku śmierci. Na obronę swoich szczepionek Pasteur podkreślał teraz, że diagnoza wścieklizny mogła być postawiona z całą pewnością jedynie wtedy, gdy przeprowadzono odpowiednie eksperymenty.

Nawet dziś wścieklizna jest trudna do rozpoznania, co stało się dramatycznie jasne po ostatnich przypadkach zarażenia wścieklizną między ludźmi przy okazji przeszczepu rogówki. W czterech przypadkach zgonu – dwóch w Tajlandii, jednym w USA i jednym we Francji – nie stwierdzono żadnego nosicielstwa wścieklizny u dawców, aż do momentu, gdy okazało się, że biorcy zmarli na tę chorobę. Wścieklizna wydaje się być charakterystyczną jednostką chorobową z typowymi objawami, jednak okazuje się, że wcale tak nie jest i nawet dziś symptomy choroby pojawiają się u tzw. „niezarażonych”. Wiedział o tym także Pasteur. Przypisywanie mu zasług w odkryciu remedium przeciwko tej bardzo rzadkiej chorobie miało więcej wspólnego z propagandą III Republiki Francuskiej (która chciała zatrzeć ślady niedawnej klęski w wojnie z Prusami) i budowaniem mitu wielkiego bohatera, co było z resztą typowe dla XIX w.

Konkludując, wiara Pasteura w to, że uleczył Girarda nie miała żadnego umocowania w poprzednich eksperymentach na zwierzętach. Jeśli obaj lekarze, Rigal i Dujardin-Beaumetz, tak szybko podzielili wiarę Pasteura, stało się to z pewnością za sprawą jego wyjątkowego autorytetu naukowego. Nie mieli przecież wglądu do jego osobistych notatek i nie zdawali sobie sprawy, jakie substancje wstrzykiwał pacjentom. Sądzili zwyczajnie, że jego przekonania mają solidną podbudowę.

Notatki osobiste Pasteura

Na podstawie osobistych notatek Pasteura dziś już wiemy, że wstrzykiwał on Girardowi zemulgowany i suszony przez dwa tygodnie w zaplombowanej butelce rdzeń kręgowy królika padłego na eksperymentalną wściekliznę! Taki suchy rdzeń kręgowy miał być źródłem „atenuowanego wirusa wścieklizny”. Notatki laboratoryjne ujawniają także, iż sześć tygodni później, 22 czerwca 1885 r. młoda Julie-Antoinette Poughon była „leczona” tą samą metodą, tj. iniekcjami materiału zawierającego wysuszony rdzeń kręgowy – w jej przypadku z tragicznym skutkiem.

Co ciekawe, w oficjalnie opublikowanych dotąd pracach Pasteur nigdzie nie wspominał o eksperymentach z wysuszonym rdzeniem kręgowym. Pisał jedynie o atenuowanym wirusie wścieklizny wytworzonym w wyniku pasażowania seryjnego poprzez małpy.

Tym większe zaskoczenie budzi fakt, iż Pasteur nigdy wcześniej nie próbował leczyć symptomów wścieklizny u zwierząt, zanim nie rozpoczął „leczenia” Girarda. Tak przynajmniej wynika z analizy jego laboratoryjnych notatek, dokonanej przed prof. Geralda Geisona na Uniwersytecie Princeton – autora biografii naukowca. Co gorsza, kilka dni po tym, jak rozpoczęła się „kuracja” Girarda, Pasteur starał się wyleczyć królika z symptomami wścieklizny, ale ten zdechł po trzech dniach od pierwszych szczepień. W ciągu sześciu tygodni, które upłynęły pomiędzy tymi nieudanymi eksperymentami na zwierzętach i równie nieudaną próbą wyleczenia Julie-Antoinette Poughon, jego notatki laboratoryjne nie wspominają o jakichkolwiek innych próbach leczenia zwierząt chorych na wściekliznę.

Oczywistym staje się więc fakt, iż mamy tu do czynienia z klasycznymi eksperymentami na ludziach.

Mit wielkiego bohatera, czyli jak góra urodziła mysz

Mit wielkiego bohatera narodowego, a dziś całej ludzkości, Pasteur zawdzięczał w swoich czasach głównie francuskiemu nacjonalizmowi. Jego koledzy z Akademii Nauk mówili wręcz, że jego szczepionka na wściekliznę „przydaje najwybitniejszy połysk naszemu krajowi” oraz że data jej publicznego zaprezentowania 26 października 1885 r. będzie „na zawsze chwalebna dla francuskiej nauki.”

Badania Pasteura nad wścieklizną pozostawiły ponadczasowe etyczne dylematy. Idąc za amerykańskim Centers for Disease Control and Prevention (CDC), od 1977 r. zanotowano tylko trzy przypadki wyleczenia z symptomów wścieklizny. Z drugiej strony jest ona niezwykle rzadka u ludzi, zwłaszcza w uprzemysłowionych krajach. Co więcej, wścieklizna nie jest chorobą zakaźną w klasycznym rozumieniu tego słowa, czyli nie przenosi się z człowieka na człowieka. Z powyższych powodów nie znajduje się usprawiedliwienia dla ryzyka powikłań poszczepiennych czy gwałcenia integralności cielesnej poprzez przymusową immunizację, w przeciwieństwie do innych obowiązkowych szczepień. Tutaj stosuje się je tylko wtedy, gdy dojdzie do pogryzienia człowieka przez zwierzę z potwierdzoną wścieklizną. Tak więc uznaje się za Pasteurem, że potencjalne (nieudowodnione) korzyści ze szczepienia odniesie jedynie osoba, wobec której je zastosowano, a nie jak w przypadku innych chorób – cała społeczność. Jednak koncepcja ta stoi całkowicie w sprzeczności z promowaną do dziś przez świat nauki teorią zakaźną chorób, wywodzącą się z dawnej teorii miazmatycznej.
Jeśli szczepionka Pasteura nie była zwyczajnym środkiem zapobiegawczym, za który uważa się szczepionki na inne choroby, trudno też uznać ją za zwyczajną metodę terapii. Nie wiemy bowiem czy niesie ona jakiekolwiek potencjalne korzyści dla osoby zaszczepionej. Skoro bowiem dla osoby z objawami wścieklizny szczepienie nie odnosi żadnego skutku, a z drugiej strony nigdy nie potrafimy przewidzieć czy zdrowa osoba, pogryziona przez zwierzę w ogóle zachoruje, a do tego dochodzi kwestia niepewności diagnostycznej, sytuacja zaczyna się mocno komplikować. Szczepionka miała według Pasteura zawdzięczać swoje cudowne właściwości dziwnie długiemu okresowi inkubacji wścieklizny, w którym to po ugryzieniu dany osobnik miał czas na uodpornienie.

Teoria Pasteura jest swoistym paradoksem i nie da się jej ani potwierdzić, ani obalić bez przeprowadzenia skrupulatnych eksperymentów z zachowaniem kontroli. Z całą pewnością jednak można na niej zarobić, czego przykładem jest osobista kariera tego słynnego naukowca.

Na podstawie jednak jego prywatnych notatek dziś już wiemy, że ze swoimi eksperymentami na zwierzętach i ludziach strzelał on niczym w rosyjskiej ruletce. Zanim skupił się na wysuszonym rdzeniu kręgowym, eksperymentował na przykład z rozmaitymi dawkami krwi i tkanką nerwową pobraną od padłych rzekomo na wściekliznę zwierząt. Poddawane takim przypadkowym eksperymentom psy, jedne przeżywały inne nie. Na przykład w 1884 r. czternastu psom wstrzykiwał podskórnie bulion przygotowany z mózgu padłego (wg Pasteura na wściekliznę) królika. Dziewięć z nich zdechło, a pięć przeżyło i było odporne na kolejne wstrzyknięcia. W przypadku psów, które przeżyły takie nieludzkie eksperymenty, uznawane zostały przez Pasteura za „zaszczepione”.

Jednak żadne z tych zwierząt nigdy nie zostało pogryzione przez inne zwierzę z potwierdzoną chorobą, a padły królik mógł zostać zwyczajnie uśmiercony w wyniku eksperymentów, a nie działania rzekomego wirusa. Mimo to naukowiec potrafił wywoływać objawy wścieklizny u innych zwierząt.

Do tego, przeżywalność psów pogryzionych przez rzekomo wściekłe zwierzęta i leczonych przez Pasteura była taka sama, jak przeżywalność innych psów, które po pogryzieniu były pozostawione same sobie. Co więcej, w zdecydowanej większości przypadków w ogóle nie przeprowadzał równoległych eksperymentów kontrolnych. Nawet jeśli takowe były, to w nieporównywalnej skali. Na przykład na 26 pogryzionych psów przypadało jedynie 7 osobników kontrolnych i nawet wtedy okazywało się, że z kontroli przeżyło 5 osobników, a z tych jedynie jeden pies zdechł w powiązaniu z objawami uznawanymi za wściekliznę. Równocześnie jednak jeden z „zaszczepionych” psów również zdechł w podobnych okolicznościach. Przeżywalność wahała się w przypadku psów leczonych na poziomie 50–78% i nieleczonych 57–71%. W tym samym czasie Pasteur „leczył” słynnego dziś młodego chłopca Josepha Meistera.

Biorąc pod uwagę znikomą ilość osobników biorących udział w eksperymentach, a zwłaszcza w przypadku próby kontrolnej, niepewność diagnostyczną, okres inkubacji, próba precyzyjnego ustalenia przeżywalności jest bardziej, niż zwodnicza. Gdyby krytycy Pasteura znali wszystkie detale jego badań, z pewnością zapytaliby go o wyjaśnienie, w jaki sposób jego eksperymenty usprawiedliwiały decyzję o leczeniu Josepha Meistera.

Przecież w oficjalnej publikacji z 26 października 1885 r. dotyczącej Meistera i Jupille otwarcie przyznawał się, że z ostatnich 50 psów, które zaszczepił „z pełnym powodzeniem” zanim zaczął leczyć Meistera, żaden nie ucierpiał wcześniej od ugryzienia wściekłego psa. Tłumaczył to tym, że „duże ilości” innych psów już wcześniej uodpornił po ugryzieniach wściekłych psów i mógł to pominąć.

W istocie Pasteur radykalnie zmienił technikę w swoich eksperymentach odnośnie grupy 50 niepogryzionych psów. Była to ta sama technika, którą zastosował w przypadku Meistera począwszy od 6 lipca 1885 r. Ale różniła się ona drastycznie od poprzedniej, w której uczestniczyło 26 psów. Jak ujawniają prywatne zapiski naukowca, żaden z 26 pogryzionych psów (w tym również te, które rzekomo zostały uodpornione) nie były szczepione metodą zastosowaną potem u Meistera. W rzeczywistości pogryzione psy „leczone” były trzema różnymi technikami.

Co ciekawe nawet psy, które Pasteur uznał za „uodpornione”, po trzech tygodniach zostały przez niego uśmiercone rzekomo po to, aby zwolnić miejsce w klatkach dla kolejnych osobników. A przecież jak pokazały inne przykłady, psy te mogły ostatecznie zdradzić objawy choroby właśnie w tym czasie. Po podaniu im strychniny nie mógł już zweryfikować swoich przekonań.

Ponieważ wyniki jego eksperymentów były bardzo niejasne i mylące, zaczął on odchodzić od biologicznej teorii odporności na rzecz chemicznej. Z resztą z wykształcenia był chemikiem, a nie biologiem.

Nie dziwi więc fakt, że wysunął dość dziwaczną z naszego punktu widzenia tezę, iż w przeciwieństwie do ugryzienia przez wściekłe zwierzę szczepienie wywołuje odporność ze względu na dużo większą dawkę „wirusa wścieklizny” otrzymaną podczas iniekcji. Jeśli bowiem odporność zależałaby od zjadliwości żywego, replikującego się wirusa wścieklizny, to mała ilość materiału zakaźnego powinna wywołać podobny efekt, jak duża. Czy nie taką koncepcję wirusa przedstawia obowiązująca dziś doktryna?

W każdym razie notatki laboratoryjne Pasteura niezbicie dowodzą, że do momentu, gdy zaczął szczepienie Meistera, nie zbliżył się nawet do, jak to opisywał, „wielokrotnie udowodnionej” skuteczności swojej metody na „różnorodnych gatunkach zwierząt.” Co więcej ujawniają, że nie spełnił nawet swoich własnych podstawowych założeń badawczych, tj. nie zakończył eksperymentów na zwierzętach, którymi to usprawiedliwiał decyzję „leczenia” Meistera.

Pokazują raczej, że gdy 6 lipca 1885 r. rozpoczął szczepienie pacjenta, ledwie zaczął serię eksperymentów na 40 psach (choć sam wspomina o 50), z których jedynie 20 przeżyło serię szczepień. Żadne z nich nie przeżyło trzydziestu dni od ostatniej, najbardziej zjadliwej, śmiertelnej dawki. Pasteur podawał zwierzętom zemulgowany rdzeń kręgowy, począwszy od najbardziej wysuszonego aż po świeżo pobrany od padłych królików. A przecież musiał zdawać sobie sprawę, na podstawie poprzednich eksperymentów, że symptomy choroby występowały właśnie zazwyczaj trzy, cztery tygodnie po wstrzyknięciu ostatniej i najbardziej zjadliwej dawki „wirusa wścieklizny” (świeżego rdzenia kręgowego). Do tego, jak sam przyznał, żaden z eksperymentalnych psów nie był ugryziony, ani „zaszczepiony wścieklizną” zanim zaczął je traktować metodą Meistera.

O tym fakcie dowiadujemy się dopiero od niedawna, gdy rodzina Louisa Pasteura zdecydowała się przekazać jego prywatne notatki uniwersytetowi Princeton i na ich podstawie prof. Gerald Geison mógł napisać biografię kontrowersyjnego naukowca.

Jasnym więc staje się fakt, iż to właśnie środowisko lekarskie było największym wrogiem „dokonań naukowych” Pasteura w jego czasach. Nawet dr Grancher, który osobiście w imieniu Pasteura wykonywał „szczepienia” na młodym Meisterze przyznał, że „zdecydowana większość lekarzy nie wierzyła w szczepionkę przeciw wściekliźnie stworzoną przez Pasteura”.

Spektakularnym dowodem nieskuteczności „szczepień” przeciw wściekliźnie był przykład chłopca, który zmarł pomimo, albo raczej w wyniku eksperymentów Pasteura w październiku 1886 r. Okoliczności tej śmierci były trzymane w najgłębszej tajemnicy (rozwścieczony ojciec i tak zdążył już wysunąć oskarżenia wobec Pasteura i współpracowników o uśmiercenie jego syna, grożąc procesem sądowym), aż do momentu, kiedy prywatne notatki naukowca ujrzały światło dzienne.

Eksperymenty z obcym materiałem biologicznym jako dowód na wirulencję

Już w 1868 Dr Burdon Sanderson opublikował wyniki swoich eksperymentów w pracy „On the Inoculability and Development of Tubercles”. Pisze w nich, że gruźlica często występowała u zwierząt po zaszczepieniu różnymi materiałami (głównie biologicznymi) ze źródeł niegruźliczych i że nawet na ranach zwierząt mogą wówczas wystąpić zmiany gruźlicze. Czy nie w ten sam sposób implantacja tkanki nerwowej zdrowego zwierzęcia do wnętrza czaszki innego osobnika mogłaby skutkować u niego zachowaniami typowymi dla wścieklizny? Nawet jeśli Pasteur nie znał tych prac, to i tak musiał zdawać sobie sprawę ze skutków swoich eksperymentów. W przypadku braku zachowania kontroli mógł też dowolnie wpływać na ich wyniki pozytywnie, bądź negatywnie z kryminalną wręcz samowolą.

Gdzie się podział wirus?

Do dziś nie ma naukowego dowodu na to, że wirus wścieklizny w ogóle istnieje. Wszak najdokładniejsze dotąd eksperymenty przeprowadził właśnie Louis Pasteur. Inna ważna kwestia, to jakim cudem mógł on w 1885 r. odkryć wirusa? Do bezpośredniej izolacji wirusów potrzebny jest przecież mikroskop elektronowy. Urządzenie takie wynaleziono w latach trzydziestych XX w. Laboratoria zaczęły używać je dość późno, bo dopiero na początku lat sześćdziesiątych. Tak więc w czasach Pasteura nie było technicznej możliwości, aby potwierdzić, bądź obalić jego hipotezy.

Po tym, jak mikroskopy elektronowe zawitały pod strzechy, pojawiły się prace takie, jak ta:

Purification of Rabies Virus Grown in Tissue Culture. J Virol. 1968 Aug; 2(8): 836–849. nih.gov/pmc/articles/PMC375698/

Trzeba być jednak skrajnym ignorantem, żeby stwierdzić, że cokolwiek zostało tu przedstawione i udowodnione. Już na samym początku tekstu możemy znaleźć zwroty w stylu: „wirus wścieklizny (…) w hodowlach komórek BHK-21”. Jednak w publikacji tej nigdzie nie znajdziemy odniesienia, z którego wynikałoby przekonanie u naukowców o tym, że mają do czynienia z wirusem. Wiemy jedynie, że pracowali na materiale składającym się z komórek fibroblastów nerki oseska chomika (BHK-21) w obecności pożywki uzupełnionej albuminą surowicy bydlęcej i różnych odczynników. Jak zwykle z resztą brak tu równoległych badań porównawczych. Sami autorzy przyznają pod załączonym w pracy, wykonanym przez siebie mikrografem tego, co określili jako „częściowo oczyszczony wirus”, że pominięty tu został tzw. banding (wzór prążkowy) białek wirusa oraz jego materiału genetycznego, co pokazałoby czarno na białym wyniki ich pracy.

Dzięki temu moglibyśmy sprawdzić i stwierdzić, czy eksperyment się powiódł. Jak wiadomo wirusy mają ściśle określony rozmiar i kształt, co skutkuje określoną gęstością, pozwalając nam odizolować je od pozostałych elementów komórki. Po odwirowaniu w gradiencie gęstości, w próbówce na określonym poziomie powinny wówczas znaleźć się wyizolowane wirusy. Zamiast tego naukowcy przedstawili mikrograf, na którym widzimy nieoczyszczone, rozpadające się części składowe komórki w hodowli. Tak jak w przypadku Pasteura mamy więc do czynienia z klasycznym myśleniem życzeniowym i samooszukiwaniem się naukowców.

Nigdy nie udowodniono też, że ciałka Negriego są patognomoniczne dla wścieklizny. To kolejna hipoteza, która została przekształcona w dogmat.

Chciwość, władza i kontrola

Wszelkie barwne przepisy nakazujące obowiązkowe szczepienie na wściekliznę psów, są wynikiem działania niektórych grup interesów. Przede wszystkim chodzi o lekarzy weterynarii oraz miejscową biurokrację. Jakie są tego przyczyny? Chciwość, władza i kontrola.

Lekarze weterynarii otrzymują duży odsetek z zysku ze sprzedaży szczepionek podawanych w swoich gabinetach. Średnio szczepionki kosztują od 30 (szczepienie na wściekliznę) do 100 złotych (szczepionka wieloskładnikowa) za dawkę. Dlatego też dopóki lobby lekarzy weterynarii będzie wspierać barwny przepis nakazujący coroczne szczepienie przeciwko wściekliźnie, dopóty pieniądze będą zasilać ich kieszenie. Z czegoś przecież muszą żyć. Ponieważ nie ma możliwości porównania regionów, gdzie nie szczepi się np. psów z regionami z wysoką wyszczepialnością, nie jesteśmy w stanie zweryfikować skuteczności takich szczepień.

Towarzystwa weterynaryjne, współpracując z innymi grupami i politykami w terenie, są wynagradzani wysokim prestiżem i pozycją zawodową w społeczności. Przecież chronimy cię przed zachorowaniem na wściekliznę – powiedzą – bez względu na to, czy tak choroba istnieje, czy nie. Z kolei politycy i urzędnicy samorządu terytorialnego korzystają z uprawnień wynikających z większej kontroli nad naszym życiem, wzbogacając przy okazji skarb publiczny opłatami i karami pieniężnymi, sprawiając przy tym wrażenie, że samorząd robi coś z populacją zwierząt, chorobami i zagrożeniami dla społeczeństwa. Stąd od czasu do czasu pojawiające się tabliczki o zagrożeniu wścieklizną. Ciemny lud trzeba trzymać w ryzach. Przy tej okazji odstraszy się też potencjalnych kłusowników i zachowa więcej zwierzyny na odstrzał dla uprzywilejowanych grup, które stać na tę rozrywkę.

O panującej w krajach trzeciego świata wściekliźnie, gdzie nie szczepi się zwierząt, a umieralność na tę chorobę jest rzekomo bardzo wysoka, co jakiś czas informują nas agencje informacyjne. Czy któryś z dziennikarzy pofatygował się choć raz, żeby sprawdzić te dramatyczne doniesienia?

Właśnie podsycany przez media i ludowe przekazy paraliżujący strach przed „bestią z lasu” – nasz lęk pierwotny – powoduje, że nikt nie pyta, o co w tym wszystkim chodzi.

Działania niepożądane po szczepieniu przeciwko wściekliźnie
Jak wynika z danych WHO, istnieją trzy główne typy szczepionek przeciwko wściekliźnie przeznaczonych dla ludzi:

1) Szczepionki zawierające tkanki mózgowe zwierzęce

– Szczepionka z wirusem wścieklizny inaktywowanym fenolem lub BPL(beta-propiolaktonem), na podłożu z materiału pobranego od owcy lub kozy albo z mózgu. Szczepionka zawiera tkanki nerwowe i jest stosowana w Azji i Afryce;

– Szczepionka z wirusem wścieklizny inaktywowanym BPL na podłożu z mózgu oseska myszy, ze zmniejszoną zawartością mieliny. Używana jest w Południowej Ameryce.

2) Ptasie szczepionki, wykorzystujące jako podłoże embrion kaczki są inaktywowane przez beta-propiolakton i oczyszczane poprzez ultrawirowanie. Szczepionka taka jest stosowana w Europie.

3) Szczepionki z hodowli komórkowych

– Szczepionka produkowana w hodowlach ludzkich komórek diploidalnych (HDCV) hodowana jest na ludzkim fibroblastie, inaktywowana beta propiolaktonem i stosowana głównie w Europie i USA;

– Szczepionka produkowana z pierwotnych komórek nerki chomika (primary hamster kidney cells – PHKC) jest hodowana na komórkach nerki chomika, inaktywowana formaliną; produkuje się ją i używa w Rosji, niektórych krajach WNP i Chinach.
– Oczyszczona hodowla komórek zarodkowych piskląt (PCEC) jest inaktywowana przez beta-propiolakton, oczyszczona przez ultrawirowanie i jest sprzedawana od wielu lat w Europie i w Stanach Zjednoczonych;

– Oczyszczona szczepionka przeciwko wściekliźnie Vero (PVRV), hodowana na komórkach Vero, inaktywowana beta-propiolaktonem i oczyszczana przez ultrawirowanie; licencjonowana we Francji

– Szczepionka przeciwko wirusowi wścieklizny (RVA), w której używa się szczep Kissling wirusa wścieklizny, zaadaptowany do diploidalnej komórki fibroblastów płucnych płodu rezusa, inaktywowany b-propiolaktonem i zawierający fosforan glinu
Jak podają źródła medyczne szczepionki zawierające tkanki mózgowe zwierzęce, tj. pierwszego typu (używane w Afryce, Azji i Ameryce Południowej) wywołują ciężkie zdarzenia niepożądane. Dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w eksperymentach Pasteura.

Pacjent może cierpieć na poważną i często śmiertelną chorobę po szczepionce na bazie tkanki nerwowej. Wypadki te dzieli się na dwa typy: wścieklizna wywołana szczepionką oraz wypadki neuroparalityczne (w obu chodzi o to samo), które stanowią największe zagrożenie ze strony szczepień przeciwko wściekliźnie. Wszystkie typy szczepionek zawierających dorosłe ssacze tkanki nerwowe wykazują podobne zdolności do wywoływania reakcji neuroparalitycznych. Reakcje neuroparalityczne zwykle rozwijają się między 13 a 15 dniem leczenia i mogą przyjmować jedną z trzech następujących form:

Typ Landry. W tym typie wypadku pacjent szybko staje się gorączkowy i cierpi na plecy. Migotliwy porażenie nóg zaczyna się i w ciągu jednego dnia ramiona stają się sparaliżowane. Później paraliż rozprzestrzenia się na twarz, język i inne mięśnie. Wskaźnik śmiertelności wynosi około 30%; w pozostałych 70% odzysk zwykle występuje szybko.

Typ Dorsolumbar – zapalenie rdzenia kręgowego. Pacjent może być gorączkowy i czuć się słaby, z porażeniem kończyn dolnych, zmniejszoną wrażliwością i zaburzeniami zwieracza. Umieralność nie przekracza 5%.

Zapalenie nerwu – czasowy paraliż nerwu twarzy, oczu, językowo–gardłowego, oko-ruchowego lub nerwu błędnego.
BAH
@wacula25wp.pl
Zatrute jadem jest Twoje myślenie.
Adam też miał "radość" z ręki Ewy i dał nam "radość" ?
To są owoce pozyskane z "zatrutego drzewa".
Taka "medycyna" nic nie pozyskuje.
Taka "medycyna" zwodzi ludzkość na manowce.
Niejedni zbrodniarze wyrzucali swe ofiary do pieca.
Nie przeczytałeś co powiedział wynalazca mRNA, który jest teraz cenzurowany a powielasz kolejne guty i horbany.
To nie …Więcej
@wacula25wp.pl
Zatrute jadem jest Twoje myślenie.

Adam też miał "radość" z ręki Ewy i dał nam "radość" ?
To są owoce pozyskane z "zatrutego drzewa".

Taka "medycyna" nic nie pozyskuje.
Taka "medycyna" zwodzi ludzkość na manowce.

Niejedni zbrodniarze wyrzucali swe ofiary do pieca.

Nie przeczytałeś co powiedział wynalazca mRNA, który jest teraz cenzurowany a powielasz kolejne guty i horbany.

To nie jest medycyna tylko praktyki wołające o pomstę do Nieba.