Naprawdę żyjemy w czasach wielkiego zamętu w Kościele. Nie mamy obowiązku wierzyć we wszelkie objawienia. Mamy Pismo św, Tradycję, katechizm, naukę Kościoła. Dajmy sobie spokój z objawieniami, bo nie mamy rozeznania od kogo pochodzą, bardzo łatwo możemy zostać zwiedzeni. Po co nam to. Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli. Żeby wierzyć wcale nie potrzebuję rozmawiać z Matką Boską i Panem Jezusem.

A jak może wyglądać życie księdza pod jednym dachem z muzułmanami?
A może to jet własnie wola Boża dla nas i wyzwanie dla kapłanów,swoim świadectwem,miłością i wiarą nawrócić ludzi,na których Pan Bóg czeka?Kiedy skończymy myśleć po ludzku a zaczniemy po Bożemu?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ludzie, czy wy naprawdę jesteście tak naiwni???
Nasi przodkowie walczyli pod Lepanto, pod Wiedniem, żeby uchronić Europę od najazdu muzułmanów, papieże ogłaszali krucjaty różańcowe, papież Pius V zwoływał wszystkich wladców chrześcijańskich do odparcia inwazji islamu, organizowali procesje i bili w dzwony - a nam teraz papież mówi, że mamy terrorystów z PI (podających się za uchodźców) przyjąć pod swój dach. Czy nasi przodkowie byli w błędzie? Czy nie mysleli po Bożemu? Jak najbardziej. Pod Lepanto sama Matka Boska pomogła w zwycięstwie i bitwa ta uznawana jest za cud różańcowy. Pod Wiedniem król Sobieski z Bożą pomocą odparł inwazję (veni vici Deus vincit). Nasi przodkowie rozumieli powagę sytuacji i potrafili obronić swój naród i wiarę.
A my teraz jesteśmy w głębokiej i ciemnej dziurze i wmawia się nam że mamy pozwolić się zamordować.
Tylko różaniec.Tylko Boska interwencja nas może ocalić, bo na nic innego nie możemy liczyć.
Matka Boska na większości figur i wielu obrazach ma pod stopami kulę ziemską i ... półksiężyc - jak mówi Apokalipsa. Półksiężyc jest symbolem islamu. Jedna stopą Maria zgniata głowę wężowi, a drugą trzyma półksiężyc. Jest więc nadzieja.
Orate fratres...

Wszyscy obroncy zachowania Franciszka - byloby to zachowanie w porzadku gdyby ci ludzie, ktorym umyl nogi (muzulmanka, transwestyta, homoseksualista itp) nawrocili sie do Boga, gdyby zrozumieli swoje grzechy i odstapili od nich, gdyby UWIERZYLI - czyli zeszli ze zlej drogi i weszli na droge posluszenstwa Bogu - wtedy taki akt pokory jest na miejscu, odpuszczaja im sie grzechy i staja sie na powrot dziecmi Bozymi. Ale jezeli ci ludzie nadal trwaja w swoim grzechu, gest Franciszka utwierdza innych w przekonaniu ze WSZYSTKO jest w porzadku - kazdy grzech, kazda nieczystosc, kazde nieposluszenstwo prawu Bozemu. I to jest straszne zgorszenie. Służyc grzesznikom to znaczy pokazywac im droge prawdy i wiary, a nie myc nogi i nie chciec nawracac.

Dlaczego ciagle reforme liturgiczna łączy sie z II Soborem Watykanskim ? Wszedzie tak pisza, ze reforma przeprowadzona "po soborze" co sugeruje bezposredni związek między Soborem a reformą) i wiele lat bylam o tym przekonana, ze to faktycznie na Soborze te wszystkie zmiany liturgiczne (odwrocenie oltarza ad populum, jezyki narodowe, porządek NOM) wprowadzono. A tu nie, Sobór nawet zalecal utrzymanie łaciny jako języka Kościoła. Chodzi o reforme liturgiczna papieza Pawla VI z lat 1968/69 r., tzw reformę Bugniniego.

Te wszystkie wiesci dochodzace do nas z Rzymu ukladaja sie w jedna spojna calosc. To jest zorganizowana akcja. Pamietam, ze w pierwszym swoim wystapieniu na Aniol Panski Franciszek opowiadal o ksiazce kard. Kaspera i zachecal do jej czytania.
Dziwi mnie dlaczego tylu dobrych i prawych kaplanow ciagle wmawia wiernym, ze wszystkie kontrowersyjne wypowiedzi papieza to wymyslone przez media historie zeby oslabic papiestwo. Czy mamy do czynienia ze zmasowana akcja oklamywania katolikow, a wszystko to jest nieprawda? I synod tez i adhortacja tez? Zbiorowa halucynacja, wirtualna rzeczywistosc? co w takim razie jest prawda?
Widac wyraznie, ze szykuja sie ogromne zmiany w Kosciele i w podstawach naszej wiary. Ale ciagle slyszymy, ze mamy w to nie wierzyc, ze "nic sie nie stalo", ze mamy sie sluchac, bo inaczej to wieczne potepienie.

Jest kilka swiatowych agencji informacyjnych i od nich wszelkie media biora informacje. Obrabiaja to potem roznie, ale wszyscy biora z tych samych zrodel fakty i slowa. Przeciez padly slowa o krolikach i odpowiedzialnym rodzicielstwie i nie ma sie co oszukiwac ze nie padly. Draznia mnie ludzie, ktorym sie zdaje ze "wiedza wiecej" i z gory wszystko sobie zakladaja, bo wiedza lepiej. Dlatego tego toyaha nie czytam.

Wobec panujacego zametu pozostaje jedna strategia: skoro papiez przemawiajacy nie ex cathedra moze sie mylic, to ja tego nie slucham. Skoro cos nie jest dla mnie jako katolika wiążace i konieczne do zbawienia i nie mam obowiazku w to wierzyc, to nie wierze i nie slucham i juz.
Skoro życie jest darem Boga i Bog decyduje o ilosci potomstwa, to czyż nie nalezy sie poddac jego woli? "Odpowiedzialne rodzicielstwo" to jest jezyk organizacji typu "Planned parenthood", ktore zajmuja sie wiadomo czym.

Żaden z poprzednich papiezy nie wywolywal tyle zamętu co obecny. JPII ani Benedykt tez byli pod ostrzalem mediow, ale nigdy nie bylo problemu ze cos powiedzieli, a potem trzeba bylo to odkrecac i ze w ogole to powiedzieli cos zupelnie innego. Zawsze bylo wiadomo co mieli na mysli. Nie mowili zbednych slow i dwuznacznych sformulowan. Nikt nie musial tlumaczyc co mieli na mysli, jak cos powiedzieli. Sprawa byla jasna.
A teraz na okraglo jedno i to samo. Wieczny zamęt i sprostowania.
Zastanawia mnie jak to mozliwe - najpierw przedziera sie do mediow informacja ktora oburza prawicowych dziennikarzy np Terlikowskiego (ktorego trudno podejrzewac o zla wole, bo jednak broni nauczania Kosciola i jest katolikiem) a potem sie okazuje ze papiez zupelnie nic takiego nie powiedzial i odkrecaja wszystko, informacje wszedzie sa zmienione. To Terlikowskiemu i innym sie cos przewidzialo? O co chodzi? Kazde medium podaje inne slowa papieza i skad mamy wiedziec co naprawde powiedzial?