Maja 21
Maja 21

Niech miłość serc naszych jak kwiaty się otwiera..

Już to gdzieś widziałam. Coś fantastycznego... 😍
Maja 21

Absolutely beautiful 😍

Panie XY. Cóż za bzdury piszesz? To co widzisz to montaż w programie do klipów. Czy wszyscy na tym forum widzą same zło? Swoją drogą można was nieźle zmanipulować i wprowadzić w stan obłędu. Serio!
Maja 21

Un fiore per Te Santo Padre Benedetto..

Libera, Grazie. Santa verita 😍
Maja 21

To jest gwiazda filmowa Matrix, Keanu Reeves. Został porzucony przez ojca w wieku 3 lat i dorastał …

Człowiek, który dużo wycierpiał przewartościowuje swoje życie.
Odwiedzam dzieci w hospicjum "Bursztynowa Przystań".
Są niewiarygodnie dojrzałe i pełne empatii. Istne anioły.
Maja 21

Umarł ostatni Papież Wszechczasów. Nie będzie już innego. Oświetlenie Sumień się przybliżyło!

"Walczysz" ale nie o prawdę użytkowniku poniżej. Wspierasz demony w ich wściekłej walce o dusze. I akurat dzisiaj, gdy wierzymy, że Papież Benedykt jest w niebie z naszym Janem Pawłem II. Wstydź się sekciarzu.
Maja 21

Un fiore per Te Santo Padre Benedetto..

Credo che Gesù abbia accettato il Papa Benedetto tra i salvati in cielo...
Maja 21

Siostry z Łagiewnik zachęcają do wylosowania patrona na 2023 r

"Walczyć o prawdę", podważasz naukę KK. Zastanawiam się skąd na tym portalu bierze się aż tylu ignorantów i oszczerców.
Maja 21

Spodnie nie „tylko” zmienią psychikę kobiety, ale zmienią i jej ciało, zakłócą naturalne procesy …

Marcin Kozera występuje też pod nickiem Medalikowej. Obłędnie.
Maja 21

Benedykt XVI odszedł do Domu Ojca

"Wkrótce stanę przed ostatecznym sędzią mojego życia. Choćbym miał wiele powodów do obaw i lęku, patrząc wstecz na moje długie życie, to jednak jestem szczęśliwy, ponieważ mocno wierzę, że Pan jest nie tylko sprawiedliwym sędzią, lecz także przyjacielem i bratem, który już sam cierpiał z powodu moich niedostatków i dlatego jako sędzia jest także moim obrońcą (Parakletem).
W obliczu godziny sądu …Więcej
"Wkrótce stanę przed ostatecznym sędzią mojego życia. Choćbym miał wiele powodów do obaw i lęku, patrząc wstecz na moje długie życie, to jednak jestem szczęśliwy, ponieważ mocno wierzę, że Pan jest nie tylko sprawiedliwym sędzią, lecz także przyjacielem i bratem, który już sam cierpiał z powodu moich niedostatków i dlatego jako sędzia jest także moim obrońcą (Parakletem).
W obliczu godziny sądu, łaska bycia chrześcijaninem staje się dla mnie jasna. Bycie chrześcijaninem daje mi poznanie, a nawet więcej, przyjaźń z sędzią mojego życia i pozwala mi przejść z ufnością przez mroczną bramę śmierci.
W tym kontekście ciągle przypomina mi się to, co Jan mówi na początku Apokalipsy: widzi Syna Człowieczego w całej Jego wielkości i pada u Jego stóp jak martwy. Lecz On kładzie na nim swoją prawą rękę i mówi: „Przestań się lękać! To ja...” (por. Ap 1, 12-17)".
Maja 21

Umarł ostatni Papież Wszechczasów. Nie będzie już innego. Oświetlenie Sumień się przybliżyło!

Z Bożą pomocą uda się. Jakbyś mógł ten montaż usunąć poniżej to byłoby dobrze. W takim dniu piekło się wścieka. Coś potwornego...
Maja 21

Spodnie nie „tylko” zmienią psychikę kobiety, ale zmienią i jej ciało, zakłócą naturalne procesy …

Medalikowa ma wyraźną obsesję na punkcie sukien i spódnic, gdy tymczasem Matka Boża ubierała się w spodnie i tunikę. Takie były zwyczaje. Do tego ubierała też biżuterię.
W co się ubierały kobiety w czasach Jezusa?
Strój wkładany codziennie przez kobiety nie różnił się specjalnie od tego noszonego przez mężczyzn. Również one nosiły tuniki oraz spodnie, które szyto z wełny, lnu lub jedwabiu.Więcej
Medalikowa ma wyraźną obsesję na punkcie sukien i spódnic, gdy tymczasem Matka Boża ubierała się w spodnie i tunikę. Takie były zwyczaje. Do tego ubierała też biżuterię.

W co się ubierały kobiety w czasach Jezusa?

Strój wkładany codziennie przez kobiety nie różnił się specjalnie od tego noszonego przez mężczyzn. Również one nosiły tuniki oraz spodnie, które szyto z wełny, lnu lub jedwabiu. Tunika była jednak większa i posiadała więcej zdobień niż w przypadku męskiej garderoby. Każda z pań mogła sporządzić w szacie wierzchniej specjalny fartuch, który znacznie ułatwiał wykonywanie codziennych domowych prac – szata nie wiła się pod nogami.

Biżuteria, podobnie jak bogato zdobiona wierzchnia szata, świadczyły o zamożności kobiet, które ją nosiły. Kolczyki zwykle umieszczano w nosie lub w uszach. Biżuterię nosili również mężczyźni. Były to głównie bransolety wykonane ze złota lub innych drogich kruszców, które nie były spinane, lecz wciągano je bezpośrednio na nadgarstek. W żadnym wypadku mężczyźni nie nosili kolczyków.

W co się ubierały kobiety w czasach Jezusa?
Maja 21

Umarł ostatni Papież Wszechczasów. Nie będzie już innego. Oświetlenie Sumień się przybliżyło!

Panie oszczerco ...pod okupacja, na razie trwasz w stanie grzechu śmiertelnego i widzę że w takim stanie rozpoczniesz nowy rok. Chcesz trafić na wieczne potępienie? Masz to zagwarantowane o ile się nie zmienisz.
Maja 21

Dr n. med. Zbigniew Martyka Jak Państwo wiecie, Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie nieprawomocnie …

Proszę przeczytać wypowiedź dr. n.med. Zbigniewa Martyki.
Maja 21

Film "Ja, Który Jestem"

Polecam na filmowy wieczór!
Maja 21

Któż jak On FB

Brat Daniel Natale, przyjaciel św. Ojca Pio, w 1952 r. zmarł z powodu raka śledziony. Zmarł drugi raz w 1994 r. Tak, drugi raz! Jak to możliwe? Oto jego historia.
Urodził się 11 marca 1919 roku w San Giovanni Rotondo jako czwarte dziecko spośród siedmiorga rodzeństwa. Ukończył zaledwie trzy klasy szkoły podstawowej. Jako dziecko pomagał rodzicom w polu.
4 czerwca 1933 roku, w dzień Zielonych …Więcej
Brat Daniel Natale, przyjaciel św. Ojca Pio, w 1952 r. zmarł z powodu raka śledziony. Zmarł drugi raz w 1994 r. Tak, drugi raz! Jak to możliwe? Oto jego historia.

Urodził się 11 marca 1919 roku w San Giovanni Rotondo jako czwarte dziecko spośród siedmiorga rodzeństwa. Ukończył zaledwie trzy klasy szkoły podstawowej. Jako dziecko pomagał rodzicom w polu.

4 czerwca 1933 roku, w dzień Zielonych Świąt, udał się do klasztoru, aby uczestniczyć we Mszy św., złożyć życzenia świąteczne tamtejszemu gwardianowi i otrzymać od niego błogosławieństwo przed wstąpieniem do niższego seminarium braci kapucynów.

W zakrystii spotkał się z o. Pio. Jego zaskoczenie i radość były ogromne, gdyż Ojciec od dwóch lat nie miał kontaktu z wiernymi. Otrzymał wówczas od niego specjalne błogosławieństwo na drogę życia zakonnego.

Gdy dotarł do Vico del Gargano, okazało się, że seminarzystów już tam nie ma. Pozostał więc w klasztorze przez 9 miesięcy jako postulant, po czym został przeniesiony do Foggii. Ojciec prowincjał, chcąc wypróbować młodego postulanta, dał mu do przeczytania żywot św. Konrada z Parzham.

Piętnastolatek przeczytał książkę jednym tchem, a następnie stanął przed prowincjałem, by ten go przepytał. Ojciec Bernardo d’Apicella był zaskoczony bystrością chłopca i polecił mu przygotować się do wyjazdu, gdyż zwolniło się miejsce w seminarium. Na to usłyszał odpowiedź:

„Nie, ojcze, chcę zostać zwykłym bratem! Przyszedłem do klasztoru, by zostać świętym, i czytając życie św. Konrada, zrozumiałem, że nie trzeba koniecznie być kapłanem, by osiągnąć świętość”.

W 1935 r. wstąpił do nowicjatu, przybierając imię Daniel. Rok później złożył śluby czasowe, a w 1940 roku śluby wieczyste. Podczas II wojny światowej pracował w Kurii Prowincjalnej Braci Kapucynów w Foggii jako kwestarz i kucharz.

W 1943 r. podczas bombardowań spieszył z pomocą rannym, grzebał zmarłych, ratował przedmioty użytku sakralnego. Po wojnie pomagał tułającym się żołnierzom. W 1952 r. w klinice Regina Elena miało miejsce niezwykłe wydarzenie, które wpłynęło znacznie na późniejsze życie br. Daniela.

W klinice

Co wydarzyło się w klinice Regina Elena? Otóż brat Daniel od jakiegoś czasu odczuwał bóle brzucha. Poszedł więc do lekarza i poddał się badaniom. Postawiono najgorszą diagnozę: miał raka śledziony, co w tamtych czasach oznaczało wyrok śmierci. Z tą smutną wiadomością udał się do o. Pio, który powiedział mu:

„Poddaj się operacji”.

Odpowiedział: „Nie ma sensu. Lekarz nie dał mi żadnej nadziei. Wiem, że umrę”.

Na to o. Pio: „Nieważne, co ci powiedział lekarz”.

Skierował go do konkretnej kliniki
i konkretnego lekarza, mówiąc: „Nie martw się, ja zawsze będę z tobą”.
A mówił to z taką siłą i przekonaniem, że brat Daniel natychmiast udał się do Rzymu
i odnalazł wskazanego mu profesora Riccarda Morettiego. Lekarz początkowo nie zgadzał się na operację, ponieważ był pewien, że pacjent jej nie przeżyje. W końcu jednak, pod wpływem jakiegoś wewnętrznego impulsu, postanowił spróbować.

Operacja odbyła się następnego dnia rano. Brat Daniel pomimo podania mu narkozy pozostał świadomy. Odczuwał wielki ból, ale nie okazywał tego, wręcz zadowolony, że może swoje cierpienie ofiarować Jezusowi. Jednocześnie miał wrażenie, że doświadczany przezeń ból coraz bardziej oczyszcza jego duszę z grzechów.

W pewnym momencie poczuł, że zasypia. Lekarze natomiast stwierdzili, że po przeprowadzonej ciężkiej operacji pacjet zapadł w śpiączkę. Przebywał w niej przez trzy dni.

Niestety, po tych trzech dniach zmarł. Wypisano akt zgonu. Zebrała się rodzina, aby modlić się za zmarłego. Jednak po kilku godzinach, ku zdumieniu zebranych, umarły nagle powrócił do życia.

Dwie godziny czyśćca

Co działo się z br. Danielem w ciągu tych kilku godzin? Gdzie przebywała jego dusza? Oto jego własna opowieść:

„Stanąłem przed tronem Bożym. Widziałem Boga, ale nie jako surowego sędziego, ale jako miłosiernego i pełnego miłości Ojca. Wówczas zrozumiałem, że Pan troszczył się o mnie od pierwszej do ostatniej chwili mego życia, kochając mnie tak, jak gdybym był jedynym istniejącym stworzeniem na ziemi.

Zdałem sobie jednak sprawę, że nie odwzajemniłem tej nieskończonej Bożej miłości. Zostałem skazany na dwie do trzech godzin czyśćca. »Jak to? – zapytałem samego siebie – tylko dwie-trzy godziny? A potem będę mógł pozostać na wieki przy Bogu – odwiecznej miłości?«. Podskoczyłem z radości i poczułem się wybrańcem. (…)

Doświadczałem okrutnego i intensywnego bólu, który nie wiadomo skąd się brał. Zmysły, które najbardziej obraziły Boga na tym świecie: oczy, język doświadczały największych cierpień, a były to cierpienia nie do uwierzenia, ponieważ w czyśćcu dusza czuje się tak, jak gdyby miała ciało. Nie minęło parę chwil tego cierpienia, a mnie się wydawało, że minęła już wieczność. (…)

Pomyślałem, że pójdę do pewnego mojego współbrata, powiem mu, że jestem w czyśćcu, i poproszę go, by modlił się za mnie. Ten współbrat był zdziwiony, bo słyszał mój głos, ale nie widział mnie. Zapytał: »Gdzie jesteś? Dlaczego cię nie widzę?«. (…) Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam ciała. Zadowoliłem się więc tym, że powtórzyłem z naciskiem, by modlił się za mnie, i odszedłem.

»Jak to? – mówiłem do samego siebie – czyż nie miały to być tylko 2-3 godziny czyśćca? Minęło już przynajmniej trzysta lat!«. Tak mi się przynajmniej wydawało. W pewnym momencie ukazała mi się Panna Maryja, którą zacząłem błagać i zaklinać, mówiąc: »O Najświętsza Dziewico Maryjo, Matko Boga, wyproś dla mnie u Boga łaskę powrotu na ziemię, abym tam mógł żyć i działać już tylko z miłości do Niego!«.

Spostrzegłem obecność ojca Pio i błagałem również jego: »Dla twego okrutnego cierpienia, dla twoich błogosławionych ran, ojcze Pio, wstawiaj się za mną u Boga, aby mnie uwolnił od tych płomieni i dał łaskę odbycia czyśćca na ziemi«. Potem nic więcej już nie widziałem, ale zdałem sobie sprawę z tego, że ojciec rozmawiał z Maryją.

Po kilku chwilach znów ukazała mi się Dziewica Maryja. Pochyliła głowę i uśmiechnęła się do mnie. Dokładnie w tym momencie wróciłem do ciała. Nagłym ruchem uwolniłem się od prześcieradła, którym byłem przykryty.

Ci, którzy czuwali przy mnie i modlili się, przerażeni rzucili się do drzwi, szukając pielęgniarzy i lekarzy. Po kilku chwilach cała klinika była postawiona na nogi. Wszyscy sądzili, że jestem jakąś zjawą”.

Następnego dnia rano br. Daniel samodzielnie wstał z łóżka i usiadł na fotelu. Była godzina siódma. Lekarze przychodzli zwykle ok. dziewiątej. Ale tego dnia dr Riccardo Moretti, ten sam, który wypisał akt zgonu br. Daniela, przyszedł do szpitala wcześniej. Stanął przed br. Danielem i ze łzami w oczach powiedział:

„Tak, teraz wierzę: wierzę w Boga, wierzę w Kościół…”.

Doktor Moretti wcześniej był niewierzący. Nie wiadomo dokładnie, co stało się w jego życiu tamtej nocy. Wiadomo jedynie, że nie zmrużył oka i że była to dla niego koszmarna noc, w czasie której nastąpiła jego całkowita wewnętrzna przemiana. Tak jak Tomasz z niedowiarka stał się człowiekiem wierzącym.

Brat Daniel natomiast rzeczywiście do końca życia przeżywał swój czyściec na ziemi. Tak sam przecież wybrał. Swojej siostrze Felicji pod koniec życia powiedział: „Moja siostro, minęło już 40 lat, odkąd nie pamiętam, co znaczy czuć się dobrze!”.

Nie stracić okazji

Jaka nauka płynie dla nas z opowiadania br. Daniela? Ten kapucyński zakonnik wybrał wiele lat cierpienia na ziemi w zamian za parę godzin czyśćca po śmierci. Nigdy nie żałował tej zamiany, co więcej, czuł się wyróżniony,
że w jego przypadku stało się to możliwe.

Zwróćmy uwagę, że br. Daniel nie miał grzechów ciężkich, bo takie grzechy zrywają więź z Bogiem i zamykają drogę do zbawienia. Pokutował za grzechy powszednie, przede wszystkim za drobne wykroczenia przeciwko ślubowi ubóstwa.

Brat Daniel stwierdził jeszcze jedną ważną rzecz:

„To, co sprawia największy ból w czyśćcu, to nie tyle ogień, choć jest intensywny, ale poczucie bycia daleko od Boga i to, że na ziemi miało się środki ku temu, by uniknąć czyśćca, a nie skorzystało się z nich”.

JAK UNIKNĄĆ CZYŚĆCA? JEST SPOSÓB! Proszę czytaj dalej.

Pan Jezus powiedział do św. Faustyny Kowalskiej:
,,Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz,
a szczególnie dla biednych grzeszników.
W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski" (Dz. 699).
Chodzi o Święto Miłosierdzia obchodzone
w pierwszą niedzielę po Wielkanocy zwaną obecnie Niedzielą Miłosierdzia Bożego.

W wielu objawieniach Pan Jezus określił nie tylko miejsce święta w kalendarzu liturgicznym Kościoła, ale także motyw i cel jego ustanowienia, sposób przygotowania i obchodzenia oraz wielkie obietnice. Największą z nich jest łaska „zupełnego odpuszczenia win i kar” związana z Komunią świętą przyjętą w tym dniu po dobrze odprawionej spowiedzi.

Jest to – jak tłumaczy ks. prof. Ignacy Różycki – łaska większa od odpustu zupełnego. Ten polega bowiem tylko na darowaniu kar doczesnych należnych za popełnione grzechy, ale nie jest nigdy odpuszczeniem samychże win. Najszczególniejsza łaska jest zasadniczo również większa niż łaski sześciu sakramentów z wyjątkiem sakramentu chrztu: albowiem odpuszczenie wszystkich win i kar jest tylko sakramentalną łaską chrztu świętego. W przytoczonych zaś obietnicach Chrystus związał odpuszczenie win i kar z Komunią świętą przyjętą w święto Miłosierdzia, czyli pod tym względem podniósł ją do rzędu „drugiego chrztu”.
PRZEKAŻ TĄ DOBRĄ WIADOMOŚĆ INNYM!
Koniecznie zobacz: www.pomagamyjezusowi.pl
Maja 21

Tu się ŻYJE aż do śmierci

Czytam, słucham i odnoszę wrażenie, że bardzo często to ci tzw. trudni są pierwsi do pomocy, do obrony etc. Mieszkam w pobliżu tzw. recydywistów. Nie spotkałam sympatyczniejszych ludzi.
Maja 21

Tu się ŻYJE aż do śmierci

Zakład R2, czyli półotwarty dla recydywistów. Duże wrażeniem zawsze robi na mnie koliście skręcony kolczasty drut, niczym niekończąca się korona cierniowa. Jest jak przypomnienie, że każdy grzech został już zapłacony.
Kiedy zatrzaskują się za mną drzwi bez klamki, mam świadomość, że stąd nie wychodzi się tak po prostu. Na dzień dobry w dyżurce zostaje mój dowód osobisty i telefon. Strażnik …Więcej
Zakład R2, czyli półotwarty dla recydywistów. Duże wrażeniem zawsze robi na mnie koliście skręcony kolczasty drut, niczym niekończąca się korona cierniowa. Jest jak przypomnienie, że każdy grzech został już zapłacony.

Kiedy zatrzaskują się za mną drzwi bez klamki, mam świadomość, że stąd nie wychodzi się tak po prostu. Na dzień dobry w dyżurce zostaje mój dowód osobisty i telefon. Strażnik weryfikuje wykrywaczem metalu, czy nic nie wnoszę. Piszczą klucze i krucyfiks przy różańcu. Muszę pokazać.
Ubrałam się w luźniejsze ciuchy, bo jak najmniej mają widzieć we mnie kobietę. Tematów, które wiodły prym w domu samotnej matki również unikam jak ognia.

Kaplica- salka. Ustawiamy krzesła w podkowę. Kapłan szacuje, że w porywach szaleństwa będzie dwunastu. Piękna liczba, ale jest radość, gdy trzeba dostawić cztery krzesła. Szesnastu z... czterystu.

Wchodzą pojedyńczo. Podają rękę księdzu, później witają się ze mną. Większość patrzy mi w oczy, choć kilkoro nie podnosi wzroku z podłogi. Niektórzy wytatuowani, z łobuzerstwem wypisanym na twarzy, przez choćby kilkukrotnie złamany nos. Najstarsi po sześćdziesiątce, najmłodsi nie mają więcej niż dwadzieścia pięć lat.

Nie słyszę głupich tekstów, choć byłam na nie psychicznie przygotowana. Lepiej być pozytywnie zaskoczoną. Pełna kultura, tylko typ z krzywo zrośniętym nosem kozaczy, że drugi raz zrobiłby to samo i że oko za oko. A ja mam w sobie tak wielki spokój wiedząc, że nie jest on moim spokojem.

Słuchają mnie. Kiedy opowiadam o hospicjum to nawet Ci kontemplujący od początku spotkania wytarte linoleum, podnoszą wzrok, a ja mogę wreszcie spojrzeć im w oczy. Ksiądz chyba nie chce, ale musi wytrzeć nos (eh te pyłki...).

Na koniec kilkoro dzieli się zawartością serc i to taką z głębszych, piwnicznych warstw.

Modlitwa na zakończenie spina klamrą wspólny czas z powierzeniem nas wszystkich na samym początku spotkania. Umawiamy się na kolejny raz.
Rozdaję kilka moich książek. Ktoś pyta, czy musi oddać do biblioteki, bo bardzo lubi książki. Odpowiadam, że to dla niego. Jakbym widziała małego chłopca, który ucieszył się znalezioną pod choinką drewnianą kolejką. Aż mi się gardło ścisnęło, widząc taką dziecięcą radość.

Inny wychodząc pyta kapłana, kiedy będzie Msza Święta.

Kiedy zostajemy już sami z księdzem Tomkiem, wymieniamy spojrzenia i uśmiechy, które mówią jedno. Chwała Panu i Maryi

P.S. Dziękuję za modlitwę 🙏 ❤
Maja 21

Tu się ŻYJE aż do śmierci

kapłanie
biskupie...
nie wydłużaj ogonków
od ą i ę
podczas kazań
mów życiowo
dawkuj
wzniosłe teorie
niech odległość
między ławką a amboną
wynosi kilka kroków
nie lata świetlne
powiedz
że czasem jest ciężko
że potrzebujesz modlitwy
że jesteś grzesznikiem
że koloratka czy piuska
nie resetują niczego
podaj czasem
w intencjach:
"o nawrócenie kapłanów"
niech się zdziwią
że nie jesteś
odrębnym …Więcej
kapłanie
biskupie...

nie wydłużaj ogonków
od ą i ę
podczas kazań

mów życiowo
dawkuj
wzniosłe teorie

niech odległość
między ławką a amboną
wynosi kilka kroków
nie lata świetlne

powiedz
że czasem jest ciężko
że potrzebujesz modlitwy
że jesteś grzesznikiem
że koloratka czy piuska
nie resetują niczego

podaj czasem
w intencjach:
"o nawrócenie kapłanów"

niech się zdziwią
że nie jesteś
odrębnym gatunkiem

kapłanie
biskupie
wciąż tylko człowieku
z tej samej planety...
Maja 21

Spokojnych, radosnych i błogosławionych Świąt dla wszystkich Glorian

A jednak każdy facet wszystko bierze do siebie. Każdy jeden.
Maja 21

Tu się ŻYJE aż do śmierci

Niby wiemy, spacerując wśród cmentarnych alejek, że i nas kiedyś tu przyniosą. Niby wiemy, ale mamy przecież jeszcze tyle czasu...
"Umrzesz...
Często o tym zapominasz... Tak, niby wiesz, ale jakbyś zapominał. Przykro mi, ale umrzesz. Może ze starości, dożywając stu lat, w całkiem dobrym zdrowiu, w obecności osób, które będą przy Tobie z autentycznej miłości, a nie z powodu zapisanego w testamencie …Więcej
Niby wiemy, spacerując wśród cmentarnych alejek, że i nas kiedyś tu przyniosą. Niby wiemy, ale mamy przecież jeszcze tyle czasu...

"Umrzesz...
Często o tym zapominasz... Tak, niby wiesz, ale jakbyś zapominał. Przykro mi, ale umrzesz. Może ze starości, dożywając stu lat, w całkiem dobrym zdrowiu, w obecności osób, które będą przy Tobie z autentycznej miłości, a nie z powodu zapisanego w testamencie mieszkania. (Tak, zdarzało się słyszeć przy umierającym strzępki rozmów spokrewnionych hien, które po latach przypominają sobie o istnieniu babci...)

Może zginiesz potrącony przez samochód. Może cegła spadnie znienacka na Twoją głowę. Może wtulisz wieczorem policzek w mięciutką poduszkę, a rano Twój policzek będzie zimny i nie zrealizujesz tych wszystkich planów, na kolejny oczywisty dzień, który przecież należał się Tobie jak psu buda. Może niebawem dowiesz się, że złośliwy nowotwór rozpanoszył się kolejnymi przerzutami w Twoim pięknym zadbanym ciele.
A to tylko ciało... Tylko opakowanie.

Czwartkowy dyżur w hospicjum.

Karmię Pana Cezarego, patrząc w Jego piękne, emanującą dobrocią oczy. Mam tendencje do zakochiwania się w oczach. Bez względu na płeć ich posiadacza. Rozmawiamy. Opowiadam o swojej pracy z dzieciakami z głęboką niepełnosprawnością. Pyta o wolontariat w hospicjum, od kiedy posługuję. Opowiadam o trzymiesięcznym kursie na wolontariusza, kolejnych etapach do uzyskania jaskrawożółtej koszulki z napisem „Wolontariusz. Hospicjum Palium.” Uśmiecha się przez łzy i po chwili mówi : „Znam te etapy. Kończyłem ten kurs". Trochę mnie zatkało. Ja wolontariuszka siedzę przy łóżku pacjenta-wolontariusza. Można by pomyśleć, że Pan Bóg ma czasem czarne poczucie humoru. Przez chwilę wyobrażam sobie siebie na jego miejscu, otwierającą dziób na kolejną porcje nadzianego na widelec obiadu.

-Marta, pomożesz przy zgonie?

-Pomogę.

Ciało nie jest ciężkie. Przynajmniej nie dla mnie w tym momencie. Może adrenalina sprawia, że nie czuję ciężaru. Może to te 21 gramów ile ponoć waży dusza, robi taką różnicę. Może to pomoc z Nieba, które wie, że z moim rozklekotanym kręgosłupem, nie dam rady z prawie stukilogramowym ciałem Pani Hani. Rękawiczki. Metalowy wózek na ciało na kółkach, przyprowadzony z chłodni znów skrzypi. Worek na ciało, wyjęty z rozsuwanej szafy przy dyżurce, już czeka. Usuwamy cewnik, wenflon, zmiana pampersa na świeży. Pampers zostaje. Ciało nadal wyrzuca z siebie to i owo nawet po zgonie. Elastycznym bandażem podwiązuje się szczękę, żeby nie opadała, obciąża powieki, które czasem otwierają się uparcie. Owijam kobiecie różaniec wokół nadgarstka- został ostatni w mojej kieszeni. Wkładamy nagie ciało do worka, zamek błyskawiczny przesuwa się gładko. Zawozimy ciało do chłodni. W sercu słowotok "Dla Jego bolesnej męki..." To opakowanie. Puste. Dusza wyfrunęła niepostrzeżenie, jak wysunięta z rękawiczki dłoń, a życie dopiero się zaczyna."

Fragment "I dam wam serce nowe"