Syn Marnotrawny - czytając jakoś nasunął mi się wiersz Tuwima:
Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie...
Jeszcze tak strasznie zapłaczę,
Że przez łzy Ciebie zobaczę,
Chrystusie...
I taką wielką żałobą
Będę się żalił przed Tobą,
Chrystusie...
Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy serce mi pęknie,
Chrystusie...
Piękny - Nieprawdaż?? A jednak Tuwim umarł jako zadeklarowany ateista, czyli satanista, gdyż jego bogiem był on sam. Tuwim umarł na serce. Roman Brandstaetter (nawrócony żyd, żydem był zresztą także Tuwim) był na jego pogrzebie. W trakcie wynoszenia trumny z willi, w której zmarł Tuwim, podszedł do Brandstaettera właściciel zakładu pogrzebowego. - Proszę pana, co ja mam zrobić? Mam tylko trumnę z krzyżem na wieku - powiedział. Mam go zostawić, czy zerwać? Brandsaetetter nic nie odpowiedział. Ktoś za niego zdecydował. Krzyż zerwano. Ale wieko trumny było pokostowane. Został na nim ślad krzyża. Problem Jezusa nie opuszczał go przez całe życie. Jakoś go Chrystus prześladował. Wiele razy przed nim stawał. Nigdy jednak nie opowiedział się w sposób widoczny dla innych po stronie Chrystusa. Nie przyjął chrztu.
I co ty na to??? A ten wiersz zna każdy katolik, gdyż sugeruje on że jeszcze jest czas, lub nie mój teraźniejszy problem. Szkoda że dziś się nie naucza o dwóch najważniejszych momentach w życiu człowieka wyrażonych w modlitwie - ...teraz i w godzinę śmierci...
Za to mamy czas - gdyż kiedyś przed tobą klęknę Chrystusie i mam godność ludzką i prawa człowieka.