Nazwali go schizmatykiem (4)
Liturgiczny Nowy Ład
26 lutego 1964 roku powołano Consilium ds. „reformy liturgicznej”, którego formalną głową był kard. Lercaro, lecz faktycznie kierował sekretarz – H. Bugnini. Otwarte w tekście Sacrosanctum Concilium (więcej) „furtki” wykorzystano w sposób maksymalny. Nadto, w rzeczywistości, zamiast „rewizji” liturgii postulowanej przez SC (5) postanowiono metodą „małych kroków” zaprowadzić całkowicie nowy ryt. Miał on odpowiadać paradygmatowi „ekumenicznemu” oraz mentalności nowoczesnego człowieka, zwłaszcza mas pracujących, do których, konkurując z marksizmem, próbowano dotrzeć. Liturgia miała być zatem w warstwie tekstowej „zrozumiała” i zakładająca aktywny udział uczestników oraz ich „powszechne kapłaństwo” ze sprowadzeniem roli celebransa do przewodniczącego zgromadzenia (problem przybliżano w szeregu wpisów na tej stronie - ostatnio a na gruncie polskim tutaj). W rezultacie planowano zaprowadzić coś co można określić jako kolektywny antropocentryzm, ujawniany …More
Jeszcze trwały obrady Vaticanum II, gdy Paweł VI wydał motu proprio Sacram Liturgiam (25 stycznia 1964 r.), które zostało po naciskach progresistów opublikowane w zmienionej wersji upoważniającej biskupów poszczególnych krajów do aprobowania tłumaczeń na języki narodowe, co stanowiło wyłom w prawodawstwie liturgicznym od czasów Soboru Trydenckiego. Motu proprio stanowiło też podstawę działania Consilium H. Bugniniego jako ciała, które ma przygotować nowe księgi liturgiczne. 26 września 1964 r. Kongregacja ds. Obrzędów wydała instrukcję Inter Oecumenici, która zakładała nową formację liturgiczną przyszłych kapłanów oraz powołanie krajowych i diecezjalnych kolektywnych komisji liturgicznych oraz dopuszczała nabożeństwa Słowa Bożego pod przewodnictwem świeckich.
Jest taka maszynka, w której jedyną rzeczą która może się popsuć, jest stół...
To taka moja wizualizacja działań SV II...
Kto kręcił korbką - wielu,
jakież owoce tegoż - gorzkie...
Ale nie popadajmy w rozpacz!
Chrystus rzekł przecie -,,Jam zwyciężył świat" - a słodka to prawda...