Czy katolik ma obowiązek podporządkowywać się zarządzeniom państwowym? Dla mnie jest to sprawa dyskusyjna. Chrystus wyraźnie powiedział, że należy oddać co cesarskie cesarzowi a co boskie Bogu. Mimo to, Chrystus z państwem raczej się nie zadawał, z politykami się nie układał, a ich zarządzenia permanentnie łamał. Gdyby Chrystus był politykiem nigdy nie zostałby ukrzyżowany. Państwo, to moja prywatna opinia, jest ekspozyturą piekła na ziemi, a politycy niczym diabły w ludzkich skórach. Stamtąd bowiem wychodzą wojny, zabójstwa, intrygi, kłamstwa, złodziejstwo, przekupstwa, nierząd, podżeganie do nienawiści i inne plugastwa. Sam COVID-19 to też produkt państwa, a dokładnie druga, "ulepszona genetycznie", wersja byłego wirusa SARS. Pięć lat temu telewizja włoska RAI (po włosku) nadała o tym specjalny program. Można też znaleźć w internecie oryginalne prace naukowe na temat: jak tego wirusa produkować, przechowywać, używać i tak dalej. Można też zobaczyć sobie program red. Gadowskiego pt. "Kto to zrobił". Państwo to obłudna bestia. Najpierw zaraziło społeczeństwo wirusem, które wyprodukowało, a teraz ubiera się w piórka wybawcy i obrońcy obywateli. Oby Bóg przeklął takie państwo. Czy należy podporządkowywać się diabłu? Oto jest pytanie.

Es cierto que "Es posible “ampliar” la doctrina católica respecto a la anticoncepción y la fornicación homosexual...".
Cada cosa se puede pervertir, pero no entiendo la razón ninguna para hacer estas "ampliaciones", salvo una.... Es el demonio que impulsa estas acciones, el demonio, el eterno enemigo de Dios, el que quiere destruir la Iglesia. De todos modos los X mandamientos seguirán siendo inamovibles.

Źle widzisz. Nie przejawiam żadnych chęci poznawania prawd Boga. Skąd takie wnioski? Napisanie czegoś takiego jak "Stwórca przewiedział odpowiednie kody genetyczne - programy, które umożliwiają taką mikroewolucję. Kody te nie są wynikiem procesów przypadkowych, ale zawierają informację z góry opracowaną przez nadawcę kodu DNA.", to dopiero jest wnikanie w sprawy Boże! Nie przypominam sobie aby jakiś święty pisał coś o DNA czy mikroewolucji. W każdym razie za udowodnienie "wpisanej przez Stwórcę mikroewolucji w geny" i tak Nobel by się należał.

No dobrze, zostawmy te fermiony i bozony. Masz rację, pisząc, że Hawking był człowiekiem w jakimś sensie pysznym. Przeczytałem jego książki. Pisał jak bardzo chciał dostać Nobla i na jakich to katedrach nie wykładał. Ale Nobla nie dostał. Wyłożył się na tak zwanej teorii M, parowaniu czarnych dziur i teorii strun. Jest taka świetna książka "Wszechświat w skorupce orzecha" z pięknymi rysunkami którą napisał. Osobiście uważam, że człowiek nadal je jabłka z drzewa wiadomości złego i dobrego. Jakkolwiek nauki ścisłe, moim zdaniem, od stu lat nie zanotowały znaczących postępów i stoją zablokowane przez stare, spróchniałe drzewo, które upadło w poprzek drogi, a nazywa się Einstein. Ale naukowcy już zrozumieli, że są pewne tajemnice których nigdy nie odkryją. Jak np. zasada nieoznaczoności, czy zasada niekompletności. Hawking, był na tyle bezczelny, że napisał iż "sam Bóg tego nie wie".