To raczej Bractwa Św.Piusa X błądzi odrzucając pomoc z nieba ... odrzucają prawdziwego (jednego) Papieża Benedykta XVI, nawet wolą herezje Bergoglio ....
(przez to że uznają B.XVI winnego "rezygnacji" - podwójnego papiestwa , przez uznanie Bergoglio - że jest papieżem jak poprzedni - uznają wszystkie jego herezje)
Andrea Cionci odpowiada na pytanie Valli: dlaczego BXVI nieważnie zrezygnował?"Papież jest tylko jeden”, powtarzał Benedykt XVI od ośmiu lat, nigdy nie wyjaśniając, który. O nieważnej rezygnacji mówiono od 2013 r., Ale dopiero w zeszłym roku na Libero opublikowaliśmy tezę fr. Alexisa Bugnolo, który po raz pierwszy wywijał że, ponieważ łacińskie błędy wstawione do Deklaracji o „rezygnacji” zostały przez papieża wstawione nie przez przypadek, żeby zwrócić uwagę na abdykację, która nigdy się nie wydarzyła. Od tego czasu stale pojawiają się coraz bardziej oczywiste i wnikliwe wskazówki dotyczące faktu, że cała operacja mogła zostać zorganizowana celowo przez Ratzingera, hipoteza, której kulminacją była książka prawnika Estefanii Acosty; "Benedykt XVI: Papież emerytowany"?
Wszystko, co w „rezygnacji” jest kwestionowane pod względem kanonicznym, wydaje się w istocie obecne: błędy w języku łacińskim, które sprawiają, że pisemne "Declaratio" nie jest „rite manifestetur” (należycie), z podejrzeniem wymuszenia (por. Kan. 124 i 146)); odwrócenie między munus i ministerium, z niepotrzebnym wyrzeczeniem się tego ostatniego (por. kan. 332 § 2); generalnie wątpliwa rezygnacja (kanon 14) i wreszcie odroczenie „godziny X”, od której Benedykt XVI nie byłby już papieżem, wraz z brakiem ratyfikacji „rezygnacji”.
Cała operacja została tutaj zrekonstruowana, porządkując fakty i dokumenty, wraz ze wszystkimi niezbędnymi dogłębnymi analizami. I nadal nikt nie był w stanie tego zakwestionować.
W końcu kilka dni temu jednoznaczne przesłanie Benedykta XVI, które w Last Conversations (Seewald-Ratzinger 2016) znalazło się w zdaniu: „Żaden papież nie zrezygnował przez tysiąc lat i nawet w pierwszym tysiącleciu był to wyjątek”. Wydawałoby się to definitywnie zamknąć grę, biorąc pod uwagę, że nikt nie był w stanie udzielić alternatywnej odpowiedzi na historyczne odniesienie do Benedykta VIII, w którym XVI wyraźnie mówi, że nigdy nie „abdykował”.
Ostatecznie więc najbardziej sceptycznym, ale intelektualnie uczciwym komentatorom pozostaje tylko jedno ostatnie wahanie: „Tak, dobrze, ale po co to wszystko?”.
W międzyczasie można się tu zatrzymać. Pohamujmy nieco naszą ciekawość, żeby działać właściwie. Czasami zdarza się, że ktoś prosi o pomoc w dziwny i tajemniczy sposób, jak; klasyczna kobieta, która dzwoni na policję i zamawia pizzę, nie dając się wykryć jej agresywnemu partnerowi. W takich przypadkach przede wszystkim musimy zwrócić uwagę na fakt, że 1) w wiadomościach jest coś dziwnego, co nie pasuje 2) osoba prawdopodobnie ma trudności 3) oczywiście nie może mówić wyraźnie 4) on miałby swoje powody, by prosić o pomoc w sposób sybilliński.
Podstawową sprawą jest zrozumienie, że przede wszystkim musimy interweniować, iść i zobaczyć, wyjaśnić, zbadać: będzie czas, aby odkryć wszystkie motywy.
Jednak możemy już prześledzić pewne hipotezy, dlaczego Benedykt XVI dał katolikom te osiem lat wakacji (w najszerszym tego słowa znaczeniu) z rezygnacją szczególnie nieważną.
Od dwóch tysięcy lat zapowiadany jest dla Kościoła moment wielkiego kryzysu, wraz z przejęciem władzy przez siły antychrystyczne. Pojawił się „pasterz bożków” (prorok Zachariasz), „fałszywy prorok” (Objawienie św. Jana), „fałszywy ekstrawagancki kościół” (błogosławiona Katharina Emmerick), „rzymska siedziba Antychrysta” (Nasz Lady of La Salette), „biskup ubrany na biało” (Fatima), „propagandowy papież kościoła” (o. Julio Meinvielle), „dym Szatana wchodzącego do Kościoła” (Paweł VI), „ostateczny test z apostazją od wewnątrz ”(art. 675 Katechizmu z 1992 r.),„ Anti-Church and Anti-Ewangel ”(św. Jan Paweł II),„ Szatan na szczycie Kościoła ”(Don Stefano Gobbi) … Krótko mówiąc, możliwość duchowego zamachu stanu z pewnością nie jest nowa i jest znana od jakiegoś czasu.
Czy chcemy wierzyć, że kard. Ratzinger i św. Jan Paweł II pozostali nieaktywni bez przygotowania planu awaryjnego „B”?
Już w 1983 roku opracowali - być może w tym oczekiwaniu - „hipnotyczną” dywersyfikację między; munus a ministerium urzędu papieskiego: tak skuteczną, że nawet dziś czasami gubią się w niej osoby wtajemniczone. W Libero postawiliśmy hipotezę, że może to być „mechanizm lustra” inspirowany wizją w lustrze ubranego na biało biskupa, przedstawiającego dzieci pasterzy z Fatimy.
Dlatego biorąc pod uwagę, że (udokumentowane) ataki mafii z St.Gallen pochodziły od wewnątrz i przyznając, że były one wyrazem tego, co przepowiadano od dwóch tysięcy lat, ze strategicznego punktu widzenia, najlepszy system reakcji dla papieża Ratzinger z pewnością nie mógł być czołową i asymetryczną opozycją. Czy możemy sobie wyobrazić - tak jak chcieliby niektórzy sedewakantyści - Benedykta XVI w 2005 roku, kiedy cały świat przedstawiał go jako ponurego, obskurantystycznego i retrogresywnego papieża, sypiącego ekskomunikami na modernistów, "zawieszającego tutaj", "wydalającego tam"?
Byłoby to samobójstwo polityczne: nie zrobiłby nic innego, jak tylko wzmocniłby propagandę swoich wrogów, wewnątrz i na zewnątrz Kościoła, potępiając nie tylko siebie, ale także przygotowując, być może w odpowiedzi, sukcesję prawną z modernistycznym papieżem.
Kiedy prałat Viganò identyfikuje sobór jako źródło obecnego dryfu, nie myli się i z pewnością w 2013 roku przerzuty neoariańsko-luterańskiego modernizmu (z homoseksualizmem duchowieństwa obecnie endemicznego) osiągnęły stan, który wymagał drastyczna decyzja. Vatileaks podkreślił nawet zaciekłą wewnętrzną wojnę między frakcjami, a nawet rzekome plany fizycznej eliminacji Papieża.
Gdy nadeszła taka chwila, Benedykt XVI prawdopodobnie bez wahania pociągnął „dźwignię awaryjną”, w nauce i sumieniu. Najbardziej inteligentnym, skutecznym i świętym sposobem reagowania był odwrót (słowo, którego często używa), zanim „podkopał” teren inwazji wroga. W badaniach strategicznych można by to nazwać „planem oszustwa” z „elastycznym odwrotem” i „fałszywym celem”.
Ratzinger karmił wilki, które oblegały go „klopsikiem” ministerium i wycofując się do roli rzekomego emerytowanego papieża, zachował munus (urząd papieża, zrzekając się tylko władzy), dając siłom wroga w Kościele eksperymentalny czas na rozwikłanie, tak aby lud katolicki mógł być zgorszony, i że zrozumieją pustkę i teologicznie destrukcyjną treść masońskiego modernizmu zniewolonego przez globalizm.
(raczej nie chciał współpracować ze złem, , i poddał się jakiemuś szantażowi , jakiemu oszustwu , ale nigdy nie zrezygnował z papiestwa dopow.)Katolicy musieli zobaczyć pogańskiego idola intronizowanego w Bazylice św. Piotra, „ulgę Madonny Mestizo dla migrantów”, przewroty doktrynalne, poprawne politycznie zmiany w mszale, ezoteryczno-masońską rosę i tysiące innych niespotykanych wstrząsów i odwrócenia dźwięku doktryny.
Wierni musieli postrzegać Kościół (oddzielających się od Kościoła - antykościół) jako niewolnika „świata”, prowadzącego dialog z aborcjonistami i homoseksualistami, musiał uderzyć w dno, „bić się w nos” jak syn marnotrawny. Musieli „zostać świniopasami”, zanim zdali sobie sprawę i wrócili do domu papieża.
W 2013 roku - o ile pamiętamy - nikt spośród intelektualistów, teologów, watykanistów i prostych wiernych nie był tak zirytowany, ani ożywiony heroicznym duchem katolickim. Nikt nie zaryzykowałby swojej kariery, żaden kapłan nie zostałby ekskomunikowany, ani grupy oporu nie zginęłyby jak w „nowej krucjacie ubogich”. Nikt nie zrozumiałby rzeczywistości i prawdy wiary, gdyby Bergoglio i jego współpracownicy nie byli tak zirytowani, zgorszeni, oburzeni i wyczerpani.
Ratzinger wiedział, jak się sprawy potoczą, i wszystko zabezpieczył: jego rezygnacja była całkowicie nieważna, a to zostanie odkryte, gdy różni Enzo Bianchi zapadną się , gdy obelżywy (anty)Kościół tonie w zaciekłych konfliktach wewnętrznych, w skandalach finansowych i seksualnych. , w groteskowych gafach i sprzecznościach dotkryny.
A rezygnacja Benedykta byłaby na zawsze nieważna, nawet po jego śmierci, to ostateczny plan oddzielenia ziarna od plew.
Ryzykowny? Na razie - jak o tym piszemy - plan zadziałał, przynajmniej w pierwszej części. Jego gra została wymyślona, osiem lat za późno, ale dotarła do celu i prawda niektórych faktów staje się wirusowa na całym świecie. A Benedykt wciąż żyje i jest przytomny. Zrozumiano, że Kościół ma zostać definitywnie oczyszczony za cenę schizmy, tym razem pożytecznej i koniecznej. Rozmawialiśmy o tym tutaj w lutym i po obsypaniu nas krytyką, dziś nikt nie mówi o niczym innym.
Teraz pozostaje tylko rozstrzygnięcie, czy to tradycjonaliści, czy moderniści opuszczą Kościół (jako miejsce).
opuszczą Watykan , Rzym - jako budynek , a nie prawdziwy Kościół - ciało ChrystusaA osią wszystkiego jest ponownie nieważność rezygnacji Benedykta XVI. (to jest najważniejsze - że cały czas jest Papieżem
Gdy Ratzinger nie zrezygnował; Bergoglio, jego kardynałowie, jego teologowie, jego nominacje, jego doktrynalne innowacje znikną w mgnieniu oka, jak pył na wietrze, „spalony eschatologicznie” przez prawo kanoniczne. Utworzą nowy globalistyczny kościół masońsko-luterański i dołączą do europejskich protestantów. Staną się one nieistotne w ciągu kilku lat, jak wszystkie kościoły protestanckie. W przeciwnym razie, jeśli nikt nie będzie miał siły, by zakwestionować rezygnację, Kościół rzymski będzie musiał opuścić Stolicę i odzyskać wiarę, jak Atanazy, wrócić do katakumb, jak przepowiedział Ratzinger. W każdym razie, można by powiedzieć, że będzie to oczyszczająca schizma (schizma nowego antykościoła). Jesteśmy teraz nie tylko w obecności dwóch różnych religii, ale także przeciwstawnych.
W tym momencie biskupi i kardynałowie nie muszą dokonywać decydującego wyboru dziedziny. Wystarczyłoby, gdyby poprosili o wyjaśnienie, w sposób neutralny, operację prawdy dotyczącą "rezygnacji" Benedykta.
fromrome.info/…he-benedetto-avrebbe-fatto-le-dimissioni-invalide/