Tragiczne były ostatnie wieki przedsoborowe mimo mnóstwa "słuchaczy" Mszy trydenckiej

Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego(Mt 22, 37-40).

W czasach przedsoborowych (nie chodzi o średniowiecze, które było wspaniałą epoką w dziejach Kościoła, lecz o ostatnie kilka wieków) wśród katolików panowało przekonanie, że wystarczy poprzestać na koniecznym minimum, a do świętości polegającej na miłowaniu Boga całym sercem winny dążyć jedynie nieliczne i wybrane dusze. Zadziwiające jest, że zapomniano w Kościele o największym przykazaniu miłości (warto zauważyć, że to jest przykazanie, a nie rada).

Zapomniano o powszechnym powołaniu do świętości i utarło się przekonanie, że świętymi powinni być tylko biskupi, kapłani czy zakonnicy, natomiast dla świeckich wystarczającym jest poprzestawanie na niezbędnym minimum (aby tylko się zbawić). Tymczasem dążenie do świętości jest obowiązkiem każdego bez wyjątku chrześcijanina (Mt 5, 48; 1P 1, 15; 1 Tes 4, 3; Ef 1, 4). Zapomniano, że Bóg nienawidzi letniości i obojętności (Ap 3, 15-16).

Zwłaszcza w ostatnich wiekach miłość Boga poszła w zapomnienie, a ogół katolików (poza nielicznymi wyjątkami) zadowalał się wypełnianiem obowiązku niedzielnego "słuchania" Mszy trydenckiej.

W końcu doszło do tego, że na ziemi niemal zabrakło świętych i dusz ofiarnych, które wynagradzałyby za grzechy świata (ci nieliczni nie byli już w stanie udźwignąć ciężaru grzechów ludzkości).

Pan Jezus powiedział do Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny:

Moje dziecko, będzie wojna straszna, która spowoduje takie zniszczenie (…). Wielkie i straszne grzechy i zbrodnie są Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść (Źródło: fronda.pl/…ja-mnie-za-krola-3,130937.html).

Nawet dusze zakonne popadły w oziębłość egoizmu, dlatego nasz Zbawiciel powiedział do św. Siostry Faustyny:

Dopuszczę, aby były zniszczone klasztory i kościoły (Dzienniczek św. Faustyny nr 17002; źródło: faustyna.lodz.pl/…iostry_Faustyny_Kowalskiej.pdf).

Na podstawie Pisma Świętego interpretowanego w świetle Tradycji Kościoła można z całą pewnością stwierdzić, że II wojna światowa była karą za grzechy ludzkości (Łk 13, 1-3). Przypomniała o tym w 1917 roku Matka Boża objawiając drugą część Tajemnicy Fatimskiej:

Wojna zmierza ku końcowi. Lecz jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, wybuchnie druga, jeszcze gorsza, w czasie panowania Piusa XI” (fatima.pl/objawienia/tajemnice/).

Trzeba jednak pamiętać, że była to kara Miłosierdzia, dzięki której zbawionych zostało mnóstwo ludzi (w przeciwnym razie dusze te poszłyby na wieczne potępienie).

„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie” (Mk 7, 6).

W XIX wieku, a szczególnie na początku XX wieku, wśród ogółu katolików, zarówno świeckich, jak i duchownych, zapanował duch formalizmu, legalizmu i rytualizmu.

Na zewnątrz, w życiu rodzinnym i społecznym na ogół zachowywano pozory cnoty (grzech był powszechnie piętnowany, choć skrycie popełniany). Bardzo wielu praktykujących katolików prowadziło życie pozbawione prawdziwej miłości Boga i bliźniego (religijność sprowadzała się do "słuchania" Mszy Trydenckiej i odmawiania pacierzy).

Na skutek braku dobrego przykładu ze strony większości katolików, a także z powodu coraz bardziej rozszalałego bezbożnictwa, grzech jeszcze bardziej zalał całą ziemię niczym cuchnąca lawina błota.

Szczególnie grzechy nieczyste i zabijanie dzieci w łonach matek wołały o pomstę do Nieba. Oto jak wyglądała sytuacja w przedwojennej Warszawie:

Według różnych danych, w okresie międzywojennym przeciętna liczba zabójstw dokonywanych na dzieciach poczętych zarówno w lekarskich gabinetach, jak i nielegalnie wynosiła od 100 do 130 tysięcy rocznie! Tylko w latach 1932 – 1939 mogło więc zostać zabitych nawet milion nienarodzonych Polaków! Zjawisko to nasiliło się jeszcze po 1939 roku: okupacyjne władze hitlerowskie śmiało wkroczyły w uchylone przez władze II RP bramy aborcyjnego koszmaru, wprowadzając w 1943 roku „aborcję na życzenie”. Znakomita część zbrodniczych „zabiegów” wykonywana była w Warszawie, możliwe więc, że do 1944 zabito w łonach warszawianek więcej dzieci, niż wyniosły straty w ludności cywilnej podczas samego Powstania Warszawskiego. (...) Do największych problemów z jakim zmagali się stróże porządku przedwojennej Warszawy należała prostytucja. Pod tym względem Stolica była prawdziwym miastem grzechu. Korzystanie z „usług” panien lekkich obyczajów było zjawiskiem mocno egalitarnym. Gdzie znaleźć najbliższy lupanar wiedzieli zarówno biedni i bogaci, gimnazjaliści oraz panowie posunięci w latach („Krew będzie płynęła rynsztokami"; źródło: pch24.pl/…ynela-rynsztokami,24585,i.html).

„Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary” (Mt 12, 7).

Najbardziej lekceważona była miłość bliźniego wśród katolików "słuchających" Mszy świętej, a chrześcijańskie miłosierdzie praktykowane w starożytności chrześcijańskiej poszło w zapomnienie. W niektórych krajach Europy pospolici ludzie przymierali głodem, podczas gdy ci "lepiej urodzeni" bawili się całymi dniami na dworach i w pałacach). To było nieludzkie i przerażające.

Apogeum niesprawiedliwości społecznej nastało w ostatnich wiekach. Robotnicy i ubodzy był niemal zupełnie opuszczeni, ponieważ większość zamożnych katolików świeckich, jak też większość duchowieństwa, nie interesowała się losem tych cierpiących ludzi. Księża najczęściej trzymali z inteligencją oraz katolikami z wyższych sfer społecznych. Jedynie nieliczni i święci kapłani, a zwłaszcza zakonnicy wspomagali ubogich.

Stworzeni na obraz Boży i równi w swej godności ludzie byli podzieleni na lepszych i gorszych (na wzór starożytnych i pogańskich społeczeństw). Ci "gorsi" (na ogół niedożywieni) musieli harować od świtu do nocy po to, aby ci "lepsi" mogli całymi dniami zabawiać się i próżnować. Taka wołająca o pomstę do Nieba niesprawiedliwość zawsze wywołuje Gniew Boży (Jer 22, 13), dlatego tak wiele było w historii wojen i nieszczęść.

Nic dziwnego, że hasła komunistyczne były tak chętnie przyjmowane przez żyjących w nędzy materialnej katolików. Nawet Pius XI w encyklice "Divini Redemptoris" przyznał, że część winy za rozpowszechnienie się ideologii komunizmu ponoszą sami katolicy, którzy odmawiają swym ubogim bliźnim niesienia pomocy materialnej:

Jest to niestety smutna prawda, że postępowanie niektórych katolików przyczyniło się znacznie do osłabienia wśród robotników zaufania do religii Jezusa Chrystusa. Ci właśnie katolicy nie chcieli zrozumieć, że to miłość chrześcijańska żąda uznania pewnych praw przysługujących robotnikom i dlatego Kościół również zdecydowanie się ich domaga. Co sądzić o postępowaniu tych, którzy w swoich kościołach kolatorskich uniemożliwili odczytanie encykliki Quadragesimo anno? Co powiedzieć na to, że katoliccy przemysłowcy nawet dziś jeszcze okazują się być wrogami tego chrześcijańskiego ruchu robotniczego, który My sami zalecaliśmy? Czyż nie jest to rzecz godna ubolewania, że czasem nadużywa się prawa własności uznawanego przez Kościół, aby pozbawić robotnika sprawiedliwej zapłaty i należnych mu praw społecznych? (Encyklika Divini Redemptoris 50; źródło: opoka.org.pl/…vini_redemptoris_19031937.html).

Dopiero w naszych czasach sprawiedliwość społeczna zajęła stosowne miejsce i należy uczciwie uznać to za wielki dar Boga
Niestety z powodu gnuśności i słabości katolików, a zwłaszcza z powodu gorliwej pracy masonerii, sprawiedliwość społeczna i wolność została źle wykorzystana, dlatego ludzkość jeszcze bardziej odeszła od Boga i (jak na ironię) popadła w jeszcze większą otchłań grzechu.

Jedynym ratunkiem dla upadłej ludzkości jest powrót do Trójjedynego Boga, Który jest Miłością (1 J 4, 8) i poddanie się pod Królewskie panowanie Jezusa Chrystusa (Ap 19, 16). Z całą pewnością nie dokona to się bez bolesnego oczyszczenia. Trzeba jednak pamiętać, że Królestwo Chrystusa jest Królestwem Miłości (mówi o tym cała Ewangelia), dlatego nie może istnieć bez sprawiedliwości społecznej.

„Miłości pragnę, nie krwawej ofiary” (Oz 6, 6).

Jak wspomniano wyżej, w ostatnich czasach przedsoborowych nawet wśród dusz zakonnych zagnieździł się formalizm i rytualizm pozbawiony miłości Boga i bliźniego, dlatego Pan Jezus powiedział do św. Faustyny:

Dopuszczę, aby były zniszczone klasztory i kościoły”.

Przerażona siostra Faustyna odpowiedziała:

Jezu, przecież tyle dusz Cię wychwala w klasztorach”.

Nasz Pan odpowiedział:

Ta chwała rani serce Moje, bo miłość jest wygnana z klasztorów” (Dzienniczek nr 1702: faustyna.lodz.pl/…iostry_Faustyny_Kowalskiej.pdf;).

I tak się stało: podczas II wojny światowej zniszczonych zostało bardzo wiele katolickich klasztorów i kościołów, w których odprawiano Mszę trydencką.

Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi(1 J 4, 20).

Bóg nie potrzebuje samych tylko zewnętrznych hołdów, pokłonów i wszelkich zewnętrznych gestów pobożności, gdy nie wypływają z serca POKORNEGO i prawdziwie MIŁUJĄCEGO Boga oraz bliźnich (Mk 7, 6), ponieważ w bliźnich (1 J 4, 20-21) miłuje się Boga samego (Mt 25, 31-46). Obłudne pokłony i zewnętrzne gesty pobożności faryzeuszów budziły obrzydzenie w oczach Bożych. Nawet obchody świąt i uroczystości budziły obrzydzenie u Pana Boga z powodu złego postępowania Izraelitów względem swoich bliźnich (Iz, 1, 10-18biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=530 patrz także: Iz 58, 1-10).

Bóg jest MIŁOŚCIĄ (1 J 4, 8) i pragnie od nas MIŁOŚCI. Same zewnętrzne hołdy nie są Panu Bogu do niczego potrzebne, ponieważ On pragnie naszych serc. Gdy człowiek miłuje Boga i bliźniego, jego zewnętrzne hołdy, klękanie, pokłony, nabierają autentycznego sensu. Jednak miłość do Boga wyraża się także w miłości bliźniego. Nie można miłować Boga i jednocześnie mieć w nienawiści bliźniego (1 J 4, 20-21).

„Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego” (1 J 21).

Już w Starym Testamencie Bóg dopuścił, że została zniszczona świątynia w Szilo, w której znajdowała się Arka Przymierza, ponieważ "pobożność" większości ówczesnych Izraelitów stała się nieznośna dla Pana Boga:

Słowo, które Pan skierował do Jeremiasza: «Stań w bramie świątyni i głoś następujące słowa: Słuchajcie słowa Pańskiego, wszyscy z Judy, którzy wchodzicie tymi bramami, aby oddać pokłon Panu. To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Poprawcie postępowanie i wasze uczynki, a pozwolę wam mieszkać na tym miejscu. Nie ufajcie słowom kłamliwym, głoszącym: "Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!" Albowiem jeżeli naprawdę poprawicie wasze postępowanie i jeżeli będziecie się kierować wyłącznie sprawiedliwością jeden wobec drugiego, jeśli nie będziecie uciskać cudzoziemca, sieroty i wdowy "i jeśli krwi niewinnej nie będziecie rozlewać na tym miejscu" i jeżeli nie pójdziecie za obcymi bogami na waszą zgubę, wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu w ziemi, którą dałem przodkom waszym od dawna i na zawsze. Oto wy na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach. Nieprawda? Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie... A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: "Oto jesteśmy bezpieczni", by móc nadal popełniać te wszystkie występki. Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia? Ja [to] dobrze widzę - wyrocznia Pana.Idźcie, proszę, do mojego przybytku w Szilo, gdzie dawniej do obrałem mieszkanie dla mojego imienia, i patrzcie, co mu uczyniłem z powodu przewrotności mojego ludu, Izraela. A teraz, ponieważ popełniliście te występki - wyrocznia Pana - i mimo że mówiłem do was nieustannie i niezmordowanie, nie usłuchaliście, a gdy wołałem, nie odpowiedzieliście, uczynię temu domowi, nad którym wzywano mojego imienia, a w którym wy pokładacie ufność, i temu miejscu, danemu wam i waszym przodkom, to samo, co uczyniłem Szilo. Odrzucę was sprzed mego oblicza, podobnie jak odrzuciłem wszystkich waszych braci, całe pokolenie Efraima» (Księga Jeremiasza 7, 1-15).

Warto przeczytać komentarz:

Przeciw naiwnej wierze w moc świątyni. Jeremiasz formułuje tu jedno ze swoich podstawowych twierdzeń. zgodnie z którymi zewnętrzna pobożność nic nie znaczy wobec braku autentycznego związku między kultem i życiem. Złudna jest wiara w niemal magiczną moc samej świątyni, jeśli człowiek jednocześnie nie pełni uczynków sprawiedliwości, pozostaje obojętny na los przybyszów, sierot i wdów i szuka pomocy w obcych kultach. Tragiczny los świątyni w Szilo, zniszczonej przez Filistynów, mimo iż znajdowała się w niej Arka Przymierza, powinna być przestrogą dla naiwnie wierzących, że Jerozolimie nic nie może się stać, ponieważ stoi w niej świątynia Boga. Ta przestroga nie straciła nic ze swej aktualności w odniesieniu do wierzących, którzy pokładają nadzieję w przedmiotach, czy miejscach związanych z kultem, a nie wprowadzają w czyn Bożych Przykazań ( Najnowszy przekład Pisma Świętego z komentarzem opracowany przez Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła).

„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak, jak Ja was umiłowałem, żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 34-35).

Jeżeli cała religijność katolicka sprowadzona zostaje jedynie do kultu obrzędowości, wówczas przeradza się w czarną parodię chrześcijaństwa i karykaturę katolicyzmu.

Troska o liturgię (podobnie jak troska o doktrynę) jest sprawą niezwykłej wagi, jest priorytetem w obecnym czasie, gdy ma miejsce tak wiele nadużyć liturgicznych i profanacji Najświętszego Sakramentu.

Jednak gdy cała religijność katolicka sprowadzona zostaje jedynie do "słuchania" Mszy Trydenckiej i nieustannego krytykowania i oskarżania kapłanów i biskupów, a nawet samego papieża, jeśli przesadnie akcentuje się przywiązanie do tradycyjnych form pobożności pomijając przy tym troskę o realizowanie w swoim życiu zasad Ewangelii, wówczas mamy do czynienia z prawdziwą parodią chrześcijaństwa i karykaturą katolicyzmu.

„Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie,Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała” (1 J 4, 11-12).

Niestety często zdarza się, że niektórzy zwolennicy liturgii trydenckiej nieustannie atakują papieży posoborowych, a także biskupów i kapłanów, osądzając ich, oskarżając, potępiając i znieważając.

Bardzo często tacy "obrońcy" Tradycji w swoim codziennym postępowaniu wobec bliźnich zachowują się podobnie jak fanatyczni islamiści i zaciekle zwalczają każdego, kto jeszcze nie pojął sensu przywracania liturgii trydenckiej.

Osoby te są wprost nieznośne dla otoczenia, ponieważ niezwykle nachalnie narzucają swoje przekonania innym. Atakują zaciekle każdego katolika, który ma choćby odrobinę inne zdanie, a wszystkich niekatolików spaliliby najchętniej na stosie.

Nie jest temu winna liturgia trydencka, lecz winni są ludzie, którzy w niewłaściwy sposób pojmują Tradycję katolicką, redukując całą swoją religijność do bałwochwalczego uwielbienia obrzędów Mszy trydenckiej i litery doktryny.

„Synu, daj mi swe serce” (Prz 23, 26).

Istotą chrześcijaństwa jest osobowa relacja miłości z naszym Panem Jezusem Chrystusem i realizowanie Jego nauki zawartej w Ewangelii. Istotą chrześcijaństwa jest miłość Boga (CAŁYM SERCEM) i bliźniego (ZE WZGLĘDU NA BOGA), nie zaś kult obrzędowości. Liturgia trydencka nie jest Bogiem, lecz obrzędem.

Z całą pewnością należy dążyć do przywrócenia liturgii trydenckiej w każdej polskiej parafii, lecz nie wolno ograniczać religijności do samego obrzędu. Msza Trydencka nie jest Bogiem, lecz uobecnieniem Ofiary Krzyżowej Boga Wcielonego. Nie wolno mylić środków z celem.

Naszym Panem i Bogiem jest Jezus Chrystus, którego winniśmy miłować całym sercem, co wyraża się także poprzez miłowanie bliźniego, czyli każdego bez wyjątku człowieka.

„Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!” (Wyj 20, 3).

Nie ma wątpliwości, że należy dążyć do przywracania liturgii trydenckiej, lecz nie wolno w sposób przesadny i bałwochwalczy skupiać się wyłącznie na samych obrzędach liturgicznych zaniedbując przy tym miłość Boga i bliźniego. Z tego powodu w czasach przedsoborowych Bóg dopuścił zniszczenie swoich własnych świątyń mimo odprawiania Mszy trydenckiej. Nie wolno powtarzać tego błędu.

Msza Święta nie jest bogiem, lecz uobecnieniem Ofiary Boga Wcielonego. Nie wolno mylić środków z celem. Nie wolno mylić Osoby Pana Jezusa z obrzędami trydenckimi. Nie wolno dopuszczać się b a ł w o c h w a l s t w a trydenckich obrzędów.

Warto jeszcze raz przypomnieć słowa Pana Jezusa wypowiedziane do św. Faustyny: Dopuszczę, aby były zniszczone klasztory i kościoły. Św. Faustyna odpowiedziała: Jezu, przecież tyle dusz Cię wychwala w klasztorach. Nasz Pan odpowiedział: Ta chwała rani serce Moje, bo miłość jest wygnana z klasztorów (Dzienniczek nr 1702; źródło: faustyna.pl/…ienniczek-sw-siostry-faustyny/).

Dlaczego Bóg dopuścił do zniszczenia swoich własnych świątyń, mimo że odprawiano w nich Mszę trydencką? Dlatego, że miał już dosyć "religijności" pozbawionej miłości i ograniczającej się do legalizmu, rytualizmu i kultu obrzędowości. Nie wolno powtarzać tego tragicznego w skutkach błędu.

Należy zawsze pamiętać, że skuteczność i owocność Najświętszej Ofiary Eucharystycznej zależy także od wewnętrznej dyspozycji uczestników liturgii, dlatego nie wystarczy tylko zewnętrzne i formalne wypełnianie obrzędów. Nie wolno powtarzać tego tragicznego w skutkach błędu.
Jota-jotka
„Synu, daj mi swe serce” (Prz 23, 26).
,,Istotą chrześcijaństwa jest osobowa relacja miłości z naszym Panem Jezusem Chrystusem i realizowanie Jego nauki zawartej w Ewangelii. Istotą chrześcijaństwa jest miłość Boga (CAŁYM SERCEM) i bliźniego (ZE WZGLĘDU NA BOGA), nie zaś kult obrzędowości. Liturgia trydencka nie jest Bogiem, lecz obrzędem.,,
Mam wrażenie ,mogę mylić się ,że wygodniej jest znać …Więcej
„Synu, daj mi swe serce” (Prz 23, 26).

,,Istotą chrześcijaństwa jest osobowa relacja miłości z naszym Panem Jezusem Chrystusem i realizowanie Jego nauki zawartej w Ewangelii. Istotą chrześcijaństwa jest miłość Boga (CAŁYM SERCEM) i bliźniego (ZE WZGLĘDU NA BOGA), nie zaś kult obrzędowości. Liturgia trydencka nie jest Bogiem, lecz obrzędem.,,

Mam wrażenie ,mogę mylić się ,że wygodniej jest znać Boga takiego ,że JEST a nie szukać relacji osobowej .Oczywiście na pierwszym miejscu powinna być Msza Święta a potem dopiero czytanie Słowa i pragnienie poznawania bo jeśli mówimy ,że
,,miłujemy Boga ,,to jest to pragnienie wiedzieć jak najwięcej .
To takie naturalne .

A jeśli swojego brata nienawidzimy to już jest znak ,że z nasza Miłość do Boga nie jest autentyczna .
Oszukujemy siebie i Boga.
Anieobecny
A czy teraz, na całym świecie, nie topimy się w bagnie komunizmu...?
O czym nas Maryja Panna w Fatimie przestrzegała...
Anieobecny
Cyt.:
Nawet Pius XI w encyklice "Divini Redemptoris" przyznał, że część winy za rozpowszechnienie się ideologii komunizmu ponoszą sami katolicy...
Jeszcze jeden komentarz od Anieobecny
Anieobecny
A gdy własną pokorę w sobie odnajdziemy...
Zapłaczemy...
,,...Łzy oczy myją, i serca"
Jak poeta pewien napisał...
jac05
A jakie będą konsekwencje słuchania mszy posoborowych ? Opisał to św. Jan w prywatnym objawieniu na wyspie Patmos. Króluj nam Chryste !
pielgrzym55
Teraz masz wspaniałe czasy. Nowy Porządek Czasów (Novus Ordo Seclorum) wymaga Nowego Porządku Mszy (Novus Ordo Missae). Logiczne? Nie rozumiecie czegoś towarzyszu?
predex
Lex orandi, lex credendi, lex celebrandi, lex vivendi - Prawo modlitwy jest prawem wiary,jest prawem kultu, jest prawem zycia.
wlowoj
Jaka "agresywna walka o liturgię"? Agresywna walka odbywa się właśnie przeciwko liturgii. Pan powiedział "to trzeba czynić (miłosierdzie) a tamtego NIE zaniedbywać". Pokłony i przyklęknięcia to oznaka szacunku i uniżenia.
predex
Bóg dopuścił zamordowanie swojego syna, pomimo jego niewinności.
Nie nam zrozumieć drogi jego.
Bóg dopuscil sprzedawanie tysiacami kosciołów na zachodzie, i likwidacje wielu klasztorów i zakonów.
Bog dopuscil prześladowanie jegio apostołow , męczeństwo m,ęczenników rzymskich , obozy koncentracyjne itd
Naprawde wyciąganie stąd jakichkolwiek wniosków jest nierozumne.Więcej
Bóg dopuścił zamordowanie swojego syna, pomimo jego niewinności.

Nie nam zrozumieć drogi jego.

Bóg dopuscil sprzedawanie tysiacami kosciołów na zachodzie, i likwidacje wielu klasztorów i zakonów.

Bog dopuscil prześladowanie jegio apostołow , męczeństwo m,ęczenników rzymskich , obozy koncentracyjne itd

Naprawde wyciąganie stąd jakichkolwiek wniosków jest nierozumne.
WALDZIO
Tak jak się ludzkości stacza na dno,tak ciągnie za sobą wszystko .